dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

a ja nie wierze juz w boga
yeti1  
25-04-2010 20:21
[     ]
     
niestety nie wierze,bo raz ze stracilam jedno dziecko i tak pocieszalam sie wtedy ze ono jest tam bezpieczne ze ja do niego dolacze kiedys ze musze byc silna dla niego .ze bede miala nastepne ,myslalam ze nie moge skonczyc ze soba bo mojego dziecka juz nie zobacze...itd.i tak minelo 5 lat,zmienilam sie zlagodnilam staralam sie byc "dobra "dla innych ludzi,mila pomocna,uczynna,bo zycie takie krotkie i kruche..ja to juz wiem a oni nie,tak to sobie tlumaczylam,tez ze dobro powraca i tak staralam sie postepowac,i jak juz pisalam minelo 5 lat,poznalam cudownego czlowieka pomyslalam ze teraz napewno sie uda... i 3 lata staran moja nieplodnosc wtorna ,jego plemniki bardzo zle.prosilam Boga daj nam dziecko tamto mi zabrales,bede je kochac uksztaltuje dobrego czlowieka .i tan bog mnie nie slucha.cierpie w samotnosci od lat,moje zycie sie sypie,nie wierze wboga ktory daje pijanym menelka 5 dzieci ktore potem ona dusi i wklada np.do beczek byly takie przypadki w polsce,albo bije albo przypala papierosem w pijackim zwidzie, a nam porzadnym pracujacym pragnacym dziecka ponad wszystko nie chce dac..zapadlam sie w sobie,nie wierze juz w zycie po smierci,moje dziecko skonczyla w spalarce odpadow medycznych i nigdy go nie spotkam,po co sie oszukiwac?Boga nie ma nie ma sprawiedliwosci zadnego prawa,jedne zabijaja i dostaja w prezencie kolejne.a inne...czuje ze moje zycie nie ma sensu,juz sie nie oszukuje,Bog jest ok dla ludzi zrozpaczonych poszukujacych sensu tego co sie stalo,ale czy komus ten wymyslony Bog pomogl?czy pomogl jak modlilysmy sie o zycie lub zdrowie dzieci?czy ulzyl nam?NIe!nie ma Boga,a to wzsystko jest dzielem przypadku,natury.a my jak to w przyrodzie jedni przezyja inni nie...pociesza mnie tylko jedna mysl :ze wszyscy skoncza tak samo,chociaz to bedzie sprawiedliwe 


Re: a ja nie wierze juz w boga
joan86  
25-04-2010 21:13
[     ]
     
ja wierzę mimo wszystko, mimo że Bóg zabrał mi trójkę dzieci, mimo że prawdopodobnie nigdy nie będę miała ziemskich dzieci wierzę w Boga. Ta wiara pomaga mi żyć bo mam nadzieję, że kiedyś będę z moimi dziećmi. Celem mojego życia jest śmierć. Tak samo jak Ty nie jestem wstanie zrozumieć czemu Bóg pozwala na to by osoby skrajnie nieodpowiedzialne miały dzieci, a my nie. Czemu pozwala by dzieci tak cierpiały. Wierzę że moje dzieci są aniołami, są bezpieczne, a ja kiedyś będę mogła je przytulić i naprawdę poczuć się matką. Wierzę w Boga mimo wszystko i Tobie też życzę wiary. 


Re: a ja nie wierze juz w boga-joan
yeti1  
25-04-2010 21:27
[     ]
     
to w takim razie podziwiam Cie ze jeszcze wierzysz...ja juz nie jestem w stanie czuje sie oszukana ,przegrana,chcialabym czasem to wszystko zakonczyc ale szkoda mi mojej mamy ona mnie nosila urodzila nie zrobie jej tego,ale teraz sama wegetuje i nie wierze juz w nic.chyba znowu mam slabszy okres w zyciu.wspolczuje 3 krotnej straty...to jest taki bol ja wiem znam go na codzien. 


Re: a ja nie wierze juz w boga-joan
joan86  
25-04-2010 22:08
[     ]
     
ja też miałam wiele słabszych okresów i także wiele razy chciałam to definitywnie zakończyć. Mam żal do Boga ale wiara w to, że On istnieje i że moje aniołki czekają na mnie pozwala mi nadal podnosić się i walczyć. Bliska mi osoba powiedziała mi kiedyś, że moje dzieci patrzą na mnie i chcą bym się nie poddawała, a Bóg je przytula i trzyma w ramionach. Wierzę, że Twoje dzieciątko też czuwa nad Tobą i czeka. Życzę Ci bardzo dużo siły byś przetrwała te słabsze okresy. 


Re: a ja nie wierze juz w boga-joan
kulkry58  
26-04-2010 07:35
[     ]
     
Ja wierze w BOGA ibede wierzyla.Bog dal mi dziecko bardzo chore,tez cierpialam,pytala dlaczego,przeciez staralam sie byc dobra dla drugiego czlowieka,dlaczego moj syn juz na starcie swojego zycia musi cierpiec,za co!? Ksiadz powiedzial,ze BOg zadaje tyle krzyza ile jestesmy w stanie udzwigac,przyjaciolka powiedziala mi,ze nie kazdy moze opiekowac sie tak chorym dzieckiem,ze wybral mnie BOG,ze dam rade!I tak bylo,jak tracilam sily,nadzieje na kolejny dzien,prosilam BOZE pomoz i dostawalam ja! Juz nie klucilam sie z Bogiem DLACZEGO,ale dziekowalam za kazdy dzien zycia Jarka.Bog powolal Go do siebie,rozpaczam ,tesknie juz nie pytam dlaczego,ale dziekuje,ze BYL I JEST W MOIM SERCU i BEDZIE NA ZAWSZE.Pomoz innym dzieciom,zobacz ile dzieci czeka na milosc,moze to Twoja droga? mama Jarka lat 17 


Re: a ja nie wierze juz w boga
yeti1  
26-04-2010 10:09
[     ]
     
chcialabym wierzyc ale niestety czuje sie oszukana.mam wrazenie ze Tam nikogo nie ma:(ze moje modlitwy uderzaja w proznie.ale szanuje czyjas wiare w Boga,moze zle sie wyrazilam z tym wymyslonyn Bogiem chodzilo mi raczej ze czasem mysle ze to tylko wytwor mojej wyobrazni.ze Tam jest pustka.nie wiem moze rozpacz przyslania mi prawde 


Re: a ja nie wierze juz w boga
kulkry58  
26-04-2010 12:38
[     ]
     
Nataszko ja zgadzam sie z tym co napisalas!Mam nadzieje,ze my mamy po stracie szukamy odpowiedzi i bedziemy szukaly,bo przeciez chcialysmy dla naszych dzieci jak najlepiej.Kazda mama przezywa to inaczej i tak musi byc.Przyjdzie taki dzien,ze juz nie bedziemy pytaly dlaczego,tylko dziekowaly za kazda chwile spedzona z naszymi ukochanymi dziecmi. Zycie bywa okrutne,bolesne,ale my musimy dalej zyc dla pamieci o naszych dzieciach. Na nagrobku mojego syna umiescilam taki cytat "...ZA BOL I CIERPIENIE, JEZUS DAJE NAM ZBAWIENIE..." ten cytat mojemu synkowi nigdy nie bylo potrzebny,bo za zycia juz byl Swiety. Ten cytat kazalam napisac dla siebie,czytam go codziennie. mama Jarka lat 17 


Re: a ja nie wierze juz w Boga
Wera  
26-04-2010 12:57
[     ]
     
Straciłam dwoje dzieci i myśl, że są święte w niebie blisko Boga bardzo mi pomaga.
Ich życie nie skończyło się pośród utylizowanych medycznych odpadów czy w dole ziemi na cmentarzu. Wierzę że są gdzieś szczęśliwe i czekają Tam na mnie.
Już to kiedyś pisałam, ale się powtórzę.
"Szczęśliwy człowiek, jeżeli wśród bólu, wyzwolony ze wszystkiego, tylko Boga szuka i Jego znajduje. Wtedy pozostaje tylko dusza i Bóg, Bóg i dusza. Wtedy wśród cierpienia i bólu zaczyna człowiek nowe życie, życie pełne radości i szczęścia wśród cierpień, bólu i łez. Bóg dał nam to szczęście, "którego świat nie dawał". Dał nam szczęście, które jest przedsmakiem nieba.
Szczęśliwe te dusze, bo one prawdziwie przez Boga wybrane. Niech tylko do końca życia Boga samego szukają. Ludzie ci pozornie żyją takim życiem jak wszyscy, podjęte obowiązki spełniają najwierniej. Życie to jest jednak już zupełnie inne. Tu na ziemi już jest ono skończone. Realnym życiem dla nich jest życie nadprzyrodzone, życie z Bogiem. Toteż najcięższe są chwile kiedy Bóg się ukryje znowu przed nimi. Nic im wtedy już nie pozostaje.
Jest znowu próba wiary. Trwać w niej powinni tak długo, jak się Bogu podoba. Niech wtedy nie szukają pociechy u ludzi. Bóg jest blisko. Po ciemnościach przyjdą znowu tym jaśniejsze chwile."
Życzę owocnych poszukiwań. Pozdrawiam serdecznie. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: a ja nie wierze juz w Boga
yeti1  
26-04-2010 15:32
[     ]
     
dziekuje za wszystkie wpisy,czuje sie czasem taka samotna i opuszczona przez Boga jezeli on faktycznie istnieje,rozpacz nie pozwala mi normalnie funkcjonowac,nie wiem moze ja poprostu obrazliam sie na Boga,ze mnie nie slucha i uznalam ze nie istnieje.a moze to juz depresja?nie wiem...nie rozumiem sensu swjego zycia ,sensu cierpienia dzieci,sensu cierpienia matek ktore tych dzieci nigdy nie przytulą.mecze sie i czuje sie jak w klatce a ktorej nie ma wyjscia,moze mi to kiedys minie,bo narazie wpadlam w wielki dol.codzien pytam:dlaczego zabrano mi moje dziecko,dlaczego nie moge miec nastepnego???i slysze cisze 


Re: a ja nie wierze juz w Boga
Violetta  
03-11-2011 22:25
[     ]
     
Też wątpiłam i nadal zmagam się z buntem i zwątpieniem ale od pewnego czasu jakby na przekór moim uczuciom MODLĘ SIĘ O WIARĘ bo inaczej bym zwariowała, gdyby nie nadzieja na spotkanie z moją córeczką i wiara, że to miało jakiś sens, którego teraz nie rozumiem. Dlatego życzę ci jednak odzyskania wiary jako źródła siły i nadziei. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
yeti1  
27-04-2010 14:49
[     ]
     
widze ze nie tylko ja powatpiewam w istnienie Sily Wyzszej...no bo jak my matki mamy zrozumiec kto i dlaczego daje i za chwile zabiera nam nasze dzieci,do dzis pamietam jak lezalam w szpitalu i blagalam o zycie dla mojego dziecka i nic sie nie wydarzylo...kazda z nas ma w swoim zyciu przynajmniej jedna taka tragedie,a ja poprostu nie ogarniam jak widuje taka pijaczke z czerwona przepita twarza pchajaca wózek,z dwojka malych dzieci po bokach i z brzuchem ciazowym na dodatek a widuje ja dosc czesto,a ja co?setki zlotych wydanych na lekarza,frustracja i kto mi powie ze jest Bog i jakakolwiek sprawiedliwosc 


Re: a ja nie wierze juz w boga
kosztel  
18-01-2012 23:31
[     ]
     
Ja też straciłam dziecko i powiem Ci,że to właśnie śmierć Zuziu przywróciła mi wiarę w Boga, tzn. jestem zawodowo pracującą kobietą która zaszła w ciąże po kilku lat starania, byłam przeszczęśliwa, od samego poczatku myslałam tylko jakie posunięcia wykonać aby mięć jak najwięcej kasy. Bo przecież będzie potrzebna.....A kiedy miał wolny weekend zamiast iśc do kościoła w niwdziele wolałam palić gril na działce i tak było wile miesięcy, kiedy poszłam na zwolnienie miałam za zadanie urządzić mieszkanie remonty malowanie itp. Miałam kasę na wszystko. Zuzia miała przygotowane wszystko łącznie z wózkiem, a ja o Bogu i kościele przypomniałam sobie jakieś 2 tyg przed porodem i wtedy w kościele poprosiam Boga aby wszystko było ok. I jakiś wewnętrzny głos powiedział mi ze nie b będzie, zaraz o tym powiedziałam Grześkowi i usłyszałam to co chyba powiedział by mi każdy płytkiej wiary - jestes przewrażliwiona. Następnego dnia byłam już i lekarz - wszystkie badania okej, książkowe, ale dla bezpieczeństwa aby Zuzi nic się nie stało umówiłam się z moją lekarz na cc (stać mnie na to było, bo przecież kasę miałam). Termin planowanego porodu miałam na 19 października, ale lekarz podjęła decyzję że cc zrobimy 12 października o 9 rano, a podczas rozmowy kiedy chyba wyczuła moje wątpienie w Boga a wiarę w kasę powiedziała '" Pani Sylwio to Bóg daje zdrowie, a my lekarze jesteśmy tylko narzędziami w Jego rękach". Puściłam te słowa mimo uszu, noc 11 października spędziłam na oddziale byłam przygotowywana na planowaną cc o 9 rano. Nadal badania były bardzo dobre. poszłam spać a o 6 rano nie znaleziono już tętna dziecka miałam szybko robioną cc i tak nie zdążyli. Od tamtej pory są to moje najtrudniejsze w życiu dni, a słowa lekarz brzmią mi w uszach codziennie, Śmierć Zuzi przyjęłam z pokorą choć wielkim Bólem, nie obwiniam nikogo tylko samą siebie - dostałam kopa od Boga ale wpadłąm na dobrą drogę, WIERZĘ W BOGA NIE WIERZE W PRZYPADKI I WIEM ŻE MOJA WIARA W KASĘ ODSUNĘŁA MNIE OD BOGA ,A Z MOIM ŻYCIEM BĘDZIE TAK JAK ON ZECHCE. Nie wiem czy zajdę jeszcze w ciążę, nie wim czy urodzę zdrowe dziecko, czy w ogóle urodze, ale Bóg zna moje pragnienia i wierze że mnie poprowadzi,.Po śmierci Córeczki stałam się innym człowiekiem to wiem na pewno i nie ma we mnie nienawiści i złości czasami sama siebie nie poznaję. Ale tak pewnie musi być i dobrze mi z moją przemianą. Modlę się codziennie za mojego Aniołaka i to daje mi siły.
Wierze że wiara czyni cuda. 
Sylwia mama Aniołka Zuzi 38tc. 12.10.2011 (*)
http://zuziaborowska.pamietajmy.com.pl/

Re: a ja nie wierze juz w boga
yeti1  
20-01-2012 11:42
[     ]
     
Kosztel ja po tamtej stracie staram sie z moim obecnym mezem juz 4,5 roku,i najprawdopodobniej, tylko in vitro nam zostaje ale nie mamy kasy na to wszystko.wspolczuje Tobie bardzo ze stacilas swoje dziecko,ja nawet jak juz zrobie te in vitro nie wiem czy donosze (mam slaba szyjke po roznych zabiegach na niej)takze tez nie wiem czy bede matka.co do wiary w Boga....nie mysle o tym WOGOLE,naprawde mam tak duzo innych problemow,brak pracy,brak chaty,brak wszystkiego ze nie mysle o Bogu,zyje tu i teraz i musze sama dac sobie rade,nic nie jest wstanie ukoic mojego bolu bezplodnosci,pustki itd,nawet kiedys probowalam sie pomodlic ale czulam jakbym gadala cos sama do siebie...Pozdrawiam i zycze nam obu zeby to macierzynstwo jednak sie spelnilo 


Re: a ja nie wierze juz w boga
Ewa27  
20-01-2012 18:55
[     ]
     
Droga Yeti, mowisz ze codzienne problemy, przytlaczaja cie tak, ze nie myslisz o Bogu. Pomysl sobie jednak, ze to od Boga wszystko pochodzi, Bog chce abysmy Go szukali i wolali do Niego, poniewaz On jest naszym Ojcem, Stworzycielem Nieba i ziemi i wszystko przez niego i dla niego zostalo stworzone. "Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego,
a wszystko inne będzie wam dodane." Ew.wg.Św.Mateusza 6-33
Jesli powierzysz swoje zycie Ojcu, zawrocisz do Niego, na pewno cie nie zawiedzie :) 


Re: a ja nie wierze juz w boga - WIERZE
Mama Aleksandra  
20-01-2012 12:17
[     ]
     
Moja historia jest podobna do Twojej. Chociaz mam elementy bledu lekarskiego (moj synek zostal zarazony bakteria, zmarl na sepse). Jednak wszystkie inne odczucia i przemyslenia podzielam. Tez uwazam, ze Bog zepchnal mnie na wlasciwa droga, ktora ja sama juz dawno zgubilam.Nie uwazam, zeby to on zabral mi dziecko, ale wierze, ze wykorzystal ten fakt, zeby doprowadzic nie do nieba, do mojego dzieciatka. I ze nie opusci juz mnie, zanim tam nie dojde.... 
Aleksander Wiktor, 2.06.11-11.07.11,
Kocham Ciebie Syneczku
http://aleksanderwiktorwojciechowski.pamietajmy.com.pl/index.php
     
Ja od samego początku ciąży dziękowałam Bogu za to, że dane jest zostać matką, było we mnie wiele pokory, że niewiadomo jak będzie w tych pierwszych trzech miesiącach, potem czy dziecko będzie zdrowe i czy poród nie rozpocznie się zbyt wcześnie, wiedziałam, ze to od niego zależy, nie wierzyłam w żadna kasę, a mimo wszystko moje dziecko zostało mi zabrane. Ciężko Go zadowolić. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
sylwia1975  
30-05-2010 11:42
[     ]
     
a ja wierze pomimo ze bog i natura zdecydowali ze mam 3 aniolki i jednam ziemska corcie ,jak lara zmarla w 4 go wrzesnia 2009 roku w 30 tyg.ciazy czulam tak ogromna milosc nie do opisania ,wiem ze ona chciala byc tu ajest tam las natura zadecydowaly za nas, boze opiekuj sie moimi dziecmi. sylwia 


Re: a ja nie wierze juz w Boga
Wera  
26-04-2010 17:20
[     ]
     
Spróbuj z kimś o tym porozmawiać, może z mamą, przyjaciółką lub psychologiem. Mi na początku pomogła wizyta u psychologa, potem układałam wszystko sama, miałam wsparcie bliskich ale mimo to nie czułam, żeby rozumieli przez co przechodzę. Teraz wiem że nie można zamykać się w swoim bólu i myśleć że mi jednej na świecie jest źle. W kościele w ciszy wśród figur i obrazów szukałam spokoju i siły, rozmawiałam z dziećmi i modliłam się o cud...i się zdarzył. Pozdrawiam. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
Ostatnio zmieniony 26-04-2010 17:20 przez Wera

Re: a ja nie wierze juz w boga
Nadia7  
26-04-2010 18:11
[     ]
     
yeti1, czytając to, co opisałaaś, miałam wrażenie jakby to były moje myśli. 32 dni temu odszedł mój synek, Antoś.Wyję z rozpaczy. Gdzie był bóg, gdy wszyscy modlili sie o jego wyzdrowienie, gdzie? nie dociera do mnie gadanie w stylu: bóg wybrał antosia, ma dla niego inne zadanie itp. , czasami mam wrażenie, że zwariuje od myslenia, że ja tu zyje a on jest tam w grobie i wiadomo, co sie tam dzieje z jego ciałem, które tuliłam i całowałam. Nie wierzę już w boga. 
------------------------
Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia
http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w boga-nadia
yeti1  
26-04-2010 23:05
[     ]
     
dokladnie tak jest,gdzie jest ten Bog?tez nie zgadzam sie z tymi ktorzy mowia mi ze Bog zabral mi dziecko bo mial jakis plan,albo ze Bog nie daje mi dziecka bo cos tam....zaczynam myslec ze zrozumiemy to dopiero po smierci(albo i nie?)u mnie ta strata nie taka swieza bo to bylo dosc dawno chociaz boli jak cholera i potem brak mozliwosci posiadania dziecka sprawily ze przestalam wierzyc w cokolwiek.w boga,w jakas sprawiedliwosc,na lekarzy juz patrzec nie moge bo oni widza tylko moj portfel,kolezanki maja dzieci,moja mama mowi mi ze zycie bez dzieci tez ma sens,ale ona urodzila 5cioro a ja?nie wiem moze uda nam sie w koncu moze zajde w ciaze moze...moze wtedy powiem Dziekuje Ci Boze.nie rozumiem jaki plan ma Bog skazujac nas i nasze dzieci na taki bol.jezeli to jest faktycznie Bog to ja nie chce takiego Boga.pozdrawiam wszystkich i musze powiedziec ze wygadanie sie tutaj,nawet podyskutowanie bardzo mi pomaga.(i jeszcze jedno ja stracilam dwoje dzieci,nie jedno,poporostu boje sie ze ktos niefajny mnie tutaj namierzy i nie chcialam,ale musze bo to by bylo jakbym sie tego pierwszego wyparla a tak nie jest) 


Re: a ja nie wierze juz w boga
beti23  
27-04-2010 13:47
[     ]
     
To bardzo ważny ale zarazem delikatny temat. Ja w pierwszą ciąże zaszłam mając 21 lat, dwa miesiące przed ślubem ( puste jajo płodowe)
W drugą ciąże mając lat 22 ( puste jajo płodowe)
W trzecią ciążę pół roku po drugiej stracie ( synek Adaś urodzony przedwcześnie)

Również miałam, może nawet teraz chwilami mam pretensje do Boga, z co to wszystko??? Co ja takiego zrobiłam? Dlaczego to właśnie moja droga do macierzyńswa jest tak trudna? Czy kiedyś, któś będzie mówił do mnie mamo? Czy będą mi dane nieprzespane noce,tulenie do serca kwilącego maleństwa, które budzi się wśrodku nocy? Czy przyczyną moich nieprzespanych nocy będą jak dotąd tęsknota i rospacz....

Jednak wierzę w Boga, tylko to dodaje mi w tej chwili sił.Chyba zawsze w niego wierzyłam, tylko chwilami wydawał mi się niesprawiedliwy. Jeśli nie wierzyłabym w Boga to gdzie byłby teraz mój synek? Wierzę, że Bóg jest i że gdzieś tam niedaleko jest równierz Adaś. 
-------------------------------------------------------------------
Fasolka 5tc 12.2007, Fasolka 5tc 04.2008, Adaś ur.zm.w 23tc. 27.01.2009r
"Tak bardzo chcę być z Tobą, czuć Twego serca bicie, za każdą z takich chwil oddałabym całe życie&

Re: a ja nie wierze juz w boga-nadia
Ewa27  
12-11-2011 04:20
[     ]
     
Witaj!
Porusza mnie twoja historia, widze ze juz sporo czasu minelo odkad ostatni raz udzielalas sie tu. Chcialam ci tylko powiedziec, ze ja myslalam identycznie jak ty! Jakbym widziala siebie doslownie jeszcze rok temu. Zachecam cie do przeczytania mojej historii, tam znajdziesz rowniez moj e mail gdybys kiedys chciala pogadac. Pozdrawiam!
http://szukajboga.com/Swiadectwo-Ewa-Smorczewski.html 


Re: a ja nie wierze juz w boga
Nadia7  
27-04-2010 14:21
[     ]
     
a ja się zastanawiam, jesli jest, to dlaczego pozwlił mi przez 9 miesięcy i 10 dni (tyle dni było z moim synkiem pozornie wszystko w porządku)wierzyc, że ziściły się marzenia, a potem tak brutalnie to zabrał. Gdzie jest jego miłosierdzie, gdzie?Gdzie sprawiedliwośc? kapelan w szpitalu na moje pytanie: dlaczego moje dziecko odp. :a dlaczego własnie nie wasze? ja się więc pytam ponownie - dlaczego własnie moje? gdzie mojemu Antosiowi byłoby lepiej niz w domu - z mamą, tatą i braciszkiem. Nic juz nie rozumiem :(jeżeli zaś chciał mnie ukarac, to dlaczego ceną za to mialo byc zycie mojego synka? 
------------------------
Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia
http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w Boga
Wera  
27-04-2010 15:48
[     ]
     
Śmierć naszych dzieci to nie kara Boża. Ja pojmuję to tak dlaczego to nie miałoby spotkać mnie, jeśli nie mnie to kogoś innego, ktoś inny zostałby z pustymi ramionami (czego nikomu nie życzę). Pierwsze dziecko straciłam w 8tc, potem cztery lata starań i narastająca beznadziejność, aż poczęła się Helenka. Tyle frustracji, każdy może mieć dziecko tylko nie ja...Bóg wysłuchał próśb dał nam Helenkę, choć mogłoby się wydawać tylko na 36tc, dla mnie to najpiękniejszy czas, którego przecież mogłam nie doświadczyć gdyby nie ta ciąża. Musiał minąć czas zanim się z tym pogodziłam, teraz zaczęłam nowe życie bo nie da się już żyć tak jak przed stratą. Pozdrawiam. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: a ja nie wierze juz w Boga Wera
yeti1  
27-04-2010 17:09
[     ]
     
na innym forum dostrzeglam ze jestes tuz przed samym porodem:)gratulacje i mysle ze moze nam tez sie uda,chociaz nadzieji coraz mniej.Serdecznie pozdrawiam. 


Re: a ja nie wierze juz w Boga Wera
Wera  
27-04-2010 19:57
[     ]
     
Będę pamiętała o Was w modlitwie. Pozdrawiam. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: a ja nie wierze juz w boga
Emilka  
28-04-2010 15:40
[     ]
     
Jutro mija rok, odkąd odeszła moje Emilka w 19 tygodniu ciąży zasypiając we mnie.
Marzyliśmy o niej, cieszyliśmy się, że będzie....
Dwa lata temu 21 kwietnia odeszła moja mama.
I kiedy czytam Wasze wypowiedzi, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem czy wierzę i w kogo wierzę.....
Mam wrażenie, że jestem takim zombie, które wegetuje z dnia na dzień! Żyję, ale mam wrażenie, że część mnie i mojej wiary umarła wraz z moją Mamą a reszta z Emilką.
Niestety nie trafiliśmy na dobrych księży, którzy pomogliby nam przez to przejść.
Miliony razy błagałam Boga o życie i zdrowie dla tych dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu.
Dopiero, kiedy patrząc na cierpienia Mamy prosiłam go aby je ukrócił - wtedy wysłuchał!!....
Od dnia odejścia Emilki praktycznie nie modlę się. Nie potrafię.... 


Re: a ja nie wierze juz w boga-do Emilka
Wera  
28-04-2010 22:47
[     ]
     
Bardzo mi przykro, rozumiem przez co przechodzisz. Rok temu w marcu straciłam córeczkę, niedługo minie pięć miesięcy od śmierci mojej mamy. Wiem jakie puste to życie bez ukochanych kobiet. Każdego dnia tęsknię, każdego dnia ich brakuje. Chyba zawsze już pozostanie w nas to uczucie niedopełnienia...bo z nimi umarła jakaś część mnie. Teraz próbuję żyć dalej nowymi nadziejami, nową miłością, o minionych pamiętać będę już zawsze. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: a ja nie wierze juz w boga
yeti1  
28-04-2010 21:21
[     ]
     
wlasnie wierzyc czy nie wierzyc?a jesli wierzyc to w co?
wiem ze to nie to forum ale mi brakuje rozmow z kobietami ktore stracily dzieci/dziecko a mpotem dlugo staraja sie o nastepne?jak sobie z tym radza,jak zyja ,jak funkcjonuja w spoleczenstwie,w okresie wiosenno -letnim kiedy widac ogrom dzieci ciaż wokol....itd.moze ktos mnie pokieruje 


Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
Wera  
28-04-2010 22:39
[     ]
     
po odejściu mojej córeczki było bardzo ciężko, urodziła się w marcu, nawet nie wiem kiedy zrobiło się wiosennie i wyszły szczęśliwe mamy z dziećmi. Pomogło mi myślenie, że może któraś z nich tez miała ciężką drogę do macierzyństwa i teraz jest szczęśliwa, czasem nie zwracałam w ogóle na nie uwagi. Potem wróciłam do pracy, co też nie było łatwe, ale trochę pomogło. Pomaga jazda na rowerze i praca w ogródku, ale i tak nie uda się przed tym uciec, trzeba się z tym pogodzić. Starałam się nie wyobrażać sobie że moja córka rośne w mojej wyobraźni, dla mnie jest nadal taka maleńka jak po urodzeniu. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
mph  
02-06-2010 20:21
[     ]
     
i ja tez juz nie wierze! 
Mama
Hani(*)31.t.c. 17.07.09-24.07.09
Zuzi 08.09.2011 r.

Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
Alicja74  
03-06-2010 18:02
[     ]
     
I ja przestałam wierzyć. Nie przemawiają do mnie teksty typu :''bo Bóg tak chciał, to jego plan,bo w twoim dziecku zesłal anioła'' itd,itp.Po co??? po to zeby mnie doświadczyć taką tragedią, żeby sprawdzić czy sobie poradzę ze stratą ukochanego i wyczekiwanego dziecka???!!! a co sie dzieje z tymi matkami co piją, palą, ćpają a nawet zabijają swoje dzieci??? Gdzie tu sprawiedliwość? A jak ksiądz potrafi dobić jeszcze bardziej leżącego! Otóż,12 dni po śmierci mojej córeczki miała być odprawiona msza św. w Jej intencji. Mimo, że żyje w nieformalnym zwiąku (jestem rozwódką) chciałam bardzo przystąpić w tym dniu do komunii, więc najpierw poszłam do spowiedzi. Poprosiłam o jednorazowe rozgrzeszenie, aby móc przyjąć komunie w tym ważnym dla mnie dniu. Nie miałam zamiaru ukrywać, że kiedyś bylam mężatką, ale jestem już rozwódką, że teraz żyje w nowym , szczęśliwym związku z mężczyzną , z którym mam, a raczej miałam córeczkę i że to właśnie dla Niej chcę przystąpić do komunii. Oczywiście po długiej batalii słownej ksiądz nie udzielił mi tego jednorazowego rozgrzeszenia, bo zyję w WIELKIM grzechu,(oni-księża jeszcze w większym), że tamtemu ślubowałam itd.a najbardziej dobił mnie tekstem - " WIDZIAŁY GAŁY CO BRAŁY " 


Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
mph  
03-06-2010 18:35
[     ]
     
o jacie! masakra Ala. Tez bym sie wkurzyla.
Ja nie chodizlam do kosciola i dalej nie zamierzam, a to wsyzstko co sie stalo tylko sprawilo, ze tym bardziej oddalilam sie od Boga.
Zycie jest niesprawiedliwe.
Nikt nie zrozumie matki po stracie jak tylko matka po stracie. 
Mama
Hani(*)31.t.c. 17.07.09-24.07.09
Zuzi 08.09.2011 r.

Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
Justyna_82  
03-06-2010 19:00
[     ]
     
A ja wiem, że gdyby nie Bóg to już dawno i mnie tutaj nie było.

To nie Bóg zsyła całe to cierpienie, to nie Boga o to trzeba obwiniać... Czy trzeba kogoś obwiniać wogóle?

W TV ostatnio słyszalam dobry tekst..." chcesz rozśmieszyć Boga??? To opowiedz mu o swoich planach"

Wszystko jest gdzieś zapisane, każdy z nas ma swój krzyż, dla nas tragedią jest bo naszych dzieci nie ma bo umarły, dla innych tragedią jest, że dzieci się rodzą. Temat rzeka... 


Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
mph  
03-06-2010 19:03
[     ]
     
kazdy ma swoje zdanie i ma do tego prawo.
ja nie zamierzam nikogo przekonywac. po prostu tak uwazam. 
Mama
Hani(*)31.t.c. 17.07.09-24.07.09
Zuzi 08.09.2011 r.

Re: a ja nie wierze juz w Boga - do yeti1
Alicja74  
03-06-2010 20:22
[     ]
     
Dokładnie temat rzeka, można by gadać i gadać, ale to od księży jako przedstawicieli kościoła wymaga się jakiegoś zdrowego podejścia do osoby,która straciła ukochane maleństwo. Potrafią dać rozgrzeszenie mordercom, pedofilom itd, a ja co takiego złego zrobilam, że mi nie dał. To że kiedyś dawno temu innemu ślubowałam?! Czyli lepiej by było jak to sie mówi : " niechby pił, niechby bił, byleby był bo to mąż " A to ,że co ktoryś ksiądz ma dziecko na boku to o czym to świadczy.Albo przyzwolenie Kościoła na to co dzieje się w seminariach, klasztorach itd. Przymykają oko na wszystko, żeby tylko nie występowali z zakonów, bo im statystyki spadną i księży zabraknie w kosciołach.

Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010)
i ziemskiej Roksanki (*10.12.1996) 


Re: a ja nie wierze juz w Boga - do Alicja74
Justyna_82  
03-06-2010 21:11
[     ]
     
Ja nawet nie chcę rozmawiac na temat zakonników... z nimi tak jak z ginekologiem, ciężko znaleźć naprawdę dobrego i takiego z powołania. Tak jak piszecie to wszystko prawda ale wśród tych chwastów są i perełki Bóg mi zesłał jednego... Jednego w ciągu mojego całego prawie 30 letniego życia dużo mało... i jak już mi pasuje to mi go zabierają z parafi.

A wracając do tematu Boga to on jest. W Tobie we mnie i On nas osądzi ale sądzić będzie po czynach... a nie po słowach. 

Ostatnio zmieniony 03-06-2010 21:16 przez Justyna_82

Re: a ja nie wierze juz w Boga ..do Justyna_82
Alicja74  
03-06-2010 22:08
[     ]
     
Owszem masz racje, kiedyś każdy z nas bedzie osądzany za czyny a nie słowa i tak jak napisała Yeti1 jedyne co sprawiedliwe to to, ze wszyscy skończą tak samo. 


Re: a ja nie wierze juz w Boga ..do Justyna_82
mph  
04-06-2010 16:26
[     ]
     
jezeli jest to czmeu zabral mi dziecko o ktore staralismy sie 4 lata?!i krzywdzi mnie w tkai sposob ze juz nie wiem cyz kiedyskowiek bede je miala?! 
Mama
Hani(*)31.t.c. 17.07.09-24.07.09
Zuzi 08.09.2011 r.

