Mój synek zmarł 13.06.2006 żył tylko jeden dzień. Do dziś pamietam załzawione oczy mojego męża i dziwny wzrok pediatry gdy po wybudzeniu z narkozy powiedzieli mi że mój synek jest chory brzmiało to wtedy jak wyrok. płakałam i modliłam się sama już nie wiem co chciałam tym osiągnąć bo sprzecznie o to żeby był jak najdłużej z nami i o to żeby jak najmniej cierpiał. Przeszliśmy z mężem badania genetyczne nic nie wykazały ale pani genetyk powiedziała nam ze każda para ma jakieś 10-15% możliwości że urodzi się im dziecko z wadą genetyczną. Zdecydowałam się na drugie dziecko, ciąże zniosłam super fizycznie ale bardzo ciężko psychicznie. Teraz mam drugiego synka jest okazem zdrowia i tak już zostanie jeden w niebie a drugi na ziemi. Czytam teraz i trochę się zdiwiłam bo myślałam że to wyjątkowo żadka wada, a tu się jednak okazuje że dotyka to dość sporo dzieci. Wioleta mama Adrianka(*)