Ja dawałam Maciowi swojego palca przez "okienko" w inkubatorku, a on mimo tego, że ciągle "spał" mocno ściskał mi plucha:) Opowiadałam mu co bedziemy robić jak już wrócimy do domu. Just już coraz bliżej momentu kiedy będziesz mogła swój skarb wziąść na rękę i przytulić. Dostałam specjalny fotel, siadłam w nim z Maciem i ryczałam jak głupek ze szczęścia. Jemu tak się podobało, że przez pierwszą noc nie dał się położyć w ogóle do łóżeczka. Mimo, że był pod wplywem leków i spał, jak tylko chciałam go położyć do łóżeczka robił się niespokojny i właśnie tak niemo płakał. Pielęgniarki miały przechlapane, bo Mati był podłączony do worka i pod saturację, a że wierciliśmy się co chwila wszystkie pompy wyły:) Bardzo mocno was przytulam! Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|