baloniku, jeśli jest jakaś nadzieja, to trzymaj się jej. Ja sama wiem, co to znaczy nie mieć takiej nadziei. Niestety diagnoza, że dziecko nie ma główki nie pozostawiła nam nawet cienia wątpliwości. Świadomość, że pod moim sercem pływało sobie nieruchome ciałko mojej córeczki, pozbawione mózgu, czaszki i wszelkiego czucia, a "reszta" była idealna, pozostaje dla mnie największym koszmarem mojego życia.
Tamta strata pozbawiła mnie także najmniejszej radości z obecnej ciąży, choć to już koniec 35 tygodnia i PODOBNO wszystko jest w porządku... Ale moje przybicie rozumieją najlepiej te matki, które tak jak ja, stanęły przed decyzją terminacji ciąży i taką podjęły. Dlatego żyjemy zamknięte w naszym azylu, na sąsiedzkim podforum, które ze względu na mentalność naszego społeczeństwa i nagonke pewnych środowisk, pozostanie na zawsze zamkniete na kłódkę... Chyba zresztą wpuściłam na nie także Ciebie. Mam jednak nadzieję, że nie dołączysz nigdy do naszego grona.
Trzymam mocno kciuki i mam olbrzymią nadzieję, że wada się cofnie. Także ja wiele razy słyszałam o takich przypadkach, czego Ci życzę z całego serca. Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)
|