A u nas niestety duży regres. Pykanie w klatce okazało się nawrotem przepukliny. Przepona trzasneła a jelitko i żołądek weszły do klatki. Serduszko też przesunęło się na prawo. Wczoraj przed północą zawieźliśmy Amelcię do szpitala. Zaniepokoiła nas jej ospałość, słabiej jadła no i zakrztusiła się mocno po karmieniu z piersi co wcześniej się nie zdarzało. Dziś o 9 trafiła na blok oper. a operacja trwała ok 5 godz. Niestety sytuacją utrudniły duże zrosty. Wstawili sztuczną łatkę. Leży teraz na OJOMIE, podłączona do respiratora. Na szczęście płucko działa dobrze i nie ma problemów oddechowych. Respirator jej tylko pomaga. A tak super było w domciu. Nie tracimy jednak nadziei i wierzymy, że niunia już niedługo wróci do domciu i smacznego cycusia. Do paulinci - tak mi się wydaje, że nasze dzidzie leżą w sąsiednich pokoikach (przez szybkę).
I jeszcze jedno WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA PANA DOKTORA KTÓRY MIMO ZMĘCZENIA SWÓJ PRYWATNY CZAS POŚWIĘCIŁ AMELCE.