JESTEŚMY W DOMU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem taka szczęśliwa! Wypuścili nas ze szwami, Mati musi troszkę dłużej chodzić ze szwami, bo cięcie było na bliźnie. A jest bardzo żywy, jakby w ogóle nie było żadnej operacji:) Za tydzień w czwartek jedziemy na ściągnięcie, a 5 października kontrola u chirurga i gastrologa. Nasz gastrolog jest do końca września na urlopie, dlatego teraz nie kładli nas od razu na oddział. Może zrobienie pasażu odłożą za kilka tygodni. Na pewno za pół roku gastroskopia. Nadal mamy leki na nadżerkę. Chirurdzy zapewnili mnie, że jeśli antyrefluks zadziała, Mati przestanie wymiotować to nadżerka zginie. Musimy bardzo uważać na niego, dokładnei obserwować, bo Mati jest takim pacjentem, po którym nie widać objawów na zewnatrz i to może nas wprowadzic w błąd. Nie można dopuścić do niedrożności jelit, tam jest dużo zrostów, kątnica po drugiej stronie, może dojść do skrętu jelit. ale my jesteśmy dobrej myśli. Nasz doktor powiedział, że widok Mateo dodaje mu siły do dalszej pracy. Bo to dla nich wielka radość jak pacjent jest taki silny i tak szybko dochodzi do siebie. Jeszcze do wczoraj wymiotował, dzisiaj był tylko odruch. W szpitalu kupa zaczęła iść po duzej wlewce. Ale to pozwoliło na oczyszczenie jelit, Teraz same powracają do pracy. Lekarze kazali nam używać czopka glicerynowego, żeby tylko nie doszło do niedrożności. DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO!!!! NIGDY NIE WOLNO NAM ZWĄTPIĆ W NASZE DZIECI, ONE SĄ GIGANTAMI, SĄ CZĘSTO SILNIEJSZE NIŻ MY, I TO DODAJE NAM SKRZYDEŁ! Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|