dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

żyjące dzieci a zmarłe
bebla  
03-12-2009 13:33
[     ]
     
Zastanawiam się,

jakie miejsce w życiu Waszych żyjących dzieci zajmuje ich zmarłe rodzeństwo. Chodzi mi o

dzieci już duże, nstoletnie, dorosłe, być może już posiadające swoje rodziny. 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014

Re: żyjące dzieci a zmarłe
zorka  
03-12-2009 15:52
[     ]
     
Beblo, wiekszość

z nas nie ma jeszcze nastoletnich lub dorosłych dzieci.
Raczej opiekujemy się

kilkulatkami.

To, czego jestem pewna, to fakt, że nie wolno nam obciążać rodzeństwa

własnym bólem i żałobą.
Inna sytuacja jest, gdy dziecko żegnało brata lub siostrę,

pamieta, samo przeżywa żałobę, jeszcze inna, gdy owo dziecko pojawiło się po stracie naszego

pierworodnego.
To akurat mój przypadek - Bartuś urodził się prawie dwa lata po Martynce.


Chodzimy razem na cmentarz, choć nie za czesto.
Bartek wie o małej, modli się do

niej na cmentarzu, prosi o opiekę, wybiera najfajniejszy znicz.
Uważa ją za drugiego

anioła stróża, ale nie łudzę się - wiem, że Martynka jest tylko częścią historii z

pradawnych czasów - z tych, kiedy nie było go jeszcze na świecie. I dobrze.

Czasem

pyta, dlaczego Martynka umarła, mówi, że to smutne, że szkoda, pyta o spotkanie z nią, po

czym wraca do swojej zabawy, a ja idę za nim, nie wracam do tematu, nie obarczam. 

Ostatnio zmieniony 03-12-2009 15:56 przez zorka

Re: żyjące dzieci a zmarłe
sylwia1975  
03-12-2009 15:54
[     ]
     
moja coreczka ma 7 lat i bardzo chciala mniec rodzenstwo ,nie

chce byc sama mysle ze to dla kazdego czlowieka jest wazne,czy dorosly czy nie jezeli ktos

stracil brata lub siostre czuje sie sam,to przykre uczucie nie wiem nawet czy lepsze od

smutku ,osierocenie gra role u nas wszystkich pozdrawiam mama Lary* i sevennki 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
Iwona.J  
03-12-2009 16:16
[     ]
     
Na

pewno powiem mojemu dziecku o tym, że miało braciszka. W odpowiednim czasie pokażę mu

zdjęcia, filmiki. Będziemy razem chodzić na cmentarz. Nie mam zamiaru obciążać dziecka

porzeszłością, jeśli zapyta odpowiem ale nie będę go "męczyć". Zgadzam się z tym

co napisała zorka, myślę tak samo. 

Iwona mama Mikołaja (*12.09.2008+05.01.2009) i Michałka 25.04.2010r oraz od niedawna Lenki 19.10.2007r

http://mikolaj.pamietajmy.com.pl/

Re: żyjące dzieci a zmarłe
bebla  
03-12-2009 16:19
[     ]
     
wiem,

wiem, zorka, że tutaj większość jest świeżo po stracie, ale nie wszystkie, np.

tacozapomniała. Izabelo, jeśli możesz, odpowiedz na to pytanie.

zastanowiło mnie

podejście moich rodziców i teściów, wszyscy oni mają na koncie stratę rodzeństwa. troje z

nich żyjących było następnymi dziećmi, jedynie moja mama była starsza, ale miała niecały

roczek. ojciec nigdy nie wspominał o bracie, zresztą on o niczym z nami nie rozmawiał, więc

może pominę jego temat. moja mama wie, że miała siostrę, zna jej imię, opowiadała, że

dziadek chodził na jej grób, babcia nie, mama też stawiała znicz w tym miejscu w święto

zmarłych, chociaż pomnik upamiętniał już kogoś innego. oboje teściowie nie wiedzą, gdzie

leżą ich siostry. wcześniej wiedziałam, że teść ma zmarłą wiele lat wcześniej siostrę,

teściowa natomiast nic nie mówiła o swojej, mój mąż też nie wiedział o tym. dopiero ciotka,

siostra teściowej powiedziała mi o niej niedawno, powiedziała mi jej imię. kiedy spytałam

teściowej z użyciem imienia zmarłej, gdzie leży, kobieta nie wiedziała, o kim mówię, nawet,

kiedy wyjaśniłam, trochę jej czasu zajęło, zanim zaskoczyła. na grobie nigdy nie była, nie

wie, gdzie jest.

tak sobie myślę, że to przykre, że żyjące rodzeństwo nawet nie zna

imienia zmarłej siostry czy brata, nie wie, gdzie jest pochowana(y). przecież jest to

historia rodziny, najbliższej rodziny

i nie chodzi mi o to, żeby wymagać od dziecka

żałoby i ciągłego przeżywania, absolutnie nie 
------------------------
Krzyś 36tc ur.29.10.2008 zm.30.10.2008
Agnieszka ur.17.12.2009
Karolek zm...(16tc?) - ur.11.08.2013 21tc
Jacuś ur.14.08.2014
Ostatnio zmieniony 03-12-2009 16:24 przez bebla

Re: żyjące dzieci a zmarłe
jola746  
03-12-2009 16:35
[     ]
     
Moje córki miały 8lat jak urodziła się Zuzia,10 jak zmarła,zżyły

się z nią przez te dwa lata,mała wprost za nimi przepadała,gdy zachorowała bardzo to

przeżyły,mało co ją w tym okresie choroby widziały bo szpital był wtedy moim i małej

domem.Jedna z córek długo nie mogła dojść do siebie,teraz po dwóch latach lubimy sobie

powspominać Zuzkę,pooglądać razem zdjęcia,filmy.Ciesze się gdy same od siebie idą na

cmentarz,same od siebie za swoje pieniądze kupą kwiatka czy jakąś drobnostkę na

pomnik,fajnie że je mam i jestem pewna że nigdy jej nie zapomną...(*) 
malczak

Re: żyjące dzieci a zmarłe
tacozapomniała  
03-12-2009 16:41
[     ]
     
Ja zapomniałam, więc co dopiero oni...Póxniej napiszę więcej. 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
Kamilla  
03-12-2009 18:45
[     ]
     
Mój syn

miał 6 lat gdy umarła Laura - noworodek, którego nawet nie widział, a na którego tak

strasznie czekał. Dopiero później dowiedziałam się od mojej mamy jak to przyjął - że długo

płakał, że ciągle pytał dlaczego, że znowu płakał, że miał pretensje do świata i płakał,

płakał, płakał...
Teraz gdy jesteśmy na cmentarzu i już odchodzimy, to on zostaje jeszcze

chwilkę, żeby pocałować nagrobek. Zawsze ma jakiegoś drobniaka na świeczkę. Czasem o nie

wspomina na zasadzie ile by miała lat, jakby z nim biegała i że pewnie by lubiła pierogi z

truskawkami tak jak on. Jak będzie za kilkanaście lat? Nie wiem. Mam nadzieję, że mimo

wszystko będzie pamiętał. 
http://lauratremska.pamietajmy.com.pl

Re: żyjące dzieci a zmarłe
EwaSw  
03-12-2009 18:56
[     ]
     
ja

tak samo jak Tacozapomniala sama nie mysle o tym. nie ma grobu, nie ma usg, nie ma nic. Nie

wiem czy kiedys bede na ten temat rozmawiac ze swoim synem (teraz ma niespelna 2 lata), ale

u mnie to bardziej skomplikowane. To dziecko mialoby innego ojca. Poronilam w 10 tc.



Moja mama ma piecioro rodzenstwa plus jednego brata ktory urodzil sie przed nia i

zmarl majac 2 miesiace. Ona i jej rodzenstwo dbaja o ten maly grobek, zawsze stawiaja

znicz, ja wiem gdzie to jest i tez chodze i wiem ze dzieci moich wujkow i cioc tez wiedza i

odwiedzaja ten grob a minelo juz ponad 50 lat odkad sie urodzil i zmarl. 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
beaa_tka  
03-12-2009 20:50
[     ]
     
Witajcie ja mam 2 dzieci w wieku 13 i 10 lat.Ciągle z dziecmi o Anusi rozmawiamy.Córka

zanosi Anusi zawsze jak jest ze mną u niej to zabaweczki na grobek.Syn do pewnego czasu się

zamknął na ten temat.Ciągle mówią jakby to było jakby z nami Anusia była.Córka widziała

Anusię w szpitalu syn niestety nie zdążył.Ja będąc małym dzieckiem tez straciłam brata

wcześniaka i zawsze się o nim w moim domu pamiętało że był.Co do moich dzieci to muszę

powiedziec że po śmierci Ani to właśnie oni mi dużo pomogli.Rodzina chodzi mi o moje

rodzeństwo i mamę to dla nich temat"TABU"Ja już raczej nie będę miec dziecka. 

Beata mama Anusi 24 tydz ciąży
24.07.08-10.09.08 i dwóch urwisów Michała i Martynki


Re: żyjące dzieci a zmarłe
andzias2  
03-12-2009 21:03
[     ]
     
Moja

Amelka miala 2,5 roczku jak zmarla Olgunia, widziala ja w szpitalu kilka razy, pokazywala

jej swoje zabawki, chodzi z nami czasami na cmentarz, ostatnio sama w sklepie zatrzymala sie

i wziela do raczki malego gwiadorka i zapytala czy kupimy go dla Olguni.Ja czesto wspominam

o niej, mowie jej ze ona i Olga to moje dwa najwieksze skarby,czasem jak tule Amelke tak jak

tulilam Olge to jej o tym mowie itp. Czasem niestety tez placz przy Amelce, ona juz wie

dlaczego i zawsze podaje mi jakas swoja zabawke albo pieluche, kochana.... 
Ania mama Olguni ur.04.02.2009-zm.07.04.2009, Amelki ur.2006 i małej nadzieji-Noemi 11.03.2010

Re: żyjące dzieci a zmarłe
EWELAKS  
03-12-2009 21:05
[     ]
     
Mój synek miał rok i 3 miesiące kiedy nastapił wypadek ,był ze mną trzymałam go na

rękach,widział to wszystko siedział koło swojej siostrzyczki zanosząc sie od

płaczu,wcześniej nigdy nie płakał w nocy a po wypadku wrzeszczał spiąc,mam nadzieje ze mu

się nie śnił wypadek,Oleńka kochała Krystianka a on j,a choć tak mały jeszcze przez kilka

miesięcy prowadził mnie do jej pokoju , by ją rano obudzić,wycałowywał jej zdjęcia i

rozglądał się jakby czekał,a teraz kiedy mineło już 8 mcy,od wypadku ,pamięta nadal całuje

jej zdjęcia,wyciąga ręce po jej lalki i tuli je,i czasem spojrzy na zdjęcie i mówi "Ola

oć",i widze że lgnie o wiele bardziej do dziewczynek niż chłopców.Staram się żyć tak by

nie cierpiał,by to co sie stało nie niszczyło mu zycia,choć nie raz wycierał mi łzy i

pocieszał smoczkiem. 
http://olenkaksiazek.pamietajmy.com.pl

Ewelina mama aniołka Oleńki(ur.02.09.2005. zm.12.05.2009 )i ziemskiego Krystianka (ur.15.01.2008 HLHS)

Tęsknie księżniczko

Re: żyjące dzieci a zmarłe
paniRadzikowa  
03-12-2009 21:21
[     ]
     
Jak same piszecie reakcje są różne.
W mojej rodzinie

wygląda to tak: moja babcia urodziła rok po roku dzieci które zmarły zaraz po porodzie. Mają

oni swoje miejsce na cmentarzu gdzie zawsze dziadek w miarę możliwości jedzie i pielęgnuje

groby. My też zawsze na wszystkich świętych zapalimy znicze. I choć babcia ma czworo dzieci

to nigdy nie zapomniała. Czasem wspomina choć nie wiele tych wspomnień ma (jedno dziecko

