Kasienko tak jak pisala Beatko zyj chwila i ciesz sie z kazdej sekundy zycia swojej coreczki.Zycie z chorym dzieckiem jest trudne i nie wiesz ,co przyniesie nastepny dzien.Moj Jarus nie mial szansy na zycie,lekarze mowili ,ze nie przezyje,pozniej,ze to jakis cud,ale nie mam sie cieszyc na zapas ,bo nie dozyje 4 lat.....przezyl ponad 16 lat.Na samym poczatku myslalam,ze nie dam rady,ze sobie nie poradze.Jarka setki razy reanimowalam,zawsze sie udawalo.Moj Jarus zaznal wiele bolu i cierpien,ale byly dni pelne radosci usmiechu i to bylo ta nagroda.Na samym poczatku modlilam sie o to,zeby Jarus wyzdrowial(ciezka postac mpd,epilepsja-paraliz oddrchu i wielre innych wspoistniejacych chorob),pozniej spokornialam....modlilam sie kazdego dnia,zeby nie bylo gorzej....pozniej ,zeby tylko byl z nami.Przed konce jak Jarus bardzo cierpial pozwolilam mu odejsc,a bylo to tylko jeden jedyny raz...tak bardzo cierpial.Prosilam tylko ,zebym nie zapamietala GO w tym bolu,Jarus wrocil do zycia jeszcze na 10 dni wesolutki,ale slabiutki i taki przylepka,siedzial na moich kolanach ja mu spiewalam(uwielbial to)...choroba wrocila 40C goraczki i Jarus niknal w oczach........uciekl mi,a ja myslalam ,ze nabiera sil.Przyjechala erka....reanimoali GO 40 min,ale Jarus z usmiechem na twarzy odszedl.Myslalam ,ze nie przezyje tej straty...ale musze zyc dla calej rodziny.Dzis mija 2lata od Jarka pogrzebu.....jest mi tak smutno i zle!Ciesz sie Kasiu chwila!Pozdrawiam Ciebie i coreczke!Krystyna
|