dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

Strach przed Bogiem i inne dylematy
zgrywus  
02-11-2012 22:40
[     ]
     
Jest mi źle. I mam do siebie o to pretensje, bo boję się że Bóg też je ma. Tu na ziemi mam dwójkę wspaniałych dzieciaczków, a mi źle. Czuję się jak jakaś niewdzięcznica. Może to absurdalne, ale czasami boję się, że On się wkurzy i powie: „tyle Ci dałem, a Tobie źle, bo jedną cenną Ci osobę wziąłem już do siebie” i zabierze mi to co jeszcze mam. Może to śmieszne postrzegać Boga w taki sposób, ale ja nie wiem już jak mam Go postrzegać.
Dziś byliśmy na Mszy Św. odprawianej za zmarłych w naszej parafii. Wśród wyczytywanych osób była też nasza Kruszynka, jedyna malutka wśród sędziwych babć i dziadków, którzy przeżyli po 80, 90 lat. I źle mi, że Jej nie dane było tego swojego ziemskiego życia przeżyć. Pewnie Jej żal nie jest, Ona dostała już to co najlepsze, ale MI jest żal, JA bym chciała żeby żyła tu z nami. Egoizm? Pewnie tak, ale inaczej nie umiem.
Nasze starania o kolejną dzidzię na razie bezskuteczne. Prób nie było dużo, a w mojej głowie i tak już kiełkuje myśl – może Bóg nie chce nam dać już więcej dzieci, może zabierając Julkę chciał nam dać to do zrozumienia, a my ofermy nie zrozumieliśmy. Przykłady wielu z Was pokazują, że utrata dziecka nie zamknęła Wam drogi do rodzicielstwa. I czasami daje mi to nadzieje, a czasami mam ochotę się poddać.
Niby mam przy sobie te osoby, które miałam półtora roku temu, a jak inaczej jest. Wtedy byłam szczęśliwa, a teraz ... nie wiem. Bo na krótko był z nami ktoś jeszcze, z kim wiązały się wielkie nadzieje, a został smutek.
Po stracie Córeczki jedna z koleżanek powiedziała mi: może za wiele chciałaś. Czy rzeczywiście za wiele. Przyznaję, dla mnie rodzina to zawsze było wszystko. Wszystko co najważniejsze. Już mając tak kochanego męża i chłopców uważałam, że mam wiele. Nie wiem czy umiem kochać Boga tak jak powinno się Go kochać, ale ja Go zawsze kochałam wdzięcznością. A ciąża z Julcią była tym szczytem szczęścia który przeżywałam przez niecałe 8 miesięcy. Jej narodziny , szczęśliwe narodziny byłyby dla mnie szczęściem absolutnym. Może rzeczywiście za wiele chciałam. Może w tym życiu takiego szczęścia nie powinno się doznawać, bo wtedy Niebo robi się nieatrakcyjne. Nie wiem.
Ale się użaliłam nad sobą, co. Taki dzień. Dzięki, jeśli ktoś miał cierpliwość to czytać do końca. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy
Hanulka2009  
03-11-2012 13:11
[     ]
     
Witaj Zgrywusko! Widzę, że i Ciebie dopadły listopadowe nastroje. Czy naprawdę to takie dziwne, że odczuwasz smutek, żal, tęsknotę za Córeńką? Chyba byłoby raczej dziwne, gdyby było inaczej. Czyta człowiek mądre poradniki o wychowaniu i niby wie, że emocje nie podlegają ocenie, one po prostu są i trzeba im na to pozwolić, ale względem siebie samego nie jest już tak dobry jak dla dzieci. Też tak miewam, bo tak zostałam wychowana.
Powiem Ci, że jednym z moich największych życiowych odkryć, które jakoś doprowadziły mnie do decyzji o życiu z Bogiem, było właśnie to, że On nie jest taki jak ja czy moi rodzice tzn. kieruje się zupełnie inną logiką. To my ludzie "wkurzamy się" na siebie nawzajem, staramy się wymierzać kary przez zabieranie itp. Ale czy w Ewangelii mamy gdzieś opisane, że Jezus zbeształ kogoś za to, że płacze albo np. ukarał któregoś z uczniów?
Inna sprawa, że wdzięczność za to, co mamy, to sprawa fundamentalna, coś, czego czasem trzeba się uczyć. Jest np. dobry pomysł św. Ignacego, żeby codziennie wieczorem zrobić przegląd dnia pod kątem tego, co było w nim dobre i piękne. Myślę, że już choćby jako ziemska mama nie miałabyś z tym problemu, a przecież nie jesteśmy tylko matkami.

