Witaj Asiu! Ja też często z nimi walczę, bo raz w miesiącu jesteśmy na 2 -3 tyg w szpitalu. Nie da się ich uniknąć, ale można im troszkę utrudnić zdobywanie malutkich organizmów. To wszystko też zależy od personelu. Czasami tymi samymi rękawiczkami obsługują wszystkie dzieci, czasami sprzątaczka łatą z sali z rotawirusem myła u mnie zlew, a potem przecierała stolik i łóżeczko malucha. Ja robię tak, bo już nie raz przez taką bezmyślność nasz pobyt się przedłużył. W każdej sali jest odkażacz do rąk, w mojej miał on szerokie spectrum. Więc po sprzątaczce wyciskam odkażacz na moją czystą szmatkę i przelatywałam wszystko z czym może mieć kontakt moje dziecko. (na przewijaku kładę zawsze swoją pieluszkę). Podczas mycia staram się by nie dotykał wanny. Może to troszkę obsesyjne, ale moje maleństwo nie może być poddane szczepieniom i jego odporność jest niewielka lub żadna więc choć tak troszeczkę go chronię. Oczywiście z pielęgniarkami nie wygrasz, no i z wirusami i z bakteriami też. Bywało, że chore smarkające pielęgniarki zbliżały się dzieci, a wyrzucały członków rodziny by dziecko nie było narażone na wirusy. I im większy szpital tym więcej błędów... Mało tego niektóre z nich zdobyły nawet dyplomiki - szpital przyjazny dziecku :). No to się wyżyłam. Właśnie wróciłam z kolejnego pobytu i musiałam to z siebie wyrzucić :)) Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|