dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

prawo do pożegnania
aniao3  
29-03-2005 13:52
[     ]
     


face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">


style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">Ktoś może się nade mną użalić, że tak krótko

miałam swoje dziecko bo zaledwie kilka godzin, lecz i tak byłam uprzywilejowaną mamą z

Holandii. Bo wielu kobietom wciąż prawa do zobaczenia i pożegnania dziecka się po prostu

odmawia....


face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">


class="MsoBodyText" style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">Dzięki temu, że mogłam się z Małgorzatka pożegnać,

zobaczyć ją po porodzie, przytulić, ucałować gdy zmarła, dzięki temu chyba łątwiej było mi

pozwolić jej odejść. Gdyby tego pożegnania zabrakło dużo trudniej byłoby mi uporać się

poczuciem zdrady. Bo rodząc dziecko, które umiera, wręcz automatycznie pojawia się poczucie

winy. "Co ze mnie za matka, skoro nie potrafiłam ocalić własnego dziecka, dać mu życia.

Zawiodłam je, zdradziłam." Nawet jeśli te uczucia są całkowicie pozbawione racjonalnych

podstaw, trzeba się z nimi uporać.



class="MsoBodyText" style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">Gdy matce odmawia się zobaczenia, pożegnania

dziecka, kobieta czuje że swoje dziecko zdradziła podwójnie. Bo nie tylko urodziła je by

zmarło, lecz także ani razu go nie widziała, nie wzięła w ramiona. Archetyp jaki mamy

zakodowany w głowie to matka przytulająca swe dziecko. A przy przegranych narodzinach nawet

to często jest kobiecie odebrane. Jedna z mam

powiedziała mi, że miałą wrażenie iż jest podwójnie ukarana: śmiercią jej dziecka, a potem

brakiem możliwości jego pożegnania i pochowania.


style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">
face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">


style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">Małgorzatka urodziła się w nocy. Gdy

po następnego dnia rano po przepłakaniu w poduszkę kilku godzin spytałam czy będę mogła

córeczkę wziac na rece prof. Helwich powiedziala, ze dzis to raczej nie, lecz gdy przyszlam

ponownie po dwoch godzinach lekarka na dyzurze popatrzyla na mnie tak jakby chciala

powiedziec "Kochana pani Anno, i tak jej nie uratujemy, wiec nawet jesli to wbrew

procedurze, to moze pani byc z dzieckiem". Na głos powiedziala tylko "Tak, mysle

ze nie bedzie problemu, prosze przyjsc o 16". Dzieki niej mam kolejne wspomnienie -

cudowne, choc przez lzy...


face="verdana,arial,helvetica,sans-serif">


style="MARGIN: 0cm 4.75pt 0pt 0cm">Gdyby tak lekarze potrafili

pozostawić rodzicom prawo wyboru czy chcąswoje dziecko zobaczyć i pożegnać, a nie podejmować

za nich tą decyzję. I gdyby w szpitalach robiono zdjęcia zmarłym dzieciom, odrysowywano

stopy, dłonie, pozostawiano pamiątki - byłoby łatwiej tym z rodziców, którzy pod wpływem

szoku swego dziecka nie zobaczyli, bo po jakimś czasie mogliby zmienić zdanie i móc w pełni

pożegnać swoje dziecko...


face="Verdana">z

 


Re: prawo do pożegnania
mharrison  
12-11-2005 15:45
[     ]
     
Prawie codziennie doceniam

"szczęście" i "dobroć" płynącą z tego pożegnania... 


Re: prawo do pożegnania
agawt  
12-11-2005 17:14
[     ]
     
Ja niestety nie pozegnalam swojego

dziecka tak jakbym tego chciala.Urodzilam Mikolajka w 40tc,byl juz malenstwem ,ktore moglo

juz zyc!Wazyl 2900g.Jedyne wspomnienie po Nim,to ostatnia spedzona z Nim no,gdy

wiedzialam,ze usna na wieki.I czubek Jego czarnej czuprynki i zarys cialka.Nie dali mi sie z

nim pozegnac!Polozna, po porodzie przycisnela mnie do lozka i powiedziala,ze tak lepiej!A ja

coz ja nawet nie protestowalam!Do konca zycia ja i moj maz bedziemy miec poczucie winy z

tego powodu.Nienawidze sie za to,ze nie przyszlo mi do glowy by przytulic moje Malenstwo na

pozegnanie,chyba chcialam jak najszybcie o Nim zapomniec.Jestem potworem! 


Re: prawo do pożegnania
edi7  
13-11-2005 12:01
[     ]
     
Nie pożegnałam się z Jacusiem.Razem z

mężem uznałam,że może będzie lżej.A teraz tak mi tego brakuje.Nawet nie wiem jak

wyglądał.Moi rodzice Go widzieli.Ciężko jest zadecyować w takiej sytuacji.Nigdy nie wiemy

jakby było gdyby...... 
edyta

Re: prawo do pożegnania
kasia  
14-11-2005 10:53
[     ]
     
Ja pożegnałam swojego

pierwszego synka, maiłam czas żeby mu powiedzeieć że go bardzo kocham i będę kać, żeby sie

niczego nie bał bo pójdzie do swojego tatusia który tez go bardzo kocha i tam wysoko bedzia

na mnie czekać aż przyjdzie moja pora. Dwójki kolejnych moich dziec nie zdążyłam pożegnać,

byli zbyt mali ... Ciagle tęsknię za moimi Skarbkami pomimo że mam swojego Aniołeczka na

ziemi i bardzo Go kocham. Kiedyś jak dorośnie opowiem mu o jego rodzeństwie w niebie. 
Kasia, mama dwoch niebianskich iskierek, ktore zgasly i jednego ziemskiego lobuziaka Kacperusia. Kocham Wasza cala trojke!

Re: prawo do pożegnania
kama.garbi  
14-11-2005 16:15
[     ]
     
każdego dnia przez łzy

wspominam przed snem jak wyglądała moja Weronika to tak wiele że mogę Wszystkim powiedzieć

że:
Werka ma czarne włosy po tacie :)
wąskie usteczka jak Sławka i małe uszy jak jego

:)najcudowniejsze uszka pod
słońcem
płaski nosek po mnie jak ja na moich zdjęciach

jak byłam mała
i takie moje pultaski Sławek mówi że jak ja gdy się smieje
z

odznaczającą się z tych pultasków taką słodką brudką
i rzesy zupełnie jaśniutkie lekko

zroszone jakby łzą

najsłodszy śpiący bobas

dziękuje lekarce odbierajacej poród

że zatrzymała położna która chyłkiem próbowała wynieść z sali moje dziecko a ja pomimo tego

że wcześniej mówiłam że chcę ja zobaczyć nie byłam wstanie zareagować

ale naszczeście

mogłam Ją przytulić pocałować powiedzieć że zawsze będziemy ją kochali bo przecież jest

naszym ukochanym serdelkiem

tak ta chwila to całe moje życie z Córeczką w

ramionach



Href="http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16556&w=24506857&a=24506857"

target="_blank">http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16556&w=24506857&a=24506857


..dla naszego serdelka 


Re: prawo do pożegnania
daga.m  
28-05-2009 11:51
[     ]
     
ANIU JA NIE WIDZIALAM SWOJEGO SYNECZKA I BARDZO TEGO ZALUJE 


Re: prawo do pożegnania
sylwinka  
01-06-2009 09:59
[     ]
     
Kacperka pojechałam "odebrać" osobiście. Chociaż niektórzy twierdzili , że nie

powinnam. Dzisiaj cieszę się , że ich nie posłuchałam. Nasz syn. Nasze pierwsze dziecko. Był

taki śliczny. Miał czarny łepek po mnie a twarz cały tatuś. Założyłam mu swój łańcuszek na

szyję , powiedziałam jak bardzo Go kochamy...
Mikołaj był zupełnym przeciwieństwem

Kacpra. Bielutkie włoski jak taty a twarz jakby "zdjęta" ze mnie. Jeszcze tylko

chwila przed zamknięciem trumienki , położenie obok misia i zdjęcie to jedno , jedyne które

musi wystarczyć nam na całe życie...
Marcelka zobaczyć nie mogłam :((
Był zbyt malutki

a do tego nie żył u mnie w brzuchu ok. tygodnia , więc lekarz odradził. Ale widzę Go

codziennie oczyma wyobraźni... 
-------------
Kacper 25tc(*),Marcel 17tc(*),Mikołaj 23tc(*),Okruszek 8tc(*) , Laurka ur.30.03.2011 :))

