dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

Lek na całe zło...
Kartoflanka  
03-04-2005 22:34
[     ]
     

id="mdef">"Ginekolog powiedzial, ze najlepszym lekarstwem na strate dziecka jest

/>nastepne dziecko"
Mnie psycholog powiedzial cos wrecz przeciwnego. Trzeba

przejsc zalobe(okolo
1 roku), po utraconym dziecku. Po pierwsze dlatego, ze nie da sie

jednego
drugim tak latwo zastapic. Czesto nam sie zdaje co innego a organizm wie

/>swoje i np. kolejne ciaze odrzuca, albo "utrudnia zajscie"
Moze sie nam

wydawac, ze nastepna ciaza nie niesie za soba zadnych zagrozen
ani psychicznych ani

fizycznych. Ze jestesmy gotowe, ale czesto jest to takie
magiczne myslenie: jak teraz

urodze nastepne to tak jakby tamto potworne
wydarzenie nie mialo miejsca. Po latach

moze sie okazac ze np. problemy
wychowawcze zwiazane z nastepnym dzieckiem sa wynikiem

nieprzebytej do konca
zaloby.
Nie jest to moja osobista opinia, nie ja ja

wymysliłam. Byc moze trudno mi
bedzie odpierac argumenty niemniej jednak zgadzam sie z

tym. Ginekolodzy
niekoniecznie maja racje. Psychologowie byc moze tez nie, ale chyba

dobrze
znac opinie obu stron.
 


Re: Lek na całe zło...
aniao3  
04-04-2005 17:37
[     ]
     

to wszystko nie jest proste... ten

rok żałoby jest w pewnym sensie symboliczny - chodzi o to by bez tej zmarlej osoby przezyc

wszystkie pory roku, przezyc rocznice jej odejscia, by w pelni moc pozwolic jej

odejsc.

czy nastepne dziecko moze byc lekiem w potocznym rozumieniu? wedlug mnie - nie,

ale jego pojawienie sie w jakims stopniu przywraca rownowage swiatu, ktory po smierci

dziecka swoj sens stracil.

Ja swoja zalobe po smierci coreczki przezylam czesciowo bedac

juz w nastepnej ciazy. Malgorzatka zmarla na poczatku lutego. Do 11 kwietna (termin jej

planowanego porodu) przezylam ta najostrzejsza, najglebsza faze zaloby. Po tej dacie - dla

mnie w jakims stopniu granicznej - zaczelam nowy etap. Zaloby polaczonej z pragnieniem

nastepnego dziecka. W czerwcu zaszlam w ciaze. I ta ciaza to byl z jednej strony placz za

utraconym dzieckiem, a z drugiej coraz wieksza nadzieja na szczesliwe narodziny nastepnego

dziecka. Czulam presje czasu, w tym roku obchodze 37 urodziny, czulam ze nie moge czekac i

odkladac decyzji o nastepnym dziecku.

Narodziny naszego synka zaczely nowy rozdzial w

naszym zyciu. I choc rok temu o tej porze wydawalo mi sie to niemozliwe - to dzis znowu

jestem szczesliwa. Lecz z takim cieniem, bo zawsze jakas czesc mnie bedzie oplakiwac smierc

mej coreczki. Wraz z nia umarl kawalek mej duszy. I tego nawet dziesiec nastepnych dzieci

nie jest w stanie odmienic
sciskam was



Re: Lek na całe zło...
zorka  
07-04-2005 11:44
[     ]
     
Od śmierci Martynki do początku drugiej

ciąży minęło 15 miesięcy. Uważam ten czas-pustynię za czas potrzebny i ważny. Czas na

maciezynstwo bez Malej.. 


Re: Lek na całe zło...
marzekal  
07-04-2005 21:47
[     ]
     
Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie

taki moment, że się zdecyduję dać życie jeszcze jednemu maleństwu. Nie wiedziałam tylko

kiedy. I nie chodziło o zastępstwo. Mam już dwójkę dzieci, tylko o zapełnienie jakiejś

pustki. Trochę to tak jakbym po śmierci Szymka nie zrealizowała rozbudzonego instynktu

macierzyńskiego. Jakby Jego śmierć urwała coś na co ciągle czekam. Minęło 9 miesięcy i się

zdecydowałam, rozpoczęliśmy starania. Dopiero teraz wiem, że jestem gotowa, mimo, że nadal

jestem częstym gościem przy grobie mojego Synka. Miłość tak bardzo procentuje, że nie

zastępuje innej tylko ją dopełnia. Ale musi przyjść odpowiedni moment żeby zaczęła

procentować. I to nowe Maleństwo, jeżeli będzie mi dane Je urodzić nie zastąpi Szymusia,

tylko powiększy naszą rodzinę o następnego jej członka. 


Re: Lek na całe zło...
malomi  
05-12-2005 22:00
[     ]
     
Ważny temat 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora