Leżymy na Ojomie. W klatce Amelcia ma większość układu pokarmowego. Niestety zrosty, które miały trzymać po usunięciu zakażonej łaty puściły (a miałyśmy wytrzymać chociaż pół roku) Operacja miała być w piątek ale odroczono ją do poniedziałku 24.09. coby doleczyć infekcję spowodowaną zakażeniem wkucia głębokiego Broviaka. Browiaczka usunęli w środę ale Amelcia nie dala się po znieczuleniu zdjąć z respiratora (co przewidywali) i wylądowała na Oiomie. Ale żeby tego było mało. W piątek CRP znów w górę (4,3), gorączka, świsty, zagęszczenia w prawym płucku. Dziś CRP 5,2 ale gorączka już niższa. Ponoć to zapalenie oskrzeli z jakiejś wirusówki, która pałęta się po szpitalu. Cóż jesień. No i z operacji nici a należałoby ją zrobić jak najszybciej. Czyli z każdej strony d.....a- jak to powiedział mi kiedyś jeden Pan doktor. Coż daj Boże może uda nam się w końcu pokonać powikłania wynikłe z zakażenia łaty pseudomonasem (przy drugiej operacji). Trzymajcie kciuki no i życzymy dużo zdrówka dla Mikusi i Matiego. Pozdrowionka też dla Madzi i jaj mamusi co o nas zapomniała.