Tez jestem takiego samego zdania,ze o nasze kochane dzieciaczki trzeba walczyc,bo nikt nam nie powiedzial,ze zycie to bajka! Ja wychowywalam synka ,ktory przezyl prawie 17 lat i zaluje ,ze zyl tak krotko,oddalabym swoje zycie za zycie mojego syna. Dzis nie zaluje ,ze opiekowalam sie dzieckiem "roslinka"byl calym moim zyciem tak kochanym jak matka moze kochac swoje dziecko i mam prawo zajac glos ,moje zdanie,ze bez wzgledu czy dziecko zdrowe,czy chore to nasze dziecko,o ktore trzeba walczyc. Jarka zycie to byla walka z wiatrakami i jakbym mogla powtorzylabym swoje zycie jeszcze raz! Przy zdrowym dziecku(a mam syna starszego od Jarka ) sa inne radosci przy chorym dziecku,kazdu minimalny postep urasta do wielkiej radosci,kazdy usmiech to nagroda najdrozsza sercu. mama Jarka
|