dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

,,OSKARŻONY-BÓG''
T.A.M.  
10-04-2009 13:12
[     ]
     
,,OSKARŻONY- BÓG

Stanęłam ze spuszczoną głową. Żelazne drzwi zatrzasnęły się za
mną z metalicznym hukiem. Ból głowy, ból jaźni...ciemność.,,Abyś się
okazał sprawiedliwy w słowach swoich''. Całkowita bezradność, jaka
ogarnęła moje myśli, oplatała mnie lepką pajęczą nicią. Zadanie, z
jakim mnie wysłano, zakrawało na niewykonalne- osądzić Boga.

W jaki sposób osądzić Boga? Jeden już próbował i, stanąwszy z
Wszechmocą w szranki, ugiął się i ledwo słyszalnym szeptem wyznał:
- Odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele...
Czy mnie też to czeka? Dlaczego pokusiłam się na tę z góry przegraną batalię?

Może ... chciałam na własne oczy zobaczyć to, czego śmiertelnikowi
nie godzi się ujrzeć? Osiągnąć to, co uczyniłoby moje życie
spełnionym? Jeśli tak, to nie powiodło mi się. Bo zewsząd ogarniała
mnie tylko cisza i mrok.
- Halo! Jest tu kto?- odważyłam się wreszcie zawołać. Zawołać? Nie,
raczej wychrypieć, tak miałam zaciśnięte gardło.

Nic. Cisza. I mrok jakby bardziej gęsty. Zaczęłam się bać.
Odwróciłam się w stronę drzwi i pobiegłam, mając nadzieję, że wkrótce
natknę się na wyjście, ewentualnie jakąś ścianę. Ogarniała mnie
panika, bo nie było nic. Jedyna pewność to podłoga i mrok. Zatrzymałam
się. Usiadłam i postanowiłam czekać.
- Czy to jest Twoja metoda pokonania przeciwnika?- zawołałam w
desperacji.-Ogarnąć lękiem, pokazać mu jego małość, dobić? Jakaż to
moc Boża?

-Co tu robisz człowieku? -doszły mnie słowa. Zaskoczona - rozejrzałam
się. Głos rozlegał się zewsząd, ale bez konkretnego źródła.
Przypuszczam, że bardziej go było słychać w mojej głowie niż obok
mnie.

-Jestem...-zawahałam się.- Przyszłam, bo wysłano mnie z poleceniem
osądzenia Cie, Boże.
-Abyś mogła mnie osądzić, musisz mnie poznać.-głos odbił się echem i
wypełnił mnie jakimś dziwnym uczuciem zagłębiania się w przejmującej
zimnej toni. -Czy znasz mnie?

Zastanowiłam się. Czy znam Boga? Czy ktokolwiek na ziemi może
powiedzieć,że Go zna? Ale przecież ci, którzy mnie wysłali, tak wiele
o Nim mówili. Wydawało się, że znają Boga na wylot, że potrafią nawet
przewidzieć Jego poczynania.
-Mówiono o Tobie, że jesteś Dobry, a jednocześnie Okrutny. Że
zachowujesz przy życiu, a jednocześnie tego życia pozbawiasz. Chronisz
przed złem, pozwalasz mu jednak panować. Że zamykasz oczy na obozy
koncentracyjne, odwracasz się, gdy głodne dzieci wyciągają do Ciebie
wychudzone rączki...

Lista żalów, jakie wysłannicy przedstawili była długa. Zbyt długa.
W miarę ich wypowiadania gasł mój buntowniczy nastrój. Jakaś pustka
tworzyła się w mym umyśle, jakby wypowiadane słowa odchodziły,
zabierając ze sobą sens i cel mojej misji. Wyczerpana- zamilkłam.
- To wszystko?

Wiedziałam, że to nie wszystko. Ale postanowiłam ograniczyć się do
tego, co powiedziałam. Czekałam teraz na odpowiedź, jakakolwiek by ona
była. Naraz w ciemności zamigotała delikatna poświata, która nasilała
się dotąd, aż mrok ogarniający mnie zewsząd ustąpił szarej jasności
wieczoru. Byłam u podnóża skalistego wzniesienia. Zimny powiew
poruszał kępami traw. Wzdrygnęłam się. Było pusto i cicho, jakby
niedawno przeszedł tędy jakiś kataklizm. Rozejrzałam się. Na lewo, za
rozległym zagajnikiem, rozciągała się panorama jakiegoś miasta. Wśród
szarych budynków wyróżniała się swoją bielą i ogromem prostokątna
budowla. Zachodzące słońce migotało w złoceniach, którymi była
ozdobiona. Gdzie ja jestem? Co to za miasto i wzgórze?

Szmer głosów dobiegł mnie z góry. Obejrzałam się i zobaczyłam ludzi
schodzących po wijącej się udeptanej ścieżce. Chciałam ich zagadnąć,
ale rozmawiali w jakimś obcym języku. Widać było w ich gestach i
zachowaniu wielkie poruszenie. Wstałam i ruszyłam w górę, aby odkryć
przyczynę ich wzburzenia.
Zza wzniesienia wyłonił się wstrząsający widok. Trzy poskręcane w
agonii ciała zawisłe na drewnianych belach krzyży. Czy to...?
Znieruchomiałam w zaskoczeniu. Obraz, jaki towarzyszył mi od
dzieciństwa, uderzał teraz surowością i okrucieństwem. Więc tak to
wyglądało... Nagi korpus, posiniaczony i brudny, paskudna rana w boku
i czarne, zakrzepłe plamy krwi. ON. W całej hańbie umęczonego
człowieczeństwa. Podeszłam bliżej, by zobaczyć do jakiego stopnia
można doprowadzić cierpienie. Chciałam to ujrzeć, a jednocześnie bałam
się tego. Bałam się tego. Bałam się oblicza śmierci, bałam się, że nie
będę umiała odpowiedzieć na pytanie, które-wiedziałam-na pewno mi
postawią.
- Jezusie- wyszeptałam.Wiatr przysłaniał czarnymi pozlepianymi krwią włosami wychudzone
policzki. Cień kładł się smugami na opuszczoną głowę, ale twarz nie
była ciemna, wręcz odwrotnie- jasna w swoim śmiertelnym spokoju.
,,Zraniony i opuszczony, mąż boleści...''- dobiegły mnie z mroków
pamięci słowa Izajasza-,, a myśmy mniemali, że od Boga zbity i
zraniony. A on za występki nasze...''

-Jak to Boże?!- wykrzyknęłam, opierając czoło o szorstkie drewno.-
Przecież to Twój SYN... dlaczego Go opuściłeś? Pozwoliłeś na takie
cierpienie? Taki jesteś nieczuły? Czy po to, by Tobie się spodobać,
musiał przeżyć taki ból? Nie mogłeś odpuścić, przebaczyć?

Nagle zrozumialam. To nie Bóg. Nie Ojciec, ale ja ze swoim tupetem
i racją zawiesiłam Go na krzyżu. A On zgodził się na to, by nie było
cierpienia, bólu i śmierci. Aby każdemu, kto przyjdzie rzucić w twarz
Jego Ojca gorycz ludzkiej bezradności, pokazać Swoje przebite dłonie i
powiedzieć.
-Kocham cię. Nie musiałem walczyć o ciebie, ale zrobiłem to. I
wygrałem. A teraz osądź moje postępowanie i ból Mojego Ojca, który
wiedział na co wystawia mnie Jego i Moja miłość. Już niedługo skończy
się zło. Zwyciężyłem. Ty tylko przyjmij, proszę moje zwycięstwo....

Zamknęłam oczy, a kiedy ponownie je otworzyłam, zobaczyłam przed soba
drzwi- wysokie, drewniane, z metalowymi okuciami. Nacisnęłam Klamkę.
-Czy już mnie osądziłaś?- dobiegł mnie cichy, poważny głos.
Zatzymałam się na chwilę, a potem zdecydowanie pchnęlam drzwi. Tak.
Teraz już wiem, co odpowiedzieć posłańcom. I choć wiem, że nie wszyscy
przyjmą taką ocenę Boga, mnie ona wystarczała. Bo sąd już się odbył.
Na Golgocie. ''

Ten artykuł dostałam kiedyś od mojego( wtedy jeszcze przyszłego) męża. Nie wiem, z jakiej gazety pochodzi, pod spodem jest tylko BB, więc nie znam też autora.
Ostatnio znalazłam ten artykuł pomiędzy książkami, zapomnialam, że go miałam.
Pomyślałam, że się podzielę, może ktoś znajdzie w tych słowach coś dla siebie. Zwłaszcza, że mamy Wielki Tydzień.

Gdy czytałam je po raz pierwszy, poruszyły coś w głębi duszy. Teraz po śmierci synka czytam je w pewien sposób na nowo.
Czytam przez pryzmat moich osobistych kłótni z Bogiem. Przez mój bunt, rozpacz, wściekłość. Przez pryzmat moich pytań- bez odpowiedzi-wykrzyczanych nie raz, ciągle i ciągle od nowa...
,,Dlaczego?!!!''
,,Czy naprzwdę nie mogło być inaczej?''
,,Co ja takiego zrobiłam? Czy jestem aż taka zła?''
,,O co Ci chodzi?''
,,Gdzie byłeś, gdy moje maleństwo tak cierpiało?''
,,Czemu byłeś głuchy na moje prośby?''
,,Jak mam Ci nadal ufać?''
,,Czy wogóle jesteś?''
... ... ...
Najczęściej chodziłam wtedy po lesie... wolałam tewarzystwo drzew niż ludzi. Drzewa nie mówiły:,, Weź się w garść! Tak nie można! To za twoje grzechy! Bóg doświadcza tych, których kocha! Raduj się twoje dziecko już w niebie! Bóg wie , co robi!....''itd.itd.itd...
Gdy wykrzyczałam już wszystkie pytania, gdy mogłam już tylko szeptać: ,,Nie rozumiem Cię, nie umiem pojąć Twoich decyzji...,,Czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko...?''-jak śpiewała E. Geperd.
Wtedy chłonęłam ciszę, spokój, dyskretne piękno lasu... nabierałam sił.

Teraz sobie myślę, że takim spokojem i ciszą może podzielić się tylko Ten, Który Zwyciężył... ja mogę prosić tylko bym umiała przyjąć to zwycięstwo, bym tego nie zmarnowała, próbując pojąć swoim ,,małym rozumkiem''... bym w Jego zwycięstwie, Jego poświęceniu co raz to na nowo odnajdywała siłę na kolejny krok, na kolejny dzień...

Ania, mama Teo (15.07.2008-20.07.2008) 
Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
MamaAdasia  
11-04-2009 14:27
[     ]
     
Podoba mi się ten tekst. Taki normalny i w tej normalności, bez patetyczności i przesady, głęboki i mądry. 

Ania- mama:
Adasia- Aniołka 36tc. 2.10.2008r. [']
Aniołka 10tc., 18.09.2007r.[']

Zuzanny Marty 18.11.2010 32/33tc
i Zofii Agnieszki 27.07.2012 39tc

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
Elizabeth  
15-04-2009 13:49
[     ]
     
Pragnę zaznaczyć, iż to co tu napiszę to nie jest odpowiedź a raczej moje ustosunkowanie się do tematu. Chciałabym coś powiedzieć w kwestii oskarżania Boga tak w ogóle.
Pocieszenia w stylu : ,, Weź się w garść! Tak nie można! To za twoje grzechy! Bóg doświadcza tych, których kocha! Raduj się twoje dziecko już w niebie! Bóg wie , co robi!....''itd.itd.itd... są faktycznie beznadziejne. Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest to, że ludzie, którzy tak mówią, po prostu nie rozumieją czyjegoś bólu zgodnie z pewnym mądrym przysłowiem : „Tylko serce zna własną gorycz i nikt obcy nie podziela jego radości” Ale to nie Bóg nas nimi pociesza, gdyż takich słów w ogóle nie znajdujemy w Piśmie Świętym. Mało tego – wiele osób opisanych w tej Księdze zadawało Mu pytania, ba nawet czasem miało pretensje, ale stwórca nigdy się nie obrażał i zawsze je wyjaśniał. Taki np. Hiob. Nie wiedział przecież czemu cierpi i zadawał Bogu pytania w tej sprawie.
„Obrzydło mi życie, toteż puszczę wodze [po hebrajsku: „dam folgę”] mojej skardze i będę mówił w goryczy mojej duszy” (Joba 1:2, 18, 19; 10:1)
Ujmując życie realistycznie Biblia mówi :Jest „czas płaczu” (Kaznodziei 3:1, 4).
Ludzie opisani w Biblii rozpaczali jak choćby król Dawid, który opłakiwał śmierć swego zamordowanego syna, Amnona, ba, „wybuchnął (...) wielkim płaczem” (2 Samuela 13:28-38). Pogrążył się w żałobie nawet po stracie niegodziwego syna Absaloma, który usiłował pozbawić go władzy królewskiej. W sprawozdaniu biblijnym czytamy: „Wtedy król [Dawid] zadrżał i wstąpiwszy do górnej komnaty nad bramą, zaczął płakać. I chodząc tam i z powrotem tak wołał: Synu mój, Absalomie! Synu mój, synu mój, Absalomie! Obym to ja był umarł zamiast ciebie! Absalomie, synu mój, synu mój!” (2 Samuela 18:33). Dawid rozpaczał jak każdy normalny ojciec. Bardzo często rodzice woleliby sami umrzeć niż stracić dziecko. Nigdzie nie doczytamy się, by Bóg go za te rozpacz potępił. Nie powiedział do Dawida: „No co ty Dawid, nie wiesz,że nie powinieneś rozpaczać, Twoje dziecko jest w niebie” ani niczego podobnego.
A jak Jezus zareagował na śmierć swego przyjaciela Łazarza? Zbliżając się do jego grobu, zapłakał. Chociaż wiedział, że za chwilę wskrzesi go z martwych i faktycznie tak uczynił, ale i tak zapłakał – bo to są normalne ludzkie uczucia.
Gniew też jest jednym z objawów smutku.
Autorzy książki Leavetaking—When and How to Say Goodbye (Odejście — kiedy i jak się pożegnać) radzą: „Nie pozwalaj innym, by ci dyktowali, co masz robić i odczuwać. Żałobę każdy przeżywa inaczej. Drudzy mogą uważać — i dawać ci do zrozumienia — że rozpaczasz za mocno lub za słabo. Przebacz im i nie myśl o tym. Próbując sprostać oczekiwaniom ludzi albo całego społeczeństwa, hamujesz swe postępy na drodze do odzyskania równowagi emocjonalnej”.
Biblia nazywa naszego stwórcę : „Bogiem wszelkiej pociechy”! (2 Koryntian 1:3). Daje obietnicę,iż Jego czynna moc — potrafi obdarzyć nas „mocą wykraczającą poza to, co normalne”, abyśmy umieli sobie radzić dzień po dniu (2 Koryntian 4:7).
Ale Biblia daje też konkretną, realną nadzieję. „Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce. Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego [Jezusa]; i wyjdą” (Jana 5:21, 28, 29). Jezus Chrystus zapewnił więc, że miliony zmarłych będą znowu żyć na ziemi, mając przed sobą perspektywę wiecznego mieszkania na niej w pokojowych, rajskich warunkach.
Jezus wskrzeszał też zmarłe dzieci. Nie próbował pocieszać ich rodziców – tylko konkretnie działał. Pokazał tym, co uczyni w niedalekiej przyszłości na większa skalę. Jakże szczęśliwa musiała być wdowa z Nain, gdy Jezus zatrzymał kondukt pogrzebowy i wskrzesił jej jedynaka! (Łukasza 7:11-17). Kiedy później w pobliżu Jeziora Galilejskiego przywrócił życie 12-letniej dziewczynce, jej rodziców „ogarnął (...) wielki zachwyt” (Marka 5:21-24, 35-42).
Pismo Święte daje odpowiedzi na mnóstwo pytań, nie jest za stare, by mogło nam pomóc, zaskakuje logicznością argumentacji, a ponadto informuje nas o tym jaki naprawdę jest Bóg. 


Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
Wera  
31-03-2010 09:45
[     ]
     
Czytałam ten wątek niespełna rok temu, kiedy trafiłam na forum. Poruszył coś w mojej duszy, wracałam do niego w trudnych momentach.
Aniu po raz kolejny jestem Ci wdzięczna, że się z nami podzieliłaś. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
Joannap  
31-03-2010 16:14
[     ]
     
Tak bardzo chciałabym zrozumieć...
Zastanawiam się cały czas czego ma mnie to w życiu nauczyć, co mam zrozumieć, co chce mi przekazać Bóg odbierając mi córeczkę. Nie wiem po prostu nie rozumiem...chyba jestem za głupia żeby to pojąć...nie potrafię tego przyjąć z pokorą... 
-------------------------------------------------------------------
"Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."


Kocham i tęsknię...


Ostatnio zmieniony 31-03-2010 21:01 przez Joannap

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
kulkry58  
10-04-2010 21:27
[     ]
     
Nie mam pokory w sercu, pytam,a nie powinnam pytac dlaczego!Nie oskarzam BOGA,dlaczego moj SYN musial cierpiec przez swoje krotkie,a zarazem dlugie zycie,dlaczego urodzil sie bardzo chory,dlaczego tak bardzo Go pokochalam,dlaczego BOG mi go zabral!Jestem nie pokorna,kocham Boga,a zarazem GO nie rozumie dlaczego tyle cierpienia!DLACZEGO!!! mama Jarka lat 17 


Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
T.A.M.  
12-04-2010 10:55
[     ]
     
A może do pokory, zrozumienia, zawierzenia... dochodzi się malutkimi krokami, może jeden do tyłu, dwa do przodu...jeden do przodu , trzy do tylu, nagle niespodziewanie znów pięć do przodu choć zupełnie się nie spodziewasz- jakby to nie twoje siły były, a za jakiś czas- znow dwa do tyłu...
Myślę, że to pytanie "dlaczego" odgrywa tu niezwykle ważną, choć niepojętą rolę- na pierwszy rzut oka właściwie sprzeczną z zaleceniami, naukami kościoła.

NICZYM FALE MORZA
Czasami nachodzi mnie pytanie''dlaczego?''
Niczym pętla zaciska mi się na szyi
Czuję się bezsilny
Dusi mnie
Zamyka na innych
Deprawuje
wprawia w złość
Nikt
nie może mi odpowiedzieć''Dlaczego?''
Żaden człowiek
ani Bóg
Dlatego zamykam się jeszcze bardziej

Jestem sam z moim pytaniem...
Powoli przechodzi...
Pytanie ''Dlaczego?'' traci władzę nade mną
Nie znam odpowiedzi, ale już wiem
''Co dalej?''
''Gdzie jestem?"
''Jak sobie poradzę?''...
Pytanie ''Dlaczego?''
wskazuje mi drogę.
Krok po kroku
Odnajduję ją...
Tę naznaczoną moim cierpieniem
Tę, która pozwoli mi przezwyciężyć ból
Moje oparcie- to nie odpowiedź,
ale akceptacja:
akceptacja nowej drogi
nowego celu

Towarzysz Niedoli

(Ten wiersz znalazłam w takiej niewielkiej książeczce Manu Keirse ''Piętno smutku''. Dużo w niej takich prostych, ale madrych słów. Są tam też wiersze z tomiku "Towarzysz niedoli"-wydanego przez belgijską grupę terapeutyczną dla rodziców po stracie.)

Może w tym pytaniu właśnie jestem w końcu prawdziwa, do bólu autentyczna-bez pozy pobożności do której nie dorosłam,odarta z wszystkich masek, które nakładam na codzień- w pełni świadoma jak bardzo jestem nie taka jak powinnam być,i wiem, że inna nie umiem być... do granic możliwości otwarta na Boga- nawet jeśli już nawet nie wiem czy jest...bo nie czuję Jego obecności


A może o to Bogu chodzi, może dzięki takim momentom coś się w nas odkrywa, zmienia...może tego nie widzimy tylko, bo zbyt "blisko" jesteśmy- tak jak nie da się zrobić wyraźnego zdjęcia, gdy np. nawet najpiękniejszy kwiatek jest zbyt blisko obiektywu... Bóg przecież patrzy na nas z zupełnie innej perspektywy, innej pod każdym względem i w każdym wymiarze

I jakie to zadziwiające, że może być jednocześnie tak niewyobrażalnie daleki, a zarazem niepojęcie najbliższy.

Jeśli czegoś samemu się nie przeżyło, to nie można zrozumieć w pełni tej drugiej osoby...my mamy Kogoś, kto sam zapytał DLACZEGO MNIE OPUŚCIŁEŚ BOŻE.
Wydaje mi się, że nikt inny tak mocno nie jest w stanie zrozumieć naszych pytań "dlaczego????!!!!!", nikt inny nie jest w stanie być w takich chwilach bliżej nas- tylko On był w "takiej" sytuacji- gdy dochodzi się do ostatecznych granic cierpienia, samotności,wytrzymałości...
To Jego "rozumiem" jest tak dyskretne, że najczęściej nie zauważam tego, tak przepełnione miłością, że nie robi wyrzutów, patrzy tylko z bólem- niezrozumienia? ...i dalej cierpliwie czeka...
Podobnie Jego Matka...

Tak bardzo jestem wdzięczna, że kiedyś byłam w Galerii Trietiakowskiej i przed obrazem Chrystusa w ogrodzie Getsemanii ...(nie będę się powtarzać, ale jeśli ktoś miałby ochotę sobie doczytać, to pisałam o tym tutaj
http://www.dlaczego.org.pl/forum/view.php?bn=nowe_wiara&key=1252706941

Pozdrawiam
Ania, mama Teo 
Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
Wera  
12-04-2010 11:18
[     ]
     
Pięknie to napisałaś Aniu:)

Ja nie pytam Cię Boże czemu je zabrałeś lecz dziękuję Ci za to że mi je dałeś...Wera 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
Wera  
15-04-2011 10:39
[     ]
     
Przypominam wątek, może komuś pomoże przejść przez te Święta, tak jak kiedyś mi. Pozdrawiam. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
mali2  
05-06-2011 19:56
[     ]
     
A mnie jakos nie przekonuje ten tekst.
Nie wierze w sprawiedliwość i miłosierdzie Boga.
Za duzo cierpienia bliskich widziałam.
Własciwie wole nie wierzyc wcale w Boga niz wierzyc w takiego, jakim mi sie jawi.
Kwestia męki za zbawienie? Myslę, że wielu Rodziców chorych dzieci lub tych utraconych przeszłoby bez wahania taka droge, gdyby mogli odwrócić los... 

Ostatnio zmieniony 05-06-2011 19:57 przez mali2

Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
natkaszczerbatka  
07-06-2011 15:21
[     ]
     
czasem (często?) trudno rzeczywiście uwierzyć w Jego miłosierdzie, ale wtedy warto zaufać innym, którzy wierzą ... słuchać ich rad i pociech, nawet jeśli czasem wkurzają, nawet jeśli wywołują sprzeciw.
To miłosierdzie to nie jest kwestia wiary, ono po prostu jest. 


Re: ,,OSKARŻONY-BÓG''
Wera  
03-04-2015 11:35
[     ]
     
Powracam do starego wątku, w tym roku święta wypadają jak wtedy gdy straciłam Helenkę, choć wiele się zmieniło nadal są trudne... 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora