Bądź silna, dla Niego. Leczenie potrafi trwać naprawdę długo. Widzisz, my byliśmy w szpitalu 9 miesięcy, a do domu wróciliśmy ze sprzętem. Znam też ludzi, którzy spędzili ponad rok przez problemy z oddychaniem w szpitalu (też w Prokocimiu i też mały po wpp). Z respiratora dzieci schodzą, po jakimś czasie wracają, czasami po kilku dniach, tygodniach, aż do momentu, gdy przestaje je męczyć oddychanie. Samodzielne oddychanie dla Natanielka jest jak dla nas maraton bez treningów. A baktrii w szpitalu się nie uniknie. My się borykaliśmy co rusz to z innymi,ale antybiotyki działały. A to jet bardzo ważne. Niestety z reguły osłabienie prowadziło do powrotu "pana respiratora" -tak go nazywaliśmy, z szacunkiem. Co rusz, może coś Cię zaskoczyć, albo pozytywnie, albo negatywnie. Trzymaj się i nie rozklejaj. On to czuje. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|