Witam wszystkich po dość długiej przerwie. Przede wszystkim trzymam kciuki za just i Amelkę, niech się wreszcie od Was odczepi to cholerstwo i niech mała wreszcie przyjdzie do siebie! Asiu, widzę że i Tobie nie jest lekko, trzymam kciuki za Was dwie - za Ciebie i Misię, obyście jak najszybciej wylądowały w domu, bez żadnych choróbsk! Co u mnie.. po tym jak zdiagnozowali u Róży zespół Westa kilka miesięcy strawiliśmy na załatwianiu spraw papierkowych. Przez te cholerne papierki rehabilitacja w moim mieście była możliwa dopiero po wakacjach (odbywała się w szkole i normalnie mieli wakacje). W międzyczasie załatwiliśmy rehabilitacje małej w sąsiednim mieście, ale okazało się że tam tylko 10 zabiegów i potem robotę papierkową załatwia sie od nowa. Zatem mała miała zabiegi tylko do początku września. We wrześniu ruszyła rehabilitacja u mnie w mieście, mi bardzo zależało na tym aby mała była rehabilitowana metodą Vojty. Łaskawie nam to załatwił odgórnie przydzielony rehabilitant z metody Bobath. kobieta od Vojty przyszła i stwierdziła, że mała jest praktycznie za duża na Vojtę (tak to moja cholerna wina, że kilka miesięcy oni nie pracowali bo mieli wakacje) Rehabilitantka pokazała 1 ćwiczenie i tyle tego było. Przy następnej rehabilitacji ta sama kobieta przyszła z pretensjami, że nikt jej nie powiedział, że to dziecko ma padaczkę, zatem ona nie będzie małej rehabilitować metodą Vojty dopóki nie dostanie takiego papierka od lekarza, że może. Telefon do lekarza - lekarz oczy jak szklanki że ktos chce cos takiego - odpowiedź - to rodzic decyduje o wyborze metody. Telefon spowrotem do ośrodka rehabilitacji - oni swoje. Telefon znów do lekarza, znów do rehabilitantów. Każdy stoi na swojej pozycji a ty człowieku bujaj się z papierami kolejne miesiące, najlepiej aż dziecko skończy 10 lat i będą mogli cie oficjalnie spławić. po takich 3 rundkach - telefon lekarz - rehabilitacja mój mąż załamał ręce... a mnie się włączył instynkt morderczy. Zadzwoniłam do mojego kolegi z TVN uwaga, on zadzwonił do rehabilitantów i.. okazało się, że tego samego dnia jednak szło wszystko załatwić. Zatem u mnie walka o młoda trwa. 02,10 Róża będzie miała swoje pierwsze urodziny. Zespół Westa cofnął ją w rozwoju, ale na ta chwilę mała rewelacyjnie trzyma głowę i zaczęła się przewracać z brzucha na plecy. Mała rzecz a cieszy. Wszystkim walczącym matkom życzę dużo zdrowia bo to jest strasznie potrzebne,a także nerwów jak ze stali... Trzymam kciuki za wszystkie mamy i wszystkie maluszki które walczą!
|