Re: prawo do pożegnania
kalina_19  
01-06-2009 11:09
[     ]
     
maksa niechciałam widziec,pomyslałam sobie ze bedzie mnie

bardziej bolało jak go zobacze,rewelacyjni ekarze w lodnynie pozwolili mi go zobaczyc

miesiac po smierci,miesiac...czasem sie ciesze,czasem załuje.ale głównie sie ciesze,moze juz

nie wygadał juz dobrze ale mogłam sie zmim pierwszy raz przywitac i pozegnac.lezał w

szpitalu ,w kołyscei tak własnie go pamieta jak mojego synka z kołysce.......jestem tym

lekarzom wdzieczna ,jak maksiu miał kremacje ,i porzegnanie maz wniósł trumienke białą

kupilismy kwiaty i malam zdjecie moje meza i naszego pierwszego synka dla maksia........

wiec umnie lekarze i ksaidz sie sprawdzili 
mama mikołaja,igora i aniołka maksia36tydz http://maksymilianmikolajzapasnik.pamietajmy.com.pl/index.php?m=Obituaries&a=Detail

Re: prawo do pożegnania
Zuzaf  
01-06-2009 11:21
[     ]
     
W

moim przypadku było trochę inaczej. Ja nie widziałam swojego synka. Podczas porodu byłam w

strasznym szoku, miał do mnie przyjść psycholog, ale nie przyszedł. Kiedy urodziłam

Mateuszka położna powiedział, że to nie możliwe żebym czuła dzisiaj ruchy mojego synka, bo

on musiał od dawna być martwy. Tak mnie to wystraszyło, bałam się że patrząc na niego

zobaczę jakiś okropny widok i zapamiętam to jak jakiś koszmar. Wcześniej z mężem

postanowiliśmy, że nie będziemy go oglądać, żeby nie cierpieć, ale teraz bardzo tego żałuję.

Czuję się fatalnie, że go nie widziałam. Teraz nie umiem sobie wyobrazić do kogo był

podobny, jak wyglądał... Mam żal do położnej, lekarzy, że nikt mi nie pomógł, nie doradził,

nie wsparł.
Uważam, że polskie szpitale, wogóle nie są przygotowane na takie sytuacje.

Nie rozumiem dlaczego kobieta rodząca martwe dziecko nie może liczyć na wsparcie. Tak nie

powinno być. Gdyby wtedy przyszedł do mnie psycholog, to nie miałabym tej traumy jaką teraz

przeżywam. Nie wspomnę juz o tym, że potem położono mnie razem z kobietami w ciąży i dwa

razy dziennie musiałam słuchać bicia serduszek ich dzieci.
Źle to wszystko jest

zorganizowane. Ludzie bardzo mili, ale organizacja pozostawia wiele do życzenia. Mam

nadzieję, że się to kiedyś zmieni, albo, że ja tak fatalnie trafiłam.

Zuzaf 


Re: prawo do pożegnania
Ligeia  
01-06-2009 11:41
[     ]
     
Ja

zdecydowałam się zobaczyć mojego Synka. Strach był przeogromny. Mówiono mi, że od trzech

tygodni jest martwy, bałam się, że ciałko może być zniekształcone, że będę miała koszmary do

końca życia. Do dziś uważam, że to była najcięższa decyzja mojego życia. Nigdy tak bardzo

się nie bałam. Najpierw zobaczyłam pęcherz i poprosiłam o otwarcie. Położna przyniosła mi

prześlicznego chłopczyka i do końca życia tego nie zapomnę. Nie mogłam go nawet dotknąć, bo

nie miał jeszcze skóry. Pogłaskałam go tylko przez prześcieradełko i to musi mi wystarczyć

na wieczność. 
Natalia, mama ukochanych dzieciątek: Mai 16.02.2003, Antosia Aniołka 20.02.2008(17tc) i Jakuba pod sercem; http://antosjanocha.pamietajmy.com.pl

Re: prawo do pożegnania
Enola1  
01-06-2009 12:45
[     ]
     
Sylwniko,
czytam i serce moje płacze
Jesteś dzielną i mądrą kobietą.
Bardzo Ci

współczuję Kochana.
pozdrawiam serdeczeni
mamam Marcelka 


Re: prawo do pożegnania
demonnik  
01-06-2009 14:10
[     ]
     
