Witam! Długo się nie odzywałam, nie wiem czy dlatego że nie wiedziałam co napisać czy może dlatego, że chciałam tą myśl odsunąć jak najdalej od siebie. Piotruś rośnie sobie w moim brzuszku, siedzi pod moim serduszkiem, czuje jak się rusza... Jak mam się pogodzić z tym co nieuniknione... Jestem na przełomie 34/35 tygodnia ciąży, uważam na siebie bo chciałabym nosić Go jak najdłużej. Strasznie boję się dnia porodu i nie myślę tu o bólu fizycznym, myślę raczej o bólu psychicznym. Z każdym dniem jest mi coraz ciężej, patrze na innych i zazdroszczę im szczęścia w życiu... Czuję, że też umieram... mama Aniołka Piotrusia ur.zm.26.05.2010 http://piotrusciebiera.pamietajmy.com.pl/ i ziemskiego Szymcia ur.29.05.2011r