Jestem mamą 2-letniej zdrowej Julii (choć urodziła się niedotleniona i mogło być różnie, 2 tygodnie w klinice)i mamą Jasia, który zmarł 1,5 godziny po urodzeniu (24 tydzień ciąży). Pamiętam jak leżałam na sali porodowej, akcja już trwała, wiedziałam że Jaś się urodzi i zaraz odejdzie. Pytałam pielęgniarkę czy dzieci urodzone tak wcześnie mają szansę na przeżycie. Powiedziałą że jeśli będzie ważył więcej niż 500 gram i przeżyje ponad dwie godziny to przewiozą Go do Kliniki Ligota-Katowice. Uświadomiła mi także jaki może byc mój synek, że może mieć różne wady i wtedy poczułam okropny strach, że nie dam rady jeśli On będzie chory, nie będę umiała się Nim zająć, że nie jestem gotowa na takie doświadczenie, itp. Wstyd powiedzieć ale wtedy pomyślałam że może będzie lepiej jak odejdzie. Stchórzyłam. Bałam się że będzie cierpiał a ja nie będę mogła Mu pomóc.Kochałam Go i kocham nadal choć nie jest ze mną. Chcę powiedzieć wszystkim rodzicom dzieci niepełnosprawnych, że bardzo Was podziwiam, Wasz upór, determinację w walce z chorobą, Waszą miłość do dzieci. Nie znam osobiście nikogo kto ma chore dziecko, oglądam często programy o Was, czytam artykuły i zawsze jestem wzruszona postawą rodziców takich jak Wy. Zdaję sobie sprawę, że są chwile załamania i beznadziei, życzę Wam by takich chwil było jak najmniej. Sylwia Sylwia
|