Jeśli chodzi o taki żal, że nasze dzieci wiele straciły, bo żyły tak krótko, usłyszałam kiedyś od jednego zakonnika, że jest to dość dziwne myślenie, bo przecież "życie Twojej Hani to były właśnie te 7 miesięcy, to było CAŁE jej ziemskie życie. Czy naprawdę uważasz, że nie miało sensu?".

Może potrzebowałabyś trochę świeżego spojrzenia na sprawy wiary? Ja ostatnio chętnie słucham tego, jak mówi o nich pewien szalony dominikanin. Jego konferencji, kazań, całych rekolekcji, można sobie słuchać choćby przy pichceniu obiadu na stronie:
http://www.langustanapalmie.pl/
Polecam np. niezmiennie rekolekcje "Ewangelia dla potłuczonych". W dobie internetu jest zresztą tak wiele różnych propozycji.

Będę się modlić o dzidzię dla Was. Myślę, że pojawi się w najwłaściwszym dla wszystkich momencie:)

Z pozdrowieniami

kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Tomka pod sercem. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy
zgrywus  
03-11-2012 23:03
[     ]
     
Dzięki Kasiu, zajrzę sobie na tą stronkę. Szukam teraz tego typu lektur, podoba mi się jak pisze ojciec Jacek Salij, zaczynam teraz jego książkę. Ale i tak ten Bóg jest dla mnie taki już nieodgadniony. Kiedyś miałam bardziej ułożony w głowie Jego obraz, po śmierci Córci całkowicie się rozbił. Znajomy ksiądz powiedział mi, że nikt nie wie jaki Bóg jest, tego nie będziemy wiedzieć póki tu żyjemy, a kolejne książki, kolejnych autorów to również ludzkie próby pojęcia tego Boga. Również mogą być błędne, tak jak moje dawne na Niego patrzenie. Ale poczytać nie zaszkodzi, zwłaszcza tych autorów co są lub byli Jego najbliżej.

Z wdzięcznością nie mam problemu, dzieciaszki dają nam tyle radości, że wdzięczność sama się nasuwa. Ale tak mi szkoda, że w tej radości nie uczestniczy Ona. Wszystko jest o Nią uboższe. I tak jakoś jest, że im radośniejsze mamy dni, tym większy jest smutek, że Jej w tym nie ma. Wśród tego śmiechu naszych dzieci brakuje mi Jej śmiechu, chociaż nigdy go nie słyszałam. Żal mi nawet naszych chłopców, chociaż może oni do końca nie zdają sobie sprawy z tego ile stracili. Jedynie starszy synek bardzo przeżył odejście Juleczki, bardzo na Nią czekał, mieliśmy z nim duże problemy po Jej stracie. Teraz już jest dobrze, ale nadal widzę jak patrzy na małe bobasy, niewiele mówi na ten temat, czasem tylko przyjdzie się przytulić jak zobaczy np. reklamę z bobaskiem, robi się smutny. Wiem, że gdzieś tam w nim jest ta świadomość, że nas to ominęło, że przecież to mu zapowiadaliśmy, a tak się nie stało.

Też uważam, że to krótkie życie Córci miało sens, lepiej że było, choć krótkie, niż nie miałoby go być wcale. Ale po ludzku, chciałam dla Niej inaczej. Zresztą sama rozumiesz.

Będę wdzięczna za modlitwę. Ja też o Tobie pamiętam i o Twoim Skarbku w brzuszku. Modlę się, żeby wszystko szczęśliwie się Wam układało.

Pozdrawiam serdecznie
Sara 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy
Hanulka2009  
05-11-2012 17:05
[     ]
     
Dzięki, Kochana, za wsparcie - zaczynam już trochę panikować przed porodem...
Jest dokładnie tak jak piszesz - myślę, że po stracie dziecka każdy z nas musiał zupełnie zmienić swoje myślenie o Bogu. W zasadzie w tak ekstremalnej sytuacji można albo w ogóle podziękować Mu za współpracę albo właśnie przyjąć tę całą niepojętość, tajemnicę i fakt, że i tak całą prawdę poznamy dopiero po śmierci.
Z drugiej strony coś chyba w tym jest, że właśnie w cierpieniu Bóg daje się człowiekowi poznać bardziej niż zwykle. Nie w sensie jakichś wielkich objawień czy teologicznych mądrości tylko bardziej ulotnych przeczuć, wrażeń, przebłysków pewności, że nie jesteśmy z tym wszystkim sami. Pamiętam na przykład, że po śmierci Hani na modlitwie (takiej z pozoru suchej, pełnej moich trudnych emocji) nagle dostałam taką pewność, że w momencie przejścia moja Córcia nie zdążyła się przestraszyć, bo On tak delikatnie ją zabrał z rąk śmierci. Kiedy po dwóch latach coś bardzo podobnego przeczytałam w tej książce o chłopcu z USA "Niebo istnieje naprawdę", tylko się uśmiechnęłam ze wzruszeniem.

Myślę, że także dopiero po tamtej stronie dowiemy się, jak wiele nasi chłopcy otrzymali w życiu dzięki niebiańskim siostrom. Przestaje się już dziwić, że kolejni wspaniali ludzie, o których czytam, mieli rodzeństwo w Niebie. Nawet ostatnio odkryłam, ze Jan Paweł II miał siostrę, która zmarła w niemowlęctwie. To taka moja "festyniarska" teoria, która nie zmienia faktu, że wolałabym stokrotnie, żeby chłopaki mieli Hanię tu na ziemi..

Pozdrowienia serdeczne
Kasia 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy
mamaKasi18  
21-11-2012 18:33
[     ]
     
Droga Kasiu,imienniczko moje Najukochańszej Córeczki, przeczytałam Twój wpis i weszłam na stronę Langustanapalmie. Genialny jest o.Szustak, słucham go teraz codziennie a najlepiej to mi się zasypia przy jego kazaniach:-) 

Ostatnio zmieniony 21-11-2012 18:33 przez mamaKasi18

Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
Hanulka2009  
23-11-2012 19:32
[     ]
     
Mamo Kasi, cieszę się, że "Langusta" się przydaje, szczególnie że pomaga Ci przy zasypianiu, a, tak niedługo po stracie jak Ty jesteś, od zasypiania gorsze jest pewnie tylko budzenie się:(

Pozdrawiam Cie serdecznie, a dla mojej Imienniczki zapalam jasne światełka pamięci (***)

kasia, mama Hanulki 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
mamaKasi18  
23-11-2012 20:25
[     ]
     
Tak, zasypianie nie jest problemem, ale poranki są straszne! Kiedyś prawie codziennie spałam popołudniu(jestem strasznym śpiochem) teraz robię wszystko byle tylko nie zdrzemnąć się chociażby na chwilkę, bo powrót do rzeczywistości jest koszmarem. Najgorzej jak mam sen o Kasiuńce, tak jak miałam wczoraj gdzie widzę Kasię żywą, uśmiechniętą i po przebudzeniu nie wiem co w końcu jest prawdą. Wczoraj do południa w pracy płakałam, nie mogłam dojść do siebie. Tak wyraźnie czułam moją córeczkę żywą że ta otaczająca rzeczywistość mnie zabijała....
http://katarzynabednarz.kupamieci.pl/ 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
kulkry58  
23-11-2012 21:51
[     ]
     
Mamo Kasi ja bylabym najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie,zeby mi sie przysnil moj syn.Jarek przysnil mi sie tylko jeden jedyny raz ,a 30.11. minie III rocznica pozegnania ,we snie byl bardzo szczesliwy ,usmiechniety i tak pieknie machal mi swoja raczka.....ten usmiech mam przed oczami i wmawiam sobie ,ze Jarek jest tam wolny ,szczesliwy bez bolu i cierpienia i opiekuje sie nami!Kocham Go nad zycie i bardzo tesknie!Krystyna mama Jarka l.16 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
mamaKasi18  
23-11-2012 22:18
[     ]
     
Krysiu, źle mnie zrozumiałaś. Dla mnie największym szczęściem jest teraz jak "spotykam" się z moją Kasiunią we śnie, ale chodziło mi o to że czasami te sny, obrazy są tak realne, tak mocne, tak bardzo czuję Kasię dotykiem, ciepłem i Ją prawdziwą że jak się budzę to nie mogę dojść do siebie. Wczoraj własnie tak miałam. Przez te kilka sekund poczułam się tak jak dawniej, poczułam pierwszy raz od odejścia Kasi ten normalny spokój bez kołatania serca, bez tego ściaskającego bólu w klatce, pomyślałam po przebudzeniu:to jednak był zły sen,Kasiunia żyje. Ale to była niestety tylko chwila po której znowu dostałam obuchem w głowę jak co rano. Wszystkie sny notuję i jestem przeszczęśliwa gdy spotykam Kasię, ale póxniej trzeba zmierzyc się z tym zafajdanym życiem bez mojego Dziecka.... 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
Hanulka2009  
23-11-2012 22:47
[     ]
     
Ja też niestety nie miewam snów z Hanią (a może nie jestem ich świadoma?), ale dokładnie pamiętam ten otępiający poranny ból pierwszych miesięcy, kiedy gdzieś na granicy jawy i snu chciałam jak zwykle wstawać do krzątaniny przy mojej malutkiej i nagle ta świadomość, że nie ma do kogo:( Przez pierwszy okres takie dziwne stany nieświadomości zdarzały mi się też na jawie.
Teraz, kiedy minęły już prawie 3 lata i lada dzień urodzi się Jej trzeci braciszek, najbardziej przeraża mnie "normalność" życia "jakby nigdy nic". Czuję, że wspomnienia blakną, że się coraz bardziej oddalam od mojej Dziewczynki, choć przecież nie ma dnia, żebym o niej nie myślała. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
zgrywus  
24-11-2012 17:30
[     ]
     
Kasiu, piszesz że przeraża Cię życie „jakby nigdy nic”. Mnie też to dopadło zaraz po śmierci Córci, dookoła nic się nie zmieniło, życie toczyło się dalej, a człowiek chciał czy nie, musiał wejść na nowo w ten wir życia, bo nie można było się zatrzymać, wysiąść z tego pędzącego wagonu, bo były dzieciaszki i potrzebowały mamy.

Myślę, że najtrudniej jest nam czasem po stracie dziecka przeżyć coś radosnego i Ty właśnie tego teraz oczekujesz, czekasz na narodzenie synka, radosną chwilę i zaraz pojawiają się wątpliwości czy Córeczka się od Ciebie nie oddala. Myślę, że nie, że Ona zawsze będzie przy Was, gdzie indziej miałaby być jak nie przy swojej rodzinie, przy tych którzy maja Ją w sercu, pamiętają.
Ale tak się wymądrzam, a nieraz jak myślę sobie o mojej przyszłej ciąży (jeśli takowa będzie) to mam takie jakieś dziwne poczucie… „zdrady” - to za dużo powiedziane, ale czegoś w tym stylu, że moje myśli będą się kręciły wokół kogoś innego, kogoś kto ma przyjść po Niej. Trochę to pokręcone, ale taka chyba ludzka natura.

Co do poranków to również pamiętam ten ciężar i niechęć do przebudzania się. Snów o córci nie miałam nigdy żadnych, pamiętam jednak takie okropne oczekiwanie, nie do końca uświadomione, może coś w stylu „dziwnych stanów nieświadomości”, o których piszesz. To czekanie na Nią pomagało mi funkcjonować, wykonywać swoje obowiązki, i zawsze pod koniec jakiegoś codziennego „zadania” zdawałam sobie sprawę z tego, że ja wciąż na Nią czekam i tylko to daje mi siłę do działania, a ten powrót tej świadomości był wielkim zawodem. Cały czas czekałam aż wróci, ale nawet nie wiem skąd, ze szpitala? Ciąża była tym oczekiwaniem na Nią, a jak odeszła oczekiwanie się nie skończyło, trwało dalej, chociaż logiki w tym nie było. Nawet nie wiem kiedy przestałam tak czekać. Czasami nadal mi się zdarza, ale już bardzo rzadko.

Mam jednak świadomość tego, że u mam dzieci, które żyły po urodzeniu jak u Ciebie, czy u mamy Kasi, czy mamy Jarka takie czekanie może być jeszcze silniejsze. Moje przywiązanie do Córeczki trwało 8 miesięcy ciąży z Nią, a miłość i tęsknota trwa nadal i dalej będzie trwała, a spędzić 18 lat z córka, która jest jak partner, najlepsza przyjaciółka, czy syn który mimo choroby nawiązał z mamą niezwykły kontakt, siedmiomiesięczna córeczka, która z mamą rozumie się bez słów, wystarczy że spojrzy…
Miałyście dużo szczęścia mając przy sobie tak wspaniałe dzieci, ale z Nich też byli szczęściarze, że dane im zostały tak wspaniałe Matki.
Pozdrawiam serdecznie Kochane Kobitki. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
mamaKasi18  
24-11-2012 17:41
[     ]
     
Zgrywusku,ja cały czas czekam......czekam i myślę że moja Kasiunia wyjechała na studia ale pewnego dnia wróci i powie jak zawsze wchodząc do domu: Hej mam, ale jestem glodna. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
kulkry58  
24-11-2012 18:38
[     ]
     
Zgrywusko ja tez bardzo dlugo czekalam.....bylam pewna ,ze Jarek wroci chociaz nigdy GO samego nie zostawialam,ale zaczelam wmawialam sobie,ze teraz jest inaczej,ze Jarek niebawem wroci.....czekalam prawie 1000dni i nocy,w koncu moj synek przyszedl we snie i byl radosnym Jarkiem i zaczelam sie godzic,ze nie moge "trzymac"go tu sila.Trzymam jego najukochansze rzeczy i wiesz jak spojrzena nie to to sie do nich usmiecham,bo wiem,ze to Jarka przedmioty i on je dotykal....ale jestem glupia,ale tak bardzo chcialabym przytulic moje dziecko choc na jedna chwile,poczuc jego cieplo,jego oddech;( 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
zgrywus  
24-11-2012 19:13
[     ]
     
To nie jest głupie. Ja też sobie cenię pamiątki z czasów ciąży i kilka zdjęć Córeczki. Też chciałabym ją choć raz uściskać żywą. Ale wiem, że ten raz by mi nie wystarczył, jak się kocha to tej ukochanej osoby zawsze jest mało. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
kulkry58  
23-11-2012 22:48
[     ]
     
Mamo Kasi tak bardzo mi przykro,ze dolaczylas do nas, przytulam Ciebie do mego zranionego serca i wiem ,co czujesz ;( Dala Kasienki najjsniejsze swiatelko pamieci((*))((*))((*))((*))Krystyna mama Jarka 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
mamaKasi18  
23-11-2012 23:10
[     ]
     
Dziekuję Wam za bycie ze mną i za światełka. To co teraz czuję- to są właśnie te stany nieświadomości. Ja już czasami myślę że mam rozdwojenie jaźni. Czuje tak strasznie obecność Kasiuni a wiem przecież że Jej nie ma koło mnie. A te sny mimo że są jedynym miejscem gdzie spotykam córeczkę to w jakis sposób psychicznie mnie rozbijają. Mam nadzieję że będziecie wiedziały o co mi chodzi. Dosyc często śni mi się Kasia i najczęściej jest to sen o tym że zyje, że jest, co wszyscy mi tłumaczą że Kasiunia daje mi znaki że żyje teraz prawdziwie u Pana Boga albo śni mi się w sensie że nie żyje i rózne rzeczy związane z umieraniem. Boże nie wiem jak to ująć, w każdym bąź razie moje życie "nocne" jest bardzo bogate i wstaje rano wyczerpana. Analizuje potem każdy szczegół, notuję a i tak nie wiem co mam mysleć o każdym takim przekazie. Chodzę już nawet do księdza egzorcysty żeby mi w końcu wytłumaczył co moga oznaczac moje sny, ale jednak księża nie chcą o tym mówić, a szkoda bo przeciez w Biblii w kśiedze Hioba jest napisane że Bóg kontaktuje się z nami przez sny i przez cierpienie. Dlaczego więc księża nie chcą mówić o TYCH przekazach, skoro czasami twierdzą że jak Bóg chce to daje nam od czasu do czasu "OBRAZY"? Ni juz nie kumam, nic.....
Zapalam światełka dla Waszych Aniołków {*}{*}{*}[*} 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
zgrywus  
24-11-2012 17:41
[     ]
     