Ja urodziłam mojego Filipka w 23,5tc, po 5 dniach walki,lezenia plackiem bez mozlwosci

wstaania nawet do toalety..chcialam walczyc kazdego dnia choc było nieziemsko

trudno...czułam ruchy i nie mogłam głaskac brzucha by nie wzbudzac wiekszych ruchow Filipka

by nie wzbudzac wiekszych skorczy...piatego dnia po badaniu przyszła pielegniarka i poprostu

odłaczyła mnie od lekow od kroplowek podtrzymujacych moja ciaze...nikt mi nie wyjasnił

dopiero po widocznym protescie mojego meza przyszla lekarka i wyjasniła nam ,ze jest juz 8

cm rozwarcie ze NIE MA SENSU dalej wlczyc??nie zapytano mnie o zgode ja chcialam walczyc do

konca dopuki Fifi sam nie zadecyduje wyjsc ze mnie...po okolo godzinie dostalam krwotoku i

urodziłam w sali zabiegowej:(,odrazu zabrano Filipka kiedy zaopatrywano mu pepowinke

chcialam spojrzec wtedy jakby na zawolanie połozne i lekarz zasłonili soba jego bym nie

widziała:'( I USLYSZALAM lepiej zeby panie TEGO nie widziala...pozniej slyszalam tekst

lekarza...czas ggonu...a połozna przeciez TO zyje...lekarz na to acha to prosze To gdzies

zabrac.:'(kiedy Fifi sie urodził słyszalam taki piskliwy głosik SŁYSZALAM GO!moze to

głopio zabrzmi ale brzmiało to jak takie jedno kwekniecie prosiaczka i cisza...zabrano Go

ułozono w nerce szpitalnej...takiej ktora podaje sie pacjentom na wymiociny!,przykryto go

chustka szpitalna i podłaczono do monitora ktory sprawdzał tylko czy jeszcze zyje...czekali

az moj synek umrze i nic nie robili...wiem ze był za malutki ale mogli probowac mogli

pomyslec o matce- o mnie ze chcialabym sie z nim pozegnac zobaczyc przytulic... zawolali

tylko mojego meza ,zapytali go czy chcemy Fifi ochrzcic bo umrze lada chwila i jakie nadac

mu imie...moj maz zgodzil sie i nadał imie Filip tak jak ustlalismy dzien wczesniej imie

jakby wiedzac co ma sie zdarzyc.... moj maz pozniej mowił ze był sliczny ze taki tyci ,ze

miał normalna twarzyczke ,nosek ,zamkniete oczka,ze wygladał jak noworodek tylko

malenciutki. Mnie po porodzie odesłano na te sama sale na ktorej lezalam z kobieta w

normalnej ciazy,ktorej akurat podłaczono KTG...pamietam tylko ze bardzo zaczelam plakac i

krzyczec ze nie wytrzymm..tylko te słowa NIE WYTRZYMAM,maz zroił awanture i przeniesli mnie

na jakis inny ginekologiczny oddział gdzie lezalam z bardzo mila starsza pania...lekarze na

obchodzie jakby nigdy nic tylko miedzy soba to TA i kazdy juz wiedział...nie było zadnego

PRZYKRO MI...tylko te spojrzenia...nie było psychologa,była tylko pani neonatolog ktora

przyjeła mojego synka po porodzie ,ktora przyszła i poinformowała ze mozemy zabrac

ciałko,ale po sekcji..wypisalam sie nastepnego dnia. 10 dni pozniej był pogrzebik i miałam

szanse zobaczyc Filipka ale tego nie zrobiłam:( nie wiem dlaczego..przeciez otworzyli na

moja prosbe trumienke,podeszlismy z mezem a ja dostrzegłam tylko lewe uszko i okropna zszyta

szrame na głowce z tyłu po sekcji...tylko tyle i az tyle...dzis jest dzien dziecka a ja mam

okropny dzien patrze na mojego drugiego synka i płacze..przepraszam to nie w tym watku

chyba...eh...swiatełko[*] 

Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],

Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,

Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)

oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015

spijci

Re: prawo do pożegnania
mamamajusi  
01-06-2009 15:10
[     ]
     
Ja też nie ucałowałam mojej maleńkiej Majuni:( Źle mi z tym

bardzo....
Kocham Cię maleństwo... 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora