Może nie proponowali Wam dodatkowych szczepień bo nie ma takiej potrzeby, Jasio na szczęście nie przechodzi żadnych poważnych infekcji. To bardzo budujące czytać o dzieciakach, które sobie dobrze radzą. Musimy wszyscy być rozważni w udzielaniu "dobrych rad". Ja już przyzwyczaiłam się do najgłupszych komentarzy jakie mogę słyszeć "nie martw się, kiedyś z tego wyrośnie". Ale co mogą powiedzieć osoby, które same się z podobnymi chorobami nie spotkały? Już nie tłumaczę im niczego tylko grzecznie potakuję głową. Chociaż w głowie stawiam pytanie, jaki musi osiągnąć wiek mój syn, aby jego jelita łaskawie wróciły na swoje miejsce? Ale najbardziej bzdurną opinię, a zarazem bardzo krzywdzącą usłyszała moja koleżanka(często lezymy razem na oddziale). Jej synek ma ciężką, nieuleczalną chorobę, w najgorszej postaci. Pewna kobieta powiedziała jej, że na pewno choruje, bo ona ma złą energię, która wywołuje tę chorobę, jak się jej pozbędzie, to choroba odpuści. Ja kiedyś usłyszałam, że to szatan opętał nasz dom, mści się na Maciu, albo ktoś rzucił na mnie urok jak byłam w ciąży. Ludzie głoszący takie opinie nie zdają chyba sobie sprawy z tego co mówią i ile zła z tego mogą wywołać. Tak się jakoś rozpisałam. Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|