Myślę, że księża boją się interpretować sny bo nie wiadomo, które są rzeczywiście Bożym przekazem, a które wynikają z ludzkich myśli czy przeżyć. Tego nie sposób sprawdzić. Możesz jedynie sama wyczuć. Ja nie mam doświadczenia w tym zakresie, nigdy nie miałam snu, któremu bym mogła jednoznacznie przypisać Boże pochodzenie. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
mamaKasi18  
24-11-2012 17:47
[     ]
     
Może i racja ale oni(księża)tak jak nasz ksiądz egzorcysta uważa że aby nie zbłądzić w tym poszukiwaniu kontaktu z ukochaną osobą powinniśmy się wręcz modlić o to aby nam się nie śnili, ponieważ jeśli ktoś jest w niebie a zakładamy że nasze Dzieciaczki są, to absolutnie nie mają potrzeby do nas przychodzić. Bo po co? Jedynie dusze czyścowe mają czasami pozwolenie od Pana Boga na odwiedziny ale tylko wtedy gdy potrzebuja naszej pomocy. Ja jestem juz tak ogłupiona przez te wszystkie przeczytane książki, rozmowy z księżmi, z mamami po stracie że juz czasami sama nie wiem w co mam wierzyć, gdzie moje dziecko, czy to dobrze ze się śni czy nie... 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
zgrywus  
24-11-2012 18:03
[     ]
     
Nie wiem czy sen oznacza, że dusza o coś prosi, ale skoro tak jest, jeśli myślisz, czy gdzies czujesz, że to w tym celu są te znaki od Córeczki to może dobrze by było się za Nią modlić, o Niebo dla Niej. Nawet jeśli Ona tam już jest to modlitwa nie zaszkodzi, Ona się nie obrazi o to, że przyszło Ci do głowy, że Niebo musisz Jej dopiero wymodlić. Jeśli Jej to nie potrzebne to Pan Bóg da tą modlitwę komuś innemu. A jesli Córeczka rzeczywiście potrzebuje Twojego wsparcia, żeby tam się dostać to modlitwa jest wszystkim co możesz dla Niej zrobić. Tylko tyle i aż tyle.
Z drugiej strony masz tyle wspomnień z Nią zwiazanych i jesteś cały czas myślami przy Niej, stąd moga być te sny. Sama nie wiem. 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
donata  
08-12-2012 22:57
[     ]
     
Kiedys moja znajoma powiedziala mi ze snila je sie moja corka(franzi zm.tragicznie 2004),"spotkalismy sie gdzies moja rodzina ijej byli wszyscy obecni tylko ja nie wtedy zobaczyla jakis budynek i na najwyzszym pietrze widziala Franzi smutna patrzaca z okna,wiedziala jeszcze ze wszyscy mnie szukali",pomyslalam sobie tylko sen.W 2011 roku bylo mi tak ciezko ze zasiegnelam porady psychologa.Na pierwszym czy ktoryms tam spotkaniu powiedzialam ze czuje sie niesamowicie zmeczona i czasami mam wrazenie ze zasypiam na stojaco.Po nastepnych rozmowach dowiedzialam sie ze zylam w swiecie zmarlych wtedy opowiedzialam sen mojej znajomej ,potwierdzilo sie to ze franzi dala nam znac ze mam wrucic do zycia .moja terapia trwala prawie 2-wa lata ale wiem ze Franzi brkuje nam w kazdej sekundzie naszego zycia ale to my mamy zyc dalej inie poddawac sie .Pozdrawiam cieplutko donata 


Re: Strach przed Bogiem i inne dylematy- do mamy Kasi
mamaKasi18  
11-12-2012 15:49
[     ]
     
Miałam już wiele snów i bardzo chcialabym je odczytac tak na 100%, ale nie da sie niestety. Ja moge sobie wymyslac interpretacje, ale skad bede wiedziala ze sa poprawne? I to jest najgorsze w tych snach, ze my mozemy sobie cos tam myslec, ale nigdy nie bedziemy pewni naszych wnioskow. Najczesciej Kasi sni mi sie ze zyje i to nie tylko mnie, mojemu bratu, kolezankom, u wszystkich jest ten sam motyw: Kasia mowi ze jest, ze zyje. No i jak mam to odebrac? Staram sie myslec, ze Kasia chce nam wszystkim przekazac ze zyje juz tym prawdziwym zyciem wiecznym u Pana Boga. Innego wytlumaczenie nie znajduje i w sumie mozna powiedziec ze sa to dobre sny. 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora