Wreszcie mam internet i mogę pisać. Jesteśmy już 4 dobę po operacji, Mati dochodzi do siebie bardzo ładnie. Udało się lekarzom zrobić przepuklinę i antyrefluks, ale nie doszli do jelit. Mati był cały zrośnięty, tzn. żółądek, wątroba śledziona i reszta było ze sobą zrośnięte, żołądek ciągnął to do przełyku, a przepuklina umiejscowiła się dokładnie pod zapadnięta klatką, ciężko im było tam się dostać. Po 2,5 operacji zaczął się mały krowotok i musieli kończyć. Nie dostali się do jelit, tam też są zrosty. Lekarz dozuje mi porcjami wieści, a ja sobie obiecałam, że do poniedziałku nie zapytam o szczegóły. Podczas zmiany opatrunku powiedział do pielęgniarki, że Mati tak ładnie wygląda na zewnątrz, a w środku nie jest już tak fajnie. Ale ja się cieszę, że już jest lepiej. Dostaje powoli jedzenie, fakt że żołądek się buntuje i wymkiotuje, jedynie przyjmuje kisiel i biszkopty, dziś troszkę zupki. Ale nie idzie nadal kupa. Dostał dziś czopka i wyszedł mały "kamień". Zobaczymy jak to będzie. Ale jestem szczęśliwa, bo Mati to wszystko ładnie znosi, a pani dr powiedziała, że nawet świetnie. Teraz czekamy na samodzielną kupę i dobrą pracę żółądka z jelitami. Teraz będę pisać na bierząco, bo mam już internet na stałe. DZIĘKI WIELKIE ZA KAŻDE SŁOWO POCIECHY I WSPARCIA!!! Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|