Ja gwarancji nie mam, nikt złotych gór nie obieca, ale mam wielką, ogromną wiarę w Amelcie. Jest silna, nic poza wpp jej nie dolega więc szanse rosną. Jesteśmy TWARDZIOCHY i damy radę. Oczywiście mam świadomość zagrożeń, żyję już trochę na tym świecie, mam już ośmioletnią córkę i nie jestem naiwna. To nie umniejsza jednak mojej wiary. Jakbym myślała inaczej nie walczyłabym o Amelkę i nic nie miałoby sensu. Trzeba myśleć realnie ale nie można też pozwolić aby realizm zniszczył nadzieję. I ja się tego trzymam. Inaczej wylądowałabym już w psychiatryku. Teraz naszym małym celem jest dotrwanie bez infekcji do poniedziałku.
|