Dziewczyny bardzo mi przykro, że Wasi synkowie odeszli. Wiem, że trzeba na to czasu, ale wierze, że właśnie czas powoli zabliźnia rany... Moj synek ma prawie 2,5 roku. Wciąż leczymy powiklania, a raczej ostatnio błądzimy z lekarzami we mgle, ale to inna historia. Nam genetyk powiedział, że WPP powstaje na wskutek działania jakiś niepożądanych czynników w ciągu pierwszych 24 dniach od poczęcia. Tego dnia powinna się zamknąć cewa, a do tego nie doszło.Dlaczego tak się stało? Np.mogłam zarazić się jakimś wirusem od kogoś, który skrył się gdzieś w organiźmie, a ja mogłam nawet nie mieć gorączki. Często nawet o tym nie wiemy, że coś się dzieje. Powiedział nam, że ryzyko wystąpienia WPP u kolejnych dzieci wynosi 5%, ale nie zna takiego przypadku. Powiedział, że teraz musze bardzo zadbać o siebie, faszerować się zdrowym jedzeniem, warzywami, owocami, dostarczać jak najwięcej witamin, też tych w tabletkach. Przyjmować min. pół roku folik RAZEM Z MĘŻEM! A gdy zaczniemy starać się o dziecko bardzo uważać. Jeśli będę tylko podejrzewać że mogę być wciąży natychmiast test. I przez przynajmniej 24 dni unikać kontaktu z ludźmi, żeby nie zarazić się niczym. Leżeć i odpoczywać. Żeby zminimalizować ryzyko. Dziewczyny ja mocno wierzę, ze nasze kolejne dzieci nie będą chore. Sami, gdy tylko nasz synek wyzdrowieje będziemy starać się o dziecko. WIem, że teraz jest taki czas, że chcecie poznać przyczynę. Kariotyp naszego synka jest prawidłowy. Zrobienie badań genetycznych to jak błądzenie we mgle, bo najpierw trzeba znaleźć chociaż podejrzenie jakiejś choroby, a na WPP nie ma badań genetyczych, bo to nie jest choroba genetyczna. Trzymam za Was kciuki, wiem, że powoli wszystko się ułoży. Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|