Będąc osobą wierzącą, wierzę też w cuda...I to też mnie trzymało, że może to cudowne uzdrowienie dotknie i moje dziecko. Takiego cudu nie dostaliśmy, ale inny...Jej 9,5 miesiąca... I warto było się 'męczyć'...Właśnie dla tego uśmiechu, spojrzenia pełnego miłości...Choć czasami zastanawiami się, co by było gdyby...To jestem przeszczęśliwa, że nie zdecydowaliśmy o jej życiu, że lekarze walczyli o naszą Zuzię. Są przecież pewne wytyczne, kiedy odłączenie aparatury jest możliwe. I medycyna zaszła do tego momentu, kiedy aparatura pomaga ocenić, czy człowiek ma świadomość, czy organizm funkcjonuje, czy jest to TYLKO bijące serce, brak czynności nerek i mózgu. Uważam, że te kryteria, na których lekarze opierają się odłączając sprzęt, czy to noworodkowi, czy osobie dorosłej, nie budzą kontrowersji, są usystematyzowane dość jasno.
Wiecie co, jeszcze raz przeczytałam ten artykuł. I widać, że autor kompletnie nie ma pojęcia o czym pisze. Kiepsko w moim odczuciu przedstawił argumentację "za" i "przeciw".
Mama Królewny Zuzi(*) i Księżniczki Natalki -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|