żyło zaledwie parę godzin a drugie dwa dni) Kobieta, która ma 72 lata po dziś dzień wspomina

ze łzami w oczach wydarzenia sprzed ponad 50 laty.
Z kolei moja teściowa pierwsze

dziecko poroniła w 20 tyg o czym mój mąż dowiedział się będąc już pełnoletnim i to przez

przypadek, znalazł jakieś papiery potwierdzające, że miałby starszą siostrę. Dopiero dwa

lata temu miała odwagę by nam o tym powiedzieć otwarcie, ale jej relacja była pozbawiona

wszelkich uczuć. :( Nie ma żadnego miejsca gdzie można by zapalić znicz, nie ma zdjęć - nie

ma niczego. Nawet kiedy mówi o tej dziewczynce to padają słowa: "dobrze, że umarło bo

było by całe chore" (powodem obumarcia była toksoplazmoza) Ja nie wiem jak można

powiedzieć o swoim dziecku w ten sposób. Nie wiem czy uwierzyła w sugestię lekarzy czy

naprawdę tak myśli.
Na szczęście mój mąż jest inny! Kiedy ostatnio rozmawialiśmy na ten

temat powiedział mi, że chce by w naszym domu zawsze mówiono o Zuzi nawet jeśli będziemy już

starzy i niedołężni, żeby pamięć o niej nigdy nie wygasła a naszemu następnemu dziecku

będziemy tłumaczyć że była siostrzyczka. Uważam, że o nie powinno się tego ukrywać przed

najbliższą rodziną. Wiem to po mężu, który był w totalnym szoku kiedy znalazł te papiery, a

nie miał odwagi zapytać wprost. Czasem nawet o niej wspomina. Rzadko bo rzadko ale jednak. 
http://nieznajomapannan.blog.interia.pl/

Re: żyjące dzieci a zmarłe
buleczka  
03-12-2009 22:03
[     ]
     
moja sąsiadka ma 79 lat, jej córka Ula zmarła w wieku 34lat,

pietnaście lat temu, syn ma dziś 40 lat, między dziećmi było 9 lat różnicy... wiedzą,

pamiętają, zamawiają mszę na im, ur, rocznicę śmierci, u Pani Zosi jest wtedy objad rodzinny

- syn, synowa, wnuczka, teściowie syna, kameralnie... wiedzą pamiętają - jeżdżą na

cmentarz... nie rozmawiają... wujek, mówię do niego wujek bo znam go od piechy, nie chce

rozmawiać... Pani Zosia wciąż mówi, przychodzi do mnie i wspomina, wiem kiedy ma lepsze a

kiedy gorsze dni, mieszkamy przez ścianę, znam całe życie córki... oni nie rozmawiają bo z

milczenia w pierwszej fazie żałoby powstało zbyt dużo własnych wyrzutów sumienia... Pani

Zosia czuła że coś jest nie tak, że coś grozi jej dziecku, że coś się stało, nie mogła się 3

dni skontaktować z córką, ale nie pojechała do niej... mówiła wujowi ale on twierdził że

siostra jest młoda, że ma własne życie i nie siedzi w domu, że... pojechał trzeciego dnia,

nikt nie otwierał, w pracy jej nie było, wywarzyli drzwi, ale ona już nie żyła od 3 dni,

dostała udaru... gdzieś się szykowała... wujek nie chce rozmawiać - poprostu ma zarąbiste

wyrzuty sumienia, choć Pani Zosia nigdy go nie oskarżała.. jego córka wie że miała ciocie,

wie o niej dużo...

u mojego wujka zmarła środkowa córka, Basia miała 3 tyg, zmarła w

szpitalu z braku tlenu w inkubatorze, córki (22,24) wiedzą że miały siostrę, wiedzą gdzie

grób, chodzą, pamiętają, wiedzą że nie żyje nie wiedzą jak bo rodzice nie chcą rozmawiać i

wspominać, młodsza wie bo spytała mnie... boi się że może kiedyś stracić

własne...

syn cioci - pierwsze dziecko stracili w wyniku poronienia 20tc, drugie

udusiło się pępowiną przy porodzie, 2 zdrowych, Tomek z żoną i chłopcami od 8 lat mieszkają

za granicą, nie utrzymują kontaktu z rodziną, nie przyjeżdżają, o grób i pamięć tej dwójki

dba ciocia, wujek i ich drugi syn z żoną... pamiętają że mają wnuki w niebie... 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: żyjące dzieci a zmarłe
Eryka77  
03-12-2009 22:19
[     ]
     
Moj maz

mial brata... zmarl podczas porodu.
Chodzi do niego na cmentarz i wspomina go bardzo

cieplo. 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
madzia76  
04-12-2009 17:31
[     ]
     
Mój

syn miał niecałe siedem lat jak urodził się Jasiek.Nigdy Go nie widział,ale wielokrotnie był

z nami w szpitalu i czekał na korytarzu.Niestety na OIOM nie mógł wejść.Teraz,po prawie

dwóch latach coraz mniej wspomina,jednak pamięta.Wie,kiedy ma urodziny,w niedzielę po mszy

wybiera znicz na grób.Często całuje anioła stojącego na grobie.
Mało pamiętam,co było po

śmierci Jasia,bo przez kilka dni zajmowała się synem moja mama,ale w przedszkolu pani mówiła

mi,że Kamil podczas zabawy opowiada o śmierci swojego braciszka.Ze mną o tym nie mówił,może

dlatego że cały czas byłam zapłakana.Ale wiem,że pamięta. 
mama Kamila i Aniołka Jasia (25 tc 30.11.2007-05.02.2008)
http://jasstandura.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: żyjące dzieci a zmarłe
sylwia1975  
05-12-2009 18:09
[     ]
     
dla madzi moja corka ma tez 7 lat i w szkole opowiada o larze a

w domu widzi ze mi smutno to pewnie nie chce ,ale jak wychodzilismy z mezem to sie bala ze

my nie wrocimy ,i ze tez nas staci to chyba tez wiek pozdrawiam sylwia 1975 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
vika  
05-12-2009 15:52
[     ]
     
Jeżeli jeszcze keidyś zdecydujemy sie na dziecko, to zrobię wszystko by wiedziało o swojej

siostrze.
W końcu mnie keidys zabraknie, a grobek Tosi pozostanie i byłoby miło gdyby

ktos go odwiedzał. 
Mama Tosi [*]
*22.06.2009 +07.07.2009

Re: żyjące dzieci a zmarłe
weraamela  
05-12-2009 21:48
[     ]
     
Weroniczka miała prawie siedem lat kiedy straciliśmy

Amelke,rozmawiałyśmy raz jeden na temat tego co się stało. Dziś nie pyta,nie wspomina,wiem

że pamięta ,jednak dla niej to Kornelia jest "prawdziwą" siostrą którą można

dotknąć ,pocałować,przytulić... 
Asia mama Weroniczki,Kornelki i aniołka Ameli(06.06.07)

Odeszłaś o całe życie za wcześnie królewno nasza(*)(*)(*)

Re: żyjące dzieci a zmarłe
Gwiazdka  
06-12-2009 10:16
[     ]
     
mój Bartek takze miał 7 lat, kiedy Igorek zmarł. Własnie rozpoczynał 1 klasę, pół roku

wczesniej przeprowadzilismy sie do nowego mieszkania na innej dzielnicy. Bardzo czekał na

brata. Zaraz po śmierci Igorka- Bartek także był u mojej mamy- bardzo płakał. Po pogrzebie

bardzo się zamknął w sobie.Myslę, że na to nałożyło się kilka czynników- zmiana srodowiska,

smierć brata i stres związany z ropoczęciem szkoły - w nowym miejscu zamieszkania nikogo nie

znał, przez pół roku zawozilismy go starej zerówki i nagle wpadł do nowego towarzystwa- a

starzy dobrze znani koledzy "zostali w starym mieszkaniu". Doszło do tego, że

wylądowaliśmy u psychologa- Bartek stał się płaczliwy, agresywny, wszystko go wytrącało z

równowagi. Na szczęście obecnie już jest wszystko w porządku, Bartek odzyskał radość i jest

pogodnym, wesołym chłopcem. Oczywiście chodzimy razem na cmentarz, duzo rozmawiamy o Igorku-

tym bardziej teraz kiedy ma sie urodzić Majeczka. I zawsze mimo, ze nikt go tego nie uczył

powtarza że jego mama ma dwóch synów a on ma brata w niebie. 


Nasz Igorek ur. i zm. 18.09.2007
Agnieszka, mama Bartusia, Igorka(38tc,*+18.09.2007)(*)(*)(*) i Majeczki
http://igorekburzawa.pamietajmy.com.pl/

Re: żyjące dzieci a zmarłe-do gwiazdki
Diana  
06-12-2009 19:10
[     ]
     
Witaj zastanawiałam się ostatnio co tam u Ciebie ?
Już niedługo

córeczka będzie w Twoich ramionach , ja właśnie tule Jasia :) 

Nasza Karolinka ur.zm. 28.V.2007 śpij mój Skarbie
śnij, dla Ciebie (*)(*)(*)(*)

Mamusia Szymusia(*09.11.2004) Karolci (*+28.05.2007 - 36tc) Jasia(*09.07.2009) Gabrysia (*29.05.2012) i Alusi (*25.07.2014)

Re: żyjące dzieci a zmarłe-do diany
Gwiazdka  
06-12-2009 21:18
[     ]
     
Witam Cię Kochana,
u nas na razie wszystko w porządku, Maja

rozwija się wspaniale, waży 1500 gram. Chodzę do fajnego, kompetentnego lekarza i powoli

odzyskuje wiarę w powołanie w tym zawodzie. Zaraz po swiętach (28 grudnia)kładziemy sie juz

na patologie ciązy na Ligotę i zostajemy tam juz do porodu. Niby termin mam na luty, ale

około 36 tg będą juz robić cc. Tak więc to już będzie drugi mój sylwester spędzony na

porodówce- Bartek urodził się 29 grudnia.
Strasznie się cieszę, że u Was wszystko w

porządku. Jaś pewnie rośnie jak na drożdżach? Pozdrawiam 


Nasz Igorek ur. i zm. 18.09.2007
Agnieszka, mama Bartusia, Igorka(38tc,*+18.09.2007)(*)(*)(*) i Majeczki
http://igorekburzawa.pamietajmy.com.pl/
Ostatnio zmieniony 06-12-2009 21:19 przez Gwiazdka

Re: żyjące dzieci a zmarłe-do Gwiazdki
madzia76  
07-12-2009 19:04
[     ]
     
Gwiazdko,jeśli możesz to napisz do kogo chodzisz.Ja jestem z

Ligoty,szukam fajnego lekarza.Pozdrawiam 
mama Kamila i Aniołka Jasia (25 tc 30.11.2007-05.02.2008)
http://jasstandura.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: żyjące dzieci a zmarłe-doMadzi
malgosia  
07-12-2009 19:25
[     ]
     
ja równiez rodziłam na ligocie i chodziłam do dr Agaty Włoch 


Re: żyjące dzieci a zmarłe-do Madzi
Gwiazdka  
08-12-2009 10:31
[     ]
     
Witam Cię Madziu. Chodzę do dr Kudły pracuje na oddziale na Ligocie

natomiast przyjmuje prywatnie w Katowicach przy ul. Kościuszki. Świetny diagnosta,

rewelecyjnie odczytuje usg i co najważniejsze ma w gabinecie genialny sprzęt, poza tym miły

pełen empatii człowiek. Pozdrawiam 


Nasz Igorek ur. i zm. 18.09.2007
Agnieszka, mama Bartusia, Igorka(38tc,*+18.09.2007)(*)(*)(*) i Majeczki
http://igorekburzawa.pamietajmy.com.pl/
Ostatnio zmieniony 08-12-2009 10:32 przez Gwiazdka

Re: żyjące dzieci a zmarłe
Styś  
06-12-2009 22:07
[     ]
     
Nasze

dzieci miały 11, 10 i 6 lat kiedy Kaziu zasnął, zasnął nagle, w nocy kiedy

spały.
Dziewięć miesięcy przepełnionych miłością, wzruszające chwile, gdy rozmawiały z

maleństwem, śpiewały mu i mówiły dobranoc każdego wieczoru, przygotowywały pokój, robiły

drobne zakupy. Tryskały radością na jego powitanie. Dlatego też wielki był smutek po jego

śmierci.
Nasze dzieci prosiły, by im pokazać maleńkiego braciszka. Była to ich pierwsza

prośba skierowana do nas po jego śmierci. Nie mogliśmy odebrać im tego prawa do pożegnania.

Zmierzyły się ze swoim i naszym smutkiem bardzo naturalnie, rozumiały dlaczego mama jest

smutna i potrafiły mnie pocieszyć. Każde przeżywało po swojemu. Najmłodsza córka swym

dziecęcym spojrzeniem szybko rozjaśniła trudne dni mówiąc " Mamo przecież on jest

szczęśliwy"
Chłopcom było trudniej, więcej rozumieli, bardziej doskwierał im brak

poczucia bezpieczeństwa.

Pamiętają i pewnie tak będzie do końca ich

życia.
Wróciła radość życia, ale bardzo drżały o rosnącą pod moim sercem córeczkę i

odetchnęły głęboko po jej narodzinach.
I opowiedzą jej o starszym braciszku. Chodzą na

cmentarz, wspominają, pamiętają o jego urodzinach. 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
ola2004  
07-12-2009 09:40
[     ]
     
Moja żyjąca córcia Olka ma 5 lat i byla druga po pierwszej stracie. Chodzilismy z nia na

cmentarz ale podobnie jak u Zorki nie obciążalismy jej. Jak zaszlam w ciąże w 2008 r. tak

się cieszyliśmy, nie spodziewalismy sie że az tak źle może sie zakończyć i Olka była

poinformowana o maleństwie. Dotykała brzuszek, mówiła. I ja żałuję że wiedziała bo bardzo

przezyła ze maleństwa nie bedzie. Teraz faktycznie nasz grób utozsamia z rodzeństwem. Jak

zdecydowalismy sie na kolejną ciążę nie powiedzielismy ani Olce ani rodzinie, chcielismy im

zaoszczedzic ewentualnych cierpien i niestety i tym razem skończyło sie bardzo źle. Z

pespektywy tego półtora miesiaca po starcie cieszę sie że nikomu nie powiedzialam, fakt jest

mi trudniej ale moja córcia jeszcze przezywa stratę rodzenstwa ze stycznia a ja nie chce jej

obarczac takim cierpieniem. Jak dorosnie porozmawiamy na pewno o wszystkim, tym bardziej że

być może w jakims stopniu może byc obciążona genetycznie. Więc taka rozmowa będzie jak

najbardziej potrzebna dla jej przyszlości jako matki, ale to jeszcze mam nadzieje długa

droga. 


Re: żyjące dzieci a zmarłe
Wera  
07-12-2009 11:11
[     ]
     
Nie mam

żyjących dzieci i jeśli ich doczekam chciałabym im opowiedzieć o zmarłym rodzeństwie,

podobnie jak zorka.
Na Helenkę czekała córka mojej przyjaciółki, jestem dla niej jak

ciocia, mała przeżywała śmierć, nie rozumiała co się stało i chciała zobaczyć Helenkę.

Mówiła do mamy żeby już nie płakała i tłumaczyła że ona nie płacze bo jest dzieckiem.

Zastanawiała się czy Helence nie będzie zimno w dole i jak ją tam wrzucą, taką małą.

Przyjaciółka tłumaczyła jej że w trumience i bedzie ciepło ubrana, ale że tak naprawde jest

już w niebie aniołkiem, a tu jest tylko jej ciało.
Potem przynosiła Helence maskotki, na

Święta Wielkanocne dała mi w torebeczce prezent z karteczką dla Helenki. Ostatnio

przygotowała Kartkę na Wypominki z imieniem mojej córeczki. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: żyjące dzieci a zmarłe
joanna  
08-12-2009 13:46
[     ]
     
Igorek urosziłą sie niespełna dwa lata po śmierci Juleńki, dziś jest prawie 2,5 letnim

chłopcem wie ze ma siostrzyczkę zna jej imie i mówi że jest jej"bacisza", zna

dokładnie drogę do jej grobku, jak tylko widzi figurke aniołka lub znicze gdziekolwiek w

sklepie na ulotce mówi "dla Juli", od zawsze chodze z nim na grób i opowiadam o

niej , chce go nauczyc pamietac o niej 
joanna mama anielskiej Juleńki 21-22.10.05(*) i Igorka 24.07.07 i małego Bartoszka 07.09.2010

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora