dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

"Wszystko jest po coś" Krzysztof Ziemiec
T.A.M.  
26-06-2012 20:56
[     ]
     
Dostałam już trochę wcześniej od koleżanki link, ale ostatnio miałam taki czas, że jakoś nie bardzo miałam ochotę słuchać kolejnego potoku słów pt. wszystko co się nam w życiu zdarza jest w jakimś wyższym celu itp.
Często zazdroszczę tym osobom, które jak ap.Jan potrafią wobec tragedii, bólu stać i wiernie BYĆ,dojrzale znajdować sens, zawierzać...tak po prostu...
... dużo bliżej mi do ap.Piotra (co chodził po wodzie, gdy Chrystus zawołał... a potem się wyparł, mimo że się zarzekał)... niż do ap.Jana, który jako jedyny wiernie stał pod samym krzyżem.

Może to dobrze, że nie wszyscy apostołowie byli jak Jan, daje to nadzieję, że może wiara potrzebuje po prostu czasu, by dojrzeć.

Dzisiaj w końcu posłuchałam (audio, bo wersja wideo mi nie odpalała).
Ujęły mnie słowa p.Krzysztofa, a jeszcze bardziej sposób w jaki opowiada.
Może ktoś będzie chciał posłuchać :)

http://www.zywawiara.pl/swiadectwa/art-291.html 
Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)

Re: "Wszystko jest po coś" Krzysztof Ziemiec
Hanulka2009  
27-06-2012 19:06
[     ]
     
Bardzo lubię red. Ziemca, jego sposób wypowiadania się i prowadzenia rozmów np. w cyklu "Niepokonani". Jak jednak czytam slogany typu "wszystko jest po coś" "Bóg miał w tym jakiś cel", to włącza mi się lampka alarmowa. Bo zdanie tytułowe ma sens właśnie w kontekście całej historii chociażby trudnych wydarzeń z życia p. Krzysztofa, a konkretnie tego, że znalazł on w sobie siłę, żeby z ewidentnego zła (które nie jest chyba działaniem Boga) wyprowadzić coś dobrego. Osobiście wierzę, że tę siłę daje nam Bóg.
Dzięki za linka:)

kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Maleństwa pod sercem. 


Re: "Wszystko jest po coś" Krzysztof Ziemiec
Hanulka2009  
27-06-2012 19:23
[     ]
     
Właściwie to nie zauważyłam, że właśnie w tytule jest "po coś", a nie "dla-czegoś". To a propos przekierowywania się (oczywiście dopiero na końcu procesu żałoby) z pytań "Dlaczego ja, dlaczego mnie / moje...?" na "Po co, czyli co mogę teraz zrobić?". Trudne to wszystko, więc szczególny szacunek dla wszystkich, którym się udaje!

kasia, mama Hanulki 


Re: "Wszystko jest po coś" Krzysztof Ziemiec
zgrywus  
28-06-2012 16:50
[     ]
     
Ja bym chciała wierzyć, że to co nas dotknęło ma jakiś sens i cel. Bo jak pomyślę, że moje dziecko zmarło tak sobie, bo "na kogo wypadnie na tego bęc" to jeszcze gorsze się to wydaje. Myślałam nawet, że z biegiem czasu to mi się rozjaśni, że może zobaczę jakiś cel, a tu nic z tego. Mija pół roku od śmierci córci i czasem wracają te pierwsze pytania "dlaczego", "co było złego w tym marzeniu o dużej rodzinie?", "czemu jak całkiem zawierzyłam to dostałam po głowie?" i żal do Boga jest. Chciałabym żeby go nie było, żeby znalazło się we mnie więcej pokory w stosunku do tego co się stało, ale nie umiem jej z siebie wykrzesać.
Jeśli to się stało po coś a ja nie wiem po co to jaki tego sens. 


Re: "Wszystko jest po coś" Krzysztof Ziemiec
T.A.M.  
28-06-2012 19:33
[     ]
     
Niech wszyscy teoretycy wokół gadają sobie, co chcą o czasie w którym już się powinno wrócić do siebie.. pół roku, rok... to tak mało, to tak bardzo świeże, wszystko tak naprawdę się jeszcze goi.
Mi pytanie DLACZEGO??? - z różnym natężeniem - powraca w ciągu ostatnich niemal już czterech lat... niczym fale morza

NICZYM FALE MORZA
Czasami nachodzi mnie pytanie''dlaczego?''
Niczym pętla zaciska mi się na szyi
Czuję się bezsilny
Dusi mnie
Zamyka na innych
Deprawuje
wprawia w złość
Nikt
nie może mi odpowiedzieć''Dlaczego?''
Żaden człowiek
ani Bóg
Dlatego zamykam się jeszcze bardziej

Jestem sam z moim pytaniem...
Powoli przechodzi...
Pytanie ''Dlaczego?'' traci władzę nade mną
Nie znam odpowiedzi, ale już wiem
''Co dalej?''
''Gdzie jestem?"
''Jak sobie poradzę?''...
Pytanie ''Dlaczego?''
wskazuje mi drogę.
Krok po kroku
Odnajduję ją...
Tę naznaczoną moim cierpieniem
Tę, która pozwoli mi przezwyciężyć ból
Moje oparcie- to nie odpowiedź,
ale akceptacja:
akceptacja nowej drogi
nowego celu

Towarzysz Niedoli

(W takiej niewielkiej książeczki Manu Keirse ''Piętno smutku'' dużo jest takich prostych, ale madrych słów. Są tam też wiersze z tomiku wydanego przez belgijską grupę terapeutyczną dla rodziców po stracie. Min. ten powyżej.)

Mimo tych już prawie czterech lat... nie wiem czy tak naprawdę w najprawdziwszej pełni już mam w sobie tę akceptację, może bardziej tęsknotę za tą akceptacją, zgodą...
Jeśli już zgodę, to bardziej na to, że ta prawdziwa akceptacja może dojrzewać stopniowo (tym mnie chyba najbardziej ujęły słowa p.Krzysztofa - gdy mówi o swoim spokoju, zgodzie, zawierzeniu - mówi o tym, że dla niego to był dar Boga - nie jego własna zasługa... mówi, że nie wie jak by było gdyby tego nie dostał... pochyla się z troską nad tymi, którzy kłócą się z Bogiem, szukają sensu nie raz przez długi czas.)

Ostatnio jednak mam bardzo silne wrażenie, że wypływam na spokojne wody, już widzę brzeg...
http://www.craftladies.pl/spotkanie-z-soba-sama/

Nie wiem... w moim przypadku, to chyba nie jest wrócenie do siebie, dawnej mnie już dawno nie ma, odeszła razem z Teo... to raczej spotkanie tej nowej - która zbierała się, tworzyła z kawałków na jakie się porozpadałam, gdy małe serduszko przestało bić.

Wszystkim - tym, którzy dopiero wyruszają w spienione fale... tym, co już bez wioseł, zmęczeni, zrezygnowani, osamotnieni już nie wierzą, że kiedykolwiek będzie coś innego niż ten sztorm... tym, którzy uczą się, że ból, pytania bez odpowiedzi, wszystkie trudności - mogą być jak te ptaki w filmiku nośnikiem zmiany... z całego serca życzę powrotu na spokojne wody, do przystani... 
Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora