Na początku na intensywnej terapii, gdy dzieciaczek jets w inkubatorze nie ubierają w nic. Ale jak najbardziej możesz wziąść skarpetki, pieluszkę flanelową. U nas np. pielęgniarka pieluszką przykrywała inkubatorek, żeby był delikatny pół mrok, dzieci wtedy czują sie bezpieczniej, jak w łonie matki. Ja miałam zawsze przy sobie małego aniołka, "pokazywałam" Maciowi. Mówiłam do niego ciągle, śpiewałam, opowiadałam co będziemy robić. Zapytaj pielęgniarek w szpitalu co wymagają, bo często to oddział ustala zasady co trzeba przynosić. U nas np. trzeba było mieć termometr dla dziecka, no i oczywiście kosmetyki do pielęgnacji. Czy już lekarze coś Ci mówili? Rozmawiałaś z ordynatorem? Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|