Re: a ja nie wierze juz w Boga ..do Justyna_82
Nadia7  
04-06-2010 19:19
[     ]
     
No właśnie gdzie..., ja spytałam się kapelana szpitalnego, gdy Antoś odchodził, "Gdzie jest teraz Bóg?", usłyszałam: On słyszy twoje dlaczego...
mi to nie wystarcza 
------------------------
Wiola, mama i Franusia, i Antosia 10.02.2010-24.03.2010, i Jasia
http://antosobstawski.pamietajmy.com.pl/index.php
Ostatnio zmieniony 05-06-2010 09:10 przez Nadia7

Re: a ja nie wierze juz w Boga ..do Justyna_82
yeti1  
29-08-2011 19:18
[     ]
     
minelo tyle czasu a ja dalej jestem bez dziecka,pustka i bezsens,ale jestem zdrowa przebadana plodna,ale w Boga juz nie wierze. 


ale On wierzy w Ciebie
natkaszczerbatka  
29-08-2011 19:30
[     ]
     
... na szczęście On wierzy w Ciebie. Bo jeśli by nie wierzył i nie kochał ... już nas by nie było i nie byłoby nic. 


Re: a ja nie wierze juz w Boga ..do Yeti1
buleczka  
11-10-2011 10:30
[     ]
     
yeti1 napisał(a):
> minelo tyle czasu a ja dalej jestem bez dziecka,pustka i bezsens,ale jestem zdrowa przebadana plodna,ale w Boga juz nie wierze.

A może to dzięki Bogu jesteś dziś zdrowa i płodna, i gotowa na dziecko? Skoro wierzysz, że on jest winien temu że go nie masz. To może powinnaś zacząć mu podziękować choćby za płodność - bo to zawsze nadzieja na dziecko, której niektórzy nawet nie mają. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga
Nefre  
02-09-2011 12:35
[     ]
     
Jest ale daleko i nieobecny...śmiejący mi się w twarz innymi kobietami w ciąży i dziećmi, które się rodzą. Nikomu źle nie życzę bo to nie ma sensu ale mi już nie zależy.Dobrze,że jest mój mąż bo inaczej pewnie znalazłabym siłę... 


Re: a ja nie wierze juz w boga
natkaszczerbatka  
02-09-2011 15:44
[     ]
     
"Dobrze,że jest mój mąż"

a może to właśnie On jest w sercu Twojego męża i dzięki niemu (mężowi) jednak jest blisko?

Zauważyłam, że Bóg przychodzi blisko wtedy kiedy znajdzie człowieka przez którego serce, usta, oczy mógły przemawiać do nas i przytulać nas. Jeśli mu się nie uda kogoś takiego znaleźć - może być nam ciężko, to prawda ... 


Re: a ja nie wierze juz w boga
yeti1  
02-09-2011 21:22
[     ]
     
wlasnie to juz jest taka rezygnacja,z zycia,z wiary w cokolwiek,ja niby zyje normalnie spotykam sie z lidzmi,smieje sie ,pracuje (raczej pracowalam bo od tyg.nie mam pracy)a mialam robic inseminacje na ktora czekalam pol roku a teraz z braku kasy nie zrobie...i człowiek przestaje wierzyc ze jest ten Bóg.ja mam cale zycie pod góre,nie wiem kto mnie tak u gory chce zgnoic.i poprostu mysle ze jest tylko natura ,biologia ktora eliminuje przegrane jednostki takie jak ja,niestety 


Re: a ja nie wierze juz w boga
kasiasledziewska  
07-09-2011 22:23
[     ]
     
Wiara czyni cuda. 
kasia sledziewska

Re: a ja nie wierze juz w boga
mamaszymusia  
08-09-2011 19:33
[     ]
     
Tak pragnę w to wierzyć ale nie potrafię. 

..............................
Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10
Bratanek Matys 19lat +1.06.10
&lt;A Href="&lt;A Href="<A Href="http://szymus

Re: a ja nie wierze juz w boga
huskuss  
09-09-2011 23:31
[     ]
     
Yeti1, ja też po stracie Hani miałam ogromny kryzys wiary. Ludzi mówili mi, że Bóg mnie kocha, a ja nie mogłam tego znieść, tak bardzo Go nienawidziłam. Do tego stopnia, że na sam dźwięk tego słowa chciałam albo krzyczeć, albo wymiotować.

Pamiętaj, że oprócz Boga na tym świecie jest ktoś jeszcze, kto niszczy, zabija, kłamie i powoduje wszelkie cierpienie. Walka dobra ze złem nie jest fikcją. Obwiniamy nie tego, kogo trzeba. Życie nie jest sprawiedliwe, bo jest przesycone złem. Ale Bóg może pomóc Ci przejść przez wszystko i jest napisane, że Ci którzy się smucą, będą pocieszeni. Jest też napisane, że zostanie im oddane po tysiąckroć. Nie jest napisane kiedy...

Nie trać wiary. Czasami po prostu trzeba zaufać. Tracąc wiarę możesz stracić wszystko, łącznie z nadzieją na lepszą przyszłość i na normalną PEŁNĄ rodzinę. Czy ważniejsze jest te kilkanaście, kilkadziesiąc lat tutaj na ziemi względem wieczności? Wiem, że jest bardzo ciężko. Ale dałaś radę do tej pory, możesz dać radę i później. Czy życie bez Boga jest łatwiejsze? Nabiera sensu? Moje było nieustanna walką i szamotaniną. Bóg naprawdę Cię kocha i widzi Twój ból. I nie jest obojętny.

Mi pomogło czytanie Pisma Świętego. Zaczęłam czytać, bo chciałam udowodnić wszystkim jaki Bóg jest obojętny i zimny. W Psalmach jest mnóstwo skarg na rzekomą niesprawiedliwość Boga. Pomogły mi psalmy, pomogły ewangelie. Pomogło mi przeczytanie księgi Hioba, który jednak nie dostał odpowiedzi na pytanie "dlaczego", ale mimo wszystko zrozumiał jakie jest jego miejsce przed Bogiem. Może pomoże to i Tobie, tego Ci z całego serca życzę. 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: a ja nie wierze juz w boga
Mama Aleksandra  
12-09-2011 23:03
[     ]
     
też bolą mnie kobiety w ciąży - szczególnie te które źle życzyły mnie i synkowi... nie odpłacam tym samym, ale boli bardzo 
Aleksander Wiktor, 2.06.11-11.07.11,
Kocham Ciebie Syneczku
http://aleksanderwiktorwojciechowski.pamietajmy.com.pl/index.php
     
Nefre napisał(a):
> Jest ale daleko i nieobecny...śmiejący mi się w twarz innymi kobietami w ciąży i dziećmi, które się rodzą. Nikomu źle nie życzę bo to nie ma sensu ale mi już nie zależy.Dobrze,że jest mój mąż bo inaczej pewnie znalazłabym siłę...

A ja myślę, że Ci zależy i to bardzo. Gdyby Ci nie zależało te ciężarne nie robiłyby na tobie żadnego wrażenia.

Nefre, wybacz śmiałość, ale kto i kiedy Ci powiedział, że Bóg powinien być obecny i blisko. Przecież Boga możesz odnaleźć sama wszędzie. Jemu się dziękuje za to co się ma. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-buleczka
Nefre  
13-10-2011 21:43
[     ]
     
Całe życie wmawiano mi że Bóg jest zawsze i że jest obecny i że wystarczy mu zaufać...a to teraz brzmi dla mnie jak bajka o żelaznym wilku... 


Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
buleczka  
14-10-2011 01:59
[     ]
     
Nefre napisał(a):
> Całe życie wmawiano mi że Bóg jest zawsze i że jest obecny i że wystarczy mu zaufać...a to teraz brzmi dla mnie jak bajka o żelaznym wilku...

No właśnie. Zaufaj mu, że wie co robi. Nikt nie mówi że musisz się zgadzać z Jego wolą i decyzją, ale zufaj mu, że On wie lepiej.
Mówiono Ci również że od Boga się bierze to co daje a nie rząda i wymaga, więc czemu się sprzeciwiasz Boskiej woli? Bo nie jest zgodno z twoim pragnieniem, prawda? Z moim też nie ale ufam że wie co robi a kiedyś stanę przed nim z podniesioną głową i osobieście spytam go dlaczego. I wierzę, że mi odpowie.
Co do bajki to niestety nie znam. Mogę się do niej ustosunkować i do jej wiarygodności oczywiście, jeśli ją przeczytam. Jeśli masz link to mi załącz. Bajki zawsze mają sens i przesłanie, które można znaleźć, mają głębię. Bóg też ma głębię, której masze umysły nie pojmują.
Ja nie zamierzam z nim walczyć poczekam aż Go spotkam.

A tak nawiasem mówiąc... skoro nie wierzysz w Boga to gdzie jest teraz twoje ukochane Dziecko?? 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
womendontcry  
14-10-2011 12:48
[     ]
     
Dlaczego nie pozwalacie komuś po prostu nie wierzyć?
Dlaczego z uporem maniaka wmawiacie nam, że Bóg istnieje?
Dlaczego udajecie, że Wasze słowa o Bogu niosą nam pociechę, jeśli wcale tak nie jest...?

Moje dziecko jest w grobie.
Kiedyś spocznę obok Niej. 


------------------------------
03.07.2010 skończył się świat,
i nikt tego nie zauważył...
Ostatnio zmieniony 14-10-2011 19:25 przez womendontcry

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
buleczka  
14-10-2011 17:17
[     ]
     
womendontcry napisał(a):
> Dlaczego nie pozwalacie komuś po prostu nie wierzyć?

> Dlaczego z uporem maniaka wmawiacie nam, że Bóg istnieje?

> Dlaczego udajecie, że Wasze słowa niosą nam pociechę, jeśli wcale tak nie jest...?

>



Chyba źle odczytujesz słowa. Nikt tu nikomu nie zabrania nie wierzyć w Boga i Jego istnienie. Nikt z uporem maniaka nie wmawia tutaj nikomu że Bóg istnieje. I nikt nie udaje że słowa niosą pociechę, nikt tak nie twierdzi.

To podforum nazywa się "Rozmowy o wierze" a my tutaj rozmawiamy o naszej wierze. Każdy pisze to w co wierzy teraz, w to co kiedyś wierzył i to w co nagle zatracił wiarę. Każdy z nas przelewa tu swoje myśli i odczycia płynące z serca i duszy. Nikt nikomu niczego nie wmawia.
A jeśli dwie osoby o odmiennych przekonaniach mają chęć i siłę aby ze sobą rozmawiać, dyskutować i wymieniać swoje poglądy to nikt nie powinien im tego zabraniać. Może poprostu pominąć nie włanczać się do dyskusji, może pominąć wątek, może założyć własny wątek albo wogóle nie wchodzić na forum. Każdy ma wolną wolę, myśli, duszę i serce. Każdy ma wybór.

>

> Moje dziecko jest w grobie.

> Kiedyś spocznę obok Niej.


Oczywiście, że tak. Moje ciało również spocznie obok ciała mojego Syna. Tylko że ciało ulega rozkładowi więc tak nie do końca spoczniesz obok Niej, raczej obok jej prochów. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 14-10-2011 17:21 przez buleczka

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
womendontcry  
14-10-2011 19:18
[     ]
     
Bułeczko,

nie zakładam własnego wątku, bo rozważania o wierze nie są dla dla mnie sprawą istotną. Ot, wierzy każdy w co chce, i tyle.

Włączyłam się po raz pierwszy i ostatni, bo uznałam, że Twoje pytanie: "skoro nie wierzysz w Boga to gdzie jest teraz twoje ukochane Dziecko??" jest nie tyle dowodem na istnienie Boga, co szantażem emocjonalnym.

Przepraszam, jeśli Cię uraziłam. 


------------------------------
03.07.2010 skończył się świat,
i nikt tego nie zauważył...
Ostatnio zmieniony 14-10-2011 19:21 przez womendontcry

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
buleczka  
14-10-2011 19:30
[     ]
     
womendontcry napisał(a):
> Bułeczko,

>

> nie zakładam własnego wątku, bo rozważania o wierze nie są dla dla mnie sprawą istotną. Ot, wierzy każdy w co chce, i tyle.

>

> Włączyłam się po raz pierwszy i ostatni, bo uznałam, że Twoje pytanie: "skoro nie wierzysz w Boga to gdzie jest teraz twoje ukochane Dziecko" jest nie tyle dowodem na istnienie Boga, co szantażem emocjonalnym.

>

> Przepraszam, jeśli Cię uraziłam.


Bardzo mi przykro, że tak to odczytałaś. Nie doszukuj się podtektów, których nie ma. I nie zarzucaj mi czegoś czego nawet w myślach bym nie pomyślała.


WYJAŚNIAM SENS PYTANIA: skoro nie wierzysz w Boga to gdzie jest teraz twoje Dziecko?

Pytanie nie stanowi ŻADNEGO dowodu na istnienie Boga.
Pytanie nie jest szantażem emocjonalnym.

Prowadzimy rozmowę. Ja wierzę w Boga i wierzę, że ciało mojego Syna spoczywa w rodzinnej mogile zaś Jego cudowna Dusza jest w Niebie, w Raju, w Domu Ojca, u Boga w którego wierzę, jest w Domu do którego i ja kiedyś trafię. Wierzę, że tam spotkam Syna, przytulę i ucałuję gdy przyjdzie czas.
Najzwyczajniej w świecie jestem ciekawa jak to widzi Nefre, bo to do niej skierowałam pytanie. I jestem ciekawa, chcę poznać jej teorię i jej wizję. Być może jest lepsza od mojej. Tego nie wiem.

Radzę czytać i pytać w razie wątpliwości zanim wyciągniesz niepotrzebne i błędne wnioski, i niepotrzebnie się zdenerwujesz. Bo nie chodzi o to żeby komuś sprawić ból ale poznać czyjeś poglądy, zdanie i emocje. Rozmawiamy tutaj a nie oskarżamy się, krytykujemy czy dołujemy.

Pozdrawiam serdecznie 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
womendontcry  
14-10-2011 19:56
[     ]
     
Bułeczko,
a może to Ty wyciągasz fałszywe wnioski...?
Nie zamierzam nikogo obrażać, daleka jestem od tego. I zapewniam, że czytam posty uważnie i ze zrozumieniem. ;)
Podtrzymuję jednak konsekwentnie to, co powiedziałam.

Wybacz, że nie pytam o sens czyjejś wypowiedzi, ale zakładam, że przekaz jest jednoznaczny.
Może miałaś coś innego na myśli - wyszło inaczej.
Faktycznie, ciekawe, jak to pytanie odebrała Nefre...?

Ale jak rzekłam - nie będę rozwijać tematu. :)
Wtrąciłam się raz, i na tym koniec.
Masz rację, to nie forum dla mnie. Lepiej przemilczeć.

Z drugiej strony szczerze podziwiam ogrom wiary i bezgraniczną ufność, i może nawet trochę zazdroszczę...

Pozdrawiam również :) 


------------------------------
03.07.2010 skończył się świat,
i nikt tego nie zauważył...
Ostatnio zmieniony 14-10-2011 20:08 przez womendontcry

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
buleczka  
14-10-2011 20:23
[     ]
     
Masz rację - przekaz będzie jednoznaczny tylko wtedy gdy piszący napisze jednoznacznie. Mój błąd - najwyraźniej nie napisałam pytania jednoznacznie, i może trochę założyłam z góry że każdy z czytających odbierze moje pytanie dokładnie tak jak ja chciałam je zadać. I teraz wiem, że to błąd. Mam nauczkę i dziękuję za to. Następnym razem napiszę i wyjaśnię sens pytania jednoznacznie.

Nie womendontcry, mylisz się. Ja nie powiedziałam że masz się nie wtrącać, ale że prowadzimy rozmowę. Ja przedstawiam mój punkt widzenia a ty swój. A skoro wiadomo że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia to oczywiste że będziemy mieć różny ;)

To forum jest zarówno dla mnie jak i dla ciebie. Możemy porozmawiać. Tyle że ty jesteś bardziej wyczulona na słowa i zwroty niż ja, ja ... zawsze szukam w słowach podtekstu dobra i pomocy.

Jesteśmy inne i wymiana poglądow i wątpliwości może nas wiele nauczyć i może nam wiele pokazać.

Bezgraniczna wiara i ufność przyszła dopiero po śmierci Tomka, wcześniej to były wyłuczone zasady, w które wierzyłam uznając za pewnik taki sam jak to że ziemia się kręci, słońce nazywa się słońce, a noc to noc. Raczej bym powiedziała że wcześniej to ja byłam jak niewierny Tomasz, jak kiedyś zobaczę i osobiście dotknę to uwierzę. I chyba zobaczyłam i dotknełam zbyt wile... bo to co czuję teraz miało wysoką cenę. Nie ma czego zazdrościć, bo napewno nie chciałabyś dojść to tej wiary taką drogą jak ja.

Pozdrawiam 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
womendontcry  
15-10-2011 20:02
[     ]
     
Bułeczko,

różnimy się, owszem. Ale w jednym na pewno nie - ja też szukam zawsze dobra w ludziach :)

Nie zazdroszczę Ci drogi do wiary - znam Twoją historię. Nie zazdroszczę nawet samej wiary.
Tylko tego spokoju i pewności, który towarzyszy Wam, wierzącym.
Ja wciąż się miotam... :( 


------------------------------
03.07.2010 skończył się świat,
i nikt tego nie zauważył...

Re: a ja nie wierze juz w boga-womendontcry
buleczka  
15-10-2011 20:46
[     ]
     
Każdy powinien szukać dobra i w innych i w Bogu.

A w taki dzień jak dzisiaj szlag jasny mnie trafia i aż mnie nosi ze złości, że tak to wszytko Bóg wymyślił. Wierzę, że ma to jakiś sen, wierzę, że On wie co robi, wierzę że mam zbyt mały rozumek aby Jego pojąć, ale w taki dzień jak dziś aż się nie mogę doczekać kiedy Go spotkam i aż mnie świerzbi żeby Mu łopatologicznie wytłumaczyć jak bolą Jego szalone wizje. Ale wierzę posłusznie że ma rację choć się z tym nie zgadzam. Ojciecu należy się szacunek i posłuszeństwo. A czy chce czy nie On jest moim Ojcem bo mnie stworzył. On rządzi a ja się czasem buntuję i tupię nogami, i wierzę że On mi tę głupotę i złość wybacza, bo każdy Ojciec wybacza i kocha dalej.

Ja czesem też się miotam... nie ja się buntuję... już nie walczę bo z Nim się nie da wygrać... nie kłócę się bo On i tak mnie przegada... więc chociaż czasem sobie tupnę ze złości... 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-bułeczka
Nefre  
19-10-2011 20:10
[     ]
     
Dopiero teraz odważyłam się, po długiej przerwie, zajrzeć na stronę. Bułeczko...zraniłaś mnie i to bardzo. Zgadzam się z opiniami o szantażu emocjonalym...sprawiłaś,że to forum już nie będzie dla mnie-będę się bała odezwać i zwierzyć żeby znowu ktoś nie "oskarzył" mnie o "złe myślenie"... 


Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
buleczka  
19-10-2011 22:21
[     ]
     
ja nie powiedziałam że źle myśli, nawet tak nie pomyślałam... ja poprostu jestem ciekawa co myślisz, bo skoro nie wierzysz w Boga to jestem ciekawa czy wierzysz w Raj i czy wierzysz że Twoje Dziecko Tam jest, bo jeśli tak tzn. że nadal wierzysz w Boga tyle że czujesz się na tyle silnie i mocno zraniona że teraz przestałaś mu ufać ... a to oznacza że jeszcze kiedyś może przyjść taki dzień w którum znów mu zaufasz... może zdarzyć się coś co sprawi że znów się do Niego zbliżysz... a jeśli kompletnie nie wierzysz to poprostu ciekawi mnie co twoim zdaniem dzieje się po śmierci z człowiekiem zarówno tym małym jak i tym dużym...
może ciekawość to zła cecha... ale to żaden szantaż emocjonalny czy duchowy... może ja się mylę w tym co myślę Bogu... przecież tu nie ma nic pewnego... więc może sprawisz że unam, że się mylę...

oczywiście, że nie musimy rozmawiać... nikt nas do tego nie zmusza... 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
Nefre  
19-10-2011 22:48
[     ]
     
to był szantaż. Zagrałaś na moich emocjach a to jest moim zdaniem niedopuszczalne. I nawet ciekawość tego nie usprawiedliwia. Zraziłaś mnie :( 


Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
buleczka  
19-10-2011 23:09
[     ]
     
jeśli cię uraziłam to oczywiście przepraszam bo nie miałam takiego zamiaru... wypowiedź nie była żadnym graniem na uczuciach czy emocjach a zwykłym pytaniem o kwestię wiary, o której tutaj się rozmawia...
owszem może ciekawość to zła cecha ale co do szantażu emocjonalnego to przesadziłaś więc to może przeczytaj: http://www.psychologia-lodz.pl/Szantaz-emocjonalny.html

pozdrawiam 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl

Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
Gosspel  
20-10-2011 00:47
[     ]
     
Nefre..to było pytanie ..ja odpowiem za siebie moje dziecko jest w Niebie . Rozumiem rozżalenie , złość ba nawet etap wypierania , rozumiem i wiem co czujesz . Zbyt wiele nas łączy dziewczyny aby obrażać się ..Pozdrawiam 
mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni

Re: a ja nie wierze juz w boga-Nefre
mamaszymusia  
20-10-2011 18:20
[     ]
     
Sama mam watpliwości, czytam bo jestem ciekawa zdania innych, ba może któreś z nich mnie naprowadzi...
Ufam, że nasze dzieci żyją...
Gosspel ma rację, jest to forum do którego "nalezymy" wszystkie, mogłaś Nefre poczuć żal, ale jeśli Bułeczka wytłumaczyła sens swojej wypowiedzi, to nie określajmy ponownie "co poeta miał na mysli, w tym wypadku poetka", nie szukajmy drugiego dna
Pozdrawiam. 

..............................
Aniołek Szymuś 31tc*+12.12.10
Bratanek Matys 19lat +1.06.10
&lt;A Href="&lt;A Href="<A Href="http://szymus

Re: a ja nie wierze juz w boga
halina30  
21-10-2011 14:02
[     ]
     
Ja jestem bardzo wątpiąca. Moja wiara nie do końca jest zgodne z doktryną KK. Ale wierzę w dobrego i miłosiernego Boga. Może nie wszechmocnego, ale Boga kochającego ludzi. I w życie po śmierci- tzn, że później spotkam Tomka. Denerwują mnie teksty, że bóg tak chciał, że tam Tomkowi jest lepiej, że my jesteśmy wybrani bo nasze dzieci są u boga, że kazdy ma tyle cierpienia ile może znieść i jeszcze wele innych. A może Bóg nie miał nic wspólnego z ze śmiercią naszych dzieci?
Uważam też, że w świecie jest też miejsce na chaos,na przypadek, na zło.
Takie ustawienie świata pozwala mi pogodzić sprzeczności. Może nie jest idealne, ale ..łagodzi ból. Nie wierzę w reinkarnację-uważam ,że moje dziecko było jedyne i niepowtarzalne. A teraz jedyne co mi zostało to miłość do niego. I wypatrywanie znaków. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
taktórapamięta  
21-10-2011 18:14
[     ]
     
Czy Bóg miał coś wspólnego ze śmiercia naszych dzieci? Z tym złem, co nas spotkało? Uważam, że Bóg nadał bieg życiu, a człowiekowi dał rozum i wolną wolę po to, żeby się nimi w owym życiu właściwie posługiwał. Nie zwalajmy zatem winy na Boga, że był wypadek, ze ktoś jechał za szybko, wszedł tam, gdzie nie powinien, zachował się nie tak, jak należy, żeby uniknąć niebezpieczeństwa. Nie wińmy Boga za ludzką głupotę, nieodpowiedzialność, ignorancję, niedouczenie, lekceważenie, i odnosi się to nie tylko do winnych wypadków, ale i do lekarzy leczących lub przyjmujących poród, do rodziców i opiekunów dzieci. To nie Bóg sprawił, że mały wypadł przez okno, ze mała zakrztusiła się jedzeniem, że dziecko śmiertelnie sie oparzyło lub okaleczyło. Winny jest człowiek. A choroby? No cóż, uważam,m że nadanie biegu życiu odnosi się również do bakterii i wirusów, które żyjąc sobie niszczą organizm ludzki. Moje dziecko umarło, bo mu braklo tlenu, a nie dlatego, że Bóg tak chciał. Jak to? Bóg, który traktuje wszystkich ludzi równo, zabiera matce dziecko, a ja samą pozostawia w ciężkiej rozpaczy i z perspektywa zmarnowanego życia? Co to za "równouprawnienie"? Eh, ludzie sami są sobie często winni, poza tym jesteśmy częścią przyrody, która także rządzi się swoimi prawami. Wierzę, że Bóg rozliczy nas z naszego życia, i pewnie zapyta mnie, dlaczego dopuściłam do choroby i śmierci mojego synka, dlaczego nie zrobiłam nic, zeby go uratować... 


Re: a ja nie wierze juz w boga
maxi  
21-10-2011 21:55
[     ]
     
czytam od dluzszego czasu i...nie wiem co tak naprawde napisac...po smierci Maksia bylam zla,wsciekla...pytalam Boga dlaczego mi go zabrales...dlaczego? co zlego zrobilismy,ze nas taka kara spotkala? za jakie grzechy? dlaczego my ,ludzie ktorzy kochamy nasze dzieci,dajemy im wszystko co najlepsze...dlaczego? za co takie cierpienie?zawszesie uwazalam za osobe wierzaca...ale roznie to bywalo...od smierci Maksia zaczelam chodzic do kosciola, nie potrafie sie modlic,ale staram sie...byly momenty ze tracilam wiare,pytalam gdzie byl Bog,ze nie slyszal tych wszystkich modlitw o zdrowie jak moj synek byl w szpitalu...zwatpilam jak Maksio zmarl...ale pozniej pomyslalam...jak strace wiare strace wszytko...wierze ze moj synek jest w Niebie,jest szczesliwy,patrzy na nas i sie nami opiekuje i w to ze kiedys sie spotkamy...a wtedy juz bedziemy razem na zawsze.....to jest moje zdanie...kazdy ma prawo do swojego...
pozdrawiam 

mama Nicolki i Aniolka Maksia(*+01.11.2009-25.03.2011)

Re: a ja nie wierze juz w boga
mama Szymona  
08-02-2012 19:20
[     ]
     
Czytam niektóre posty i jestem w szoku przy niektórych poczułam się jak w sredniowieczu (przepraszam jeśli kogoś uraziłam) wiadome jest że Bóg nie ma wpływu na to co sie dzieje tu na ziemii, wierzę w Boga ale tylko w Tego który jest w niebie , On tam sprawuje władzę i troszczy się o nasze dzieci ale jak słyszę teksty mówione przez księży w kosciele że nasze dzieci gina bo ny rodzice grzeszymy no to wybaczcie -nie zgadzam sie z tym, po rozmowie z księdzem byłam zbulwersowana po dzieli ludzi na 2 kategorie dobrzy-tylko ci którzy chodza do kościoła, źli -ci którzy nie chodza i od tej pory przestałam chodzić. Nie chcę być źle zrozumiana a juz bron Boże kogoś obrazić ale wychowac dziecko do 19 roku życia , poświęcić dla Niego wszystko od pieluch, szkołe pierwszą miłość, widzieć to szczeście w Jego oczach i w sekundzie stracić wszystko to jest po za mój rozum nie ogarniam tego wiem , ze za chwilę mamy które poroniły badź straciły dziecko zaraz po urodzeniu oburzą się na mnie ale wy kochane za jakiś czas zachodzicie w ciążę , bół , tesknota pozostaje ale macie pocieszenie w drugim dziecku znam wiele takich osób, które poroniły a dziś prowadzą normalne życie ale nie znam osób którym zginęło dziecko juz dorosłe i doszły do siebie, wierzę że jest niebo i napewno piekny swiat ale żeby sie tam dostać nie trzeba chdzić do kościoła jak fanatyk wystarczy zyć zgodnie z własnym sumieniem i nie czynic zła innym. Krótka mówiąc wierzę w Boga ale nie w kościół który żeruje na ludzkiej naiwności 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w boga ..do mamy Szymona
Alicja74  
08-02-2012 20:34
[     ]
     
Droga Beato, mamo Szymona, doskonale Cię rozumię bo mi też jakoś nie po drodze do kościoła, wiara wiarą , a kościół-księża to inna sprawa.
Podpisuję się też pod tym co napisałaś : " wierzę że jest niebo i napewno piekny swiat ale żeby sie tam dostać nie trzeba chdzić do kościoła jak fanatyk wystarczy zyć zgodnie z własnym sumieniem i nie czynic zła innym. Krótka mówiąc wierzę w Boga ale nie w kościół który żeruje na ludzkiej naiwności " .

Powiem Ci tak , wczoraj mieliśmy mszę za Amelkę . Gdy ją zamawiałam to ksiądz wpisał tak jak chciałam , że msza będzie sprawowana : " O wieczną radość wsród Aniołków dla Amelki Kaczmarczyk w Jej drugą rocznicę urodzin i śmierci ". Na niedzielnej mszy podczas ogłoszeń tak było odczytane ( nie byłam w kościele, ale wiem od znajomej). A wczoraj podczas mszy odczytywano tak : msza sprawowana jest w intencji Amelki K. w 2 rocznicę śmierci, by powiększyła grono aniołów.
Pytam się więc - jak to powiększyła ??? przecież Ona , moja córka , 2 lata temu powiększyła grono aniołków. Czy ksiądz nie rozumiał tego co czytał, dla mnie to było bez sensu. Czy ksiądz nie wie , że małe zmarłe dzieci są tak niewinne i czyste, bez grzechu, że od razu idą do nieba. Prawdę mówiąc bardzo mnie to zabolało i oburzyło wczoraj.

Dla Twojego syna Szymona (*)(*)(*)....

Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010)
i ziemskiej Roksanki (*1996)
Tak bardzo kocham i tęsknię,i nigdy nie przestanę 


Re: a ja nie wierze juz w boga ..do mamy Szymona
jolek  
09-02-2012 11:08
[     ]
     
Mamo Szymona myślę ,że Jesteśmy w podobnym wieku
Ja mam ziemskiego 19-sto letniego syna i 3 -letnią córeczkę po drugiej stronie tęczy .Jestem też ciocią Grzesia ,który odszedł mając niespełna 20 lat -w tym roku minie już 10 lat .
Co do księży zgadzam się z Tobą -kocham Boga i ufam Mu ( choć różnie to czasami bywa ,mam chwile wątpliwości i załamania)
Do kościoła chodzę tylko ,aby pożegnać bliskich lub znajomych (za często ostatnio )

W jakiś sposób Jesteś bardzo szczęśliwa -masz wspomnienia tych -19 lat -ja mam swoje wspomnienia 33-tc najpiękniejsze .
Nie czuje się urażona -pisząc chcę Ci uświadomić ,że moje -nasze życie z pozoru dla osób z zewnątrz może wydawać się normalne ,ale jest inaczej .
Jakoś musimy żyć -choć cholernie tęsknimy .
Syn też -widzę jak bardzo dopiero teraz ,kiedy w bliskiej rodzinie pojawiło się maleństwo .
Nasza Nadzieja i miłość odeszła i bardzo różnie to bywa po poronieniu ,terminacji i kiedy maleństwo odchodzi ,,w nas,,.Naszą miłość możemy pielęgnować tylko w zaciszu 4 ścian -bo inni mają dosyć naszych łez ,snów i głośno wypowiadanych imion naszych dzieci .Są zdziwieni dlaczego na grobie mojej córeczki ciągle pali się znicz -bo poco -dlaczego są kolorowe maskotki -przecież to cmentarz -deszcz,śnieg ......

U Grzesia też od prawie 10 lat płoną znicze -bardzo pilnują tego rodzice -bo o swoim dziecku niemożna zapomnieć ,bez względu czy był to ,,Okruszek ,,pod sercem , czy dorosły człowiek mający już własne dzieci.

Przytulam Cię mamo Szymona bardzo mocno
ja musiałam to napisać
Dla Twojego synka (*)(*)(*)(*) symboliczne światełko ,które wierzę ,iż dostrzeże z obłoków 
mama Kasieńki

Re: a ja nie wierze juz w boga ..do mamy Szymona
mama Szymona  
09-02-2012 12:30
[     ]
     
Tak Jolek miałam 19 lat szczęścia. nie dano mi możliwości posiadania więcej dzieci problemy zdrowotne a jak juz mogłam to Syn był juz na tyle duży , że poprostu -wygoda. Tylko kochana co to za szczeście które odbrano mi w ciagu 1 sek. wszystkie plany marzenia poszły w łeb, teraz moje życie przerodziło sie w piekło na ziemii, prochy bez nich pewnie by mnie tez już nie było. a co do poronien swoją opinie zbudowałam na podstawie mojej dobrej kolezanki które też 2 razy poroniła wiadomo co przechodziła a dziś ma dwie sliczne córeczki i jest szcześliwa rozmawiam z nia o tym i ona sama mówi że kolejne dzieci pozwoliły jej się pozbierać owszem mysli o tamtych ale teraz po tylu latach to tak jak we mgle a ja tej mgły nie bede miała nigdy i to nie jest rozczulanie się nad soba ale najprawdziwsza prawda. Wiarę w istnienie Boga ale tam w niebie dał mi mój Syn który nie był zagorzałym katolikiem a dzis daje mi wiele przesłanek że Bóg istnieje i wierzę w niegi, wierze że jest tam pieknie ale nie wierzę w nasz kościół tu na ziemii i nie powiem że jestem wierząca ale nie praktykująca bo czegoś takiego nie ma ale żeby wierzyć że bedę z moim Synem po tamtej stronie muszę godnie żyć, muszę postępować zgodnie z własnym sumieniem i pomagać innym na tyle ile moge więc tak robię.
Sciskam Pa 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w boga ..do mamy Szymona
mama Szymona  
09-02-2012 12:35
[     ]
     
I to jest dowód , że dziś dla księdz ważna jest kasa bo zapewne za darmo tej mszy nie odprawił i nie liczy się dla niego co chca rodzice tylko cos poklepać zabrac za to pieniądze i wszystko a bó cierpienie rodziców co to ich obchodzi, może są księża z powołania ale ja takich nie spotkałam i stąd to moję podejscie go kościoła tu na ziemii. Mam poprostu złe dośwadczenie z księżmi i dlatego na kościół mówię zdecydowanie nie, ale Bóg istnieje i ten beztroski swiat w którym są nasze Dzieci ale to i tak nie pomaga mi w zyciu dalej.
Sciskam Pa 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w boga
tweety448  
21-11-2011 14:43
[     ]
     
Niedawno słyszałam pewne zdanie z góry przepraszam jak coś przekręcę ale mniej więcej brzmiało tak "kto nie pozna goryczy na ziemi ten nie zazna słodyczy w niebie" myślę że wszystko co nas spotyka ma sens że Bóg stawia nam przeszkody tu na ziemi i sprawdza nas i naszą wiarę.Myślę też że Bóg zabiera nasze maleństwa bo ich duszki są czyste bez grzechu że potrzebuje ich tam bo większość ludzi którzy umierają to ludzie dorośli których dusze zdąrzyły poznać co to grzech . 


Re: a ja nie wierze juz w boga
tweety448  
21-11-2011 14:45
[     ]
     
Myślę terz że nasze maleństwa są tam szczęśliwe że rozrabiają tak jak by to robiły tu na ziemi tylko nie jest nam dane tego oglądać . 


Re: a ja nie wierze juz w boga
aksamitka  
21-11-2011 16:18
[     ]
     
a ja wierzę... jest mi ramionami, w które mogę się skryć i które tulą moją córeczkę.. i które kiedyś podadzą mi moje maleństwo w moje ramiona... bez Niego nic nie miałoby sensu... 


Re: a ja nie wierze juz w boga
Mama Aleksandra  
21-11-2011 17:39
[     ]
     
Myśle tak samo jak Ty " aksamitka" , chociaż chce wierzyć ze jak bedą juz w naszych ramionach, będzie im dane zachowywać się i rosnąć jak tu na ziemi. Ale dopiero jak my tam będziemy, żebyśmy mogły na nich patrzeć i żeby nie było nam odebrane przeżywania każdego kolejnego dnia, każdego kroku, uśmiechu... Tak bardzo bardzo tego pragnę ... 
Aleksander Wiktor, 2.06.11-11.07.11,
Kocham Ciebie Syneczku
http://aleksanderwiktorwojciechowski.pamietajmy.com.pl/index.php
     
http://www.youtube.com/watch?v=IBHEJtqKjkk
:) nie tylko Ty... wszyscy tego pragniemy... ale nie martw sie, to w końcu niebo i nawet jeśli wydaje się nam to niemożliwe, to przecież Bóg jest Wszechmocny.. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
Ewa27  
21-11-2011 20:01
[     ]
     
Tweety 448, zgadzam sie w 100% z tym co napisalas, ze "kto nie pozna goryczy na ziemi ten nie zazna słodyczy w niebie". Prawda jest taka, ze wiekszosc ludzi zyjac na tym swiecie, skupia sie na sobie, na zyciu tu na ziemi. Wiekszosc z nas mysli o karierze, o dorabianiu sie, o zapewnieniu godnego zycia naszemu potomstwu. O Bogu pamietamy tylko w niedziele, a i to czasami nie. Poprzez rozne ciezkie doswiadczenia, Bog mowi do nas: obudzcie sie! Sklania nas przez to do refleksji nie tylko o zyciu, ale przede wszystkim o tym co bedzie po smierci. Ludzie maja glowy zaprzatniete swoimi wlasnymi problemami, zyja w pospiechu, w wielkim stresie itd. A tymczasem nie wiemy, czy dane nam bedzie nastepnego dnia otworzyc oczy. To zalezy tylko i wylacznie od Boga, od naszego Ojca. Ja po smierci dziecka mialam okres rocznej depresji, kiedy to na przemian plakalam i zadawalam sobie pytanie dlaczego. Potem przez kolejne kilka miesiecy probowalam juz na "trzezwo", calkiem obiektywnie, znalezc odpowiedz na pytanie "dlaczego"? Czym Bog sie kieruje, ze usmierca niewinne dzieci, przeciez nie moze byc az takim tyranem? I wtedy siegnelam po zrodlo, czyli Pismo Swiete. Przeczytalam sluchajcie cale Pismo, z ogromna ochota, checia, karmilam sie slowem Bozym. I zrozumialam. Zrozumialam, ze gdyby nie smierc mojego dziecka, ja mogla bym sie nigdy nie "obudzic"i tak naprawde nie dostrzec sensu naszego zycia. Bog dal mi to ciezkie doswiadczenie, poniewaz chcial abym sie nawrocila. Dzis jestem innym czlowiekiem, bardzo szczesliwym przede wszystkim. Bog jest obecny w moim zyciu kazdego dnia, a nie tylko w niedziele. Poprzez Pismo Swiete wiem, czego Bog ode mnie oczekuje i wiem, ze jestem Jego dzieckiem, poniewaz urodzilam sie dla Niego na nowo w Jezusie Chrystusie, moim zbawicielu. Ciesze sie, ze moja coreczka jest w niebie. Zbawienie bowiem jest dla ludzi wybranych, a ona juz jest zbawiona i ma zycie wieczne. Bog zadal mi cios, ale zaraz potem podal mi dlon i dal mi najwieksza nagrode - dal mi poznac siebie. "Chodzcie, zawrocmy do Pana! On nas rozszarpal, On nas tez uleczy, zranil i opatrzy nasze rany! ....Starajmy sie wiec poznac, usilnie poznac Pana, ze go znajdziemy pewne jest jak zorza poranna, i przyjdzie do nas jak pozny deszcz, ktory zrasza ziemie! "( ksiega Ozeasza 6:1-3).
Zachecam kazda z was, bez wyjatku. Czy macie chwile zwatpienia, czy jest wam ciezko, gdy macie watpliwosci co dalej, czytajcie Pismo Sw. To jest pokarm dla duszy i przewodnik po zyciu. Zachecam was rowniez do przeczytania mojej historii, ktora mozecie znalezc tu:
http://szukajboga.com/Swiadectwo-Ewa-Smorczewski.html 


Re: a ja nie wierze juz w boga
zgrywus  
03-03-2012 23:08
[     ]
     
Podziwiam Cię Ewo za to podejście, to nawrócenie które przeszłaś. Ja byłam wychowywana w wierze całe życie, miałam też dobry przykład ze strony rodziców, jednak moja wiara nigdy nie była taka jak Twoja. Wszystko było dobrze dopóki Wola Boża zgadzała się z moją. Po odejściu córeczki miałam wrażenie, że dostałam obuchem w łeb. Ja Mu zaufałam a tu bach. I daleko mi jeszcze do Twojego podejścia do spraw bożych, bo wciąż jest bunt. Ale z pewnością jesteś wspaniałym przykładem dla mnie i dla innych. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
mama Szymona  
04-03-2012 12:33
[     ]
     
Każdy tutaj na forum ma prawo wypowiadać swoje zdanie i ważne aby nikt tego zdania nie krytykował a przyjął do wiadomości. Niestety ja tej wiary nie mam, nigdy nie byłam zagorzałą katoliczką a teraz po tragedii jaka mnie dosięgła poprostu Bóg i Kościoł dla mnie nie istnieją. Wierzą, że tam w niebie jest "boskość" ktoś to rządzi tam taki miałam przekaz od Syna , ale nie ma żadnego wpływu na to co się dzieje tu na ziemii. No bo po co Bóg miałby mnie tzw. obudzić odbierając mi Jedynego Syna w ten sposób aby zniszczył życie mi i mężowi a nie obudził i skierował nas do Boga , skutek jest wręcz odwrotny bo w wieku 45 lat jest za późno na układanie sobie życia na nowo więc pozostaje tylko wegetacja i tego chciał od nas Bóg? 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w boga
Ewa27  
05-03-2012 00:43
[     ]
     
Zdecydowanie nie ma nic gorszego niz smierc dziecka. Bunt, zal, rozpacz i te ciagle pytania dlaczego sa zupelnie naturalne. Ale Bog naprawde jest milosierny i sprawiedliwy i obiecuje nie dac czlowiekowi wiecej na barki, niz jest w stanie zniesc. Przytocze wam kilka cytatow z ksiegi Joba ( Hioba), oraz goraco zachecam do przeczytania tej madrej ksiegi w calosci. ( Oraz calego Pisma Sw tez).
"Jak moglby miec czlowiek slusznosc w obliczu Boga? Jesli zechce sie z nim spierac, nie znajdzie odpowiedzi ani na jedna rzecz z tysiaca. Ma on madre serce i wielka moc; kto mu sie oprze i wyjdzie calo?". ( Job 9:2-4).
"Lecz gdyby Bog przemowil i otworzyl usta przeciw tobie, gdyby ci objawil tajemnice madrosci, ktore sa dla rozumu cudowne, wtedy poznalbys, ze Bog zada mniej za twoje winy, niz zaslugujesz". ( Job 11:5-6).

"I rzekl do czlowieka: Oto bojazn Panska, ona jest madroscia, a unikanie zlego rozumem". ( Job 28:28)

"Gdy modli sie do Boga, ten jest dla niego laskawy, pozwala mu ogladac z radoscia swoje oblicze i tak przywraca czlowiekowi jego sprawiedliwosc(...) Odkupil moja dusze od zejscia do grobu a moje zycie moglo ogladac swiatlo. Oto Bog czyni to wszystko z czlowiekiem, dwa razy, trzy razy, aby wywiesc jego dusze z grobu, oswiecic swiatlem zycjacych"( Job 33:26-30)

"On wybawia cierpiacego przez jego cierpienie i otwiera jego ucho przez utrapienie"( Job 36:15)

"Czy chcesz rzeczywiscie podwazyc moja sprawiedliwosc, pomowic mnie o krzywde, aby okazac, ze masz slusznosc?"( Job 40:8)

Jak widac, nie jest madre podwazac sprawiedliwosc i decyzje Boga. Jego mysli nie sa naszymi myslami i Jego drogi nie sa naszymi drogami. Bog pragnie zbawienia dla kazdego, poniewaz kocha wszystkich jednakowo. My jednak mamy wolna wole, czy nawrocimy sie i przyjmiemy zbawienie z laski za darmo, czy tez bedziemy zatwardzac nasze serca i spierac sie z Bogiem.
Kim jest nowonarodzony chrzescijanin? :
http://www.youtube.com/watch?v=LZJ-kYtDRYs

Pozdrawiam goraco wszystkie mamusie ( mozna do mnie pisac na esmorczewski@yahoo.com) 


Re: a ja nie wierze juz w boga
mama Szymona  
05-03-2012 10:39
[     ]
     
Ewo27 zaczne od tego skąd masz taka pewność , że Bóg naprwade kiedyś żył i było tak jak jest opisane we wszelkich źródłach. Duzo ogladałam kanałów na temat Boga i nikt ale powtarzam nikt nie dał 100% pewności na istnienie Boga-nie podważam Jego istnienia bo jak pisałam wczesniej dostałam znak od mojego Syna że Boskość istnieje ale tylko tam w tamtym świecie, przypomnij sobie głosną afere z całunem turyńskim bardzo sie tym interesowałam i na czym sie skończyło nie udowodniono nic absolutnie nic. Idlaczego ja mam dziekować Bogu że zabrał mi moje Jedynę szczęćie-Szymona, by mnie potem wynagrodzic. żadna nagroda nie zrekompensuje mi straty dziecka jedynie to że sie z nim spotkam tam z Nim ale dla mnie to nie nagroda lecz oczywistość i dlaczego jak Ty przytaczasz te słowa z biblii moje zycie zamieniło sie w piekło i jedyne o czym marzę teraz to umrzeć i spotkac się z moim Synem-nawet ksiądz nie potrafił mi na to odpowiedzieć .
Pozdrawiam 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: a ja nie wierze juz w boga
Ewa27  
05-03-2012 14:56
[     ]
     
Witaj Beatko.
Skad mam pewnosc, ze Bog jest rowniez tu na ziemi oraz ze Jezus rzeczywiscie zyl?
Wiara jest czyms osobistym i indywidualnym. Tego nie da sie pojac umyslem i intelektem. Wiara wyplywa z serca poprzez dzialanie Ducha Swietego. Wierze, ze Bog objawil sie ludzkosci w Pismie Swietym, Starym i Nowym Testamencie poprzez uzycie slow ludzkich autorow.Biblia jest pelnym objawieniem odnosnie zbawienia czlowieka, zdrodlem odkrycia prawdy, oraz ukazuje nam charakter i wole Boga. Dla mnie PS jest najwzyszym i doskonalym autorytetem, wedle ktorego nalezy zyc. WIerze w to, ze Jezus Chrystus chodzil po ziemi, zeslany jako Syn Boga najwyzszego. Jest na to mnostwo dowodow, przyjscie Mesjasza bylo rowniez zapowiadane przez caly Stary Testament.
http://www.youtube.com/watch?v=2ludmuG9fcw&feature=related
Jesli wierzymy w Boga, musimy rowniez wierzyc w Jezusa, poniewaz biblia mowi nam, ze kto wierzy w Ojca, a nie wierzy w Syna, jest Antychrystem. Z biblii dowiadujemy sie, ze Jezus byl jeszcze przed stworzeniem swiata (Przypowiesci Salomona 30:4-6 / Hebrajczykow 1:1-4 / Jana 1:1-18 / Micheasza 5:1).
Glownie jednak mam pewnosc, poniewaz Jezus dziala w moim zyciu codziennie, od momentu kiedy wyznalam Go moim Panem i Zbawicielem. Znam tez mnostwo swiadectw ludzi, ktorym Jezus zmienil zycie.
Jesli chodzi o autentycznosc calunu turynskiego, to nie mam na ten temat zdania, aczkolwiek przychylam sie raczej do tego, ze nie jest on autentyczny. Ale generalnie jest mi to calkowicie obojetne. Nie potrzebuje relikwii ani dowodow, poniewaz wiare mam w sercu. " Blogoslawieni, ktorzy nie widzieli, a uwierzyli". Poza tym nie jestem juz katoliczka i odrzucam wizerunki czy to rzezbione czy malowane, poniewaz w posluszenstwie Bogu przestrzegam drugiego przykazania ( tego, ktore usunieto z katechizmu).
Jesli Beato jestes osoba, ktora bedzie wciaz gniewac sie na Boga i nie bedziesz chciala szukac odpowiedzi, to ich nie dostaniesz. Pierwszym krokiem do poglebienia wiary jest skrucha, ukorzenie sie przed Bogiem i pokuta. Bez tego bedziesz tkwila w martwym punkcie i nigdy nie dowiesz sie, jaki jest Bog. Pozdrawiam serdecznie! 


Re: a ja nie wierze juz w boga
Ewa27  
05-03-2012 15:04
[     ]
     
Aha jeszcze jedno Beatko- brama do nieba jest waska i tylko nieliczni przez nia przejda. "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! ".
Zanim bedziesz uwazala za oczywistosc, czy rzeczywiscie spotkasz sie z synkiem po tamtej stronie, upewnij sie najpierw ktora droga kroczysz. Zachecam, czytaj Pismo Sw, oddaj zycie Jezusowi "Ja jestem droga, prawda i zyciem i nikt nie przychodzi do ojca inaczej jak tylko przeze mnie"( Jan 14:6).
Ew. Jana 3.16, ”Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” 


Re:do Ewy27
agniechaw  
06-03-2012 08:00
[     ]
     
Ewo!w Tobie jest tak mnóstwo wiary i piszesz tak cudownie,że w moim sercu wzbudzasz wielką nadzieje i napełniasz je swoją siłą.
Kiedyś rozmawiałam z mamą Szymona i to co ty piszesz tez chciałam jej przekazać a najbardziej troszkę natchnąć do wiary w moc Jezusa , ale bardzo nieudolnie mi to wyszło.
Ty piszesz wspaniale ..i choć jest mi tak ogromnie ciężko wierzę ,że spotkam się z Madzią tylko wtedy jak przeżyję to życie inaczej...bez pretensji i żalu do Boga..
Bo tylko ON daje siłę do dalszego życia, bo TYLKO z Nim można jeszcze odnaleźć sens i radość życia nawet w naszej sytuacji..
Ciesze się Ewo ,ze zjawiłaś się pośród nas, kogoś takiego tu brakowało pisz często proszę ..
Agnieszka-mama Madzi
http://magdalenawyzga.pamietajmy.com.pl/index.php 


Re:do Ewy27
Ewa27  
06-03-2012 20:12
[     ]
     
Witaj Agnieszko, ciesze sie bardzo, ze moge podzielic sie z wami moja wiara a jesli moje wypociny komus pomagaja, to jest to dla mnie podwojnie wazne ! To wszystko prawda, ze w Jezusie mamy sile i wsparcie. Ja przezywam teraz bardzo trudny okres w moim zyciu, moj tata wlasnie przeszedl trzeci zawal i lezy w szpitalu, poza tym inne bardzo druzgocace problemy w rodzinie. Tylko dzieki Jezusowi sie jeszcze trzymam, On mi daje taka sile, taka moc, naprawde czuje, ze mnie niesie. Codzienna modlitwa jest dla mnie jedynym sposobem na przetrwanie. Jezus czynil cuda na ziemi nie tylko 2 tysiace lat temu, On czyni je nadal. Moje przemienione zycie i serce jest tego dowodem. Ciesze sie Agnieszko, ze tez zaufalas Jezusowi i jesli jest cos o czym chcialabys ze mna pogadac to zapraszam do napisania do mnie na esmorczewski@yahoo.com albo mozna mnie znalezc na facebook - Ewa Smorczewski.
Pozdrawiam cieplo wszystkich czytajacych! 


Re:do Ewy27
uma  
06-03-2012 22:43
[     ]
     
Nie bardzo rozumiem,dlaczego nie przyznasz sie wprost,że jesteś Swiadkiem Jehowy.Pozwoliłoby to uniknąć wielu nieporozumień i niedomówień,głównie tego,że Swiadkowie Jehowy nie wierzą w życie po śmierci, moze dlatego,ze na tym forum nie jest to mile widziana informacja.
Uwazam,ze własnej wiary nie trzeba się wstydzić, należy nazywać ja wprost po imieniu. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re:do Ewy27
Ewa27  
06-03-2012 22:46
[     ]
     
To do mnie?? Ja nie jestem swiadkiem Jehowy!! Swiadkowie Jehowy nie wierza, ze Jezus jest Bogiem
Pozdrawiam 


Re:do Ewy27
uma  
06-03-2012 22:48
[     ]
     
A jeśli tak,to pzrepraszam,moze niezbyt dokłądnie przeczytałam Twoje wpisy.A mogę zapytać o wyznanie? 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re:do Ewy27
uma  
06-03-2012 22:50
[     ]
     
I o postawę wobec życia po śmierci... 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re:do Ewy27
Ewa27  
06-03-2012 23:00
[     ]
     
Oczywiscie ze mozna zapytac o wyznanie, jestem chrzescijanka ewangeliczna.
Moja postawa wobec zycia po smierci? Wierze we wszystko jak jest napisane w Pismie Swietym. Jana 3:16 "Albowiem tak Bog umilowal swiat, ze Syna swego jednorodzonego dal, aby kazdy kto wen wierzy, nie zginal, ale mial zywot wieczny".
Jestem tu nie po to, aby rozmawiac o wyznaniach i roznicach denominacyjnych. Jestem tu po to, aby dawac swiadectwo, ze Jezus jest zywy i po to, aby zachecic zranione przez los mamusie, aby nie odwracaly sie od Boga, ale aby Mu zaufaly. Sama jestem mama po stracie a to jest watek o wierze, wiec wiem, ze nikogo nie obrazam dzielac sie swoim swiadectwem, poniewaz na ten watek na pewno zagladaja te mamy, ktore na temat wiary chca rozmawiac.
Pozdrawiam :)) 


Re:do Ewy27
uma  
07-03-2012 08:50
[     ]
     
Nie ma tu mowy o obrazie ani o krytykowaniu czyjegos wyznania,jedynie o przyznanie wprost,ze ewangelicy nie wierzą w duszę nieśmiertelną,o czym zapewne wiele osób tu pisujacych nie wie i może poczuć sie wprowadzona w błąd.
A przecież otwarte przyznanie,że wiara ta wyklucza życie po śmierci chyba nie jest aż takie trudne.
Jeszcze raz z całą mocą podkreślę,że nie krytykuję niczyjego wyznania ani poglądów,jedynie chodzi mi o dosłownosć i scisłość.
Pozdrawiam. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re:pytanie do Ewy i nie tylko
agniechaw  
07-03-2012 13:09
[     ]
     
Czytałam kiedyś artykuł pt.Reinkarnacja genialne kłamstwo szatana "...co sądzisz o reinkarnacji?
Agnieszka-mama Madzi 


Re:pytanie do Ewy i nie tylko
Ewa27  
07-03-2012 17:02
[     ]
     
Umo! Ja nie wiem skad ty czerpiesz te wszystkie informacje. Najpierw posadzilas mnie o bycie swiadkiem Jehowy a teraz ze nie wierze w niesmiertelnosc duszy. Czy moglabys przestac miec atakujacy ton i chociaz zapytac, zanim zaczniesz wyciagac wlasne wnioski?
Wierze, ze dusza jest niesmiertelna. W to, ze dusza ( niezbawiona) umiera i potem juz nic nie ma, wierza adwentysci dnia siodmego, do ktorych ja nie naleze.
Wersety ktore mowia o zbawieniu osob nawroconych:

"A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś." (Jan 17:3)

Jana 3.16 "Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny."

1 Jana 5:11-13
" A takie jest to świadectwo, że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego. Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota. To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. "

Jana 6:40 "A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym."

Jana 3:35-36
" Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim. "

Jana 6:47
" Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny."

Wierze, ze dusza niezbawiona, nie umiera, tylko trafia do miejsca zwanego pieklem:

Ap ( Objawienie Jana) 20:10: "A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków.'

Mt 13:42: " i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów."

2 Tes 1: 8-9: "w płomienistym ogniu, wymierzając karę tym, którzy Boga nie uznają i nie są posłuszni Ewangelii Pana naszego Jezusa. Jako karę poniosą oni wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu Jego"

Mam nadzieje Umo, ze wyrazilam sie jasno co do mojej wiary i nie bedzie wiecej nieporozumien. 


do Agnieszki
Ewa27  
07-03-2012 17:09
[     ]
     
Hej Agnieszko, w poprzedniej mojej wypowiedzi zaznaczylam, ze wierze w niebo i pieklo. To prawda, ze reinkarnacja jest genialnym klamstwem szatana. Szatan jest mistrzem klamstwa i stworzyl mnostwo falszywych religii, aby tylko odwiesc ludzi od Chrystusa. Falszywe religie wschodu i New Age stawiaja czlowieka w centrum, czesto przypisujac czlowiekowi cechy boskosci. Biblia wyraza sie jasno na temat zycia po smierci a ja wierze tylko w Slowo Boze.
Pozdrawiam! 


Re: do Agnieszki
uma  
07-03-2012 17:53
[     ]
     
Po co zaraz te nerwy i posądzenia o jakis wyimaginowany atak?Po prostu usiłuje dojsć prawdy i tyle.
Pomyłka moja wynikla stad,że istnieje wiele odłamów protestantyzmu i niemal równie wiele poglądów na losy człowieka po smierci-mortalizm,anihilacjonizm,tanatopsychizm,milleryzm...trudno się połapać, w co kto w końcu wierzy.
Nasuwa się pytanie kto w tym wszystkim ma rację?Czy ci,którzy wierzą,że po śmierci zapada się w sen,z którego zostanie sie zbudzonym na Sąd Ostateczny,czy moze ci,którzy sądza,ze Bóg daje szansę przetrwania w postaci duszy tym,którzy na to zasłużyli,czy jest jeszcze inaczej,tak jak głosi KK,niektóre odłamy protestantyzmu i prawosławie?Czy Pismo Swiete głosi x różnych,zaprzeczających sobie "prawd"?
Oczywiscie każdy twierdzi,ze jedyną ważną prawdę niesie wiara,którą sam głosi,a inni ulegają podszeptom szatana.Jak to jest,ze jest tyle interpretacji Pisma Swiętego (egzegezy) w fundamentalnej przecież dla każdego sprawie,ile wyznań?No to która wiara jest prawdziwa,do jasnej anielki?

W sprawie szatana i jego podszeptów nie zamierzam sie wypowiadać ,jako że mamy XXI wiek i epokę badan nad świadomoscia kwantowa,a ponieważ wiem,ze reinkarnacja jest faktem empirycznym,bycie posądzoną o to,iz ulegam namowom pana z widłami urąga mojemu racjonalizmowi i zdrowemu rozsądkowi.W takim przypadku jakakolwiek merytoryczna dyskusja jest wykluczona. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: do Agnieszki
Ewa27  
07-03-2012 18:09
[     ]
     
czesc Umo

Ja zdecydowanie nie twierdze, ze posiadam monopol na prawde. Nikogo nie przekonuje do swoich racji, wrecz przeciwnie. Zachecam tylko do czytania Pisma Swietego, poniewaz wierze w Slowo Boze. Ktos moze sobie wierzyc w inne religie, reinkarnacje i takie tam, po to mamy wolna wole! Moja wolna wola jest wiara w Boga a wole Boga poznaje poprzez studiowanie Pisma Switegeo.
Sklaniasz sie bardziej pod zdrowy rozsadek i nauke. Ja nie mam nic przeciwko nauce i zdrowemu rozsadkowi, ale wierze w szatana i jego podszepty, poniewaz Bog mowi ze szatan jest i on razem z jego demonami wypaczaja prawde Boza.
Pismo Sw samo sobie nie zaprzecza. Prawda jest jedna i tylko pokora i Duch Swiety pozwalaja na zrozumienie tej prawdy. Jesli ty Umo rzeczywiscie szukasz Boga, to siegnij po zrodlo i sama do wszystkiego dojdziesz, nie bazujac na prawdach wszystkich denominacji, ale bazujac na otwartym sercu i ufnosci, ze Duch Swiety ci ta prawde objawi. Moje spostrzezenie jest takie, ze jesli nie wierzysz w "pana z widlami", to automatycznie nie mozesz wierzyc tez w Boga, poniewaz wszystko co wiemy o Bogu, wiemy z biblii a ona zapewnia nas, ze szatan istnieje. Szatan kusil samego Jezusa na pustyni. 


do Ewy
huskuss  
07-03-2012 18:46
[     ]
     
Ewo, zarzucasz innym, że wyciągają pochopne wnioski, a sama to robisz :)

Piszesz, że adwentyści wierzą, że dusza niezbawiona umiera i nie ma już nic potem.

Tak się składa, że ja jestem adwentystką od wielu lat i zupełnie nie wiem dlaczego przypisujesz nam tę naukę, ponieważ w nic takiego nie wierzymy.

Chętnie podzielę się moją wiarą i postrzeganiem śmierci oraz nadzieją, jaka pomogła mi przeżyć po stracie córki.

Ciąg dalszy jak tylko skończę pracę...

Pozdrawiam
Aga 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: do Ewy
Ewa27  
07-03-2012 19:23
[     ]
     
Hej Aga!
Ja ciebie strasznie przepraszam!
Znam osobiscie bylego adwentyste, oraz stwierdzilam tak na podstawie dyskusji jaka prowadzilam na jednym forum rowniez z obecnym adwentysta, oraz na podstawie filmu, jaki obejrzalam o nawroconym czlowieku, ktory byl satanista a teraz jest adwentysta. Te 3 osoby tak wlasnie mowily- ze niebzawiona dusza umiera.
Dlatego przepraszam cie jeszcze raz, jesli wyciagnelam pochopny wniosek, po prostu natknelam sie na ludzi ktorzy tak wierza ( albo wierzyli jak w przypadku tego bylego adwentysty ktorego znam osobiscie). Byc moze istnieje jakis podzial.
Ale to nie jest istotne, naprawde nie chce rozmawiac na tym forum o denominacjach, to totalnie nie bylo moim zamierzeniem, niechcacy Uma sprowadzila rozmowe na ten tor.
Bardzo pragne pokazac zranionym mamom, ze Jezus jest zywy i dziala rowniez dzisiaj, dzieja sie cuda i uzdrowienia. Chce im dac nadzieje, ze warto jest wierzyc i zaufac Bogu.
Pozdrawiam cie Agus bardzo serdecznie! 


Re: do Ewy
mama Szymona  
07-03-2012 19:29
[     ]
     
Nie wiem dlaczego jak tylko ktoś podejmnie dyskusję na temat wiary robi sie tak smutno, niech każdy wierzy w to co chce i pisze tylko w swoim imieniu swoje zdanie. Nie można nikomu mówić że jest tak czy inaczej, każda z nas tutaj nosi ten cięzar straty i nalezy się pocieszać a nie krystykować.
Pozdrawiam cieplutko 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: do Ewy
uma  
07-03-2012 20:03
[     ]
     
Własnie,niech każdy sobie wierzy w to co chce,tylko,na Boga,niech nie twierdzi,że jego wiara jest tą jedyną właściwą.
A o rozbieżnosciach w obrębie religii opartej na jednym i tym samym pismie objawionym,czyli Biblii,niech zaświadczy dyskusja miedzy adwentystką i ewangeliczką.
Ewo,proszę bys zaprzestała sprowadzać mnie na dobrą droge i próbowała wyrwać ze szponów szatana.Twierdzisz,że nie wierzę w Boga,poniewaz nie wierzę w "pana z widłami".A czy w ogóle przyjmujesz do wiadomości istnienie innych religii bądź systemów wierzen niz chrześcijanskie?
Dla Twojej wiadomosci-nie wyznaję żadnej religii egzoterycznej,tj.takiej,która jest oparta na dogmatach,jestem osoba poszukującą, a moje poglądy na temat duchowosci nazwałabym "filozofią wieczystą".Filozofia ta czerpie wiele z buddyzmu(głownie buddyzmu zen).Bliskie też mi są nauki opartego na chrześcijństwie spirytyzmu kardecjańskiego.Ktoś zapyta ,czy mozliwa jest taka kompilacja?W obecnych czasach coraz wiecej jest osób wierzących ponad religiami,którym nie wystarczają dość hmm...irracjonalne oficjalne nauki,czyli takich jak ja.
Mogę Cię zapewnić,ze w moich poglądach jest Bóg,tyle,że nie jest to Bóg osobowy,lecz Źródło,Praprzyczyna,Absolut,nie majacy raczej wiele wspólnego z gniewnym Jahwe ze Starego Testamentu.Czy nadal uważasz mnie za osobę niewierząca?
Osobom poszukującym mogę na poczatek polecić dwie niezbyt trudne ksiażki:"Fala jest morzem"benedyktynskiego mnicha a zarazem mistrza zen (tak!tak!)Willigisa Jaegera oraz "Smiertelni,nieśmiertelni"Kena Wilbera-człowieka ,który ukuł termin "filozofia wieczysta".
Pozdrawiam wszystkich wierzących,"wierzących inaczej" jak ja oraz ateistów(sama do niedawna byłam wojującą ateistką,wiec wszystko przed nimi). 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: do Ewy
uma  
07-03-2012 20:06
[     ]
     
Swoją droge zabawna jest ta dyskusja pomiedzy dwiema chrzescijankami z różnych frakcji.Zdaje sie,że niektórzy do końca nie wiedzą,co głosi ich własna wiara.Jeden mwi tak,drugi całkiem coś innego. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: do Ewy
Ewa27  
07-03-2012 20:26
[     ]
     
Umo, Uwazam cie za osobe wierzaca, byc moze poszukujaca.
Wierzymy jednak w innego Boga.Ja wierze w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, Boga Jahve, Boga Starego i Nowego Testamentu, Boga niezmiennego, stworzyciela nieba i ziemi. Boga, ktory jest osoba.
Ja tez nie uznaje religii, ktore sa oparte na dogmatach. Malo tego- uwazam, ze chrzescijanstwo nie jest religia.
Nie zgadzam sie rowniez, jak ktos twierdzi, ze jego wiara jest jedyna wlasciwa. Kazdy wierzy tak jak chce i w co chce i bedzie tego bronil.
Ja okreslilam sie jasno juz na samym poczatku- moja wiara jest oparta na Pismie Swietym, ktore mowi, ze jedyna droga do Ojca jest Chrystus.
To automatycznie wyklucza mi inne religie.
Natomiast przynalezenie do denominacji i kosciola jest sprawa drugorzedna. Mowie tutaj juz o prawdziwym chrzescijanstwie.
Kosciol nie zbawia, tylko osobista wiara .W moim przypadku jest to wiara w Jezusa Chrystusa. 


Re: do Ewy
uma  
07-03-2012 20:30
[     ]
     
Dobrze powiedziane " w moim przypadku".
W moim przypadku zbawia dobroć i miłosierdzie(miłość): "Bez miłosierdzia nie ma zbawienia"(Allan Kardec).
Oczywiscie pozdrawiam jak najserdeczniej. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: do Ewy
Ewa27  
07-03-2012 21:21
[     ]
     
"Swoją droge zabawna jest ta dyskusja pomiedzy dwiema chrzescijankami z różnych frakcji.Zdaje sie,że niektórzy do końca nie wiedzą,co głosi ich własna wiara.Jeden mwi tak,drugi całkiem coś innego. "
Jeszcze sie tylko odniose do tego twojego zacytowanego przeze mnie zdania Umo.
Mysle, ze kazda z nas wie, co glosi nasza wiara. Obie jestesmy jednakowo wierzace, poniewaz naszym fundamentem jest Jezus Chrystus. Podejrzewam, ze w naszej wierze nie ma roznic. Jezus jest naszym Panem i Zbawicielem i nasza glowa Kosciola.
"A ja odnioslem to do siebie samego i do Apollosa przez wzglad na was, bracia, abyscie na nas sie nauczyli nie rozumiec wiecej ponad to, co napisano, zeby nikt z was nie wynosil sie nad drugiego, stajac po stronie jednego nauczyciela, przeciwko drugiemu". ( 1 Kor 4:6) 


Re: do Ewy
uma  
07-03-2012 21:49
[     ]
     
Chodziło mi o rozbieznosci w ramach kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w kwestii niesmiertelnosci duszy i życia po śmierci.To tak tylko gwoli wyjaśnienia.Zdaje sie,ze różne odłamy adwentystów(których jest trochę) mocno się w tej sprawie różnią.Nie bedę juz dochodzić,dlaczego w obrębie tego samego wyznania wystepują tak znaczne rozbieżności.
Jeśli chodzi o Jezusa,dla mnie jest On najwyższym Duchem jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi,Postacią ze Swiatła,Wzorem Niedoścignionym.Wybacz,ze w tej sprawie nieco nasze poglądy się różnią,ale przecież można różnić się pięknie. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Do wszystkich
huskuss  
08-03-2012 00:48
[     ]
     
Najpierw do Ewy - nic się nie stało :-) Być może osoby z którymi rozmawiałaś czegoś nie dopowiedziały. Czasami uogólnienia też bywają złudne. Ja, tak samo jak Ty, chcę tutaj mówić o mojej jedynej i największej nadziei - Jezusie :-)

Do Umy - jest wiele odmian adwentyzmu, tak samo jak wiele jest odmian wyznania katolickiego, babtystycznego i wielu innych. I wszystkie one wiążą się z różnicami. Wydaje mi się, że większość odłamów adwentystów jest spójna w kwestii śmierci i postrzega ją tak samo, jak główny nurt tego wyznania - kościół adwentystów dnia siódmego, do którego należę. Wszystkich odłamów jednak nie znam. Zapewniam Cię jednak, że w obrębie mojego kościoła nauczanie o śmierci jest spójne i nie ma tutaj różnic.

Biblia jest dla mnie jedynym autorytetem i tak jak już wcześniej czyniła to Ewa, zachęcam Was drogie Mamy, abyście same po nią sięgały. Nasze poglądy mogą się różnić - przekonajcie się same, co mówi Bóg. Zbawienie jest indywidualną kwestią każdego człowieka, nie polegajcie więc na nauczaniu księdza, pastora, czy kogokolwiek innego. Sięgnijcie po przekaz samego Boga. Jeżeli wierzycie, że Bóg istnieje, to poznajcie Go.

Może krótko o tym jak ja, jako adwentystka, rozumiem śmierć i życie po śmierci.

Biblia wielokrotnie wspomina o tym, że śmierć jest tylko snem. Wierzę, że jest stanem nieświadomości i umarli nie wiedzą, co dzieje się na ziemi. Ten stan nieświadomości kończy się z chwilą, kiedy na ziemię ponownie powróci Jezus Chrystus. Wierzę, tak jak mówi Biblia, że kiedy Jezus powróci nastąpi zmartwychwstanie ludzi zbawionych do życia wiecznego. Wtedy dopiero zbawieni zostaną zabrani do nieba - bez wcześniejszego rozdzielania ciała i duszy. Nastąpi także zmartwychwstanie ludzi niezbawionych. Śmierć, jako sen, nie jest więc dla nich końcem historii. Ludzie ci zostaną zmartwychwzbudzeni, osądzeni i zniszczeni ogniem. Jak wierzę, kara zostanie wymierzona podług ich występków. Wtedy dopiero zginą na wieki. Tutaj możecie sięgnąć po cytaty biblijne http://www.poznan.adwentysci.org/literatura-czytelnia/ksiazki-online/26-co-mowil-jezus/124-co-mowil-jezus-o-smierci-naszej

Dla mnie, jako mamy po stracie, najcenniejszym skarbem, jakim mogę się z Wami podzielić, poza nowym życiem, jakie daje Jezus, jest właśnie ta nadzieja Jego bliskiego powrotu. Wierzę całym sercem, że już niedługo się to stanie. Wszystkie znaki opisane w Biblii wypełniają się. Kochane, ja wierzę, że nie spędzimy na tej ziemi marnych kilkadziesiąt lat tęskniąc za naszymi dziećmi, czekając kiedy w końcu nadejdzie śmierć. Ja wierzę, że Jezus wraca już niedługo!!! Naprawdę już wkrótce. Wtedy aniołowie na rękach przyniosą mi moją Hanię, taką, jaką widziałam po raz ostatni. I wiecie kto wtedy będzie najszczęśliwszy na świecie? Ja! Nie te osoby, których nigdy nic złego nie spotkało. Moje szczęście będzie dla nich nie do zrozumienia.

Słuchajcie, my wszyscy jesteśmy ofiarami grzechu, którego Bóg nie chciał. Śmierci, której Bóg nie chciał. Za nami 6 tysięcy lat tej zarazy zła. Nienawidzę grzechu i śmierci, ale o to wszystko obwiniajmy szatana - nie Boga! Bóg jest miłością. To szatan jest sprawcą całego zła na ziemi. Ale historia grzechu niedługo się skończy. Same poznałyśmy jego okrucieństwo na własnej skórze. Nigdy więcej śmierci. Jezus otrze łzy z naszych oczu raz na zawsze.

Nie marnujcie czasu na życie bez Boga. Nie ma innej nadziei. Nie bójcie się przynieść Mu wszystkie skargi.

Kiedy zmarła Hania, nasze życie zatrzymało się w miejscu, a życie duchowe, dotąd intensywne, stanęło na głowie. Głośno krzyczałam do Boga swoją nienawiść, bardzo długo to trwało. Tego samego dnia, kiedy zmarła, pojechaliśmy do szpitala po jej rzeczy. Tak naprawdę to mieliśmy nadzieję, że ktoś się pomylił. Nie pomylili się. Wiecie o czym mówię.. Wtedy, przy wejściu do szpitala, Bóg mi powiedział, że za rok da nam dziecko. Nie pytajcie jak powiedział - po prostu usłyszałam to w głowie. Mimo moich problemów zdrowotnych, za rok urodziła się Zosia. Gdyby nie cc na życzenia lekrza, urodziłaby się prawdopodobnie tego samego dnia, w którym zmarła Hania. To jest mój osobisty dowód na to, że Bóg jest żywy. Na to, że jest wierny w swej miłości i dał mi taką obietnicę, mimo skarg i buntu.

Wasze historie są inne, wiem. Ale każdemu z nas Bóg chce okazać miłość, każdemu na inny sposób. Prawda o Bogu, to prawda o miłości - On dzieci nie zabiera. On dzieci oddaje. Wierzę, że już niedługo.

Pozdrawiam Was serdecznie 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)

Ostatnio zmieniony 08-03-2012 01:39 przez huskuss

do AgniechaW
Ewa27  
09-03-2012 01:54
[     ]
     
Reinkarnacja :)

http://www.odwyk.com/?p=episode&e=1522 


Do wszystkich
Ewa27  
07-03-2012 20:51
[     ]
     
Napisano bowiem: Wniwecz obrócę mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę. (20) Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata? (21) Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. (22) Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mądrości poszukują, (23) my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, (24) natomiast dla powołanych - i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą. (25) Bo głupstwo Boże jest mędrsze niż ludzie, a słabość Boża mocniejsza niż ludzie. (26) Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, (27) ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, (28) i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, (29) aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym. (30) Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem, (31) aby, jak napisano: Kto się chlubi, w Panu się chlubił.
1Kor 1:20-31 


Re: Do Ewy
agniechaw  
08-03-2012 08:21
[     ]
     
Huskus napisała...."Biblia wielokrotnie wspomina o tym, że śmierć jest tylko snem. Wierzę, że jest stanem nieświadomości i umarli nie wiedzą, co dzieje się na ziemi. Ten stan nieświadomości kończy się z chwilą, kiedy na ziemię ponownie powróci Jezus Chrystus.

Droga Ewo proszę napisz mi jak ty uważasz czy nasi bliscy zmarli śpią snem bez świadomości czekają na przyjście Jezusa czy są w niebie lub w czyśćcu..?
Przepraszam,ze Cię tak męczę swoimi pytaniami , ale wciąż szukam co się stało z moją Madzią, wciąż chciałabym wiedzieć gdzie jest i co robi ,a nawet chciałabym mieć pewność ,że jest szczęśliwa.
Niestety Madzia nie dała mi znaku żadnego, ani ona ani Bóg, nie mam nawet z nią snów, nie mam nic..

Jestem niczym bez wiatru we włosach.
Jestem smutkiem bez nieba w spojrzeniu.
Jestem cieniem bez skrzydeł u ramion.
I milczeniem ukrytym w tym cieniu.

Agnieszka-mama Madzi
http://magdalenawyzga.pamietajmy.com.pl/index.php 


Re: Do Ewy
uma  
08-03-2012 09:04
[     ]
     
Szanowna Adwentystko!Nie chce wszczynać to jakichś sporów ,bo i nie miejsce na to,ale gwoli sprostowania chciałabym podkreślić,że jednak adwentyści nie wierzą w życie po śmierci,czemu w jednej ze swoich wypowiedzi,skierowanej do Ewy ,starałaś się zaprzeczać .Nie mozna bowiem za "życie' uznać stanu, w którym umarli pogrążeni są w pewnego rodzaju śnie,"nieświadomi niczego",czekając na paruzję(powtórne przyjście Chrystusa).
To tak tylko dla ścisłości.Oczywiście szanuję Twoje poglądy,choć sa całkowicie rozbieżne z moimi,jednak w sprawach wiary wykazuję daleko posuniętą tolerancję.
Pozdrawiam.
Dodam tylko,że odłamów Kościola Adwentystów Dnia Siódmego jest wiele,o czym mozna przeczytać choćby w Wikipedii i zdają się różnić m.in. właśnie w odniesieniu do losów ludzkich po śmierci ciała fizycznego. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Do Ewy
huskuss  
08-03-2012 09:46
[     ]
     
Umo, Ewa napisała, że dusza niezbawiona umiera i później już nic nie ma. Ja napisałam, że człowiek niezbawiony po śmierci oczekuje jeszcze na zmartwychwstanie, osądzenie i karę. To dużo więcej niż nic.

Może Ewa posłużyła się skrótem myślowym. Przepraszam, jeżeli źle zinterpretowałam te słowa. Wierzę, że po pierwszej śmierci (śnie) nastąpi jeszcze szereg zdarzeń, który zakończy dopiero druga śmierć.

Adwentyści wierzą w zmartwychwstanie, które dla jednych będzie zmartwychwstaniem do życia wiecznego, a dla drugich zmartwychwstaniem do poniesienia kary i śmierci.

Pozdrawiam serdecznie 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: Do Ewy
uma  
08-03-2012 11:08
[     ]
     
Dziękuje za wyjasnienie.Teraz juz wszyscy wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi.
Jeszcze raz zaznaczę,ze szanuję cudze poglądy,choćby były diametralnie różne od moich ,tak jak w tym przypadku.Kiedyś byłam "bardziej wojująca",ale pewnie pod wpływem medytacji zen nauczyłam się tolerancji.
Pozdrawiam serdecznie. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

ekumenicznie:)
Hanulka2009  
08-03-2012 11:11
[     ]
     
Witajcie Dziewczyny!
Ależ się ciekawie zrobiło na forum i z taką mocą piszecie - serce rośnie!

Utożsamiam się z wieloma stwierdzeniami zarówno Ewy, jak i Huskuss, zresztą jakby mogło być inaczej, skoro czerpiemy z tej samej Księgi Życia i mamy tego samego Pana i Zbawiciela.

Oczywiście jest też parę istotnych różnic miedzy naszymi "odłamami"(brzydkie słowo) chrześcijaństwa (ja jestem katoliczką), w tym najważniejszy dla mam po stracie - w kwestii właśnie zycia po śmierci. Zaintrygował mnie wątek "nieświadomego snu" po śmierci aż do czasu powtórnego przyjścia Jezusa (oby jak najszybciej!). Jak w związku z tym interpretowane sa słowa Jezusa do łotra: "Jeszcze DZISIAJ będziesz ze mną w Raju."? A jeśli chodzi o kwestię poza Biblią - co z doświadczeniem wielu ludzi kontaktów ze zmarłymi, śmierci klinicznej - myśle, ze Uma mogłaby tu podać ciekawe przykłady.

A tak zupełnie osobiście - ja doświadczam obecnosci mojej Hanulki, właśnie szczególnie, kiedy włączam ją w modlitwę, a także na Eucharystii, która (według mojego kościoła)jest miejscem najpełniejszego spotkania z tymi, którzy są już u Boga. Jest tu taki wątek "Wiadomości z zaświatów" - tam też dziewczyny piszą o swoich pięknych doświadczeniach.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich!

kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka i Stefka. 


Re: ekumenicznie:)
uma  
08-03-2012 12:20
[     ]
     
Hanulko,Swiadkowie Jehowy fragment z Biblii interpretują na swój własny sposób i w ich wydaniu wyglada on tak:"Powiadam ci jeszcze dziś,bedziesz ze mną w raju".
Hmmm...kto by przypuszczał,że taka moc tkwi w przecinku.Oczywiscie w pierwotnej greckiej wersji Ewangelii o przecinku nie ma mowy.
Jeśli chodzi o zjawiska zwiazane z tak zwanym stanem bliskim śmierci,czy też śmierci klinicznej,przeprowadzono wiele badań naukowych i napisano sporo ksiażek.Obiecuję napisać o tym ,gdy będe mieć nieco więcej czasu(w chwili obecnej cały dom z przyległościami na mojej głowie)-powiem tylko,ze na podstawie tychze bardzo poważnych badań akademickich wszystko zdaje sie wskazywać na to,że jednak z chwilą śmierci ciała fizycznego nasza świadomość trwa dalej i to w stanie,który w najmniejszym stopniu nie przypomina snu,raczej cos w rodzaju niebywałego uniesienia.Bardzo cenieni fizycy kwantowi wysnuli teorię "świadomosci kwantowej",z której to wynika,że na zasadzie tzw.splątania kwantowego nasza jaźń koduje się w polu kwantowym i trwa dalej w najlepsze,choć ciało jest najzupełniej martwe.Odwazni ci uczeni nie wahają się nazwac owego "pakietu kwantowego"duszą.
W każdym razie bardzo cieszy to,ze naukowcy ,wbrew oporowi oficjalnego ateistycznego środowiska akademickiego,robią swoje i coraz bardziej przyblizają duchowość do nauki.
Optymizmem powiało,prawda,dziewczyny? 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: ekumenicznie:)
huskuss  
08-03-2012 12:59
[     ]
     
Cieszę się dziewczyny, że możemy wymieniać się spotrzeżeniami - mimo wszelkich różnic. Szkoda, że nie przy herbatce :-)

Hanulko, fajnie, że jeszcze Ty się włączyłaś!

Co do "powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju" versus "powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju", to tak, jak już napisała przede mną Uma - problem leży w przecinku. Tekst oryginalny jest tekstem ciągłym bez interpunkcji, więc gdzie tłumacz wstawia znaki interpunkcyjne, to już kwestia interpretacji.

Dlatego ważne, żeby rozumienie tego zagadnienia opierać na wszystkich tekstach dostępnych w Biblii i na tej podstawie stwierdzić, czy przecinek jest w słusznym miejscu, czy nie.

Ja osobiście przychylam się do stanu nieświadomości, zgodnie z tekstem z Koheleta 9, 5-6.10: „Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą (…); i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem. (…) bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości”.

Zauważcie, że w Biblii nie ma nigdzie opisanej sytuacji, gdzie komuś ukazuje się duch przodka. Poprawcie mnie, jeżeli ktoś zna taki przykład. Często pojawiają się aniołowie, ale nie duchy. Jedyny przypadek, kiedy ludzie z przeszłości wracają do ówcześnie żyjących, to kiedy Eliasz i Mojżesz ukazują się Jezusowi. Tyle tylko, że Eliasz został żywcem zabrany do nieba, a Mojżesz został zmartwychwzbudzony. Są natomiast teksty, gdzie potępiane jest wróżbiarstwo i wywoływanie duchów i przypisywane jest to mocy ciemności.

Księga Apokalipsy chyba też jest ciekawym przykładem. Roi się w niej od symboli, ale stanowi też niezwykły opis trony Bożego i nieba. W Apokalipsie też nie pojawiają się duchy, ani dusze zbawionych, które już powinny tam być zgromadzone. Jest mowa o ludziach dopiero na samym końcu wydarzeń - zgodnie z moim zrozumieniem, po powtórnym przyjściu Jezusa i zmartwychwstaniu.

Co do śmierci klinicznej, postaram się napisać później.

Na pewno Uma i Ewa napiszą też więcej o swoim zrozumieniu. Będziemy mieć pełny obraz :-)Przepraszam, jeżeli cokolwiek z tego, co napisałam uraziło Wasze uczucia. To ostatnia rzecz, jakiej bym chciała.

Pozdrawiam!
Aga 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: ekumenicznie:)
yeti1  
08-03-2012 13:35
[     ]
     
wow,rozpetałam burze rozpoczynajac kiedys ten watek;)ale to moze i dobrze,trzeba rozmawaic i dyskutowac.ja oczywiscie nadal w tej grupie niewierzacej w nic chyba juz.i dalej bezdzietnej.dziecka nie bedzie.pozostalo martwe zycie tutaj na ziemi.tyle. 


Re: ekumenicznie:)
uma  
08-03-2012 14:00
[     ]
     
Fajnie,że tak bez uraz i przekrzykiwania sie "jedynymi słusznymi prawdami"sobie tu dyskutujemy i że coraz wiecej dziewczyn się włącza(bo na chłopaków chyba to tu nie ma co liczyć).
Wracajac do wypowiedzi Huskus- wiem,ze dla Ciebie Biblia jako całosć jest pismem objawionym i wierzysz w każde słowo w niej zawarte,ale moze nie kazdy mysli w ten sam sposób.Ja na przykład uwazam,ze Stary Testament jest zbiorem mitów,legend oraz swoistym kodeksem prawodawczym dawnych plemion izraelskich,a odnośnie Nowego Testamentu na pewno różnimy się w jego interpretacji,szczególnie jesli chodzi o fragmenty odnoszace się do duszy nieśmiertelnej i życia po śmierci.Ale nic w tym dziwnego-jak juz tu powiedziano,różnice w obrębie całego chrześcijaństwa są w tej i innych kwestiach nieraz ogromne.
W tym miejscu uprzedzę nieco fakty i powiem tak:jeśli chcesz wyjaśniać zjawiska zwiazane ze śmiercia kliniczną oraz kontakty ze zmarłymi działalnością szatana,proszę,żebyś tego nie robiła ze względów,hmmm.jakby tu powiedzieć,żeby nie urazić,no,powiedzmy racjonalistycznych.Chyba niewiele osób jest dzis w stanie w to uwierzyć.
Chyba,ze masz jakieś inne wyjaśnienia, a to chętnie poczytam.
Na razie tyle,dziewczyny,lece konczyć obiad,bo moi niedługo się z roboty zwalą. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: ekumenicznie:)
uma  
08-03-2012 14:05
[     ]
     
Jeszcze tylko do Yeti.Ja też byłam przez długie lata ateistką,dopiero tragedia osobista w postaci śmierci syna najpierw powaliła mnie na ziemię, a następnie postawiła do pionu i kazała poszukać Boga.Nie namawiam,nie nakłaniam,ale jednak wierzącym (jakkolwiek) jest o wiele lżej z nadzieją ponownego spotkania.
Pozdrawiam ciepło. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: ekumenicznie:)do Uma
yeti1  
08-03-2012 23:10
[     ]
     
Uma ja kiedys byłam głeboko wierzaca osoba,ale kilka tragedii w moim zyciu,modlitwy wpadajace w proznie,ciagle mega przeszkody w dazeniu do dziecka.ze poprostu sie wypalilam,pozatym to co momentami wyprawia sie w kosciele katolickim(pedofilia,obłuda,manipulacja)ksieza patrzacy tylko na kase,itd.to wszystko plus zlo na calym swiecie,mordowanie niewinnych dzieci przy dobrobycie osob u władzy ,spowodowało u mnie ze poprosto jakos nie wiem,nie wierze.ale szanuje tych co wierza,kiedys wierzyłam i nie wiem czy bylo mi latwiej,moze byłam młodsza,nie wiedzialam ze w wieku 30 lat bede bezdzietna,zrozpaczona kobieta,moze dlatego lzej mi sie zyło.nie wiedzialam ze czeka mnie tak straszne puste zycie,gdzie tylko placz i bol.
Pozdrawiam,nikogo nie zamierzam odwodzic od wiary,ja tylko wypowiadam swoje zdanie. 


Re: ekumenicznie:)do Uma
uma  
08-03-2012 23:16
[     ]
     
Bardzo dobrze rozumiem Twój ból,żal i rozgoryczenie.Nie zamierzam Cię na siłę ciągnąć do wiary,ale poza KK i innymi są filozofie,które naprawdę dają nadzieję,siłe i otuchę.
Wkrótce napiszę wiecej na ten temat.
Przytulam mocno i ciepło. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: ekumenicznie:)
huskuss  
08-03-2012 15:29
[     ]
     
Umo, szanuję poglądy każdego, również w kwestii postrzegania Biblii, co oczywiście nie znaczy, że muszę się z nimi zgadzać.

Postaram się nie pisać o szatanie poruszując kwestię śmierci klinicznej :-)

Gwoli wyjaśnienia, z chrześcijaństwa szatana nie da się wyrzucić bo odgrywa ważną rolę w boju między dobrem a złem, będąc jego sprawcą i kontynuatorem.

Umo, zaciekawiłaś mnie zatem - jak Ty postrzegasz zło? Wierzysz w jakieś zło osobowe? Jak Ty rozumiesz pochodzenie zła?

Może to trochę wątek poboczny, a może niekoniecznie - łączy się ze śmiercią, jako złem największym.

Ja też wracam do pracy... 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: ekumenicznie:)
uma  
08-03-2012 15:51
[     ]
     
Droga Huskus,dla mnie śmierć nie jest złem anjwiekszym,lecz(wiem,ze dla niekórych zabrzmi to dziwnie,a wręcz heretycko) odrodzeniem do nowego życia,najpierw w domenie duchowej,a nastepnie w nowym ciele na ziemi.Moje poglądy ewoluowały jakis czas,aż doprowadziły mnie do punktu, w którym teraz jestem.
O moim widzeniu i przyczynach zła napiszę później. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Do Ewy
Ewa27  
08-03-2012 17:07
[     ]
     
Do Agnieszki- mamy Madzi.
Przepraszam ze odpisuje dopiero teraz, ale roznica czasowa ( 7 godzin ). Jak wy macie dzien, to ja jeszcze spie :).
Jesli chodzi o stan naszych bliskich, to owszem, wierze, ze nie maja zadnego wgladu na to co dzieje sie na ziemi. Tak mowi biblia. Wierze, ze oczekuja na sad ostateczny i powtorne przyjscie Jezusa. Mam identyczne poglady jak mama Hani w tej kwestii. Tego czy spia, i nie czuja nic, nie wiem. Wierze tylko, ze na pewno nie moga kontaktowac sie z nami.
Nie wierze w czysciec, poniewaz biblia nic o nim nie mowi, wrecz przeciwnie, jesli istnialby czysciec, smierc Jezusa na krzyzu byla by daremna.
Pismo Sw nie wspomina nigdzie, ze po smierci bedziemy mieli jeszcze jakas szanse na odpokutowanie naszych grzechow. Sad odbywa sie tu i teraz i ci ktorzy oddali zycie Jezusowi, nie bada sadzeni, a ci ktorzy odrzucili Jezusa, juz sa osadzeni, bo nie uwierzyli.
Jesli chodzi o dzieci, to biblia mowi, ze do nich nalezy Krolestwo Niebieskie. Wiec nie martwie sie o to, gdzie teraz sa nasze dzieci. WIec nie masz sie co bac- na pewno sa szczesliwe.
Ostatnio moja ciocia poszla do medium, poniewaz w wypadku samochodowym zmarl jej 11 letni wnuczek i chciala sie dowiedziec, co sie z nim dzieje. Medium skontaktowal sie z duchem jej wnuczka, ktory oznajmil, ze ciagle placze, teskni za rodzina i jest mu bardzo zle.
Absolutnie nie wierze w takie rzeczy, po pierwsze dlatego, ze Bog zabrania wrozbiarstwa i jakiegokolwiek kontaktu z duchami. DLa Boga jest to obrzydliwoscia. Wierze, ze wrozki dostaja odpowiedz od duchow nieczystych, demonow. Agnieszko, mozesz pytac o wszystko co chcesz, mozesz rowniez napisac do mnie prywatnie, bo jak wiemy, nie wszyscy tu na forum maja poglady chrzescijanskie i niekoniecznie beda chcialy wszystko czytac.
Do mamy Hani:
Jak zaopatrujesz sie na ten artykul? :
http://polsong2000.tripod.com/miejsce_pobytu_zywych_i_umarly.html
Jesli mozesz to przeczytaj i mozesz mi odpowiedziec prywatnie na esmorczewski@yahoo.com. 


Re: Do Ewy
Ewa27  
08-03-2012 19:35
[     ]
     
Genialny film:
O smierci dziecka i o Bogu.
Ogladalam w kinie jakies 4 miesiace temu. Ten film po prostu trzeba zobaczyc.
http://www.ekino.tv/film,Bohaterowie-Courageous-2011-Lektor-PL,26741.html 


Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 20:21
[     ]
     
Przeczytałam ostatnia wypowiedź Ewy i choć nie była skierowana do mnie,pozwole sobie zamieścić małe sprostowanie,ponieważ jednak ukazała się na forum publicznym.Otóż osoby kontaktujące się z duchami to nie wróżki,lecz media spirytystyczne.Jest to dla mnie o tyle wazne,ze nie wierzę we wróżbiarstwo z powodu licznych oszustw na tym polu-sama niedawno pewne "przekręty" ujawniłam i udowodniłam.Tak wiec ustalmy,ze uczciwe media spirytystyczne nie mają z wróżkami nic wspólnego.
Teraz przejdę do rzeczy.Kazda z forumowiczek z pewnoscią przyzna,ze najwieksze zło,jakie spotkało je w życiu to śmierć własnego dziecka.Nic nie może równać się z podobną tragedią.Na poziomie materialnym wiemy,zę nasze dziecko zabiłą nieuleczalna choroba,pijany kierowca,woda,własna nieostrożnosć,itd. i to zwykle osobom niewierzącym wystarcza-nie doszukują się we własnym nieszcześciu drugiego,duchowego dna. Jednak u wierzacych natychmiast w głowie pojawia się pytanie:"dlaczego Bóg zabrał mi dziecko?"lub "dlaczego Bóg nie zapobiegł tak straszliwej tragedii,przecież jest wszechmocny?".Na skutek pytan,które cisną się do głowy i pozostają bez odpowiedzi(zauważyłam,ze duchowni nie potrafią na nie odpowiedzieć,lub ich odpowiedzi są takiego rodzaju ,jak "to jest kara za grzechy")wielu zrozpaczonych rodziców po prostu całkowicie traci wiarę,nie chcac bądź nie mogąc wierzyć w okrucieństwo Boga,zabijającego bezbronne maleństwa,które nigdy nikomu niczego złego nie zrobiły.
Niektóre osoby wierza w to,że wszelkie zło tego swiata jest spowodowane przez szatana,zatem śmierć naszych dzieci również obarcza "księcia ciemnosci".Ale wyłania się w zwiazku z tym inna kwestia-dlaczego Bóg nie zrobił nic,by temu zapobiec-przecież z łatwością mógłby tego gada zmiażdzyć i "zachowuje się" tak,jakby losy niewinnych dzieciątek były mu całkowicie obojetne.Wystarczy zajrzeć na blogi matek,których dzieci umierają na raka,by ujrzeć ów ogrom rozpaczy i bezsilności.
Moje pytanie skierowane jest przede wszystkim do Huskuss,ale zarazem do wszystkich mam na forum-kogo należy obwiniać o śmierć naszych dzieci?Proszę o wyrażenie swojego zdania,jakiekolwiek by nie było-wiem,że nieraz żółć,czarna rozpacz i poczucie głębokiej niesprawiedliwości życia musi mieć ujście.Jak to jest,ze jedni mają wszystko-domy,pieniądze,wspaniałe dzieci a innym zabiera się jedyne ukochane dziecko i nie zostaje juz nic prócz czarnej pustki? 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 20:40
[     ]
     
Tak, wiem ze osoby kontaktujace sie z duchami to media spirytystyczne.
Moja wypowiedz miala na celu uzmyskowienie tego, ze dla Boga wrozbiarstwo ORAZ kontakty z duchami sa obrzydliwoscia i Bog surowo karze ludzi czyniacych takowe praktyki ( U Saula zakonczylo sie to smiercia).
Natomiast co do twojej wypowiedzi o tym dlaczego innym ludziom ( przewaznie bezboznym) tak dobrze sie w zyciu powodzi. Ja mialam osobiscie ten sam problem ( o czym wspomnialam w moim swiadectwie kilka stron wczesniej). Bardzo mi pomogl Psalm 73:

(1) Psalm Asafowy. Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, Dla tych, którzy są czystego serca. (2) Co do mnie - omal nie potknęły się nogi moje, Omal nie pośliznęły się kroki moje, (3) Bo zazdrościłem zuchwałym, Widząc pomyślność bezbożnych. (4) Albowiem nie mają żadnych utrapień, Zdrowe i krzepkie jest ich ciało. (5) Znoju śmiertelników nie doznają I nie spadają na nich ciosy, Jak na innych ludzi. (6) Przeto pycha jest ich naszyjnikiem,A przemoc szatą, która ich okrywa. (7) Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, Serce ich jest pełne złych myśli. (8) Szydzą i mówią przewrotnie, Wyniośle przechwalają się grabieżą. (9) Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje,A język ich pełza po ziemi. (10) Dlatego lud mój zwraca się do nich I nagannego nic w nich nie znajduje. (11) I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym? (12) Oto takimi są bezbożni: Zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa. (13) Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje I w niewinności obmywałem ręce moje? (14) Albowiem co dzień znoszę ciosy I jestem smagany każdego rana. (15) Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, To byłbym zdradził ród twoich dzieci. (16) Chciałem to tedy zrozumieć, Lecz niezwykle trudne mi się to wydało, (17) Dopókim nie dotarł do tajemnic Bożych I nie zrozumiałem kresu ich. (18) Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, Strącasz ich w zagładę. (19) Jakże nagle niszczeją, Znikają, giną z przerażenia. (20) Jak pierzcha sen, gdy się człowiek budzi, Tak Ty, Panie, gdy się ockniesz, wzgardzisz ich mrzonkami. (21) Gdy rozgoryczone było serce moje, A w nerkach czułem kłucie, (22) Byłem głupi i nierozumny, Byłem jak zwierzę przed tobą. (23) Bo przecież jam zawsze z tobą; Tyś ujął prawą rękę moją. (24) Prowadzisz mnie według rady swojej, A potem przyjmiesz mnie do chwały. (25) Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania! (26) Chociaż ciało i serce moje zamiera, To jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki. (27) Bo oto ci, którzy oddalają się od ciebie, zginą: Wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują ci wierności. (28) Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich. 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 20:49
[     ]
     
Cytat,kóry to zamieściłaś w najmniejszym nawet stopniu nie wyjaśnia cierpienia i śmierci niewinnych dzieci,a o to przecież pytałam.Czy te malenstwa juz zdażyły tak nagrzeszyć,że trzeba je było ukarać?
Natomiast jeśli chodzi o cytowanie Starego Testamentu,już chyba poprzednio napisałam,że jestem buddystko-spirytystką,a pisma te traktuję jako zbiór mitów ,legend oraz obowiazujacych wówczas praw,tak wiec argument ten w ogóle do mnie nie trafia-co więcej,nie boję się gróźb w tym cytacie zawartym,bowiem po prostu w nie nie wierzę. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 20:58
[     ]
     
I jeszcze- śmierci to ja juz od dawna się nie boję,podobnie jak zapewne większość z mam po stracie. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 21:24
[     ]
     
Droga Umo
Mysle, ze w zwiazku z tym, ze wierzymy w innego Boga, posiadamy kompletnie inna wiare, to mysle ze moje cytowanie czegokolwiek i tak i tak w zaden sposob do ciebie nie trafi. Mysle, ze o smierc i cierpienie powinnas zapytac Budde, albo pomedytowac i szukac odpowiedzi. Jesli dojdziesz do ciekawych wnioskow, mozesz sie z nami podzielic, tak jak i ja sie dziele.
Ja natomiast zwracam sie do tych mam, ktore wierza w Boga Jahve, Boga Starego Testamentu i Nowego Testamentu, do tych mam ktore wierza ze Jezus jest Bogiem i wreszcie do tych mam, ktore uznaja Pismo Swiete za doskonale i przez Boga natchnione.
Dla mnie odpowiedz nie jest moze prosta i oczywista. To nie jest temat latwy i przyjemny. Wierze natomiast, ze poprzez smierc mojego dziecka, Bog rzucil mi kolo ratunkowe, abym sie nawrocila i zyla zgodnie z wola Boza. Przez smierc coreczki, zaczelam zastanawiac sie nad zyciem i smiercia, nad sprawiedliwoscia Boza i ogolnie pragnelam zrozumiec o co tu wszystko chodzi. Znalazlam odpowiedz w Pismie Swietym, poniewaz Duch Swiety otworzyl moje serce. Ukorzylam sie przed Bogiem, z pokora i pokuta blagalam Boga o pomoc, o zrozumienie i o sile. Pokora i pokuta sa pierwszym krokiem do nawrocenia. Dzieki temu, ze sie nawrocilam, mam pewnosc zbawienia. Mam pewnosc, ze spotkam sie z coreczka po tamtej stronie.
Nie kwestionuje decyzji i madrosci Bozej. Po prostu Mu ufam. Nie musze i nie chce wszystkiego rozumiec, bo nie jestem Bogiem. Nie mam najmniejszego zamiaru sie z nim sprzeczac. Robilam to wystarczajaco dlugo i dzis dziekuje Mu za to, ze otworzyl mi oczy i dal jeszcze szanse.
Kimze ja jestem? Marnym prochem. Dziekuje Bogu kazdego dnia, ze pozwala mi otworzyc oczy i podziwiac piekny swiat, jaki stworzyl, ze pozwala mi jeszcze oddychac.
Bog wie co to bol i cierpienie. Sam wcielil sie w czlowieka i zszedl na ziemie aby wykupic nas od grzechu. Byl ponizany, szykanowany, opluwany. Jego wlasne miasto go nie przyjelo. Plakal, kiedy zmarl jego przyjaciel Lazarz. Bylo mu smutno, kiedy go zdradzila bliska osoba- Judasz. Bardzo bal sie ukrzyzowania, tak bardzo, ze jego pot byl jak krew. Umarl smiercia dluga i potwornie bolesna. A jakie Jezus wypowiedzial slowa na koniec?
Ojcze, wybacz im bo nie wiedza co czynia. 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 21:44
[     ]
     
Ponieważ nasze poglądy tak bardzo się różnia nie ma sensu abyśmy się nakrecały i zarzucały argumentami.Dobrze,ze pogodziłaś sie z wola Boga ( oczywiscie według Twego systemu wierzeń),to znaczy ze smiercią swego dziecka.Z pewnoscią dało Ci to spokój i ja potrafię to uszanować.
Trochę niepotrzebna była to mała złośliwostka o pytaniu Buddy-ja nie potrzebuję już nikogo pytać ponieważ ja WIEM.Właśnie tak-nie WIERZĘ lecz WIEM.
Naturalnie odnoszę się do Twoich poglądów z pełnym szacunkiem,aczkolwiek ich nie podzielam, zgodnie z zasadą samostanowienia i wolnej woli.
Pozdrawiam.
Zachęcam inne mamy do wypowiedzi-swoje stanowisko wyłuszczę później-zobaczycie,czy to co powiem,przemawia do Waszych serc i rozumów.Ponownie jednak zaznacze,iż nie mam zamiaru nikogo nawracać ani przekonywać za wszelką cene. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 21:46
[     ]
     
W mojej wypowiedzi nie bylo zlosliwosci, przepraszam jesli tak to odebralas.
Uwierz mi, ze w mojej postawie jest tylko szacunek i milosc do drugiego czlowieka.
http://www.youtube.com/watch?v=wV8hWvhbIac 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 21:58
[     ]
     
Dziękuję za wyjaśnienie-moze rzeczywiscie nie była to złośliwośći.Jeśli uraziłam,przepraszam..Masz rację,miłość do drugiego czlowieka,obojetnie jakiego by nie był wyznania,to rzecz najwazniejsza.
Dopiszę tu jeszcze jedno spostrzeżenie.Osoby wrazliwe oraz fundamentalistów chrzescijanskich proszę o nieczytanie.

