Dziewczyny u nas koszmar. Po wyjściu ze szpitala zaczął się silny kaszel. W piatek zaczął sie dusić, oddech miał płytki. Chcieli nas kłaść do spzitala, ale nie wyraziłam zgody, bo u nas w Kraśniku czy w Lublinie tylko by go zmarnowali, już przechodziliśy ten koszmar. Dostał zastrzyki. Nasz pediatra to złoty człowiek, wie co isę dzieje w spzitalu, zgodził się z nami, ze tylko moga mu pogorszyć. 2 razy dziennie jeździliśy na izbe, Mati zebrał sie w sobie, zaczął pic i powolutku jeść. Jest bardzo słabiutki. Nie mamy jeszcze wyników boipsji. W czwartek mamy wizytę u genetyka, chcę żeby przyśpieszyli nam badanie genetyczne. A w poniedziałek dopiero możemy powtórzyć CPK, żeby organizm oczyścił się z narkozy. Żyję jak w jakimś amoku, nie mogę nad niczym sie skupić. Dzis poprosiłam naszą nianię, żeby przyszła do MAcia, żeby nie przebywał ciagle ze mną. Wiem, że wyczuwa mój nastrój i przez to sam jest słabszy. Jak zobaczył nianie od razu rozweselił się. Niestety nie udałonam się przekonać go do wypicia leków, wszystko zwymiotował. Dziewczyny ciagle powtarzam sobie, z emusze byc silna. Teraz jestem w pracy, muszę wszystko pokończyć, ale nie mogę się skupić. Marienka wiem z własnego doswiadczenia, z ejesli kaszel nie niesie ze sobą żadnej infekcji, goraczki to moze to być kaszel refluksowy. Badali lekarze go pod tym kątem? Gdize jesteście leczeni? My w CZD. Jeśli ktos z Was jets tam leczony to napiszcie, bardzo chetnei bym porozmawiała. Proszę trzymajcie za nas kciuki, żeby to wszystko okazało sie jakaś pomyłką. Monika - mama Macia - Żółwiczka 22.02.2007r.
|