Dobrze, że jesteście:) Jestem jeszcze w domku, całe szczęście. Troszkę mnie dziś znów brzuszek pobolewał ale dałam radę. Boję się zawsze nocy, że może się coś zacząć. Pierwsza ciąża, więc oprócz strachu jest jeszcze niewiedza jak i czy rozpoznam, że to już się zaczęło. Przez połowę ciąży cierpiałam różne bóle, a to kolka nerkowa, a to brzuszek nie wiedzieć czemu, że obawiam się że jakieś słabsze skurcze będą niezauważalne przeze mnie. Mam dodatkowo wielowodzie co może osłabiać siłę skurczową. Boję się jak diabli... Ale bardziej obawiam się życia po porodzie, tego że nie wiem jak długo będzie żył mój synek... Ile by to nie było to i tak za krótko... Los bywa okrutny, ciężko jest wierzyć że jest jakaś sprawiedliwość na ziemi, bo kto z nas zasłużył na taki los. Nie wiem jak to będzie wrócić do życia, do pracy. Jak odnaleźć w tym wszystkim sens i chęć do szczerego niewymuszonego uśmiechu... Boję się, że zwyczajnie nie dam rady... mama Aniołka Piotrusia ur.zm.26.05.2010 http://piotrusciebiera.pamietajmy.com.pl/ i ziemskiego Szymcia ur.29.05.2011r
|