Jeśli istnieje Bóg,który tylko po to zabiera nam dziecko,byśmy się ukorzyli i wrócili w pokorze "na drogę wiary" to ja takiego Boga nie chcę.Przecież to czystej wody okrucieństwo.Czy nie stoi to w sprzeczności z aksjomatem mówiacym o nieskonczonej sprawiedliwosci,dobroci i miłości Bożej?Jakzez nieskonczenie dobry Ojciec moze tak traktować swoje dzieci, obdarowujac je brzemieniem ogromnego cierpienia i nieludzkiej rozpaczy?Jak to jest,ze jednych obdarza ponad miarę, a innym darowuje w ziemskim posagu jedynie łzy i ból?Czy taki był Boski zamiar?jeśli tak,to gdzie tu mowa o sprawiedliwości i miłosci wobec wszystkich swych dzieci? 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 22:20
[     ]
     
Umo, a o ktorym Bogu mowisz teraz? O tym z Pisma Swietego, w ktorego nie wierzysz?
Bo nie bardzo rozumiem, jak mozna miec pretensje do Boga, w ktorego sie nie wierzy.
A moze masz pretensje do jakiegos innego boga? 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 22:34
[     ]
     
Oczywiście,że Bog ,w którego wierzę,nie ma wiele wspólnego ze starotestamentowym Jahwe.Przecież napisałam,ze z takiego Boga zrezygnowałam i to wiele lat temu.Mój Bóg jest Bogiem bezosobowym,Absolutem,Źródłem a zarazem Wszystkim Co Jest.
Myślę,ze dyskusja z fundamentalistami nie ma sensu - i tak się nie zrozumiemy..Pozwolisz,że zadam tylko jedno pytanie.Czy kazde słowo w Piśmie Świętym jest słowem Bożym?.Proszę o krótką odpowiedź-tak lub nie. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 22:41
[     ]
     
TAK 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 22:53
[     ]
     
Czyli to też?
KR I 14-18
I przemówił Bóg:"Niech w przestworzach niebios powstaną źródła światła,by oddzielały dzień od nocy,mają też słuzyć za znaki,jak również do określania pór i dni i lat.I mają służyć w przestworzu niebios za żródła światła,żeby oswietlać ziemię."I tak się stało.I Bóg przystapił do uczynienia dwóch wielkich źródeł swiatła:większego ,by panowało nad dniem i mniejszego,by panowało nad nocą a także gwiazd.I Bóg umieścił je w przestworzu niebios,żeby oświetlały ziemię i zeby panowały w dzień i w nocy oraz żeby oddzielały swiatło od ciemności.I widział Bóg,że to jest dobre.

Zgodnie z tymi słowami teoria kopernikańska ,nie mówiac już o teorii Wielkiego Wybuchu są nieprawdą,tak czy nie? 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 22:59
[     ]
     
Teoria wielkiego wybuchu jest nieprawda, to tylko nieudolna teoria. Co do tego nie mam zadnych watpliwosci. Darwin sam pod koniec zycia podobno przyznal, ze nie moze uwierzyc iz ludzie na to przystali :). 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 23:02
[     ]
     
Nie mogę powstrzymać się od pewnej ironii-dobrze,ze tak swietnie znasz się na kosmologii,,skoro zaprzeczasz teorii powszechnie uznanej przez największych astrofizyków.No dobrze- a co z teorią Kopernika?Czy uprzesz się,że nie mial racji i to Ziemia jest centrum wszechświata,bo tak jasno wynika z cytowanych przeze mnie słów. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 23:03
[     ]
     
Niwe wiedziałąm,że jestes zwolenniczką Darwina-bo ja na przykład nie. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
08-03-2012 23:10
[     ]
     
Jestem zwolenniczka Boga. Nie wierze w nauki filozofow. WIerze, ze wszechswiat stworzyl Bog, nie wierze ze swiat wybuchl z kropki.
http://www.youtube.com/watch?v=Q74vIpl5KAA
http://www.youtube.com/watch?v=z62ZwbtpU_4
http://www.youtube.com/watch?v=sJwKKwca_2s
http://www.youtube.com/watch?v=Bl_VqU9VNZ8 


Re: Zło istniejace na ziemi
uma  
08-03-2012 23:23
[     ]
     
W taki razie musisz wierzyć,ze Ziemia jest centrum wszechświata-nie ma innego wyjścia,albo to albo nic.
Przy okazji-kościół Katolicki jednak uznał teorię Kopernika.Widzę,że jesteś bardziej radykalna od katolickiego papieża.
Za pozwoleniem,ale na tak irracjonalnym poziomie to chyba raczej nie będziemy dyskutować.mam wrazenie,iż zaczynam nurzać się w oparach absurdu.

Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.W moich argumentach nie ma nic osobistego,nigdy nie atakuję ludzi,tylko dyskutuję z pogladami i tak też to przyjmij.

A Ziemia naprawdę kraży wokół Słonca i znajduje się nie w centrum wszechświata ,lecz na całkowitym uboczu na skraju galaktyki zwanej Drogą Mleczną. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
09-03-2012 01:07
[     ]
     
No widzisz dla ciebie absurdem jest radykalna wiara w Boga.
Przykro mi ale nie posiadam na to argumentow.
Moge jedynie podac kilka wersetow biblijnych

Rodzaju 1:16 Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. 17 I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; 18 aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności.

Jozuego 10:12 W dniu, w którym Pan podał Amorytów w moc Izraelitów, rzekł Jozue w obecności Izraelitów: «Stań słońce, nad Gibeonem! I ty, księżycu, nad doliną Ajjalonu!» 13 I zatrzymało się słońce, i stanął księżyc, aż pomścił się lud nad wrogami swymi. Czyż nie jest to napisane w Księdze Sprawiedliwego: «Zatrzymało się słońce na środku nieba i prawie cały dzień nie spieszyło do zachodu?»



Kaznodziei Salomona 1:5 Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje spieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi.

Rodzaju 19:23 Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru.

Rodzaju 1:14 A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; 15 aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią». I stało się tak. 16 Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. 17 I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; 18 aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre.

Izajasza 38:8 Oto ja cofnę cień [wskazówki zegarowej] o dziesięć stopni, po których słońce już zeszło na [słonecznym] zegarze Achaza». I cofnęło się słońce o dziesięć stopni, po których już zaszło

Powiem ci Umo, ze zapewne masz duza wiedze na ten temat, ja nie posiadam zadnej, poniewaz nie jest to dla mnie w zadnym stopniu potrzebne, aby ufac Bogu. Dlatego nie chce sie opowiadac ani za geocentryzmem, ani za heliocentryzmem, tylko po to aby sobie cos negowac. Nie jestem naukowcem, tylko prostym czlowiekiem.

Kazn. 2:16-19 (BW)
16. Bo pamięć po mędrcu jak i po głupcu nie pozostanie na wieki, ponieważ w przyszłości zapomni się o wszystkim.
17. I tak znienawidziłem życie, gdyż nie podobał mi się bieg rzeczy pod słońcem; wszystko bowiem jest marnością i gonitwą za wiatrem.
18. I znienawidziłem wszelki trud, jaki znosiłem pod słońcem, ponieważ to, co zdobyłem z trudem, muszę powierzyć człowiekowi, który po mnie przyjdzie.
19. A kto wie, czy on będzie mądry czy głupi? A jednak rządzić będzie wszystkim, co ja zdobyłem w trudzie i w mądrości pod słońcem. Ale i to jest marnością.
Kazn. 3:22 (BW)
22. Tak więc stwierdziłem, że nie ma nic lepszego nad to, że człowiek raduje się ze swoich dzieł, gdyż taki jest jego los; bo któż da mu oglądać to, co się po nim stanie?


Moja madroscia jest Jezus Chrystus i tego pragne sie trzymac.
Nie uwazam ze wiedza jest zla, wrecz przeciwnie. ALe jesli wiedza sluzy ku temu, aby negowac istnienie Boga, aby podwazac Jego madrosc to jest to dla mnie obraz pychy i proba bycia madrzejszym niz sam Bog. Bog nigdy nie nalegal abysmy poznawali wszechswiat. To szatan chce nas odciagnac od Boga, abysmy poznawali stworzenie zamiast Stworcy. Ten kto posiada troche wiecej wiedzy niz inni, unosi sie pycha i patrzy na innych z gory. Ten kto poznal Jezusa tak nie postepuje. On powie: ja jestem nikim, w niczym nie jestem lepszy od ciebie, a moja wiedza jest marnoscia. Zupelnie nie przeszkadza mi opinia ogolu, ze kreacjonisci sa niedouczonymi glupcami. Wole po prostu byc niedouczona prostaczka i trwac twardo przy Bogu, niz posiadajaca cala wiedze na swiecie ateistka. Oczywiscie nie chce abys moje wypowiedzi brala osobiscie, wymieniamy tylko poglady.
Hi 9:6-9 Bw
(6) "Przesuwa ziemię z jej miejsca, tak że jej podstawy się chwieją.
(7) On każe słońcu, aby nie wschodziło, i na gwiazdy swą pieczęć kładzie.
(8) On sam rozpościera niebiosa i kroczy po falach morskich.
(9) On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i Gwiazdozbiór Południa."


Hi 31:34 Bw
(31) "Czy możesz związać pęk Plejad albo rozluźnić pasek Oriona?
(32) Czy możesz wyprowadzić gwiazdy Zodiaku w czasie właściwym i wyprowadzić Niedźwiedzicę z jej młodymi?"
(33) Czy znasz porządek nieba albo czy możesz ustanowić jego władztwo na ziemi?
(34) Czy potrafisz podnieść swój głos ku chmurom, aby cię okrył nawał wód? " 

Ostatnio zmieniony 09-03-2012 05:32 przez Ewa27

do Umy- geocentryzm
Ewa27  
09-03-2012 02:47
[     ]
     
Poniewaz ja jestem zwykla, prosta wierzaca, polecam strone internetowa, ktora obszernie objasnia interesujace cie zagadnienia, z linkami do innych stron.
http://www.zbawienie.com/geocentryzm.htm 


Re: do Umy- geocentryzm
uma  
09-03-2012 08:58
[     ]
     
Droga Ewo,jak dla mnie to mozesz sobie wierzyć nawet w to,że Ziemia spoczywa na grzbiecie olbrzymiego żółwia,ale pozwól,że ja nadal pozostanę przy teorii Kopernika i Wielkiego Wybuchu,tak jak zapewne wiekszość ludzi.
A sprawa cierpień i śmierci dzieci nadal pozostaje niewyjaśniona.Kto jest winowajcą? 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: do Umy- geocentryzm
huskuss  
09-03-2012 09:52
[     ]
     
Wczoraj niestety nie mogłam włączyć się do dyskusji, dzisiaj chętnie to zrobię.

Może tylko jeden ogólny komentarz, zanim zacznę stopniowo odpowiadać na postawione tutaj pytania.

Wydaje mi się, że z rozmowy opartej na szacunku, prześliśmy do wartościowania. Nie idźmy w tę stronę. Dla każdego z nas absurdem mogą być wierzenia drugiej osoby, ale mieliśmy się nimi dzielić, nie wyśmiewać.

Chrześcijaństwo nigdy nie spotka się z buddyzmem.

Dajmy sobie jednak szansę, że każdy mógł bez oporów i sztucznie narzucanych ram logiki drugiej osoby, wyjaśnić w co wierzy i jak tłumaczy życie, śmierć czy cierpienie.

Nie tylko my jesteśmy na tym forum. Niech każdy czuje się komfortowo wyrażając swoje zdanie.

Pozdrawiam 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: do Umy- a propos zła na ziemi
Hanulka2009  
09-03-2012 10:01
[     ]
     
Kto by pomyślał (biorąc pod uwagę naszą dyskusję sprzed roku), że w niektórych sprawach będę się bardziej zgadzać z Umą niż z Ewą:) Oczywiście, tylko w niektórych.

Od razu powiem, że jak kolejny raz ostatnio słyszę tę całą dyskusję o stworzeniu świata, włącza mi się lampka "temat zastępczy". Mi naprawdę wystarcza świadomosć, że ten świat nie jest przypadkowy, że Ktoś nas wszystkich bardzo chciał i ukochał miłością przedwieczną. A czy użył do tego jakiegoś wybuchu, czy zajęło mu to naprawdę siedem dni - dla mnie to rzecz drugorzędna.

Pytanie o zło w świecie jest natomiast o wiele ważniejsze w naszej sytuacji. Osobiście uważam, że mnie ono przerasta - w tym sensie, że całej prawdy dowiem się pewnie dopiero po śmierci. Dla mnie odpowiedź na pytanie, dlaczego moja śliczna Kruszynka tak nagle odeszła, jest poniekąd jasna - po pierwsze była chora, po drugie - zawiedli ludzie - lekarze i ja jako matka, bo naiwnie im ufałam i być może powinnam była przed operacją odwiedzić o dwóch specjalistów więcej. Dlatego słowa Jezusa z krzyża "Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" - są słowami skierowanymi prosto do mojego serca. Czy Bóg mógł wpłynąć na lekarzy? Czy to On stworzył uszczerbki genetyczne, takie jak rozszczep podniebienia? Na oba pytania odpowiedź jest negatywna. Bóg nie ingeruje w ludzką wolną wolę, a my niszczymy doskonały świat, który był w Jego zamyśle.

Oczywiście pozostaje pytanie, dlaczego nie uczynił cudu dla naszej rodziny - ludzi, którzy całe życie Go szukali. Uważam, że właśnie uczynił, tylko inny niż wszyscy by się spodziewali. Potrafił ze zła, z którym absolutnie nie miał nic wspólnego, wyprowadzić dobro, a także nie dopuścić kolejnego zła - rozpadu małżenstwa, zaniedbania pozostałych dzieci. Za cud uważam także to, że nasz młodszy synek, który był w moim brzuszku, kiedy Hanulka umarła, jest zdrowy i najweselszy na świecie. W ogóle jego pojawienie się na świecie jest cudem pocieszenia.

I owszem, Bóg także przyciągnął mnie bardziej do siebie po śmierci córci, ale nigdy nie uwierzę w to, że "zabrał ją" w jakimś celu. To był raczej skutek, bynajmniej nie oczywisty, raczej właśnie cud.

Znacie na pewno ten fragment Ewangelii, kiedy Jezus wskrzesza córeczkę Jaira. Mówi do niej Talitha cum - dziewczynko, wstań! Usłyszałam ostatnio od kogoś, kto się zna na aramejskim, ze w tym języku to nie jest tylko "dziewczynko", ale jest to najczulszy wyraz, tak jakby Jezus powiedział "Najwspanialsza, ukochana dziewczynko". Ta właśnie życzliwość, miłość Jezusa (Boga) do dzieci jest dla mnie ostatnio ważniejszym przymiotem niż wszechmoc czy sprawiedliwość. Odpowiedzią na pytanie o zło tego świata jest pojawienie się na świecie Jezusa Chrystusa, wszystko, co robił i mówił, to jak umarł i to, że zmartwychwstał.

Dzięki Jego życzliwości także do mnie mogę dziś żyć w jakimś sensie nawet szczęśliwie i pomagać innym. W moim sercu powstała tajna fundacja im. Hani Markiewicz:)

Musze teraz kończyć, ale serdecznie Was pozdrawiam i życzę dobrego dnia!

kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a takze Jerzyka i Stefka. 


Re: do Umy- a propos zła na ziemi
uma  
09-03-2012 10:42
[     ]
     
Do Hanulki-zgadzam się z Tobą w kwestii wolnej woli-istoty ludzkie zostały nią obdarowane własnie po to,by same zarządzały światem oraz swoimi losami.Zło,które dzieje się na świecie nie wynika z woli Boga ani działalności szatana,lecz z tego,ze niektórzy na zasadzie wolnej woli je wybrali i czynia.

Nadal jednak nie wyjaśnia to powszechnej niesprawiedlwosci panujacej na świecie,tego,ze ludzie dobrzy czy niewinne dzieci cierpia z róznych przyczyn,podczas gdy złoczyńcy pławią sie w dobrobycie.
Czy wystarczy nam pogląd,że kiedyś,po śmierci,rachunki te zostaną wyrownane?Moze niektórym tak,ale wiele osób buntuje się przeciw takiemu porządkowi swiata, a do głowy ciśnie się im pytanie "dlaczego Bóg jest tak niesprawiedliwy i karze za grzechy niepopełnione?" 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: cierpienie i śmierć naszych dzieci
halina30  
09-03-2012 10:24
[     ]
     
Rozmowa o wierze była pouczająca i ciekawa. Może z wyjątkiem kilku ostatnich postów.

Wracając do zadanego przez Ciebie pytania-kto jest winien?
W moim przypadku śmierć Tomka to był wypadek. Syn spadł bo nie zachował ostrożności /brawura, głupota, zaniechanie/. Można na tym skończyć. Ale idąc dalej zadaję sobie pytanie dlaczego, skoro zawsze był ostrożny,tego dnia nie był.Bo spieszyło mu się, bo źle się czuł, bo...KTOŚ tak chciał? Tylko kto. Nie wierzę aby Bóg mieszał w tym palce, jest przecież dobrem i miłością.Nie mógł chcieć tego wiedząc o konsekwencjach śmierci mojego Syna. Tomek sam tego chciał? Taką drogę doskonalenia sobie wybrał? Taką lekcję miał przerobić? Tego też nie mogę zaakceptować. Więc co mogę, jak to połączyć. Nie wiem. Pozostaje mi wiara w to, że pomimo wszystkiego, gdzieś tam, po śmierci spotkam Syna. Nieważne w jakiej postaci. 


Re: cierpienie i śmierć naszych dzieci
uma  
09-03-2012 10:53
[     ]
     
Halinko,przepraszam za te ostatnie posty,ale w ferworze dyskusji czasami człowiek się zapędzi,zwłaszcza gdy dochodzi do konfrontacji stanowisk.
Widzę,że jesteś osobą poszukującą,której nie wystarczaja stereotypowe wyjaśnienia lub brak jakichkolwiek wyjaśnień.

Ze swej strony,bardzo proszę dyskutantki o powściągnięcie emocji w tak delikatnym i osobistym temacie jak wiara,nie wynoszenie swych poglądów ponad inne w połączeniu z pogardą dla odmiennosci oraz nie okazywanie swej wyzszosci na zasadzie "to ja jestem ta,która zasługuje na miłość Boga".
Wykażmy proszę nieco tolerancji dla odmiennosci,i na litość,nie mieszajmy w to szatana.I błagam,nie zamieszczajmy tu filmików z youtube,mających wszystkim udowodnić,że "nasze na wierzchu".
Z góry dziękuje. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: cierpienie i śmierć naszych dzieci
huskuss  
09-03-2012 11:31
[     ]
     
Umo, z całym szacunkiem, ale mam nadzieję, że te słowa weźmiesz także sama do serca. "Opary absurdu", "bajki", "irracjonalizm" itp to określenia, które padły z Twoich ust.

Nikt tutaj nie chce się wywyższać. Założenie było takie, że mamy po prostu wymieniać poglądy. Tego się trzymajmy. 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: cierpienie i śmierć naszych dzieci
huskuss  
09-03-2012 11:36
[     ]
     
Przepraszam, za spamowanie, ale jedna myśl mi umknęła..

Pochodzenia zła i cierpienia nie da się wyjaśnić w chrześcijaństwie bez szatana. Jak zatem mam mówić o tym, w co wierze?

To tak, jakbym Ciebie prosiła, wytłumacz mi cierpienie i śmierć, ale nie mów nic o reinkarnacji, na litość.

Dajmy sobie większy margines błędu. Wszyscy :-) 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)

Ostatnio zmieniony 09-03-2012 11:37 przez huskuss

Re: cierpienie i śmierć naszych dzieci
uma  
09-03-2012 12:08
[     ]
     
Dobrze,kończe wpisy w tym temacie i zakładam inny,z nadzieją,ze nie pojawią sie tam notki o szatanie i geocentryzmie.
Huskuss,przypominam uprzejmie,że ja nikogo nie nakłanialam do przyjęcia mojego systemu wierzeń i "jedynej słusznej prawdy"-przedstawiam jedynie swoje stanowisko w sprawach duchowych i tyle.
Jeśli zas chodzi o "irracjonalizm" i "opary absurdu",to wybacz,ale jak mozna inaczej nazwać wiare w to,że Słońce kreci sie wokół Ziemi w XXI wieku ,epoce lotów kosmicznych oraz mechaniki kwantowej!Czy to też sprawka wielkiego kłamcy?
Opuszczam ten temat,bowiem zaczyna tu się kłębić zbyt wiele niedobrych emocji, a nie było to moim zamierzeniem.
Mozecie tu sobie spokojnie dyskutowac,ja nie bede sie wtrącać,pod warunkiem,ze nie zostanę "wywolana do tablicy",czego raczej bym sobie nie życzyła.
Miłego dnia i całego weekendu życzę.

A tymczasem "pospolitość skrzeczy" i nawołuje do smazenia nalesników z serem.Koleżanki zainteresowane duchowościa ponad religiami zapraszam do nowego tematu,ale to chyba raczej tak pod wieczór. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: do Umy- geocentryzm
uma  
09-03-2012 10:31
[     ]
     
Drogie Panie-ja sprzed roku to nie ta sama ja co teraz,to pewne.Wtedy było we mnie jeszcze tyle złosci,gniewu,żalu do całego świata.Medytacja zen bardzo pomogła pozbyć się tych negatywnych emocji-dziś nawet jestem w stanie przyjąć z całym spokojem ducha to,że ktoś jest wyznawcą geocentryzmu -jego sprawa,jego zabawki,nie mnie to osądzać.Co we mnie pozostało,to ciekawosć-ciekawosć naukowa ale i mistyczna-pragnę dowiedzieć się jak najwiecej o prawach rządzących swiatem ziemskim ale i duchowym.Nie potrafię,tak jak inne osoby powiedzieć sobie,ze sprawy te przerastaja mój umysł i że o tym,jakie jest prawdziwe powołanie człowieka,dowiem sie dopiero po śmierci-na to jestem zbyt niecierpliwa.Poza tym jest to takie pasjonujące.Przeczytałam setki ksiażek naukowych,z dziedziny filozofii i różnych religii,i na tej podstawie ,ale i doświadczeń bezposrednich wyrobiłam sobie pewne poglądy na temat tego,jaka jest prawdziwa natura czlowieka.Oczywiscie moja postawa wciąż ewoluuje i tak naprawdę nie wiadomo,gdzie i jak to wszystko się skończy.
Huskuss,z całym szacunkiem,ale mylisz się mowiac,że chrzescijaństwo i buddyzm nigdy się nie spotkają.Osobiscie znam kilka osób,które sa zarazem chrześcijanami(choć nie fundamentalistami)i buddystami.Sa nimi również osoby duchowne,najczęściej mnisi benedyktyni,choć nie tylko.Benedyktyni wlaśnie zapoczatkowali tradycję medytacji przeprowadzanych wspólnie z buddystami,również ma to miejsce w Polsce,w opactwie benedyktyńskim w Tyńcu.Kto wie,moze się wybiorę.Medytacje owe pieknie ukazują ,jak tak różne przecież religie moga sie ze soba łączyć i przedstawiać ideę Boga jednego dla wszystkich ludzi,takiego,który nie pała nienawiścią do istot ,które stworzył,"wytracajac całe narody"i skazujac grzeszników na wieczne męki.Na dowód tego, w jaki sposób buddyzm pieknie łączy się z chrześcijaństwem jeszcze raz polece wszystkim książki Willigisa Jaegera,zarazem buddysty i katolika. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Zło istniejace na ziemi
mama Szymona  
09-03-2012 12:14
[     ]
     
Uma jestem z Toba całkowicie się zgadzam i podpisuje pod tym
Posdrawiam 
beata
http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: Zło istniejace na ziemi
Ewa27  
09-03-2012 16:05
[     ]
     
WItajcie dziewczynki, ciesze sie, ze powstal nowy watek, ktory zalozyla Uma. Mysle ze teraz osoby szukajace dalej, poza chrzescijanstwem, beda mogly wymieniac swoje poglady i nie narzucac niczego.
Tu w tym miejscu mozemy pozostac przy chrzescijanstwie i sobie na luzie porozmawiac.
Jeszcze tylko pragne napisac, ze przepraszam, jesli moje wypowiedzi kogos urazily. Przyszlam na to forum juz 3 lata temu, ale dopiero kilka miesiecy temu doszlam do poznania Boga i nawrocenia i tym pragnelam sie dzielic. Moim zamiarem bylo zachecanie was, ze warto jest ufac Bogu i nie gniewac sie na Niego, oraz chcialam pokazac poprzez wlasne doswiadczenia, jak mozna dojsc do tego. To, ze rozmowa zeszla na inny tor, nie bylo moim zamiarem, nie spodziewalam sie ze tak sie to potoczy. Napisze wiec w ramach sprostowania jeszcze raz na temat geocentryzmu i heliocentryzmu- moje stanowisko w tym temacie jest takie, ze po prostu nie wiem jak jest i nie chce wiedziec. Nie jestem naukowcem kosmologiem i nigdy nim nie bede. Prawda jest jednak taka, ze wierze w Pismo Swiete, absolutnie, co do slowa i bez wyjatku, Nie traktuje biblii wybiorczo i nie wierze tylko w to, co mi akurat pasuje. Wierze we wszystko co jest tam napisane, dlatego tak trudno jest innym to pojac. Poniewaz jest to wiara nie z nurtem rzeki ( czyli to co porzyjal caly swiat nauki), ale pod prad. Jesli w biblii bylo by napisane, ze istnieja zielone slonie, to chociazby nie wiem jak absurdalnie to brzmialo, ja w to uwierze, poniewaz wieze we wszystko co mowi Bog i nawet nie probuje ogarnac wszystkiego moim umyslem. Wiec jesli podalam wersety, ktore mowia o tym, ze slonce i ksiezyc sa w ruchu, to wierze ze tak jest. Wierze rowniez w plagi egipskie i rozstapienie morza czerwonego, a tego przeciez rowniez na rozsadek wziac sie nie da.
Jesli macie jakies pytania chetnie porozmawiam.
I jeszcze do Huskuss- podzielisz sie swoim swiadectwem?
Pozdrawiam wszystkie mamusie bardzo serdecznie! 


Wracając do tematu... najpierw o kreacjoniźmie
huskuss  
09-03-2012 19:17
[     ]
     
Przepraszam za opóźnienie, ale ma za sobą bardzo pracowity dzień. Postaram się teraz odpowiedzieć po kolei na poruszane tu pytania.

Myślę że w tym wątku miejsca jest dość i dla Ewy i dla Umy i dla mnie i dla każdego innego. Wystarczy tylko naprawdę powstrzymać emocje i pamiętać, że nasze słowa mogą kogoś urazić (i jeszcze raz przepraszam, jeżeli sama to zrobiłam - Umo Ciebie też).

Zacznę może od tematu dla mnie najprostszego - tego, którego już kontynuować chyba nie będziemy: teorii ewolucji.

Jak sama nazwa wskazuje, jest to tylko teoria, w która ja, podobnie jak Ewa, nie wierzę. Jestem kreacjonistką, jak chyba większość chrześcijan-protestantów. Wśród katolików też istnieje pokaźne grono kreacjonistów, mimo iż oficjalne stanowisko kościoła jest inne.

Nie wiem ile z Was wgłębiało się w teorię ewolucji, a ile po prostu przyjęło ją za fakt, ponieważ tak uczą w szkole. Darwin wydał swoje dzieło w nie tak długim czasie po Rewolucji Francuskiej, która najogólniej rzecz ujmując, zapoczątkowała erę bez Boga. Ówczesnym humanistom i tym, którzy sprawowali władzę, pozbycie się Boga było bardzo na rękę. Humanizm rozkrzewił się w całej Europie, więc ówcześnie panująca filozofia i wpływy polityczne utorowały drogę teorii ewolucji. Nie twierdzę, że to JEDYNY powód dla którego stała się ona tak popularna. Polityka jednak z pewnością tutaj pomogła.

W teorii ewolucji wiele rzeczy jest niewyjaśnionych. Wiele jest także okazów i zjawisk, które jej przeczą. O tym się nie mówi. Jeżeli naprawdę uczciwie chcecie poznać to zagadnienie, to poznajcie także argumenty kreacjonistów. Kent Hovind, którego polecała Ewa, w bardzo przystępny sposób o tym mówi. Jeżeli kogoś temat interesuje, zapraszam: http://www.drdino.pl/Multimedia.html

Chcę jeszcze tylko dodać, że teoria Darwina także wymaga wiary. Wielki Wybuch nie jest naukowym faktem, ale założeniem. Moim zdaniem, więcej wiary wymaga to, że nieskończenie wielkie coś powstało z niczego, niż to, że świat stworzyła inteligentna istota.

Podobieństwa między gatunkami niekoniecznie muszą świadczyć o tym, że gatunki ewoluują, ale o tym, że wszyscy wyszliśmy spod ręki tego samego Projektanta.

Co do geocentryzmu, na podstawie Biblii tak naprawdę nie da się wywnioskować ani geo, ani heliocentryzmu, gdyż istnieją sformułowania, które można wielorako interpretować. Starałam się sprawdzić ten temat przed chwilą i wiele osób argumentuje, iż słowa w tekście oryginalnym mają trochę inne znaczenie i znajoma nam interpretacja (tłumaczenie), nie oddaje ich w pełni. Nie zawsze "poruszać się" w odniesieniu do słońca oznacza ruch. Ja języka oryginalnego nie znam, więc nie będę wchodziła w szczegóły. Osobiście jestem heliocentryczką, ale przyznaję, nie spotkałam się nigdy z geocentrycznymi argumentami.

Biblia jest dla mnie jedynym autorytetem i jeżeli kłóci się z nauką, to wyżej stawiam Biblię. Swoją drogą, wiarygodność Biblii jest potwierdzana również przez archeologię. Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej, dajcie znać: aginia.kluska@gmail.com

Także uważam, że to temat poboczny i niepotrzebnie go tutaj poruszaliśmy.

OK, to zbieram myśli do kolejnego pytania.. 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: Wracając do tematu... najpierw o kreacjoniźmie
Ewa27  
09-03-2012 19:52
[     ]
     
Piekniej bym tego nie ujela :))))) 


Pochodzenie zła i sens cierpienia
huskuss  
09-03-2012 21:37
[     ]
     
Podzielę się z Wami moimi przekonaniami co do pochodzenia zła. Zaznaczam - są to poglądy chrześcijańskie, oparte tylko i wyłącznie na Biblii.

I zgadza się - będzie o szatanie. Jeżeli ktoś nazywa się chrześcijaninem i wierzy w istnienie Boga, to tym samym wierzy w istnienie szatana, bo bez tego, idea wielkiego boju między dobrem a złem, pojęcie grzechu i ofiara Chrystusa, w ogóle nie ma sensu.

Biblia mówi, że zło pochodzi od szatana. Bynajmniej nie jakiegoś biesa z kopytami i rogami, ale najpiękniejszego i najważniejszego anioła. Lucyfer zbuntował się przeciwko Jezusowi, namówił do tego też 1/3 aniołów. Został przez Boga strącony na Ziemię, gdzie udało mu się skusić pierwszych ludzi. Tak rozpoczęła się historia grzechu (zła).

Grzech nie jest dla mnie pojęciem abstrakcyjnym i ma bardzo realne konsekwencje. Przykłady: kłamstwa, zazdrość itp prowadzą do stresu, strachu i wielu innych skutków psychofizycznych w organiźmie człowieka. Chciwość człowieka doprowadziła do niszczenia innych ludzi oraz środowiska naturalnego. Choroby cywilizacyjne także są skutkiem grzechów (chociażby ulubionego obżarstwa). Grzeszny styl życia, przekazywany z pokolenia w pokolenie, doprowadził nie tylko do degradacji człowieka (zauważcie jak długo żyli ludzie w czasach starotestamentowych, a jak długo żyjemy my), ale także do degradacji środowiska. Nie wspomnę nawet o aspektach duchowych.

Ponieważ człowiek ma wolną wolę, ale niestety bardziej skłonny jest wybierać zło, niż dobro, po 6 tysiącach lat zła, obraz człowieka i Ziemi to obraz nędzy i rozpaczy.

Nie będę zatem obwiniać Boga za stan mojego zdrowia, który przyczynił się do stanu zdrowia mojej córki. Nie będę obwiniać go o kataklizmy, do których tak naprawdę doprowadziła cywilizacja nie szanująca praw natury. Nie będę obwiniać go za nieszczęśliwe wypadki, bo jak wierzę, nie On jest ich sprawcą - postępując niesprawiedliwie zaprzeczyłby swojej Boskości.

Czy Bóg jednak zsyłał kataklizmy na Ziemię? Tak, ale zauważcie, zanim zniszczył Ziemię przez potop i zanim ogień spadł na Sodomę i Gomorę, Bóg ostrzegał ludzi i wzywał ich do ratunku. Za każdym razem Bóg wyciągał dłoń, którą odrzucał człowiek. Wymierzając sprawiedliwość, mimo wszystko dawał ostatnią szansę. Wielokrotnie takie ostrzeżenia przewijają się w Starym Testamencie - w Nowym Testamencie także, i dotyczą naszych czasów.

Czy istnienie cierpienia ma sens? Czy Bóg czerpie radość z naszych łez? Wierzę, że NIE. Śmierć, ból, cierpienie w ogóle nie miały mieć miejsca. Bóg pragnie dla nas szczęścia i często o tym mówi. Często w sposób otwarty przeciwstawia się cierpieniu i śmierci:
1 Koryntian 15:55-57 "Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje? A żądłem śmierci jest grzech, a mocą grzechu jest zakon; Ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa."
Apokalipsa 21,4: "I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już /odtąd/ nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły."

To szatan czerpie radość z naszego nieszczęścia, on stara się robić wszystko, co jest buntem wobec Boga - uosobienia miłości, pokoju i radości.

Dlaczego cierpią niewinni ludzie? Dlaczego giną dzieci? W moim przekonaniu, to konsekwencje tej długiej historii zła, które tak się rozprzestrzeniło, że czasami pada rykoszetem na niewinne osoby.

Czy Bóg mógłby nas od tego uchronić? Zapobiec śmierci naszym dzieciom? Zapobiec wypadkom? Wierzę, że tak.

Czasami to robi. Czasami nie robi - tak, jak w naszym przypadku. Dlaczego? Nie wiem. On jest Bogiem, a ja tylko człowiekiem. Mogę jedynie próbować Go zrozumieć. Wierzę, że Bóg pozwala człowiekowi ponieść konsekwencje grzechu i pozwala na to, żeby pełne okrucieństwo, złość i prawdziwy charakter szatana oraz jego zwolenników został objawiony tutaj na ziemi. Dlaczego? Pamiętajcie, że według Biblii na koniec każdemu zostanie wymierzona sprawiedliwość i grzesznicy oraz szatan i jego aniołowie zostaną zniszczeni. Gdyby Bóg chroniłby nas na każdym kroku przed zakusami szatana, przed cierpieniem i śmiercią, jakie on spowodował, to może wcale na koniec nie uznalibyśmy, że ci ludzie i on sam zasługują na potępienie i tak straszną karę. Nikt nie zarzuci Bogu niesprawiedliwości, kiedy uzna On, że pora zakończyć historię zła na Ziemi raz na zawsze. Widząc, do czego doprowadził bunt szatana, ile osób przez niego cierpiało, nikt się temu nie sprzeciwi.

Bóg ma moc uratować nas z wszelkiej opresji, z każdej choroby, ale często decyduje się tego nie robić. Być może też dlatego, że zna koniec już na początku i wie, że np dzięki temu, że nie uratował córeczki Ewy, ona sama się nawróciła. Cierpienie uszlachetnia, może prowadzić do zmiany życia, przewartościowania, ratunku dla drugiego człowieka i wielu innych. Ale uważam, że te dobre konsekwencje są dziełem Boga - w przeciwieństwie do przyczyny, za którą odpowiedzialny jest szatan.

Nie rozumiemy wielu rzeczy, jakie nas spotykają. Niektóre rozumiemy dopiero po latach, niektóre być może zrozumiemy dopiero w Niebie. Dla mnie w okresie największego buntu i najgłośniejszym "dlaczego", taką kotwicą, która trzymała mnie jednak przy Bogu, było zapewnienie z księgi Apokalipsy z 16 rozdziału: "Ty jesteś sprawiedliwy, Który jesteś, Który byłeś, o Święty, że tak osądziłeś.", "Tak, Panie, Boże wszechwładny, prawdziwe są Twoje wyroki i sprawiedliwe."
Te słowa padają już u schyłku czasów, który dopiero nadejdzie. Zostają wypowiedziane już po wszystkich wojnach, kataklizmach, głodach, zabójstwach, kiedy Bóg wymierza sprawiedliwość. Skoro wtedy wszyscy uznają, że wyroki Boga były i są sprawiedliwe, to ja w to wierzę. Mimo iż nie wszystko rozumiem.

Podzielę się z Wami jeszcze moją historią i tym, co dla mnie znaczy Bóg i życie z Bogiem, ale to już jutro.

Tak na koniec tylko, chcę podkreślić, że Bóg każdego kocha tak samo i kocha niezwykłą miłością - czy to mnie, czy ciebie, czy pijaka pod mostem. Bez różnicy.

Pozdrawiam was serdecznie 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)

Ostatnio zmieniony 12-03-2012 15:24 przez huskuss

Moja historia
huskuss  
12-03-2012 01:29
[     ]
     
Najtrudniej chyba opowiedzieć własną historię...

Dzisiaj akurat byliśmy u Hani zawieźć nowe wiosenne kwiaty.

Wychowałam się w domu chrześcijańskim. Nigdy nie była mi obca modlitwa, swoją Biblię dostałam niedługo po tym, jak nauczyłam się czytać. Otrzymałam solidne chrześcijańskie wychowanie, ale tak naprawdę nawróciłam się dopiero na studiach. Po pewnym okresie szukania drogi do wolności, fascynacji filozofią, i szukania innego sposobu na życie, zrozumiałam kim tak naprawdę jestem - nędznym człowiekiem, a kim jest Bóg - moim ratunkiem.

Przeskakując kilka lat do przodu... Nie planowaliśmy jeszcze z mężem dzieci, będąc zaledwie kilka miesięcy po ślubie, ale kiedy on zachorował i okazało się, że możemy w ogóle nie mieć dzieci, oczywiście całkowicie zmieniliśmy zdanie. Zaczęliśmy modlić się o dziecko i po 4 miesiącach okazało się, że jestem w ciąży. Potraktowaliśmy to jako prezent od Pana Boga. Wszystko było ok do około 4 miesiąca, kiedy okazało się, że Hania ma dużą hipotrofię (jest za mała do wieku ciąży). Później było jeszcze gorzej, bo w 20 tyg. okazało się, że może mieć bardzo poważną wadę serca i lekarz zadał nam pytanie, czy jeżeli tak jest, to decydujemy się na aborcję (!!). Ziemia usunęła się nam spod nóg. Wszystkie nasze plany, marzenia.. Wróciliśmy do domu i padliśmy na kolana. Błagaliśmy Boga, żeby uratował nasze dziecko. Trzy dni później na wizycie u kardiologa okazało się, że ten niby poważny zespół wad, to jednie VSD, ubytek w przegrodzie międzykomorowej, z którym żyje wielu ludzi, czasami nawet nie będąc tego świadomym. I znowu dziękowaliśmy Bogu za wysłuchane modlitwy.

Hipotrofia powiększała się i na początku siódmego miesiąca trafiłam na patologię, z perspektywą pozostania w szpitalu już do końca. Mieliśmy różne myśli i obawy, ale ogólnie ufaliśmy, że będzie dobrze. Około dwa tygodnie później okazało się, że moje przepływy pępowinowe są tak złe, że w 15 minut przygotowali mnie do cesarskiego cięcia. Lekarz nam powiedział, że on jest tylko człowiekiem i niczego nam nie gwarantuje, ale że jest Bóg na niebie. I w to ufaliśmy. Hania urodziła się w 30 tygodniu i ważyła 640 gram. Pierwsze dni były straszne. Hania była pod respiratorem, podłączona do sond, konieczna była też transfuzja krwi. Nie spałam po nocach i modliłam się prawie cały czas. Byłam przerażona. Lekarze byli jednak zdumieni jej walką. Hania miała świetne wyniki, o wiele lepsze niż jej więksi rówieśnicy, szła do przodu jak burza. Byliśmy przekonani, że to też jest odpowiedź na nasze modlitwy i modlitwy naszej rodziny, przyjaciół i znajomych. Poruszyliśmy chyba wszystkie możliwe znajomości prosząc właśnie o wsparcie modlitewne dla niej. I wewnętrznie czuliśmy, że mimo iż jet ciężko, to Bóg chce, żeby ona żyła. Byliśmy o tym przekonani nawet wtedy, kiedy dziurka w serduszku jednak zaczęła być problemem. Ludzie pisali do nas i mówili, że są pewni, że Bóg da jej zwycięstwo. Po pięciu tygodniach, kiedy doszły dodatkowe obciążenia - zakażenie zarazkami szpitalnymi wszystkich dzieci na oddziale - serduszko nie wytrzymało. Hania żyła 40 dni.

Nie byliśmy na to przygotowani. Podkreślałam cały czas ile modlitw wysłaliśmy do nieba (kto z nas ich nie wysyłał...), dlatego że śmierć Hani odebraliśmy jako kopniak butem w twarz od Pana Boga. Jako pusty śmiech z naszej wiary. Znowu wróciliśmy do punktu wyjścia.

My nie oczekiwaliśmy od Boga "coś za coś". Nie oczekiwaliśmy, że wysłucha nas tylko dlatego, że o to prosimy. Braliśmy pod uwagę inne zakończenie, ale byliśmy przekonani, że to ON chce, żeby ona żyła, i to mówili nam wszyscy ludzie dokoła. Wszystkie niby zbiegi okoliczności, najlepsi lekarze, którzy pojawiali się znikąd i wiele innych takich sytuacji - patrzyliśmy na to, jako na Boże prowadzenie. Kiedy więc Hania zmarła, poczuliśmy się oszukani. Doświadczyliśmy wtedy Boga, który różnił się od naszego dotychczasowego wyobrażenia - Boga, starego przyjaciela na każdą pogodę, żeby nie powiedzieć, kolegi. My zobaczyliśmy Boga, Wszechpotężnego Króla, Pana życia i śmierci.

Przez następne miesiące czuliśmy, że nasze modlitwy trafiają w próżnie. Przestaliśmy na pewien czas chodzić do kościoła, bo trudno znieść osoby, które niczego w życiu nie przeżyły, ale zawsze wiedzą lepiej. Zaczęliśmy uważnie, jak nigdy do tej pory, czytać Biblię i szukać odpowiedzi. Nie straciliśmy zaufania do Biblii, ale straciliśmy wiarę w to, że Bóg nas kocha. Dopiero kiedy przeczytaliśmy, że tak jest, uwierzyliśmy, mimo iż uczucia nie szły w parze. Bardzo długo w ogóle się nie modliliśmy, poza wylewaniem Bogu pretensji.

Najbardziej pomocna w naszej sytuacji okazała się księga Hioba i księga Koheleta.

Ludzie tak naprawdę bardziej nas tylko denerwowali swoją naiwną wiarą, niż pomogli w powrocie do Boga. Po kilku miesiącach stwierdziliśmy, że musimy zaufać i w ciemno zrobić krok powrotu, mimo iż Bóg nie odpowiada na nasze "dlaczego". Nie było innej możliwości. Nadal wierzyliśmy, że On jest.

Nie żałuję tej decyzji. Hiob, doświadczony o wiele bardziej, też nigdy nie otrzymał odpowiedzi na swoje pytania. Ale Bóg pokazał mu przepaść, jaka dzieli jego intelekt i jego zrozumienie od dróg Boga.

Ten proces powrotu trwał bardzo długo. Chyba dopiero dwa lata po śmierci Hani, czyli pół roku temu, odzyskałam pełne zaufanie do Boga. Oczywiście nie z Jego winy, ale z powodu mojej nieustannej walki o odpowiedź.

Nie wiem, co teraz mogłoby odłączyć nas od wiary. Wierzę, że trzeba być wiernym Bogu niezależnie od tego, co nas spotyka i że On sprawuje kontrolę nad wszystkimi rzeczami, jakie dzieją się w naszym życiu. Nadal twierdzę, że cierpienie ogólnie nie ma sensu i nie taki był Boży plan dla ludzkości - chodzi mi o to, że On nie dopuściłby, aby spotkało nas coś, czego nie bylibyśmy w stanie unieść, lub coś, co nie będzie miało dobrych owoców w naszym życiu. Szatan mnoży swoje zło, ale zawsze to Bóg ma ostatnie słowo i jeżeli nas nie ratuje, nawet gdy o to prosimy, to ma w tym jakiś cel.

Teraz coraz częściej myślę, że tylko dzięki modlitwom i miłości Bożej, Hania w ogóle się urodziła i przeżyła aż 5,5 tygodnia. Co tak naprawdę kryje się za naszą tragedią, być może dowiem się dopiero w niebie. Bóg dał mi pokój. Nie zadręczam się już pytaniami.

Nasze życie tutaj to naprawdę ułamek sekundy wobec wieczności. Nie chcę zmarnować tego ułamka walcząc z Bogiem, lub go odrzucając, tym samym odrzucając swoją szansę na pełne szczęście i pełną rodzinę na wieki w niebie. On jest nieskończenie mądrzejszy ode mnie i pragnie mojego dobra i szczęścia, o czym wielokrotnie pisze w swoim Słowie. Życie uczy nas pokory i uważam, że to właściwa droga. Wierzę, że Bóg jest uosobieniem miłości. Wierzę, że sprawuje pieczę nad moim życiem, wierzę, że wie o każdej jego sekundzie i każdym zdarzeniu.

Nic ze sobą na ten świat nie przyniosłam i nic ze sobą nie zabiorę. Wszystko jest darem. Nasi bliscy, nasze dzieci, to co posiadamy. Wszystko jest darem od Boga. Jak byśmy żyli, gdyby Bóg nie dał nam plonów i wody? Jesteśmy całkowicie od Jego darów zależni.

Łatwiej jest żyć w zgodzie z Bogiem. Łatwiej jest też przeżywać żałobę. Ale życie z Jezusem przekłada się na wszystkie inne dziedziny życia - małżeństwo (przede wszystkim), finanse, marzenia, traktowanie innych osób. O tym też napiszę, ale już innym razem, bo nie chcę robić monopolu na forum :-)

Nie jest mi łatwo o tym pisać, przepraszam, jeżeli nie wszystko jest jasne. Jeżeli tak jest, to pytajcie.

Cały czas Boga się uczę. Nie pozjadałam wszystkich rozumów, nie mam odpowiedzi na wszystko. Ale im lepiej Go poznaję, tym bardziej Mu ufam.

Pozdrawiam Was serdecznie 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)

Ostatnio zmieniony 12-03-2012 01:32 przez huskuss

Re: Moja historia
Ewa27  
12-03-2012 18:51
[     ]
     
Piekna historia, bardzo gleboka i naklaniajaca do refleksji. Ja tez im bardziej Boga poznaje, tym bardziej Mu ufam. Ciesze sie bardzo, ze cieszysz sie kazda chwila, ktora dal nam Pan, nie marnujac zycia na dasanie sie na Boga i probe zrozumienia wszystkiego.
A teraz do reszty mam- tych szukajacych, tych pytajacych, watpiacych, gniewajacych sie. Chce zaznaczyc, ze nie posiadam odpowiedzi na wszystkie pytania, oraz ze bycie gleboko wierzacym chrzescijaninem nie daje gwarancji zycia pelnego szczescia i harmonii. Jesli czegos takiego szukacie, to jest to bladzenie. Ja sama poznaje Boga, ucze sie Go codziennie i buduje relacje z Nim poprzez codzienne modlitwy, post, sluchanie kazan i poprzez spolecznosc z innymi wierzacymi.
Tak jak wspomnialam w ktoryms z poprzednich wypowiedzi, nie pozna sie Boga, jesli nie bedziemy miec skruchy. Biblia mowi, ze bojazn Panska jest prawdziwa madroscia.
Kim dla wiekszkosci ludzi jest Bog? Wiekszosc odpowie, ze Bog jest przede wszystkim milosierny i wszystko wybacza. Czy jest to prawdziwy obraz Boga? Niestety nie. Wiele osob broni sie przed prawda, aby nie zburzyc swojej iluzji, swojego bezpiecznego pogladu. Jesli mamy w swojej glowie obraz Boga, ktory sami sobie stworzylismy, aby wierzyc tak jak nam pasuje i jest nam to wygodne, jest to zlamanie drugiego przykazania. Drugie z dziesieciu przykazan mowi nam, aby nie tworzyc sobie obrazow czy tez rzezb oraz aby im sie nie klaniac i nie czcic. Wierze tez, ze dotyczy to rowniez tworzenia sobie obrazu w glowie, jest to przez Boga zwane balwochwalstwem.
Kiedy zapytamy sie 100 przypadkowych osob na ulicy, czy uwazaja ze sa dobre, na pewno 90 z nich odpowie ze tak, ze uwazaja sie za dobrych ludzi. Ewangelista Marek napisal : "Jezus mu odpowiedział: "Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg."
Widzimy tu, ze Jezus ukazuje ludziom ich bledne pojecie dobra, mowiac, ze tylko Bog jest dobry. My uwazamy sie za dobrych ludzi, poniewaz porownujemy sie do innych. Przeciez nikogo nie zabilam, prowadze w miare przyzwoite zycie, Bog na pewno nie bedzie mnie karal. Jest to inne podejscie, jakiego nauczal Jezus. Porownujac sie do innych, zawsze bedziemy miec cos na swoje usprawiedliwienie. Ale Bog nie bedzie nas sadzil na podstawie uczynkow innych ludzi, ale na podstawie swojego prawa, czyli 10 przykazan. Trzeba zrozumiec, ze Bog jest nie tylko dobry, ale przede wszystkim sprawiedliwy. Wyobrazmy sobie taka sytuacje, osoba trafia przed sad,za kradziez torebki. Tlumaczy sie, ze przeciez nikogo nie zabil, nie skrzywdzil, a poza tym jest dobrym czlowiekiem, bo wczoraj skosil sasiadowi trawnik. Czy sprawiedliwy sedzia pusci go wolno, czy ukarze go za czyn kradziezy torebki? Jakim by byl sedzia, gdyby wypuscil tego czlowieka? Bylby sedzia niesprawiedliwym, skorumpowanym. Bog taki nie jest.
Przypomnijmy sobie niektore z 10 przykazan. Czy zdarzylo ci sie sklamac? Ukrasc cos? Nawet jesli to byly drobne z torebki mamy aby kupic sobie slodycze w szkolnym sklepiku w podstawowce? Czy zdarzylo ci sie spojrzec pozadliwie na mezczyzne? Jezus mowil, ze ktokolwiek patrzy pozadliwie na kobiete lub mezczyzne, juz popelnia z nim cudzolostwo w swoim sercu. Czy uzywasz imienia Boga swego nadaremnie? Ja robilam to caly czas, zwroty "o Boze"i "o Jezu"byly wypowiadane przeze mnie na okraglo, czesto nie zdawalam sobie z tego nawet sprawy. To tylko kilka z przykazan, ktore wiekszoc ludzi lamie notorycznie. W oczach Boga wiec, jestesmy cudzoloznymi klamcami i zlodziejami bluzniacymi Swietym imieniem Jego.
Czy to oznacza, ze wszyscy poniesiemy kare, czyli zwyczajnie pojdziemy do piekla, bo wszyscy jestesmy jednakowo grzeszni i lamiemy Boze prawo?
W tym wlasnie celu Bog, w swojej ogromnej milosci do upadlego czlowieka, zeslal Syna, aby to On zgladzil nasze grzechy i oczyscil nas. Jezeli calym swoim sercem nie tylko uwierzymy w Jezusa ( nie ma co sie oszukiwac, nie chodzi o powierzchowna wiare, ze Jezus istnieje, poniewaz diabel tez w Niego wierzy), jezeli zaufamy Mu, powierzymy Jezusowi cale nasze zycie, bedziemy szukac Boga i zwracac sie do niego w kazdej chwili naszego zycia, wtedy otrzymamy laske i zbawienie. Ale do tego potrzebna jest skrucha, pokora i pokuta. Tak, Bog jest milosierny, jest kochajacy, opiekunczy, a przede wszystkim sprawiedliwy. On stworzyl swiat i nas, Boga boli to, ze ludzie zdecydowali sie pojsc wlasna droga, ufajac samym sobie. Dal nam wiec Syna, ktory zyl jak czlowiek, czul jak czlowiek i umarl meczenska smiercia- jak czlowiek, ale za wszystkich grzesznikow.
Jesli zawolasz do Boga, przyjmiesz Jezusa jako swojego jedynego Pana i Zbawiciela, Bog da ci nowe serce, przemieni je. Pismo Swiete nazywa ten moment urodzeniem sie na nowo. Wszyscy jestesmy urodzeni w ciele, nasze matki daly nam zycie, ale potrzeba tez jeszcze narodzic sie ponownie, z Ducha Swietego, nawrocic sie i odwrocic od swoich grzechow.

"A był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. Odpowiadając Jezus rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł my Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że Ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha. Odpowiedział Nikodem i rzekł do niego: Jakże to się stać może? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, co wiemy, to mówimy, i co widzieliśmy, o tym świadczymy, ale świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeśli nie wierzycie, gdy wam mówiłem o ziemskich sprawach, jakże uwierzycie, gdy wam będę mówił o niebieskich?"

(Ew. Jana 3, 1 - 12)

Ja wierze z calego serca, ze poprzez smierc naszej coreczki, Bog rzucil nam kolo ratunkowe, abysmy zaczeli Go szukac, abysmy zawrocili ze zlej drogi, abysmy zaufali Mu . Naprawde nie cofnelabym czasu. Wiem, gdzie jest moje dziecko i wiem, ze ja tez tam bede, gdyz oddalam zycie Jezusowi.
"Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie (J 11,25)"

Musimy zaniesc nasze grzeszne, cielesne cialo na krzyz i urodzic sie na nowo w Duchu Swietym, pelni Jezusa Chrystusa.

"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 16, 25-26)"

Ewangelia Jana:

"Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego."

"Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim."

"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota."

"Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. "

"Rzekł jej Jezus: Jam jest zmarwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?"

"I wiele innych cudów uczynił Jezus wobec uczniów, które nie są spisane w tej księdze; te zaś są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot w imieniu jego."

Zachecam, czytajcie Slowo Boze, zaufajcie Jezusowi, a otrzymacie laske i narodzenie sie na nowo.

Rz 3:3-6:
"Bo i cóż, jeśli niektórzy stali się niewierni, czyż ich niewierność miałaby zniweczyć wierność Boga? (4) żadną miarą! Bóg przecież musi okazać się prawdomówny, każdy zaś człowiek kłamliwy, zgodnie z tym, co napisane: Abyś się okazał sprawiedliwy w słowach Twoich i odniósł zwycięstwo, kiedy Cię sądzą. (5) Lecz jeśli nasza nieprawość uwydatnia sprawiedliwość Bożą, to cóż powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy, gdy okazuje zagniewanie? - wyrażam się po ludzku. (6) Żadną miarą! Bo w takim razie jakże Bóg sądzić będzie ten świat?"

Rz 3:10-12
"jak jest napisane: Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego, (11) nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga. (12) Wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli, nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego." 

Ostatnio zmieniony 12-03-2012 21:46 przez Ewa27

Ile jest dróg?
huskuss  
13-03-2012 16:22
[     ]
     
Zgadzam się w zupełności z tym, co napisała Ewa..

Ja na szybko tylko chciałabym dodać jedno spostrzeżenie.

Wierzę, że w religii nie ma postmoderny i prawda jest tylko jedna - jest nią albo Jezus, albo Buddha, albo Mahomet, albo ktokolwiek inny. Obowiązkiem każdego człowieka jest tej prawdy szukać, zbadać ją i w zgodzie z własnym sumieniem za nią podążać.

W moim przekonaniu, jedyną prawdą jest Jezus.

Religia to nie supermarket, gdzie do koszyka można wrzucić po kilka rzeczy z każdej półki, z każdej filozofii, zgodnie z naszymi upodobaniami. To nie chodzi o dopasowywanie Boga do nas, ale o poznanie Go, takim jaki jest.

Ktoś mądry kiedyś napisał: "Bóg stworzył człowieka na własny obraz, a człowiek odwdzięczył mu się tym samym."

Można szukać wspólnych wartości pomiędzy religiami, ale nie zmienia to faktu, że samo sedno nadal będzie się różnić.

Nadal twierdzę - nie da pogodzić się buddyzmu i chrześcijaństwa. Buddyzm posługuje się spirytyzmem, chrześcijaństwo jednoznacznie spirytyzm odrzuca. Mamy więc bazować tylko na amalgamacie modlitwy, medytacji i pokoju z innymi ludźmi, jako wspólnej płaszczyźnie ponadreligijnej, zapominając, co się pod tą płaszczyzną kryje? Taka mieszanka wymaga kompromisu z jednej, bądź drugiej strony. I według mnie, nie jest możliwa, bo Bóg chrześcijański kompromisy odrzuca:
„Oddajcie tedy Panu zbożną cześć i służcie mu szczerze i wiernie; usuńcie bogów, którym służyli wasi ojcowie za Rzeką i w Egipcie, a służcie Panu. A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć: czy bogom, którym służyli wasi ojcowie, gdy byli za Rzeką, czy też bogom amorejskim, w których ziemi teraz mieszkacie. Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu." (Jozue 24,14)

Pozdrawiam 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: Ile jest dróg?
Ewa27  
13-03-2012 17:44
[     ]
     
Tak jak powiedziala mama Hani- droga jest jedna i dla nas jest nia Chrystus.

"Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie" J 14,6

Te zdanie powiedzial Jezus, jakby ktos nie wiedzial :)).

http://zajezusem.com/pdf/ekumenia.pdf 


Re: Moja historia
Mama Aleksandra  
12-03-2012 21:18
[     ]
     
Mamo Hani!
Jakże moja historia podobna jest do Twojej...
Mój synek tez walczył o życie 40 dni, tez zmarł od bakterii szpitalnej. Tez czułam ze porwadzi mnie Bóg i Matka Boska - wierzylam ze nic mu nie będzie. Czułam sie oszukana jak Ty. Ale zrozumiałam, ze Bóg chciał dobra dla mojego Synka, ze go ratował, a zawinila wolna wola lekarza, w która Bóg nie ingeruje.
Oczywiście, nie uczynił cudu o który rownież prosiłam... I nie potrafię zrozumieć dlaczego, ale wierze, ze kochał mojego Synka a teraz tuli go w ramionach. Tak jak Wasze dzieci. 
Aleksander Wiktor, 2.06.11-11.07.11,
Kocham Ciebie Syneczku
http://aleksanderwiktorwojciechowski.pamietajmy.com.pl/index.php
     
Mamo Aleksandra, przytulam Cię mocno i życzę Ci dużo siły i dużo miłości :*

Ja dopiero po wielu miesiącach zaczęłam dostrzegać swoje zaślepienie i niesłuszne przekonanie o tym, że moje dziecko na pewno będzie żyło.

Ale Bóg przyjął wszystkie moje niesłuszne skargi bo jest miłosierny.

Ściskam Cię mocno i wszystkie inne mamy, te jeszcze połamane, te już poskładane, lub całkiem rozsypane. 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: Moja historia
maxi  
13-03-2012 18:35
[     ]
     
ja czuje sie tak samo jak pisze mama Aleksandra....
chcialabym miec ta wiare ktora wy macie....ja nie potrafie sie modlic, rozmawiac z Bogiem.....dluga droga przede mna....

kocham Cie Syneczku.... 

mama Nicolki i Aniolka Maksia(*+01.11.2009-25.03.2011)

Re: Moja historia
uma  
13-03-2012 23:09
[     ]
     
I znowu wchodzę w Wasze kompetencje,ponieważ ciagle napotykam tu odniesienia do spirytyzmu,buddyzmu oraz tresci ponadreligijnych,co traktuję jako zaczepki pod moim adresem.
Ja w swoim watku nie zaczepiam Was ani nie krytykuję Waszych poglądów i bardzo prosilabym,żebyscie zachowywały się podobnie.
Oddzieliłam nasze tematy,by uniknąć gorszących sporów ,które i tak niczego pozytywnego w postaci konsensusu by nie przyniosły.Wy jednak uparcie drażycie temat,chyba tylko po to,by sprowokować mnie do jakichś nieprzystojnych zachowań.
Jeszcze raz proszę grzecznie o pozostawienie moich osobistych poglądów w spokoju i zaprzestanie roztrząsania ich.
Czy ja moze roztrzasam Wasze?
Proszę zachowywac sie fair i w sposób,który przystoi w gronie ludzi kulturalnych.
Jeżeli zacznę byc złosliwa,czego bardzo bym nie chciała ,bo nie miejsce po temu,choć potrafię-mogę zapewnić i to bardzo,będzie to oznaczało,ze zostałam sprowokowana a moja cierpliwość się wyczerpała. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Moja historia
huskuss  
13-03-2012 23:27
[     ]
     
Umo, nie rozumiem Twoich zarzutów.
Przecież sama najpierw skomentowałaś moje stwierdzenie o braku styku między chrześcijaństwem, a buddyzmem. Odpowiedziałam więc pobieżnie na to, z czym się nie zgadzam, a Ty uważasz to za prowokację? Chyba mam prawo odnieść się do tego, co już w tym wątku zostało napisane.

Nie komentuję w ogóle Twoich wypowiedzi w nowym wątku, mimo iż się z nimi nie zgadzam, bo szanuję to, że nie jesteś zainteresowana chrześcijaństwem w tradycyjnej formie.

Mniej emocji, więcej dystansu.

Pozdrawiam 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: Moja historia
Ewa27  
14-03-2012 00:11
[     ]
     
Umo, mysle ze sama sie nakrecasz. Usunmy emocje, nie po to tu jestesmy prawda?
Zauwaz, ze na twoim watku sie nie wypowiadamy ( ja na przyklad tylko czytam).
Przeciez roznice w pogladach, szczegolnie jesli dotyczy to wiary, sa nieuniknione.
Czy trzeba od razu reagowac impulsywnie? Szanumy sie nawzajem, o co bardzo prosze.
Z Bogiem! 


Re: Moja historia - to, co najcenniejsze
Hanulka2009  
14-03-2012 14:24
[     ]
     
Chciałam powiedzieć, ponad tymi wszystkimi emocjonującymi dyskusjami, że najpiękniejsze na tym forum są właśnie "nasze historie". Wzrusza mnie, kiedy ktoś przyznaje się publicznie "tak, Jezus działa w moim życiu", ale wzruszam się (może nawet bardziej), kiedy ktoś otwarcie, szczerze dzieli się swoimi wątpliwościami, tym, że nie może się modlić, bo ma do Boga pretensje. To wszystko jest takie prawdziwe, takie ważne, o ileż piękniejsze niż najbardziej nawet uczone dyskusje i przerzucanie się cytatami.

W zeszłym roku bardzo zaangażowałam się w dyskusję z Umą, czego ślad pozostał w wątku "Zjawiska wskazujące na...". Żałuję tych wszystkich niepotrzebnych słów - co one komu dały? Jak można w ogóle wyrazić, to wszystko, co targa duszą matki po stracie dziecka? Ostatnio poproszono nas z mężem, żebyśmy opowiedzieli naszą historię na pewnym sympozjum. "I co ja tym wszystkim ludziom powiem? - broniłam się przed namowami męża - że kocham moją córeczke? Banał!". Bo może łatwiej jest dzielić się "nauką", którą wyznajemy niż tym, co najważniejsze?

Jako mama Hani rocznik 2009 chciałam szczególnie podziękować innej mamie Hani rocznik 2009, czyli Huskuss:) Wiele z tego, co piszesz jest naprawdę bliskie mojemu sercu!

Wszystkich najserdeczniej pozdrawiam!

kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka i Stefka. 


Re: Moja historia - to, co najcenniejsze
huskuss  
15-03-2012 23:54
[     ]
     
Mamo Hani rocznik 2009 pozdrawiam rowniez i Ciebie :-)))

Cieszę się, że wzieliscie udział w tym sympozjum. Marzy mi sie, zeby zmienic swiadomosc innych ludzi, chociazby z tego najblizszego kregu. Zeby wiedzieli, ze smierc dziecka to nie to samo co smierc babci, dziadka, wujka, kogokolwiek z bliskich, ze dziecko nosi sie w sercu caly czas, kazdego dnia.

Chcialabym, zeby wiedzieli, ze wazne jest dla mnie to, iz pamietaja o urodzinach obu moich dziewczynek.

Mam nadzieje, ze bedzie wiecej takich sympozjow, wiecej rozmow, wiecej zrozumienia.

Zadziwiaja mnie czasami podobienstwa miedzy nami, podobienstwa w naszych historiach. Cierpienie jednoczy, sprowadza do parteru kazdego, bez wzgledu na to, jak bardzo mozemy roznic sie w innych okolicznosciach.

Powiem Wam, ze ja sama nie bylam jakos przesadnie empatyczna. Poruszalo mnie ludzkie cierpienie, ale nie identyfikowalam sie z nim. Teraz, pewnie jak wiekszosc z Was, porusza mnie kazde doniesienie o katastrofie, kazdy wypadek, kazda smierc drugiego czlowieka. Patrze na rodziny tych ludzi i mysle sobie: wiem, jaki koszmar przed Wami... i czuje to brzemie.

Moze czasami nasze dyskusje faktycznie sa zbyt ogniste, ale nawet nie wiem czy mozna inaczej. Sprawy wiary sa przeciez tak istotne. Najwazniejsze! Jak tu uniknac emocji.. Tak naprawde chodzi o zycie lub smierc. O rozpaczliwe, byc moze, ale jednak ratowanie drugiego czlowieka. Ja wierze, zupelnie szczerze, ze jest tylko jeden Bog i wybierajac Go, wybieram zycie, odrzucajac Go, wybieram smierc. Bez kompromisow; nie wystarczy po prostu dobrze zyc. Wierze, ze zbawienie jest tylko w Jezusie. Majac taka swiadomosc, trudno patrzec na wybory, ktore w moim przekonaniu nie prowadza do zycia. Naprawde szczerze zalezy mi na innych ludziach. Szanuje wybory innych, ale zrobie wszystko, zeby chociaz dwa razy sie nad nimi zastanowili...

To chyba jest po prostu ludzkie. Kiedy wydaje nam sie, ze ktos idzie w kierunku przepasci, to nie sposob nie krzyczec.

Pozdrawiam Was bardzo bardzo serdecznie i dziekuje Wam za wszystkie mysli. To forum pozwolilo mi przetrwac po smierci Hani, kiedy nawet przyjaciele nie wiedzieli jak zaczac rozmowe, wiec po prostu jej nie zaczynali. To pewnie tez znacie :)

Dobrej nocy kochane! 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: a ja nie wierze juz w boga
zgrywus  
15-03-2012 00:00
[     ]
     
Bardzo poruszyła mnie historia Huskuss gdyż ja również przeżyłam tego rodzaju odczucia gdy odeszła nasza Juleńka, nasze trzecie dziecko. Taki sam zawód, zdradę zaufania. Była to trzecia ciąża, mamy już dwóch kochanych chłopców. Wszyscy wokół byli przeciwni temu, że chcemy jeszcze jedno dziecko, rodzina i znajomi nie mogli tego pojąć, przecież w dzisiejszych czasach duża rodzina ani nie jest modna ani wygodna. Jednak po wielu modlitwach i pytaniach do Boga czy taka jest Jego wola, pragnienie tego dziecka jeszcze bardziej się wzmogło. Ciąża była wspaniała, niespodzianką było to że będzie córeczka, wszyscy spodziewali się trzeciego chłopca. Czułam jakby ta ciąża, to rozwijające się dzieciątko było miłe Bogu, wręcz stu procentowa pewność, że jest tak jak być powinno. I w 32 tygodniu cisza, dzidziuś przestał się ruszać, pięciu lekarzy na czterech różnych aparatach usg potwierdziło, że dziecko nie żyje, ale ja nie przestawałam wierzyć. Liczyłam na to że wiarą wygramy. Przecież niejednokrotnie wiara przeciwstawiała się medycynie i wygrywała. No to czemu nie teraz. Cały poród trwałam w modlitwie. Zapewniałam męża, że nasza wiara może ją uratować. Wówczas patrzył na mnie z taką troską, nie mając śmiałości zaprzeczyć, ale widziałam, że się boi że postradałam zmysły. Nie usłyszałam krzyku dziecka, Bóg mnie nie wysłuchał. Wszystkie odczucia z okresu ciąży i jeszcze przed stanęły pod znakiem zapytania. Po co dał tak silne pragnienie tego dziecka, jeśli zamierzał i tak je zabrać? Wtedy odczułam to jako zdradziecki cios w plecy. I jeszcze dwa dni wcześniej wizyta kontrolna u lekarza, widzieliśmy ją na usg, słyszeliśmy serduszko na ktg, wszystko wspaniale, a dwa dni później wszelkie nadzieje odebrane. Zdrowe dziecko, brak odpowiedzi dlaczego. Atakowałam księży, mając nadzieję, że usłyszę od któregoś COŚ. Sama nie wiem co, Coś co nada temu sens i nie będzie tak bardzo bolało. Chciałam żeby tłumaczyli się za tego swojego Szefa. Ale żaden z nich nic nie potrafił powiedzieć. Nie zwątpiłam w Jego istnienie ani na chwilę, tylko w Jego miłosierdzie. Jestem bardzo na świeżo z moim buntem i bólem, poszukiwaniem sensu tego co się stało. Może po czasie będę w stanie spojrzeć na to tak jak Ewa27 albo Huskuss. Mam taką nadzieję. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
Ewa27  
15-03-2012 04:17
[     ]
     
Droga Zgrywus- bardzo ci wspolczuje i troszeczke potrafie utozsamic z bolem. Wyglada to na ogromny zawod, na noz w plecy od Boga prawda? Jakby zabawil sie w kotka i myszke....Znam dobrze to uczucie.
Jednak tak jak Huskuss, wierze, ze Boga nie nalezy winic za zlo.
Wierze, ze wszystkie mamy zagladajace akurat na watek o wierze, czegos szukaja. Szukaja zrozumienia, odpowiedzi, ale przede wszystkim ulgi w cierpieniu. Czy to, ze ja oddalam zycie Jezusowi oznacza, ze teraz jest one pozbawione problemow, bolu i lez? Nic z tych rzeczy. Czy wiecie o tym, ze zycie chrzescijanina jest naprawde trudne? Chociaz ja mam silna wiare, to jednak wciaz uwazam, ze jest ona niewystarczajaca i codziennie modle sie do Boga, aby dal mi jeszcze wieksza i glebsza wiare i wieksza gorliwosc. Ja wciaz tesknie za Bogiem i wciaz jest mi Go malo i malo! Czy wiecie, ze prawie wszyscy apostolowie zostali zamordowani za swoja wiare i za to, ze glosili ewangelie? Ukamieniowani, spaleni na stosie, zadzgani, ukrzyzowani, powieszeni? Czy wiecie, ze dzis, kazdego dnia na calym swiecie ginie tysiace chrzescijan za swoja wiare? Czy wiecie, ze w wielu krajach czytanie biblii jest zabronione, ze wierzacy spotykaja sie potajemnie ryzykujac swoje zycie, aby moc karmic sie Slowem Bozym?
A my mamy taka latwosc....wystarczy isc do ksiegarni ( jesli ktos nie ma oczywiscie), kupic i czytac. I nikt nam tego nie zabroni. A jesli zaczniemy mowic o Chrystusie wszystkim dookola, to najgorsze co moze nas spotkac to docinki i komentarze, ze nam odbilo. Pisze to dla zachety, ze skoro ludzie swiadomie narazaja swoje zycie i czesto gina, to naprawde warto... Ale o tym musi sie kazdy przekonac sam.
Wyobrazcie sobie taka sytuacje...Jestescie na kempingu ze swoim dzieckiem ( przyjmijmy ze jest to 5 letni chlopiec). Zdarza sie wypadek, synek potyka sie o korzen, upada i wbija sobie ostry patyk prosto w szyje i przebija zyle. Zaczyna straszliwie krwawic. Wybiegacie na ratunek, probujecie hamowac krwotok jak tylko sie da i udajecie sie do szpitala. Jest zagrozenie zycia, chlopiec traci mnostwo krwi. Lekarz blyskawicznie zajmuje sie chlopcem i jego szyja. Chlopiec w pewnym momencie pokazuje na swoj palec wskazujacy i mowi: tu mnie boli, wbilem sobie drzazge i boli mnie palec! Ale lekarz odsuwa raczke i za wszelka cene zajmuje sie szyja dziecka, ignorujac zupelnie jego palec. Dlaczego tak robi? Bo to szyja jest zagrozeniem jego zycia.
Mozna tego lekarza przyrownac do Boga. Bog odsuwa na drugi plan nasze problemy zycia codziennego. Tym zajmiemy sie pozniej, najpierw zaufajcie mi ( Bogu), bo ja chce dla was zycia wiecznego. Chociaz wy tego nie widzicie, poniewaz zycie tu na ziemi zajmuje wszystkie nasze mysli i sily, malo dbamy o nasza dusze ktora.... no wlasnie. Bog chce abysmy dbali o nasza dusze, poniewaz nasze ciala i nasze ziemskie zycie i tak i tak przemina...
" Szukajce najpierw Krolestwa Bozego i sprawiedliwosci Jego, a wszystko inne bedzie wam dodane"

Ciesze sie, ze moge tu z wami pisac, duzo sie od was ucze i czuje emocjonalna wiez z kazda z was kochane mamy. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
zgrywus  
15-03-2012 11:26
[     ]
     
Nawet jeśli stawiam Boga na pierwszym miejscu, a wszystko przyjmuję jako dary od Niego, do których On ma prawo, jak się nie buntować gdy zabiera dziecko? Mam powiedzieć: „acha, ok., chcesz ją zabrać, w porządku.” Tak mogłabym zareagować tylko gdybym jej nie kochała. Dając nam dzieci, zaszczepia się w nas odpowiedzialność za nie, miłość do nich. To jest nasze zadanie, tu na ziemi. Wypełnianie go to też myślenie o wieczności. Kobieta oczekująca dziecka ma już marzenia związane z nim, plany na przyszłość, kocha je. Bóg to nagle ucina. A człowiek to nie robot, który potrafi zaraz się przeprogramować. Bóg stworzył nas ludźmi, a oczekuje od nas cech boskich. Przecież to On stworzył to przywiązanie do drugiego człowieka, instynkt macierzyński. A gdy realizuje swoje plany każe nam się tego wszystkiego wyprzeć i nie marudzić, że nam się nie podoba. 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Zgrywuski
Hanulka2009  
15-03-2012 13:01
[     ]
     
Witaj Zgrywus, czytając kilka Twoich wcześniejszych wpisów, już dawno chciałam do Ciebie napisać, tylko nie bardzo wiedziałam, jak... Ja też jestem mamą dwóch ziemskich urwisów i niebiańskiej dziewczynki.

Ja też po śmierci mojej siedmiomiesięcznej Hanulki oczekiwałam, ze ktoś mi powie jakieś magiczne słowa, które wyjaśnią "dlaczego?". Życzliwi powtarzali w kółko "Tajemnica" - aż za przeproszeniem niedobrze mi się od tego słowa robiło! Ale przynajmniej nie usłyszałam od nikogo słynnego tekstu "Bóg wiedział lepiej, co robi, zabierając ci dziecko".

Dziś minęło już ponad dwa lata i mój ból nie jest już tego rodzaju, że przeszkadza oddychać. Z pewnością czas wielkich emocji był mi potrzebny i nie wierzę, żeby Bóg miał do mnie jakiekolwiek pretensje, że zadawałam mu niewłaściwe pytania, czy nawet wyrzucałam, że nie zaingerował, kiedy działo się zło. "Marudzenie" jest częścią żałoby, myślę, że potrzebną, żeby pójść krok dalej.

Moim "krokiem dalej" było odkrycie, że wolą Boga nie była śmierć mojej córeczki. To On nam ją dał, Biblia mówi, ze jest "miłośnikiem życia", a "śmierci Bóg nie uczynił". To nie był "Jego plan", żeby umarła tak wcześnie, Jego planem było jej szczęście "przebywania z Bogiem na zawsze" (na ziemi i w niebie)- to jest także Jego plan wobec mnie, wobec każdego.

Nie chcę za dużo pisać, ale po prostu powiedzieć, ze to, co mi w pewnym momencie pomogło, to oderwanie się od pytania "dlaczego?" i zobaczenie Boga, który delikatnie trwa ze mną w mojej żałobie. Nawet nie chodzi o słowa, tylko o odkrycie Jego pełnego miłości spojrzenia i faktu przejęcia części mojego cierpienia przez Jezusa, niosącego krzyż i przez Ojca, który "nic nie zrobił", kiedy Syn umierał.

Jeśli w ogóle gdzieś w tym wszystkim można mówić o "woli Bożej", to dotyczy ona przezywania żałoby, a nie śmierci dziecka. Bóg chce, żeby to był proces uzdrowienia, żebyśmy, kiedy znajdziemy się kiedyś tam, gdzie są nasze dzieci, umiały być szczęśliwe - one już to umieją.

Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami!

kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka i Stefka.
http://haniamarkiewicz.pamietajmy.com.pl/ 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Zgrywuski
zgrywus  
15-03-2012 20:38
[     ]
     
Droga Kasiu
Zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym umiała odbierać to tak jak Ty to by było dla mnie lepiej. Niestety mnie na to nie stać. Może jeszcze nie, bo za wcześnie, a może nigdy do tego nie dojdę. Dla mnie Bóg jest Bogiem Wszechmocnym, może wszystko. Mam mu za złe, że nie użył swej mocy żeby ocalić Julcię. Przecież mógł. Ktokolwiek jest twórcą zła, czy przyczynia się do czyjejś śmierci, to Bóg ma zawsze ostatnie słowo. On to dopuszcza. Jakieś powody musi ku temu mieć. Nawrócenie nas, przebudzenie? Czemu w ten sposób? Przecież ma cały wachlarz możliwości żeby to zrobić, czemu wybiera tak okrutną. Nie trzeba było mnie budzić, żebym dostrzegła co mam, jak wiele od Niego dostałam. Zawsze byłam za wszystko wdzięczna i dziękowałam Mu przy każdej okazji.
Pozdrawiam
Uściski dla Twoich Urwisów 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Zgrywuski
huskuss  
16-03-2012 00:54
[     ]
     
Zgrywus, jak mi blisko do Twoich uczuć i do Twojego żalu. Miałam te same skargi do Boga... Też tak czułam.

Podpisuję się pod wszystkim, co napisała Kasia. Piękne słowa.

Czasami byłam tak przekonana o mocy swojej wiary, że po kolejnej modlitwie o uzdrowienie Hani, gdzie całkowicie ufałam Bogu, że może ją uzdrowić, chciałam iść do lekarza i prosić, żeby odłączył Hanię od respiratora, bo ja wierzę, że ona potrafi już sama oddychać, żeby jej na to pozwolił!

Po śmierci Hani czułam się, jakby przejechał po mnie czołg. Po moich matczynych pragnieniach, po relacjach z innymi ludźmi, po relacji z Bogiem.

Mimo wszystko, byłam gotowa uchwycić się ostatniej szansy i jeszcze 2 miesiące po pogrzebie, doszłam do wniosku, że przecież mogę modlić się o zmartwychwstanie. Przecież Jezus wskrzesił Łazarza i kilka innych osób. Wyznaczyłam sobie nawet dzień w którym pojadę na cmentarz, sprawdzałam formularze potrzebne do ekshumacji. Mąż wybił mi to z głowy. Mówił, że wywieram presję na Bogu.. Przyszedł ten dzień, kiedy miałam jechać na cmentarz, a ja siedziałam w domu i wyłam i się zastanawiałam "dlaczego??"

Zgrywus, przed Tobą na pewno długa droga. Nie da się przeskoczyć do przodu. To jest długi proces. Wierzę, że wyjdziesz z tego doświadczenia zwycięsko, mimo iż poraniona, jak my wszyscy.

Ja też uważałam, że to doświadczenie jest mi zupełnie niepotrzebne. Myślałam, o ile bardziej oddałabym Bogu cześć, gdyby Hanie uzdrowił. Przecież mówiłabym o tym każdemu! Każdy dowiedziałby się, że to Bóg nas uratował. Nadal nie znam wszystkich odpowiedzi. Ale widzę, jak bardzo mnie to doświadczenie zmieniło. Jak bardzo zmieniło mój stosunek do Boga, moje chrześcijaństwo. Jak bardzo mnie oczyściło z przekonań i frazesów, które bezmyślnie powtarzają ludzie, a które nie mają najmniejszego potwierdzenia w Biblii. Teraz, po przeszło 2 latach, moja wiara, przejechana czołgiem, zmieniła się w pewny, mocny fundament. Nie wiem, co teraz mogłoby mnie odłączyć od Boga. Być może będę tego fundamentu w przyszłości potrzebować.

Wcześniej, moja wiara była jak słabo ukorzenione drzewo. Piękne rozłożyste konary, piękne liście. Mnóstwo entuzjazmu i przekonania, że już tyle o Bogu wiem. Dopóki nie wyrwała mnie wichura, nie wiedziałam, jak płytkie były korzenie.

Zgrywus, może z czasem zaczniesz dostrzegać sens w tym wszystkim, ale nie licz na to, że stanie się to szybko, albo że od razu poznasz wszystkie odpowiedzi.

Masz prawo do całego matczynego bólu. Nie wiem czy on się kiedykolwiek kończy, ale wiem, że z czasem bardziej przeradza się w tęsknotę, bardziej uczymy się jak z nim żyć.

Z mojego doświadczenia, mogę Cię tylko zachęcić do tego, żebyś sięgnęła po Pismo Święte i jeszcze raz zaczęła poznawać Boga od początku. Teraz, kiedy jesteś najbardziej wyczulona na wszelkie fałsze, na wszelkie błędne przekonania, które śmierć Twojego dziecka rozbiła. Wierzysz, że Bóg istnieje, więc kolejnym krokiem jest poznanie Go. Na nowo. Szukaj odpowiedzi na swoje pytania. Nie zmarnuj tego gniewu, tej rozpaczy i tej desperacji. Wołaj do Boga szczerze, bez przymilania się. Przecież On i tak wie, co czujesz.

Jeżeli wierzysz, że jest, jeżeli wierzysz, że Jego Słowo jest prawdą, czytaj. Nie poddawaj się.

Ściskam :* 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Zgrywuski
Hanulka2009  
16-03-2012 11:03
[     ]
     
Cóż Ci mogę jeszcze napisać, Kochana? W sumie Huskuss już to za mnie zrobiła.

Dla mnie też wszechmoc Boga jest teraz najbardziej "problematyczną" cechą... Myślę, ze z jakichś powodów, których my po ludzku nie ogarniamy, On czasem nie może ingerować (to taki paradoks - nie może, choć może)- nie zatrzymuje tsunami, nie powstrzymuje rąk morderców, nie sprawia, że choroby znikają zanim naukowcy wymyślą lekarstwa... I oczywiście można by tu wypisywać mądrości o szanowaniu wolnej woli itd., itp. , ale dla nas i tak nie zmieni to faktu, ze nie mamy przy sobie naszych dziewczynek:(

Dlatego mój wybór był taki, żeby na razie tę kwestię zostawić. Powiedziałam w pewnym momencie Bogu: "Nie rozumiem, dlaczego jej nie uratowałeś, ale jestem w stanie to przyjąć i nie pytać dalej, jeśli w zamian pozwolisz mi z tego wszystkiego wyjść, jeśli nauczysz mnie bardziej kochać - i Hanię i tych, których mam na ziemi".

Bo to jest taki biblijny wybór - "kładę przed Tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo - wybieraj!". Chcę, zeby moja córeczka była dla naszej rodziny błogosławieństwem, żeby było w nas życie, żeby moje wszystkie myśli nie kręciły się wokół śmierci. Pewnie nie jest to możliwe miesiąc, dwa czy pól roku po śmierci dziecka.

Jeśli w ogóle wolno mi Cie do czegoś zachęcać, to spróbuj się modlić. Nawet jeśli na początku będą to same wyrzuty, to regularne spotkania tworzą relację, a ona zmienia perspektywę. Jedyne, na co mnie w pierwszym okresie było stać, to czytanie sobie czytań z danego dnia - są dostępne choćby w necie. Dowiedziałam sie z nich całkiem "przypadkowo", że śmierć Hani nie jest karą dla nas, i ze na pewno Bóg nie "zrobił tego, żebyśmy się nawrócili". Jeśli człowiek Go pozna choć trochę, wie, że On taki nie jest.

Być może, droga Zgrywusko, musi jeszcze minąć trochę czasu. I nie myśl, że mi jest łatwiej z Bogiem - może czasem tak, ale np. teraz znowu jestem zbuntowana, bo MOJE plany uległy drastycznej zmianie. Ale na modlitwę staram się jednak stawiać - w końcu trzeba komuś wygarnąć;)

Serdecznie wszystkich pozdrawiam i znikam na weekend.

kasia, mama Hanulki 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Zgrywuski
Ewa27  
16-03-2012 15:04
[     ]
     
cytuje Kasie, mame Hanulki "i ze na pewno Bóg nie "zrobił tego, żebyśmy się nawrócili".
Powiedz, z jakiego czytania to wzielas?

Pytam dlatego, ze moje zdanie na ten temat jest odwrotne. Uwazam, ze ciezkie doswiadczenia w zyciu przewaznie prowadza nas do upamietania i szukania odpowiedzi u Boga. To jest moment, kiedy zaczynamy Go szukac i zadawac wiele pytan i jest to najlepszy moment, aby sie nawrocic. Wiem to z wlasnego doswiadczenia, oraz wielu innych osob ktore znam osobiscie. Pismo Swiete mowi, ze bez nawrocenia, urodzenia sie na nowo, nie ma zbawienia.
Przepraszam Hanulko2009, ze mam odmienne zdanie w tej kwestii, mam nadzieje ze mi wybaczysz.
Ja bede twardo stala przy swoim, poniewaz wiem, na wlasnej skorze tego doswiadczylam, ze my musimy sie ukorzyc, poczuc skruche, pasc na kolana i pokutowac za nasze grzechy. Jesli nie zdamy sobie sprawy z naszej grzesznej natury, nie dojdziemy do upamietania. Mam kilka artykulow i videos mowiacych ( na podstawie biblii) o tym, co to znaczy nawrocic sie. Jesli ktos chce, moze do mnie napisac na esmorczewski@yahoo.com.
Przypomnijcie sobie 10 przykazan i ile z nich notorycznie lamiecie. A to wlasnie na podstawie 10 przykazan Bog bedzie nas sadzil w dniu sadu. Dlatego musimy oddac nasze zycie Jezusowi, bo on za nas umarl i urodzic sie na nowo w Duchu Swietym.

Co oznacza być nowo narodzonym chrześcijaninem? Klasyczny werset biblijny, który odpowiada na to pytanie, znajduje się w Ewangelii wg św. Jana 3:1-21. Pan Jezus Chrystus rozmawia z Nikodemem, znaczącym faryzeuszem i członkiem Rady Najwyższej (rządzącej w Izraelu). Nikodem przybył do Jezusa w nocy. Miał on parę pytań do Jezusa.

Kiedy Jezus rozmawiał z Nikodemem, powiedział: „ ... Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”. Nikodem spytał Go: „ Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się”? Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić...” (Ewangelia wg św. Jana 3:3-7).

Zwrot „narodzić się na nowo” dosłownie oznacza: „odrodzić się w Bogu”. Nikodem właśnie tego tak naprawdę potrzebował. Potrzebował przemiany serca, duchowej przemiany. Nowe narodzenie wynika z Bożego dotknięcia, po którym życie wieczne zostaje udzielone osobie, która uwierzyła (2 List św. Pawła do Koryntian 5:17, List św. Pawła do Tytusa 3:5, 1 List św. Piotra 1:3,1 List św. Jana 2:29, 3:9, 4:7, 5:1-4, 18). Wersety Ewangelii wg św. Jana 1:12,13 zaznaczają, że „nowe narodzenie” oznacza także: „stać się dzieckiem Bożym” poprzez zaufanie Jezusowi Chrystusowi.

Pytanie: „Czemu musimy narodzić się na nowo?”, jest logiczne. W Liście do Efezjan 2:1 św. Paweł mówi: „I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów...”. Apostoł napisał też do Rzymian w rozdziale 3:23: „wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej”. Więc każdy potrzebuje narodzić się na nowo, aby jego grzechy zostały przebaczone, oraz by mógł żyć w Bożej obecności.

Jak do tego może dojść? List św. Pawła do Efezjan 2:8-9 mówi: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.” Kiedy ktoś jest „zbawiony”, rodzi się na nowo, zostaje duchowo odnowiony, i staje się dzieckiem Bożym, poprzez prawo nowych narodzin. Zaufanie Jezusowi Chrystusowi, który zapłacił za nasze grzechy, gdy umierał na krzyżu, to duchowe narodzenie na nowo. „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem...” (2 List św. Pawła do Koryntian 5:17a).

Jeśli nigdy nie uznałeś Jezusa Chrystusa za swojego Zbawiciela, usłysz szept Ducha Świętego w Twoim sercu... Musisz się narodzić na nowo. Czy chcesz dziś pomodlić się modlitwą pokutną i stać się nowym stworzeniem w Chrystusie? „Wszystkim tym jednak, którzy Je (Go) przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (Ewangelia wg św. Jana 1:12-13).

Jeśli chcesz uznać Jezusa Chrystusa za swojego Zbawiciela i narodzić się na nowo, oto przykładowa modlitwa. Pamiętaj, że wypowiedzenie słów tej czy jakiejkolwiek innej modlitwy nie da Ci zbawienia. Jedynie wiara w Jezusa może uratować Cię od mocy grzechu. Ta modlitwa stanowi jedynie sposób, by wyznać Bogu Twoją wiarę w Niego i podziękować Mu za zapewnienie Ci zbawienia. „Boże, wiem, że zgrzeszyłem przeciwko Tobie i zasługuję na mękę. Ale Jezus wziął na siebie karę, na którą zasłużyłem, byś mógł mi przebaczyć, jeśli w Niego uwierzę. Odwracam się od mojego grzechu i ufam, że mnie zbawisz. Dzięki Ci za Twoją cudowną łaskę i przebaczenie – dar życia wiecznego! Amen!” 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Ewy
Hanulka2009  
18-03-2012 22:20
[     ]
     
Ewo, już jestem i odpowiadam - oczywiście szanuję Twoje zdanie i jest dla mnie jasne, skąd się bierze. Nie mam zamiaru Cię do niczego przekonywać, tylko napisać, skąd wzięłam przekonanie, ze "Bóg nie zabrał nam dzieci, żebyśmy się nawrócili". Może niepotrzebnie wzięłam to poprzednio w cudzysłów - oczywiście nigdzie w Piśmie św. takiego konkretnie zdania nie ma. Ale z drugiej strony, czy do kogoś w Biblii Bóg dosłownie coś takiego powiedział - "Zabrałem Ci bliską osobę, bo chciałem, żebyś do mnie wrócił"?

Trudno mi nawet dzisiaj sobie przypomnieć, które konkretnie Słowa doprowadziły mnie do przekonania, o którym mowa. Na pewno, jak już gdzieś wspominałam, ważne dla mnie było zdanie "Bóg śmierci nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących", a także scena z Ewangelii, kiedy ludzie pytają Jezusa o tych, którzy zginęli pod zwaloną wieżą - kto zgrzeszył oni czy ich rodzice (podobnie pytali o niewidomego, o ile pamiętam). Jezus jasno mówi: ani oni, ani ich rodzice. To nie była kara. Śmierć pojawiła się na świecie "przez zawiść diabła" (mówi Pismo), a Bóg, który jest "dawcą i miłośnikiem życia" nie ma z nią chyba wiele wspólnego. Co więcej, Jezus przyszedł, aby ją pokonać. Dlaczego miałby się nią posługiwać?

Oczywiście, wiele jest w Starym i Nowym Testamencie nawoływań do nawrócenia. Najpiękniejsze dla mnie: "Miłości pragnę, nie ofiary". Jeśli zapytasz mnie, dlaczego się nawróciłam, odpowiem, mając na myśli kilka momentów mojego życia (i to nie tylko tych najtrudniejszych), bo odkryłam, bezinteresowną miłośc Boga do mnie, jej uzdrawiającą moc. Czyli jeśli mówimy o śmierci mojej Hani, to w jakiś czas po niej zbliżyłam się kolejny krok do Jezusa nie dlatego, że On mi ją "zabrał" (a jeśli, to w znaczeniu delikatnie "przejął" w momencie śmierci tak, żeby nie zdążyła się przestraszyć), tylko dlatego, ze Jego życzliwość (także poprzez osoby, które mi pomogły) pozwoliła mi przeżyć.

W ramach ciekawostki - jak różnie można interpretować Słowo Życia: Piszesz, że Bóg nas będzie na Sądzie rozliczał z 10 przykazań. Ja np. skupiłam się na tym, które Jezus wskazał jako najwazniejsze, powtarzając to, które zapisane było w Starym Testamencie, właściwie są dwa: "Słuchaj (Izraelu)" i "Kochaj (Pana Boga swego)". Oczywiście, w jakimś sensie łatwiej jest wypełniać punkty Prawa niż słuchać i kochać - przekonał się o tym bogaty młodzieniec, przekonuje się i ja w swojej codzienności.

A w ogóle to byliśmy właśnie na ekumenicznym Zjeździe Gnieźnienskim i jestem pod wielkim wrażeniem braci protestantów i prawosławnych! Tematem była rola i miejsce chrześcijan w społeczeństwie obywatelskim - ileż wspaniałych inicjatyw, stowarzyszeń, pomysłów na pomoc innym. A wspólna modlitwa - zapomniałam o wszystkich różnicach:)))

Z pozdrowieniami!

kasia, mama Hanulki 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Ewy
Ewa27  
18-03-2012 23:26
[     ]
     
Amen Kasiu! Niech nasz dobry Bog ma ciebie w swojej opiece ! dziekuje ci za wszystkie rozmowy i wymienione poglady, dziekuje ze jestes :) 


Re: a ja nie wierze juz w boga - do Zgrywuski
zgrywus  
16-03-2012 21:33
[     ]
     
Dziękuję Wam serdecznie Hanulkowe Mamy za te wszystkie słowa. Postaram się przebić przez skorupę buntu, którą mam w sobie i zastosować do Waszych zaleceń w sprawie modlitwy, chociaż w tej chwili na samą myśl się jeżę, bo tak mi to ciężko przychodzi. Jeszcze raz wielkie dzięki. Kochane z Was Kobitki. 


badz wola twoja...
Ewa27  
16-03-2012 23:03
[     ]
     
Zauwazmy jedna ciekawa rzecz. Modlimy sie "Badz wola Twoja", a burzymy sie, kiedy nie dzieje sie nasza wola. Albo oddajemy Bogu nasze zycie w calosci, albo trzymamy sie kurczowo naszego zycia, a Boga traktujemy jak "ksiazke zyczen i zazalen".
Byla pewna kobieta, ktorej umieralo 2 letnie dziecko- dziewczynka. Owa kobieta modlila sie dzien i noc o uzdrowienie, za wszelka cene nie chciala pochowac swojego dziecka. Bog wysluchal jej modlitwy, dziewczynka wyzdrowiala, byla sliczna, dobrze sie uczyla. Cala rodzina byla z niej dumna. A w wieku 17 lat nagle zmarla...z powodu przedawkowania narkotykow. Nikt nawet nie wiedzial o jej problemie. Ale ona miala juz SWOJA WOLE i wybrala nalog. Tragedia i szok.
Co mozna na to powiedziec? Czy nie lepiej by bylo, gdyby Bog zabral ja w wieku 2 lat?
A tak, zabral ja szatan....

Zgrywusko, zycze ci bardzo wiele pokory, wyciszenia i lagodnosci w sercu. Moja porada jest taka, abys w modlitwie do Boga moze niekoniecznie wykrzyczala caly swoj zal ( aczkolwiek nie wiem, moze to pomoze). Ale zebys przede wszystkim pomodlila sie o pomoc, madrosc, prowadzenie, opieke, oraz o laske i Ducha Swietego.Jestesmy calym sercem z toba! 


Re: badz wola twoja...
Kris  
17-03-2012 10:25
[     ]
     
"A tak, zabral ja szatan"- przepraszam, że się wtrącam, ale skąd przekonanie, że zabrał ją szatan. Napisz coś więcej o źródle nałogu. Czy popadnięcie w jakiś nałóg zawsze spowodowane jest świadomym wyborem złego? Czy sprzeczne z nauką Boga jest myślenie, że często nałóg jest rezultatem nieumiejętności radzenia sobie z traumą lub innymi "ciężarami", które okazują się zbyt ciężkie? Być może istnieją ludzie, których nałóg niszczy nie dlatego, że wybrali zło lecz w ten sposób wołali o pomoc.
Może to nie szatan ją zabrał, tylko Bóg mocno przytulił Swoją córkę, która wycierpiała się tu na ziemi?
Może lepiej, by umarła mając 2 lata - tylko dla kogo lepiej?
Wszyscy grzeszymy, wszyscy popełniamy błędy. Czy lepiej byłoby, abyśmy poumierali będąc niewinnymi maluszkami? 

Ostatnio zmieniony 17-03-2012 10:28 przez Kris

Do Kris
Ewa27  
17-03-2012 17:04
[     ]
     
Czesc, ciesze sie ze "sie wtracasz". Z checia odpowiem na twoje pytania.
W moich wypowiedziach staram sie aby bylo jak najmniej moich wlasnych opinii, a jak najwiecej opierania sie na Pismie Swietym. W ktore, jak juz wszyscy wiedza, wierze ze jest natchnione przez Boga, zywe, doskonale i ostateczne.
Biblia bezposrednio nic nie mowi o narkotykach. Byc moze dlatego, ze w tamtych czasach ten problem nie istnial, moze tylko palilo sie jakies ziola. Biblia jednak wspomina o kilku zasadach, ktore mozna odniesc moim zdaniem rowniez do problemu zazywania narkotykow. Przede wszystkim Bog nakazuje nam, aby nasze ciala nie byly zdominowane przez cokolwiek, czyli przez nalogi. Moze to byc alkocholizm, palenie papierosow, narkomania, obzarstwo, ale rowniez pornografia itd.
Jak wiemy, narkotyki bardzo mocno uzalezniaja i doprowadzaja do wyniszczenia naszego organizmu oraz do smierci. Ja bym to podpiela rowniez pod przykazanie "nie zabijaj", bo wierze, ze nalog narkomana to powolne zabijanie samego siebie. Ale to tylko moja opinia, wiec nie nalezy sie sugerowac moimi opiniami, a wyrobic sobie wlasne poprzez czytanie Pisma Swietego :).
1 list Sw Pawla do Koryntian 6:12 Mowi nam: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę”. Oraz dalej czytamy „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!”.
1 Kor 6:9: "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. ".
Z powyzej wymienionych cytatow mozemy wiec wywnioskowac, ze narkomania, jako uzaleznienie jest grzechem. Nastepnie zadajmy sobie pytanie, kto wg biblii bedzie zbawiony?
Wczesniej w swoich postach wielokrotnie pisalam o nawroceniu i oddaniu zycia Jezusowi, jako koniecznosc zbawienia, wiec aby sie nie powtarzac, odsylam do poprzednich watkow.
"Wiedząc wszakże, że człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek." Gal. 2:16
Zgodnie ze slowem Bozym, sa tylko dwie drogi- jedna ku zyciu wiecznemu ( zbawieniu), druga ku zatraceniu ( pieklu). Nie ma nic pomiedzy. Sluzymy albo Chrystusowi, albo diablu, nawet jesli o tym nie wiemy.Sluzenie sobie i zycie wedlug wlasnych madrosci, a nie wedlug slow Jezusa, tez jest sluzba diablu.
"Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują." Mat. 7:13-14
Kris, napisales( as) - przepraszam, nie domyslam sie plci :) :
Wszyscy grzeszymy, wszyscy popełniamy błędy. Czy lepiej byłoby, abyśmy poumierali będąc niewinnymi maluszkami?
Odpowiadajac na te pytanie, zastanowmy sie po co nasz Milosierny Ojciec zeslal swojego Syna? Wlasnie dlatego, ze wszyscy grzeszymy i popelniamy bledy. Smierc Jezusa na krzyzu i Jego Swieta krew oczysci nas z grzechow, jesli oddamy sie w Jego rece i urodzimy sie na nowo. Wszyscy jestesmy w grzechu i wszyscy jestesmy duchowo martwii, dopoki nie poznamy prawdziwiej ofiary Chrystusowej i nie wyrzekniemy sie naszego grzesznego zycia, na rzecz pojscia za Jezusem. Chrystus mowi, ze nie wejdziemy do Krolestwa Bozego, jesli przed Bogiem nie staniemy jak dzieci. Byc jak dzieci, oznacza sluchac Ojca i wypelniac Jego wole, poniewaz Bog lepiej od nas wie, co jest dla nas dobre. Stanie sie jak owe dziecko jest mozliwe dopiero po urodzeniu sie na nowo.
Dlatego wlasnie podalam przyklad dziewczyny, ktora miala umrzec majac dwa latka i cieszyc sie zyciem wiecznym. Taka byla wola Boga, poniewaz Bog widzial, co sie stanie i jaka droge wybierze ta dziewczyna za kilkanascie lat. Dlatego chcial ja ocalic od piekla i zabrac kiedy byla jeszcze malutka.
Dla kogo bylo by to lepsze? Mysle, ze dla kazdego. Dla Boga, bo ocalil by zgodnie z wlasna wola kolejna dusze, dla dziewczynki, bo miala miec zycie wieczne i dla matki rowniez. Teraz na pewno jest jej trudniej zyc ze swiadomoscia, ze dziewczyna zmarnowala ta szanse na wiecznosc.

Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota. To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. (1 J 5, 11-13). Upamiętanie i nawrócenie się do Jezusa Pismo Święte nazywa „narodzeniem się na nowo, z Ducha" (J 3), gdyż przez ten akt człowiek odnawia relację z Bogiem, którą utracił na skutek grzechu.

To chyba mniej wiecej tyle, co moge powiedziec, jeszcze raz proszac, o sprawdzanie wszystkiego zgodnie ze Slowem Bozym. Nie chce aby ktokolwiek polegal na moich opiniach, poniewaz ja jestem tylko czlowiekiem i moge sie mylic.O tych, którzy „ przyjęli Słowo i codziennie badali Pisma, czy rzeczywiście tak się rzeczy mają", Biblia mówi, że „ byli szlachetniejszego usposobienia" (Dz 17,11). 


Re: Do Kris
taktórapamięta  
17-03-2012 18:50
[     ]
     
A ja uważam, ze nie nam sądzić, kto zmarnował szansę na wieczność. Idąc tym torem wszyscy zmarnowaliśmy ją lub zmarnujemy, ponieważ człowiek jest grzeszny i często umiera w stanie grzechu, łamiąc boskie przykazania. Nie nam oceniac, jak była "wartość " grzechu, czy narkoman jest bardziej grzeszny i stracony, czy może ten, kto dnia świętego nie święcił lub kradł czy kogos oczernił. Wiemy przecież, ze grzech jest to świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań boskich. Czy uzależniony narkoman jest całkowicie świadomy tego, co robi? Tak, tak, kiedyś musiał świadomie zacząć. Bóg jest miłosierny i nie nam oceniać jego postępowanie wobec zmarłych. 


Re: Do Kris
Ewa27  
17-03-2012 19:13
[     ]
     
taktórapamięta- dziekuje za twoja opinie.
W ramach sprostowania- ja nie osadzam, tylko dziele sie moimi przemysleniami na podstawie Biblii.
Mowisz ze Bog jest milosierny. Czy to znaczy, ze jest niesprawiedliwy? Bo jest tylko i wylacznie milosierny? kto wiec wedlug ciebie idzie na potepienie?
Jak zinterpretujesz te dwa fragmenty?
'Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. (14) Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują"

„ ... Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”. Nikodem spytał Go: „ Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się”? Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić...” (Ewangelia wg św. Jana 3:3-7). 


Do Ewy
zgrywus  
17-03-2012 22:20
[     ]
     
Ewo, dziękuję, że też starasz się mi pomóc. Pewnie jeszcze długa droga przede mną, żeby sobie wszystko poukładać.

Nie wydaje mi się jednak, żeby to wszystko było takie proste, że Bóg zabiera dziecko żeby nawrócić człowieka. Chyba jest to bardziej skomplikowane niż - trudne doświadczenie = nawrócenie. Czy Hiob potrzebował nawrócenia? Oczywiście nie porównuję się do niego, daleko mi do jego wiary i przede wszystkim pokory, tylko chodzi mi o to że nie ma prostych odpowiedzi na pytanie „dlaczego”. Tak jak pisała Huskuss, Hiob też nie dowiedział się w końcu czemu Pan Bóg tak go doświadczył.

A co do historii dziecka, którą opisujesz to jeśli Bóg miałby pozbawiać życia dziecka, żeby w przyszłości nie zbłądziło, pozbawiał by je tym samym wolnej woli. (Na tej zasadzie powinien również eliminować morderców, sterować lekarzami, którzy dopuszczają się zaniedbań itd. a jednak tego nie robi (a szkoda)) Idąc tym tropem, jeśli chcielibyśmy największego szczęścia dla naszych dzieci to musielibyśmy im życzyć by jak najszybciej zeszły z tego świata i trafiły do Nieba, bo w dorosłości mogą nie mieć na to szans, bo mogą się pogubić wśród pokus które niesie życie. Chyba nie tędy droga.

Z Bożą wola rzeczywiście łatwo się godzić wtedy gdy zgadza się z naszą. Tak jakoś zostało to stworzone przez samego Boga, że życie jest dla nas największym darem i naturalnym instynktem jest go bronić. Z tym się rodzimy, jest to wpisane w ludzka naturę. Nie ma co się dziwić, że rodzi się bunt jeśli życie zostaje odebrane naszym dzieciom, nawet jeśli robi to sam Bóg bez ludzkiej ingerencji. Chyba Ciebie również ta faza buntu nie ominęła, prawda.
Serdecznie pozdrawiam. 


Re: Do Ewy
Ewa27  
18-03-2012 00:45
[     ]
     
Tak, oczywiscie ze faza buntu mnie nie ominela. I cale szczescie. Nie mowie, ze strata dziecka=cierpienie= nawrocenie. Mysle tylko, ze jest to najlepszy moment do nawrocenia, poniewaz jest to moment, kiedy zaczynamy szukac Boga i zadawac Mu pytania, bardziej, niz w jakichkolwiek innych sytuacjach zyciowych. To mowie, z wlasnego doswiadczenia, oraz z doswiadczenia wielu nawroconych ludzi ktorych znam. Biblia mowi, ze bez nawrocenia nie ma zbawienia i ja w to wierze.
Co do woli Boga i woli czlowieka- jest to temat tak trudny, ze jestem pewna, ze kazdy musi dojsc do tego i zrozumiec na swoj sposob. Biblia mowi, ze Bog jest doskonaly i niezmienny, milosierny i sprawiedliwy, oraz ze pragnie, aby kazde stworzenie szukalo Go i uwielbialo calym swoim sercem. "A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać CAŁYM swoim sercem, objawię się wam (...)" (Jer. 29:13-14)
My nie mamy szukac Boga po to, aby uniknac piekla. My nie mamy szukac Go, aby odnalezc szczescie w zyciu. To sa wtedy NASZE cele. stawiane na pierwszym miejscu. Musimy zrozumiec, ze to Bog ma byc w centrum naszego zycia, On ma byc dla nas jak woda dla ryby i jak nasze powietrze. Malo tego, Bog nie chce nawet byc najwazniejszy w naszym zyciu, On chce byc dla nas WSZYSTKIM. Bog sam w sobie powinien byc celem naszego zycia, ze wzgledu na to kim On jest i ze wzgledu ze smiercia swojego Syna wykupil nas od grzechu i to jest bezcenne.
"Będziesz miłował Pana, Boga swego, z CAŁEGO serca swego i z CAŁEJ duszy swojej, i z CAŁEJ myśli swojej" (Mat. 22:37).
Takze mysle, ze szukanie Boga w pokorze to dopiero poczatek...czego wszystkim z calego serca zycze. 


Re: Do Kris
Kris  
18-03-2012 08:46
[     ]
     
Piszesz, że nie osądzasz, ale mi wydaje się, że podsumowanie czyjegoś życia pisząc, że lepiej żeby zginęła będąc dzieckiem to jednoznaczny osąd. To tak jakbyś napisała, że resztę życia ta dziewczyna świadomie i z premedytacją zmarnowała. Ja przynajmniej tak to odebrałem, może błędnie.
Ja niestety coraz mniej mam odwagi i pewności, aby tak jednoznacznie oceniać czyjeś życie. Nie mam wątpliwości że narkotyki, podobnie jak inne nałogi są złe. Sądzę jednak, że nie jesteśmy "czystymi" umysłami stojącymi przed wyborem: dobro lub zło. Dla mnie świat nie jest czarno-biały.
Jeśli chodzi o interpretowanie Pisma Świętego to nie, nie podejmę się. Nie czuję się kompetentny. Podobno Pismo Święte w wielu miejscach jest wieloznaczne, dużo jest w nim symboli. Przez co powinno być interpretowane przez "uczonych w Piśmie". Tak mi powiedział pewien ksiądz. Problem w tym, że i duchowni zdają się mieć problem z ową interpretacją...
Pozdrawiam 


Re: Do Kris
Ewa27  
18-03-2012 12:06
[     ]
     
czesc Kris, dziekuje ze wlaczyles sie do rozmowy.
Wydawalo mi sie, ze w moich wypowiedziach wielokrotnie podkreslalam, ze staram sie swoje wlasne opinie skracac do minimum i opierac sie wylacznie na biblii. Przepraszam, ze zostalam odebrana jako ta co wysuwa palec i osadza. Byc moze tak bylo, aczkolwiek na pewno nie swiadomie. Wierze, ze od osadzania jest tylko Bog. Zreszta gdybys zobaczyl mnie i mojego meza :). Cytat z biblii "nie sadz abys nie byl sadzony"pada miedzy nami bardzo bardzo czesto, staramy sie to kontrolowac, poniewaz mysle ze w naszej ludzkiej naturze jest wlasnie kogos osadzac. A to oczami Boga nie jest dobre. ( to nie moj osad, przeczytalam to w biblii).
Kiedy przez caly czas pisze, ze opieram sie na Slowie Bozym i staram sie podzielic swoja miloscia do Boga, czytam nagle, ze ktos nie ma nawet zamiaru zajrzec do tej Swietej Ksiegi, to poczulam jak uszlo ze mnie cale powietrze. Nikt chyba nie chce trudzic sie na darmo.
A swoja droga, to ksieza nigdy nie przestana mnie zadziwiac. Skoro wszystko co wiemy o Bogu, o wierze, o tym jak mamy zyc, o tym co jest dobre a co zle i wreszcie jaka jest wola Boza i plan dla naszego zycia, to wszystko wiemy z biblii, a przychodzi ksiadz i mowi- ty nie mozesz tego czytac, bo jestes laikiem- to co to jest za ksiadz i co to jest za wiara? I na czym ona sie opiera? ( nie osadzam tylko pytam). Czy wolisz naprawde sprawy tak wazne, najwazniejsze, jak twoje byc albo nie byc, zbawienie albo potepienie, powierzyc wylacznie ksiedzu? A co jesli on sie myli? Czy myslisz ze w dniu sadu zawolasz ksiedza i on sie bedzie przed Bogiem tlumaczyl zamiast ciebie? Tak nie bedzie, Bog powie- idz precz, nigdy cie nie znalem.
Dlaczego tylko ludzie po teologii moga czytac PS? Owszem, jest w nim sporo symboli i niezrozumialych miejsc, ale najwiecej ich jest w objawieniach i proroctwach dotyczacych konca swiata. Czy naprawde wierzysz, ze wskazowki co do tego jak miec relacje z Bogiem Ojcem i jak byc zbawionym, sa napisane szyframi, aby zwykly laik nie mogl tego zrozumiec? Nie- to jest napisane czarno na bialym, powtarza sie wielokrotnie i potwierdza w pismach wielu autorow.
Pismo Sw nie jest latwe i wiem, ze Bog daje sie poznac stopniowo, kawalek po kawalku, poprzez Ducha Swietego odkrywajac przed nami tyle ile uzna za stosowne. Jest gdzies na to potwierdzenie w PS, ale w tym momencie nie pamietam w ktorym miejscu.
Zauwaz, ze faryzeusze, byli uczonymi w pismie. Oni znali ST na pamiec. I co z tego? Byli martwii duchowo i skazali Jezusa na smierc.
A Jezus przyszedl do grzesznikow, do prostych ludzi, wiekszosc apostolow byla prostymi rybakami.

2 Tymoteusza 3:16-17
....(16) Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, (17) aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.

Jak widzisz Bog zacheca, aby karmic sie Jego Slowem, dla Boga jest to najwazniejsze, aby czytac Pismo kazdego dnia. Bardzo was prosze rowniez ja, czytajcie je, sprawdzajcie i wzrastajcie w wierze. Ludzie sa omylni, tak samo ja, tak samo ksiadz, tak samo pastor, tak samo rabin- my musimy byc czujni i nie dac sie zwiesc.

Biblia nie jest nudna, avatar jest :
http://www.youtube.com/watch?v=yH-iByavwiU 


Re: Do Ewy
uma  
18-03-2012 15:00
[     ]
     
Przepraszam,ze ingeruje w ten wątek i to nieco odbiegajac od temat,ale od pewnego czasu nurtuje mnie pewne pytanie i w zwiazku z tym mam ogromną prośbę-czy mogłabyś na nie prosto "tak" lub "nie" odpowiedzieć?

Pytanie to brzmi następująco:

Czy Twoja religia dopuszcza zabicie drugiego człowieka dla obrony prawdziwej wiary?

Uprzejmie proszę o króciutka odpowiedź.
Pozdrawiam. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Do Ewy
huskuss  
19-03-2012 15:05
[     ]
     
Umo, mam nadzieję, że nie próbujesz po prostu wsadzić kij w mrowisko. Twoje pytanie nawet nie wiąże się z tematami, jakie tutaj poruszyliśmy. Chyba łatwo wywnioskować odpowiedź na podstawie Dekalogu, do którego się tutaj często odwołujemy. Wiem, że nie do mnie zostało zadane, ale odpowiem:

NIE

Co więcej, wierzę, że to ja mogę kiedyś stracić życie za wiarę, tak jak wielu chrześcijan w innych częściach świata w naszych czasach, czy tak jak kiedyś apostołowie.

Oto jedyna broń, jakiej używam:

"Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca" (Hebrajczyków 4,12)

Pozdrawiam 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)


Re: Do Ewy
Kris  
19-03-2012 18:12
[     ]
     
"Co więcej, wierzę, że to ja mogę kiedyś stracić życie za wiarę, tak jak wielu chrześcijan w innych częściach świata w naszych czasach, czy tak jak kiedyś apostołowie."
Smutne jest, gdy Chrześcijanie muszą oddawać życie za swe poglądy, ale nie mogę się powstrzymać, aby nie opisać sytuacji dość odmiennej: Pracuję w małym konserwatywnym środowisku w szkole. Zdecydowana większość nauczycieli to Chrześcijanie. Kiedyś pojawił się nowy uczeń z rodziny ateistycznej. Katecheta nie wiedząc nic o nim, ani jego rodzinie stwierdził, że trzeba na niego uważać, bo tacy co nie wierzą są niebezpieczni. Uwierzcie, że znam znaczni "bardziej niebezpiecznych" mocno wierzących. Ja nie chodzę do kościoła. Nikogo jednak nie obchodzi w co wierzę i jak żyję lecz to że nie wysyłam swego syna na religię. Znajoma poradziła mi, abym nie obnosił się ze swymi poglądami, bo narobię sobie wrogów! Niedługo rekolekcje i trzeba będzie (w czasie pracy!) zaprowadzić dzieci do kościoła - chyba będę musiał "obnieść się" ze swymi poglądami...
Jedno jest pewne w Polsce wschodniej umieranie za wiarę nie grozi Chrześcijanom.
Przepraszam, jeśli nie na temat, ale musiałem to napisać.
Pozdrawiam 


Re: Do Ewy
Ewa27  
19-03-2012 19:19
[     ]
     
Musze ci powiedziec, ze chyba bardzo dobrze cie rozumiem Kris...
Z calym szacunkiem, ale nie mowisz o chrzescijanach. Mowisz o ludziach religijnych. Ludziach, ktorzy dla religii innych by zmieszali z blotem. Ludziach, ktorzy "modla sie pod figura a diabla maja za skora". Ludziach, ktorzy mienia sie wierzacymi, a maja zgnite serca.
Tez bym nie wysylala swoich dzieci na religie ani do kosciola ( katolickiego), poniewaz nie zgadzam sie z jego naukami. I nie musze byc w Polsce aby odczuc nienawisc ze stony rodziny i znajomych za takie a nie inne poglady.
Kris, mysle, ze moze ciebie zainteresowac ta stronka: http://www.drdino.pl/
Pozdrawiam! 


Re: Do Kris
Kris  
18-03-2012 15:05
[     ]
     
Pytasz:"Czy wolisz naprawde sprawy tak wazne, najwazniejsze, jak twoje byc albo nie byc, zbawienie albo potepienie, powierzyc wylacznie ksiedzu? A co jesli on sie myli? Czy myslisz ze w dniu sadu zawolasz ksiedza i on sie bedzie przed Bogiem tlumaczyl zamiast ciebie?"
Odpowiadam: Nie. Powiem więcej - moim zdaniem wiara w Boga nie jest tożsama z uczestnictwem w obrzędach religijnych. Podkreślę, że to jest jedynie moje przekonanie i nikogo od Kościoła nie nie chcę odciągać, ani też nie twierdzę, że moje przekonania są jedynie słuszne. Wydaje mi się, że Bóg jest nie tylko w gmachu kościołów.
Cieszę się, że w Piśmie Świętym odnalazłaś spokój i odpowiedzi na nurtujące Cię pytania. Mi się to raczej nie uda, a już na pewno nie w Kościele.
Obecność Boga najmniej czuję w słowach...

Pozdrawiam 


Re:Do umy
taktórapamięta  
18-03-2012 16:47
[     ]
     
Umo, to chyba nadużycie lub prowokacja... 


Re:Do umy
uma  
18-03-2012 17:27
[     ]
     
Jezeli zadaję takie pytanie,widocznie powoduje mna coś więcej niz zwykla ciekawosć i chyba mam prawo wiedzieć.Dla mnie jest to pytanie wręcz rozstrzygajace...a o czym?
Niedługo o tym napiszę.
Pozdrawiam. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Do Kris
huskuss  
19-03-2012 14:53
[     ]
     
Przyglądam się od dłuższego czasu rozmowie, ale dopiero dzisiaj mam w końcu czas, żeby zabrać głos. Dużo wątków poruszyliście, może zacznę od ostatniego.

Zgadzam się z Ewą - Biblia jest naprawdę dla każdego i to nasza odpowiedzialność, czy sami ją poznamy, czy nie. Przecież jedyną weryfikacją opinii i przekonań moich i innych ludzi jest właśnie tekst Pisma Świętego.

Nawet w ewangeliach mamy przykład, że ludzie przyjmujący naukę apostolską o Jezusie, nie podchodzili do tego, co im głoszono ze ślepym zaufaniem, ale sami sprawdzali: „Ci (...) przyjęli słowo z największą gotowością umysłu, każdego dnia starannie badając Pisma, czy tak się rzeczy mają” (Dzieje Apostolskie 17:11)

Boża logika jest właśnie odwrotna do tej, że Pismo Święte powinno być interpretowane jedynie przez uczonych. Bóg mówi, że ewangelia jest tak prosta, iż może nawet stanowić obrazę dla uczonych. I zazwyczaj tak jest, że ci pławiący się we własnym intelekcie nie doceniają prostoty zbawienia i Bożego słowa.

‘Napisano bowiem: Wniwecz obrócę mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę. Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. (1 Kor. 1:19-21)

'Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą.' (1 Koryntian 1,18)

‘Ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym.’ (1 Kor. 1:27-29)

A w miarę studiowania i w miarę poznawania Bożych nauk, te trudniejsze fragmenty również stają się zrozumiałe. Poznawanie Boga to niekończąca się opowieść, ale jednak zrozumienie sedna ewangelii to punkt wyjścia, od którego każdy może zacząć.

Pozdrawiam :) 
Mama Hani (18.07 - 26.08.2009)* i Zosi (06.08.2010)

Ostatnio zmieniony 19-03-2012 14:56 przez huskuss

Re: Do Huskuss
uma  
19-03-2012 15:28
[     ]
     
Bardzo dziękuję za kategoryczną,zdecydowaną odpowiedź,która niezmiernie mnie ucieszyła.

Nie wiem natomiast dlaczego nie odezwała się Ewa,którą to właśnie pytałam-być może jej odpowiedź byłaby inna?
Nadal czekam... 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco

Re: Do Huskuss
Ewa27  
19-03-2012 15:55
[     ]
     
Umo, nie odpowiedzialam, bo uznalam to za niezbyt dobry zart, no ale skoro pytalas powaznie....nie myslalam ze sprowadzi sie to do takiego poziomu.
Oczywiscie ze odpowiedz brzmi nie. Przypomnij sobie przykazanie "nie zabijaj". Rowniez Jezus mowil wrecz, ze jesli ktos w sercu swym nienawidzi drugiego czlowieka, to jest to na rowni z tym jakby juz go zabil. My mamy milowac swoich bliznich i nastawiac drugi policzek.
Aha i jeszcze jedno- juz ci wspominalam kiedys ze nie naleze do zadnej religii, tylko do Jezusa. 


Re: Do Huskuss
Hanulka2009  
19-03-2012 17:56
[     ]
     
Pytanie Umy brzmi trochę dziwnie w kontekście bezsprzecznego faktu, że to właśnie chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią na świecie - dziś w ponad 70 krajach ludzie giną tylko za to, że wyznają Chrystusa. Rocznie za wiarę ginie około 170 000 chrześcijan.
Więcej danych na:

http://www.pkwp.org/ii_dszkp_2010/przesladowania_chrzescijan_w_liczbach/


kasia, mama Hanulki 


Re: Do Kris
Kris  
19-03-2012 17:52
[     ]
     
Co do tej prostoty to nie jestem przekonany. Często bywa tak, że ludzie coś wyczytają i wierzą w to przez stulecia. Następnie za sprawą naukowych badań okazuje się, że to było inaczej i wtedy ogłasza się, że w Biblii zapisana jest prawda, lecz dana rzecz jest symbolem i nie należy odczytywać jej dosłownie. (jeden z wielu przykładów - stworzenie świata w siedem dni)
I wychodzi na to, że przez wieki ludzie źle ją rozumieli. Zastanawiam się więc czy teraz ją dobrze ludzie interpretują.
Pozdrawiam 


Re: Do Kris
uma  
19-03-2012 20:36
[     ]
     


Nie rozumiem dlaczego moje pytanie tak bardzo dziwi w kontekscie Inkwizycji,krucjat,dziesiatków wojen o podłożu religijnym w Europie,masakrach grup innowierczych ( m.in.katarów) etc...Przecież wszyscy ci ludzie zabijali w imie jedynej słusznej wiary,nie uwazając tego za cos nagannego,wrecz przeciwnie,cały czas powołujac się na Pismo Świete.A dlaczego niby nie?Wszak Jahwe też "wytracał" całe nieposłuszne narody...

Fundamentalizm i fanatyzm,zarówno polityczny jak i religijny jest jedną z najwiekszych przyczyn zła panującego na świecie-wystarczy przypomnieć sobie ,ile krwawych ofiar pociągnęły za sobą komunizm i faszyzm,a w czasach nowszych wojna bałkańska czy fundamentalizm islamski.
Zawsze znajdą się ludzie chętni do walki dla idei,choćby była jak najbardziej szalona.

W tym kontekście cieszą Wasze zdecydowane odpowiedzi "NIE"...



Spory między katolikami i protestantami mnie nie interesuja,jako że nie należe do żadnej z tych grup wyznaniowych.Jednak muszę powiedzieć,ze przy wszystkich swych błędach katolicyzm wydaje mi się nieporównanie bardziej ludzki,tolerancyjny,przepelniony miością bliźniego(instytucje charytatywne),poza tym bardziej nowoczesny i otwarty na naukę(brawo dla Watykanu za zainstalowanie najwiekszego teleskopu swiata!).

Strzeżmy się fanatyzmu...to sprawca najwiekszych nieszczęśc w historii...

Konczę swoje wypowiedzi w tym wątku,dowiedziałam się,że nie popieracie zabijania w imię wiary( a ileż ludzi popiera i uwaza za uzasadnione!) i to napawa optymizmem.

Pozdrawiam... i bez gniewu proszę,drogie Koleżanki. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco
Ostatnio zmieniony 19-03-2012 20:44 przez uma

Re: Do Kris
uma  
19-03-2012 20:48
[     ]
     
Jeszcze jedna uwaga-w ewentualnej odpowiedzi proszę o niecytowanie Biblii-ja( i nie tylko ja) odczytuję w niej zupełnie inne tresci,jak np.we fragmencie o ponownym odrodzeniu się.Wielu badaczy uważa ten fragment za jeden z najważniejszych dowodów na to,że Jezus wiedział o reinkarnacji...
Bardzo proszę o uszanowanie mojej prośby. 
życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco
Ostatnio zmieniony 19-03-2012 22:14 przez uma

Re: Biblia
Kris  
01-04-2012 17:45
[     ]
     
Właśnie to mam na myśli. Jest wiele interpretacji Biblii, nawet wewnątrz Kościoła.
Wszystko, moim zdaniem gra, jeśli ktoś wczytuje się koncentrując na samodoskonaleniu, próbuje w jej słowach odnaleźć sens. Za to groźnie robi się, jeśli ktoś chce "poprawiać" świat, ingerować w życie innych, "bo tak mu każe Biblia".
Pozdrawiam 


do Umy
Ewa27  
19-03-2012 21:22
[     ]
     
Sama wiec Umo widzisz, ze nie wszystkich ludzi mozna wrzucic do jednego worka..... 


Re: Do Kris
Ewa27  
19-03-2012 20:50
[     ]
     
Wysylam dla ciebie odpowiedz jeszcze raz, bo umiescila mi sie wczesniej pod nie tym postem co trzeba:
Musze ci powiedziec, ze chyba bardzo dobrze cie rozumiem Kris...
Z calym szacunkiem, ale nie mowisz o chrzescijanach. Mowisz o ludziach religijnych. Ludziach, ktorzy dla religii innych by zmieszali z blotem. Ludziach, ktorzy "modla sie pod figura a diabla maja za skora". Ludziach, ktorzy mienia sie wierzacymi, a maja zgnite serca.
Tez bym nie wysylala swoich dzieci na religie ani do kosciola ( katolickiego), poniewaz nie zgadzam sie z jego naukami. I nie musze byc w Polsce aby odczuc nienawisc ze stony rodziny i znajomych za takie a nie inne poglady.
Kris, mysle, ze moze ciebie zainteresowac ta stronka: http://www.drdino.pl/
Pozdrawiam! 


z autorką tematu
sandruska  
26-05-2012 11:21
[     ]
     
a ja chyba utozsamiam sie z autorką tego tematu. mam identyczne odczucia jak ona i czytajac jej slowa jakbym czytala swoje. 
Sandra Mamusia kochanego Kubusia! 14.05.2010r [*]:(
Oliwki 14.04.2011r [*]:(
I Wiktorka ur 11.01.2013r:)

Re: z autorką tematu
zgrywus  
26-05-2012 20:04
[     ]
     
Nie dziwię Ci się, prawie każdy w początkowym stadium żałoby utożsamiał się z tymi słowami. Też po stracie córeczki miałam ogromne załamanie wiary. Nie powiem żeby teraz było rewelacyjnie, ale jest lepiej.Bóg jest czy w niego wierzysz czy nie, moje myslenie zmieniło się o tyle, że teraz juz wiem że modlitwami czy byciem dobrym niczego sobie nie zaklepujemy. To mi niestety nadal utrudnia modlitwę, bo nie ma już w niej tyle nadzieji co kiedyś. Modlitwa ma przemieniać nas, a nie koniecznie rzeczywistość w której zyjemy i mamy zawsze liczyć się z Bożą wolą. To trudne i nadal miewam z tym problem. Czasami wydaje się, że życie to taki nieustanny test. Zostaliśmy stworzeni ludzmi, a mamy nabywać boskich cech i wyrzekać się przywiązania do tego co ludzkie, Boga stawiać zawsze na pierwszym miejscu. Komu się to udało temu aureola. Mi do tego daleko. 


Re: z autorką tematu
womendontcry  
13-09-2012 22:22
[     ]
     
Zgrywusko,

szanuję Twoją wiarę, tym bardziej, że w parze z nią deklarujesz dobroć, ale argument "Bóg jest, czy w niego wierzysz, czy nie" - ma taką samą wartość, jak "życie na Marsie jest, czy w to wierzysz, czy nie..."

Pozdrawiam serdecznie. 


------------------------------
03.07.2010 skończył się świat,
i nikt tego nie zauważył...

Re: z autorką tematu
zgrywus  
14-09-2012 20:57
[     ]
     
To nie żaden argument, który ma kogoś przekonać tylko stwierdzenie faktu, moje głęgokie przekonanie. A, jeśli mogę spytać, Ty w Niego nie wierzysz nic a nic? 


Re: z autorką tematu
womendontcry  
16-09-2012 19:03
[     ]
     
Głębokie przekonanie - tak, stwierdzenie faktu - nie. :)

Zgrywusko,
nic a nic.
Brakuje mi jak widać łaski wiary...
Zawsze miałam z tym problem, choć kiedyś byłam raczej osobą wątpiącą i poszukującą (ale bez szczególnego zapału); po śmierci Córeczki wątpliwości mnie opuściły - stałam się zdeklarowaną ateistką.

Nasze życie to wypadkowa różnych zdarzeń, splot okoliczności, na które nie mamy wpływu, i efekt decyzji, które podjęliśmy.
Nie obwiniam szatana o ból tego świata, ale i nie dziękuję Bogu za jego radości.
Zło i dobro, to tylko zło i dobro, którymi obdarzamy się my - ludzie.
O wartości człowieka stanowią jego uczynki, nie deklarowana wiara.
Myślę, że w ogólnym rozrachunku, niezależnie od tego co i czy w ogóle coś czeka nas po drugiej stronie - to właśnie dobro liczy się najbardziej, zarówno tu i teraz, jak i tam, kiedyś...
Czyż nie...?

Pozdrawiam serdecznie :) 


------------------------------
03.07.2010 skończył się świat,
i nikt tego nie zauważył...
Ostatnio zmieniony 16-09-2012 19:07 przez womendontcry

Re: z autorką tematu
zgrywus  
17-09-2012 21:55
[     ]
     
Z tą dobrocią to oczywiście masz rację.
Co do Twojej wiary to nie wiem czy jest to rzeczywiście całkowity jej brak czy raczej jakiś rodzaj buntu, zwłaszcza że jak sama piszesz śmierć córeczki miała na to też wpływ. Przekonywać Cię do niczego nie zamierzam, bo to nie tędy droga, ale się za Ciebie pomodlę niezależnie od tego co o tym sądzisz ;-)
Pozdrawiam serdecznie 


Re: z autorką tematu
zgrywus  
11-10-2016 22:09
[     ]
     
Widać w moim życiu tak jest, że wszystko co kiedyś naszczekałam muszę potem odszczekać. Teraz mogłabym przybić piątkę z Womendontcry, a swoje dyrdymały na temat wiary wsadzić między... powiedzmy bajki. Pewnie już nikt z "dawnych" tego nie czyta, ale co tam. Jak widać życie (czy też Bóg, jak kto woli) potrafi tak dowalić, że można znaleźć się duchowo w punkcie, o który by się nigdy nie podejrzewało. Chyba wolę wierzyć, że Bóg ma nas w nosie, niż ufać, że zafundował nam to bo miał "ważny" powód. 


Re: a ja nie wierze juz w boga
mama_wiktorka  
05-10-2012 09:42
[     ]
     
Ja bez wiary zatraciłabym siebie jak również mój związek.
To właśnie wiara, pokora wobec Boga mi pomaga życ dalej, bez mojego synka.Co nie znaczy,że nie budzę się z bólem każdego dnia i nie myśle o moim dziecku. Bardzo często wyobrażam sobie jaki by był, rozmawiam o nim z moim mężem.
Życie jest niesprawiedliwe, wiem, bo sama straciłam dziecko w 9. msc ciąży. Jednak nie nam wydawac sprawiedliwosc tu na ziemi.

Dla mnie to jest jakis cud,że już nie zazadroszczę matkom, któte mają dzieci, bo one mają swoje dzieci a zazdrosc mi nie pomoże odzyskac mojego synka.
Też się zastanawiałam, dlaczego te które piją, cpają mają je.Jednak my sobie nawet nie zdajemy sprawy jakie te dzieci mają problemy ze zdrowiem. Wiem tym, bo mam koleżankę, która jezdzi do sióstr zakonnych, które opiekują się dziecmi własnie takich kobiet.

Ja mam nadzieję,że odzyskasz wiarę i z czasem pokój ducha.

Swiatełka do nieba dla Twojego dziecka {*} {*} {*}


Wiktorek 21.04 2011 {*} 


Re: a ja nie wierze juz w boga
donata  
08-12-2012 23:14
[     ]
     
Mysle ze zalamanie wiary to normalne myslimy bog czuwa i wierzymy nic zlego sie nie stanie,a jednak sie stalo u mnie u wszystkich innych mam tu obecnych.dlaczego tak sie stalo nie wiem do dzisiaj (stracilam tragicznie 7-dmio letnia zdrowa coreczke)do tego wszystkiego mam dobrego ale bardzo wybuchowego meza ktory sam w swoim zyciu przeszedl przemoc a na koniec samobujcza smierc swojego ojca.sam chcial( ale nie potrafil)byc dobrym ojcem)to wlasnie moja coreczka rozkochala jego serce przed smiercia i zostawila sile do walki.minelo 8,5 lat od odejscia Franziski przezylam bardzo ciezki okres ,ale to wlasnie wiara ktora ozywila sie po smierci Franzi potrafila mi to wszystko przetrwac.musze dodac ze mieszkam poza granicami polski i mam cala rodzine w polsce.Mysle ze wiara daje mi poczucie ze Franzi nie ma i to koniec,ale skoro jest Bog to moje dziecko tez zyje niewidzialne dla nas ale to nie koniec.Pozdrawiam cieplutko donata 


Re: a ja nie wierze juz w boga
donata  
08-12-2012 23:16
[     ]
     
Mysle ze zalamanie wiary to normalne myslimy Bog czuwa i wierzymy nic zlego sie nie stanie,a jednak sie stalo u mnie u wszystkich innych mam tu obecnych.dlaczego tak sie stalo nie wiem do dzisiaj (stracilam tragicznie 7-dmio letnia zdrowa coreczke)do tego wszystkiego mam dobrego ale bardzo wybuchowego meza ktory sam w swoim zyciu przeszedl przemoc a na koniec samobujcza smierc swojego ojca.sam chcial( ale nie potrafil)byc dobrym ojcem)to wlasnie moja coreczka rozkochala jego serce przed smiercia i zostawila sile do walki.minelo 8,5 lat od odejscia Franziski przezylam bardzo ciezki okres ,ale to wlasnie wiara ktora ozywila sie po smierci Franzi potrafila mi to wszystko przetrwac.musze dodac ze mieszkam poza granicami polski i mam cala rodzine w polsce.Mysle ze wiara daje mi poczucie ze Franzi nie ma i to koniec,ale skoro jest Bog to moje dziecko tez zyje niewidzialne dla nas ale to nie koniec.Pozdrawiam cieplutko donata 


Re: a ja nie wierze juz w boga
donata  
08-12-2012 23:40
[     ]
     
Wiem ze po odejsciu mojej coreczki na drugi dzien dostalam sms kondolencyjny mojej cioci "Bog zasmucil Bog pocieszy ,wiem ze wtedy to bardzo mocna zlosc poczulam do Boga ,jednak z biegiem czasu nie dawalam rady wiec zaczelam sie modlic ,najpierw "Ojcze Nasz.... kiedys pozniej moje modlitwy to byly rozmowy w ktorych mowilam Bogu to co odczuwam co mnie dreczy gdzie zachwianie .Zaczynalam dostawac odpowiedzi moja wiara sie poglebiala.Nie sluchalam nikogo chcialam poznac sama ,poczulam wstred do ludzi ktorzy zawsze wiedzieli lepiej :jak mam sie zachowac jak Bog by chcial itp.Bardzo mnie to draznilo ,az poznalam Boga sama jakim naprawde jest.Bardzo mnie to irytowalo (moja niechec do ludzi)przeczylo to "kochaj blizniego twego jak siebie samego"nie potrafilam tego zrozumiec az kiedys ksiaz wytlumaczyl mi ze nic na sile ale pokolei.Powiedzial ze mam pokochac sama siebie znowu a potem i blizniego bede patrzec inaczej.Pozdrawiam donata 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora