dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

Pasek Sw Dominika - o sensie modlitwy - rozmow ciag dalszy
aka  
23-09-2006 10:11
[     ]
     
Pamietam, ze jakis rok temu bardzo czesto modlilam sie, myslac o mojej corce, zeby to mnie spotkaly wszystkie zle rzeczy i nieszczescia w zyciu, mnie a nie moja corke, modlilam sie , zeby jej zaoszczedzil cierpien, ze ja zniose wzamian wszystko, co dla niej przewidzial . I stracilam synka po bardzo trudnych 2 miesiacach. I teraz sama zadaje sobie pytanie: czy to bylo wlasnie jedno z tych cierpien jej przeznaczonych ale Bog wysluchal moje modlitwy i to mnie sie te cierpienia przytrafily? I jesli tak, to dlaczego zamieszal w to osoby trzecie = mojego synka, ktory cierpial i odszedl? Czy Bog wlasnie mnie wysluchal ? Jesli tak, to czy rzeczywiscie - jak mowia niektorzy - moze to lepiej, ze niektorych naszych modlitw nie wysluchuje? Gdzie jest w tym wszystkim sens? Doszukiwanie sie sensu jest chyba czasem ponad moje sily.

Wierze nadal i to gleboko, ale nie potrafie sie juz modlic, przez scisniete gardlo i sparalizowane mysli nic nie przechodzi. A ta moja modlitwa z zeszlego roku - boje sie ja wypowiadac, a moze nadal powinnam, bo Bog oszczedzi od cierpien przynajmniej moja corke? Troche to chaotyczne, co pisze, ale takie mysli wija sie wlasnie w mojej glowie.

Sciskam was wszystkie mocno, aniolkowe mamy

aneta 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Re: Pasek Sw Dominika - o sensie modlitwy - rozmow ciag dalszy
beatab  
23-09-2006 11:37
[     ]
     
Ja będąc w ciąży modliłam się wiecej niż zawsze i moje modlitwy chciałam ofiarować za zdrowie mojego maleństwa,nawet gdy już wiedziałam, że nie donosze ciąży nadale wierzyłam, że Bog za pośrednictwem Maryji mnie wysłucha i moje dziecko bedzie żyło, ale mimo wiary w sens modlitwy Łukaszek odszedł... Potem modliłam sie już rzadziej, ale nie przestałam sie modlić - tylko nie miałam odwagi już o nic prosić i nikogo powierzać mojej modlitwie, żeby nie było tak jak do tej pory i moje modlitwy nie przyniosły odwrotnego skutku. Gdy znów byłam w ciąży bałam się modlić o zdrowie tego dziecka, prosiłam Łukaszka żeby on wstawił sie za swoim braciszkiem czy siostrzyczka u Boga i straciłam tą ciąże. Wiem, że to nie dlatego że Łukaszek tak chciał-widocznie tak miało być. Od tej pory nie miałam już odwagi się modlić do czasu gdy Edi prosiła na forum o wsparcie przed cesarką. W poniedziałek 29.08 sierpnia miałam wolne bo mój syn zdawał poprawkowy egzamin z fizyki i chciałam być z nim, ale bedac na korytarzu szkolnym i czekając na niego,modliłam się o szcześliwy poród dla Edytki. Cały dzień o niej myślałam i modliłam się. Gdy nie było na forum "strata" wiadomości od niej bardzo bałam sie zapytac o to czy ktoś coś wie na jej temat...bałam się że mogłam moja modlitwą zaszkodzic jej a nie pomóc. Gdy dowiedziałam się, że na forum "To co cieszy" już dawno pojawił sie post o tym, że Wojtuś jest już na świecie kamień spadł mi z serca... 
Beata

Re: Pasek Sw Dominika - o sensie modlitwy - rozmow ciag dalszy
Alkione  
23-09-2006 12:19
[     ]
     
Ja wierzę, że Bóg jest samą miłością i ostatnią rzeczą jakiej chce - to nasze cierpienie. Tak jak ojciec czy matka, kocha swoje dzieci i chce dla nich jak najlepiej. My czasami chcemy czegoś co w oczach Boga nie jest dla nas najlepsze. Może nie teraz, może w przyszłości, stałoby się coś dużo gorszego od straty dziecka. My tego nie wiemy, ale wierzę głęboko, że Bóg nas kocha i nie chce naszej krzywdy. Nie znamy przyszłości i nie wiemy jak wyglądałoby życie nasze i naszych dzieci. Wiem jednak, że są rzeczy gorsze od śmierci. Bóg nie zsyła krzyży, to tylko takie powiedzenie. Cierpienia jakich doznajemy są konsekwencją tego jak i w jakim świecie żyjemy. Bóg nas nie zaraża chorobą, nie zanieczyszcza żywności, powietrza i wody i nie wywołuje chorób genetycznych. On dał nam wolną wolę i pozwala żyć tak jak chcemy. Czasami ingeruje i pomaga, wysłuchuje naszych próśb, jeśli są zgodne z jego woją, z jego planem obejmującym istnienie wszystkich ludzi. Planem zbawienia całego świata. Chcieliśmy być samodzielni, sami za siebie decydować i Bóg nam na to pozwolił ale jednocześnie przygotował nam szczęście jakiego "oko nie widziało i ucho nie słyszało". Wieczne szczęście bez cierpień, bólu i śmierci. Żyjmy tak by spotkać się tam z naszymi dziećmi bo one już tam są i na nas czekają. 
Alkione

Re: Pasek Sw Dominika - o sensie modlitwy - rozmow ciag dalszy
sillke  
23-09-2006 13:07
[     ]
     
u mnie było troche inaczej.Ogolnie jestem osoba wierzącą i zawsze byłam.Będąc w ciąży modlilam się jak wcześniej czyli jak poczulam potrzebe to szłam do kościoła i jak nie zapomnialam na wieczór się pomodlić to się modlilam.Przez myśl wogóle mi nie przeszło,że mój Remiczek może umrzeć,że wogóle coś może się dziać z moją ciążą.Po śmierci mojego skarba moja wiara i modlitwa jest intensywniejsza,co wieczór czytam pismo święte,potem się modle i nie wyobrażam sobie nie pójść w niedziele do kościoła.Sama siebie nie rozumiem czasami,bo przecież powinnam zwątpić a ja uwierzyłam bardziej. 

http://tobie-remiczku.blog.pl/
Kochamy Cię Skarbie....


Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego
malgos  
27-09-2006 09:13
[     ]
     
Osobiście wciąż doświadczam chwil, kiedy oddalam się od Boga a potem znowu wracam. Tak to już chyba jest... Najważniejsze to niepoddawać się i choć to trudne, zawsze wracać...

Od śmierci moich dzieci towarzyszy mi poezja Ks. Jana Twardowskiego. Może i Wy znajdziecie w niej coś dla siebie.

"W swojej poezji ksiądz Jan Twardowski mówi czym jest wiara, ufność, obcowanie z Bogiem, z ludźmi, czym jest miłość, przyjaźń. Jego wiersze są pełne ciepła, życzliwości, są pozbawione patosu, poruszają problemy zwykłych ludzi. Poeta często zwraca się do dzieci, zwierząt, roślin. Jest to poezja pocieszająca w smutkach, ucząca radości życia i zachwytu nad światem. Możemy w niej odnaleźć odpowiedzi na najważniejsze i najtrudniejsze pytania.

„Pochłania mnie wiara, ale wiara, która nie jest statyką, zatrzymaniem się, lecz ciągłym odkrywaniem na nowo tajemnicy”.

Jestem bo Jesteś
na tym stoi wiara
nadzieja miłość spisane pacierze […]
bo gdy sensu już nie ma to sens się zaczyna
jestem bo Jesteś. Wierzy się najprościej
wiary przemądrzałej szuka się u diabła
(Jesteś)


„Dorosła, pełna wiara, wszystkie dogmaty, teologia, religia, to skomplikowana sprawa. Żądają tej wiary wielkiej. A mała wiara dziecka w to wszystko się nie wdaje, nie jest w stanie. Wierzy, że jest Bóg, wierzy, że nie jest samo”.

Szukają wielkiej wiary kiedy rozpacz wielka
szukają świętych co wiedzą na pewno
jak daleko odbiegać od swojego ciała
a ty góry przeniosłaś
chodziłaś po morzu
choć mówiłaś wierzącym
tyle jeszcze nie wiem

- wiaro malutka
(Wielka mała)


Może wierzysz tak sobie
lepiej
gorzej
jak żółw po maleńku

uwierz wreszcie naprawdę
po ciemku
(Może)


„Bóg nie musi siebie tłumaczyć, to jest jego sprawa. Przedstawia się nam jako Tajemnica. Wielki artysta nigdy do końca się nie ujawnia”.

Nie boję się dętej orkiestry przy końcu świata
biblijnego tupania
boję się Twojej miłości
że kochasz zupełnie inaczej
tak bliski i inny
jak mrówka przed niedźwiedziem
krzyże ustawiasz jak żołnierzy za wysokich
nie patrzysz moimi oczyma
może widzisz jak pszczoła
dla której białe lilie są zielononiebieskie
pytającego omijasz jak jeża na spacerze
głosisz że czystość jest oddaniem siebie
ludzi do ludzi zbliżasz
i stale uczysz odchodzić
mówisz zbyt często do żywych
umarli to wytłumaczą

boję się Twojej miłości
tej najprawdziwszej i innej
(Boję się Twojej miłości)

„Daleki jestem od operowania, tak powszechnymi dziś, znakami: ptak, zwierzę, ryba, liść, kwiat. Widzę bowiem dzięcioła, kosa, bociana, słonia, pstrąga, ślaz, borsuka, wrotycz, makolągwę – konkretny nie anonimowy świat”.

Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem

pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać
(Czekanie)

„Zamiast o katedrach i gotykach wolę pisać o drzewach, które mają w sobie coś ze wspomnienia raju. Świat jest naprawdę cudowny”.

Drzewa po kolei wszystkie niewierzące
ptaki się zupełnie nie uczą religii
pies bardzo rzadko chodzi do kościoła
naprawdę nic nie wiedzą
a takie posłuszne

nie znają ewangelii owady pod korą
nawet biały kminek najcichszy przy miedzy
zwykłe polne kamienie
krzywe łzy na twarzy
nie znają franciszkanów
a takie ubogie

nie chcą słuchać mych kazań gwiazdy sprawiedliwe
konwalie pierwsze z brzegu bliskie więc samotne
wszystkie góry spokojne jak wiara cierpliwe
miłości z wadą serca
a takie wciąż czyste
(Drzewa niewierzące)

„W życiu człowiek dość często rozpacza i buntuje się przeciwko temu, co go spotkało, a potem, ze zdumieniem, widzi, że to dobrze, iż tak właśnie się wydarzyło, że w tę stronę obrócił się nasz los”.

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz
(Kiedy mówisz)

„Znam takich, którym udała się sztuka miłości przez całe życie. Szczęście to jest kochać i być kochanym. Miłość jest wyjściem poza siebie, to jest jakaś ekstaza. Oddanie w miłości nie jest rezygnacją z siebie jest poszerzeniem swojego życia.”

Najpierw nie chcieli uwierzyć
więc mówili do siebie
że ich miłość za wielka
nieobjęta jak liście
za wysokie za bliskie
potem że to nieprawda
przecież tak jest ze wszystkim
lecz Ty co znasz ptaki po kolei
i buki złote
wiesz że jeśli miłość to tak jak wieczność
bez przed i potem
(Jeśli miłość)

„Nawet miłości nieudane, przemijające, bolesne też nas wiele uczą, rozwijają wewnętrznie”.

Jest jeszcze taka miłość
ślepa bo widoczna
jak szczęśliwe nieszczęście
pół radość pół rozpacz
ile to trzeba wierzyć
milczeć cierpieć nie pytać
skakać jak osioł do skrzynki pocztowej
by dostać nic za wszystko

miej serce i nie patrz w serce
odstraszy cię kochać
(Jest jeszcze taka miłość)


Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
(Śpieszmy się)

Zaczerpnięte z:http://www.vulcan.edu.pl/biblioteka/inne/gazetki/34/

Życzę owocnych przemyśleń ;) i pozdrawiam 


Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego
monikarz  
27-09-2006 12:35
[     ]
     
niedawno przeczytałam taki wiersz ks Twardowskiego - kilka słów, które tak wiele ze sobą niosą


Jak jest

Jak jest z dzieckiem
co schodzi na ziemię
z pępkiem jak wzruszeniem
człowiek wie że umiera
nie wie gdy się rodzi
nieprawda że reszta
całość jest milczeniem

Ks.Twardowski 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego
aka  
27-09-2006 14:13
[     ]
     
Oj, dziewczyny, no i znowu sie przez was poplakalam... Naprawde... A moze raczej przez ksiedza Twardowskiego...;-) 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego
monikarz  
27-09-2006 15:02
[     ]
     
ja też płaczę jak czytam takie wiersze...
czasami wyrażone są w nich dokładnie moje uczucie i to te które nawet nie umiem nazwać 
Monika - mama Tymoteuszka

ponad wszystko jesteśmy rodziną...
http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/

Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego
Alkione  
27-09-2006 15:29
[     ]
     
Piękne są te wiersze. Nawet nie pomyślałam żeby śięgnąć do wierszy ks. Twardowskiego. Cieszę się, że o nich wspomniałyście. 
Alkione

mistrz Eckhart
zorka  
28-09-2006 09:01
[     ]
     
Co do modlitwy i naszej w niej mocy - bliskie są mi rozmyślania mistrza Eckharta, wielkiego mistyka średniowiecznego:

"Bóg znajduje się poza ludzką zdolnością wyobrażenia. Nie jestesmy Go w stanie ani poznać, ani doswiadczyć - a w każdym razie nie za pomocą zdolności tej natury; ani rozumem, ani uczuciem, ani też w sposób zmysłowy. W jeszcze mniejszym stopniu moglibyśmy na Niego wpływać; nie możemy na Nim czegokolwiek wymusić naszą wolą poprzez ćwiczenia, ani przekonać Go naszymi modlitwami czy kupić "dobrymi uczynkami". "

I tu zaczynają się dla mnie schody. Ale Bóg jest - tak czuję, tak wiem. 


Re: mistrz Eckhart
Alkione  
28-09-2006 13:39
[     ]
     
Ja zawsze staram się pamiętać o słowach "proście a będzie wam dane, pukajcie a otworzą wam" i o przypowieści o kobiecie, która błagała wciąż jakiegoś człowieka o pomoc a ten z końcu żeby mieć święty spokój zgodził się. Morał był taki: skoro ten człowiek dał kobiecie to co chciała chociaż był do niej negatywnie nastawiony to czyż Bóg który kocha ludzi jak swoje dzieci nie da im gdy go będą porosić? Pamiętam też słowa Pana Jezusa, który mówił: czyż któryś z was gdy go dziecko poprosi o chleb da mu kamień, tak samo Ojciec wasz który jest w niebie czyż odmówi gdy go gorąco prosić będziecie? Oczywiście wierząc w te słowa trzeba też pamiętać, że również Pan Jezus powiedział, że "kto będzie odmawiał koronkę do miłosierdzia Bożego z wiarą temu spełni każdą prośbę" i tu najważniejsze: "jeżeli jest zgodna z jego wolą". Mam nadzieję że nic nie przekręciłam. Ja nadal się modlę bo wiem że nikt oprócz Boga mi w życiu nie pomoże. Wiem jednak, że jeżeli w oczach Boga to o co proszę nie jest dla mnie dobre to tego nie otrzymam. I dobrze to rozumiem, moja córeczka też często chce coś, co nie jest dla niej dobre: nóż, jakieś ostre rzeczy do zabawy, bieganie boso po kafelkach itp. I gdy ich nie dostanie to płacze i czasami nawet się złości. Ale ja i tak się nie ugnę bo to dla jej dobra. 
Alkione

Re: mistrz Eckhart
aka  
28-09-2006 14:06
[     ]
     
No tak, tylko ze dla mnie moj synek ma sie nijak do noza i zimnych kafelkow. Czy wszystkie dzieci, ktore odchodza byly potencjalnymi krzywdzicielami lub mordercami? Jesli smierc mojego synka miala byc zrodlem jakiegos dobra dla kogokolwiek , to tym kims mogl byc tylko on sam, bo jego odejscie jest w najlepszym przypadku mniejszym zlem. Wiedze, ktora zdobylam poprzez jego zycie i smierc wolalabym posiasc w inny sposob. 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Do Aki
Alkione  
28-09-2006 15:40
[     ]
     
Aka, ja nie myślę o naszych dzieciach jako o potencjalnych krzywdzicielach. Czasami mówię sobie, że może moją Ami spotkałoby jakieś straszne nieszczęście gdyby żyła i dlatego Bóg zabrał ją wcześniej. A może poprostu się pocieszam i szukam sensu tam gdzie go nie ma. Trudno żyć z tą świadomością, że śmierć dziecka była pozbawiona sensu. Najczęściej jednak myślę, że Bóg tu wcale nie jest zamieszany. Poprostu jakieś geny, które się ujawniły albo zanieczyszczenie środowiska wywołało wadę serduszka mojej Amelki. Bóg jej nie zabił ale też nie ocalił. Ja też oddałabym wszystko co posiadam żeby tę wiedzę zdobyć inaczej. Za moją Ami oddałabym życie. 
Alkione

Re: Do Aki
aka  
28-09-2006 16:49
[     ]
     
Ja tez pocieszam sie w podobny sposob, jak ty, i nie buntuje sie przeciw Bogu. Szukanie sensu spedzalo mi sen z powiek zaraz po smierci mojego synka. Zadreczalam sie pytaniami: co ta smierc ma dla mnie oznaczac, co Bog chcial mi przez nia powiedziec, czego mam sie przez nia nauczyc... Zaczynam godzic sie z brakiem odpowiedzi. 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


Re: Do Aki
ewaw  
29-09-2006 09:59
[     ]
     
Droga Aki ja tez nie mogę zrozumieć DLACZEGO tak sie stało walczyłam o mojego Karolka zanim przyszedł na świat. W ciazy ciągle coś było nie tak złe wyniki, zły układ itp.. płakałam ciągle się modliłam o to dziecko moje pierwsze, pewnej nocy przyśniła mi sie Matka Boska widze Ją do dziś, czułam ciepło Jej rąk jak położyła na mojej głowie i powiedziała "nie płacz ja ci pobłogosławie" to mnie bardzo uspokoiło urodził sie troche wczesniej ale wszystko było dobrze, (5 tygodni)potem jak zaczął chorować to do 5 lat były tylko przerwy kilku dniowe ale ja wiedziałam że nad nim jest reka Matki Boskiej modliłam sie do niej gorliwie.
Pomimo że potem mielismy jeszcze młodsze dzieci, też lubiały chorować o niego byłam spokojna o niego modliłam się najwięcej.Nie wiem co myslic juz 3 lata mój ukochany Karolek jest u Matki Boskiej czy nie popełniłam błedu za duzo oddając go jej opiece....... Nadal modle sie za niego najwiecej mysle ze w ten sposób jest jakas nic która nas łączy mnie i KAROLKA mojego kochanego KAROLKA. Cas który miną wcale nie goi mojej rany ja tylko nauczyłam się ja skszetnie chowac bo chcę żeby moje dzieci żyły dalej w miare normalnie, ale wiem że w jch życiu smierć brata zostawiła wielką ranę.Całe nasze życie kręci sie wokół przed i po śmierći KAROLKA. jA NIE POTRAFIE O NICZYM INNYM MYśLEć KAROLEK, KAROLEK, KAROLEK,................. 
ewa

Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego
qlka  
12-10-2006 14:56
[     ]
     
Pomyślałam, że dodam też kilka wierszy, które są mi bliskie...

"Nie martw się"
Twardowski Jan

Nie martw się
że się Kościół przewróci
że znów grzesznik
dłubie dziurę w niebie
magistrze, doktorze, głuptasku
nie martw się o Boga
ale o siebie


"O maluchach"
Twardowski Jan

Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami

klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawka

pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę w wodę święcona

liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tace odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione "O"
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie

- ale Jezus brał je z powagą na kolana


"O stale obecnych"
Twardowski Jan

Mówiła że naprawdę można kochać umarłych
bo właśnie oni są uparcie obecni
nie zasypiają
mają okrągły czas więc się nie spieszą
spokojni ponieważ niczego nie wykończyli
nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi
nie połykają tak jak my przerażonego sensu
nie udają ani lepszych ani gorszych
nie wydajemy o nich tysiąca sądów
zawsze ci sami jak olcha do końca zielona
znają nawet prywatny adres Pana Boga
nie deklamują miłości
ale pomagają znaleźć zagubione przedmioty
nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć
nie straszą pustka pełną erudycji
nie łączą świętości z apetytem
bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilkę
przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem
ocalili znacznie więcej niż duszę


"Ryczał"
Twardowski Jan

ryczał na cztery
strony świata że miłość odeszła
miała być zawsze a była za krótko
miała być jak mercedes a była jak moskwicz
nawet wiatr co na nas gwiżdże
rozpłakał się w studni
głuptasie nie wybrzydza
wystarczy że przyszła


"Sprawiedliwość"
Twardowski Jan

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w milości
gdyby kazdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziekuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość


"Trudno"
Twardowski Jan

No wiesz - mówiła matka
wyrzekłeś się domu rodzinnego
kobiety
dziecka co stale biega bo chciałoby fruwać
wzruszenia kiedy miłość podchodzi pod gardło

a teraz martwi ciebie
kubek z niebieską obwódką
puste miejsce po mnie przy stole
trzewiki o ktorych mówiłeś że są
tak jak wszystkie - do sprzedania
a nie do noszenia
zegarek co chodzi po śmierci

stukasz w niewidzialną szybę
patrzysz jak czapla w jeden punkt
widzisz jak łatwo się wyrzec
jak trudno utracić


"Wiersz z banałem w środku"
Twardowski Jan

nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo

przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas


"Wyjaśnienie"
Twardowski Jan

Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz,
wierzę Panu Bogu jak dziecko


"Zaufałem drodze"
Twardowski Jan

Zaufałem drodze
wąskiej
takiej na łep na szyję
z dziurami po kolana
takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki
i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
- Nareszcie - powiedziała
- Martwiłam się już
że poszedłeś inaczej
prościej
po asfalcie
autostradą do nieba - z nagrodą od ministra
i że cię diabli wzięli


"Życie"
Twardowski Jan

życie nie dokończone
gdy oczy ci zamkną i zapalą świecę
miłość spełnioną i nieudaną
płacz przed jedzeniem
między mądrością i zabawą
Bożej powierzam opiece

Pozdr. 


Re: Pasek Sw Dominika - o sensie modlitwy - rozmow ciag dalszy
qlka  
28-09-2006 23:57
[     ]
     
Ostatnio przeczytałam ciekawe spojrzenie na naszą ciągłą tęsknotę za lepszym, za czymś więcej i więcej,za miłością, za szczęściem...

"Cóż, nie możemy czuć się kochani tak, jak byśmy tego pragnęli, ponieważ jesteśmy stworzeni dla miłości Boga, miłości całkowitej, doskonałej, bezwarunkowej i bezinteresownej. Nikt tu, na ziemi, nie może kochać nas w ten sposób. Tak więc przez całeżycie będziemy cierpieć z powodu rozdźwięku między tym, co otrzymujemy, i tym czego pragniemy, i będzie nas to ranić."

To fragment książki "Jak pomagać dziecku w życiowych rozstaniach" Bernadette Lemoine (25zł). Bardzo przystępnie napisana książka. Autorka jest psycholożką, opiera się na Miłości a nie tylko naukowej wiedzy, ma podejście chrześcijańskie, choć w prost o Bogu nigdy pierwsza nie mówi do pacjenta.

W sumie to książka o rozstaniach dzieci ale można to też odnieść w ogóle do straty. Może i Was zainteresuje :) Oto fragmenty:

"Pierwsze rozstanie następuje w chwili narodzin, a później całe życie naznaczone jest różnego rodzaju zerwaniami, rozstaniami, stratami, aż do dnia, w którym przeżyjemy ostateczne i definitywne rozstanie w chwili śmierci. Większość z nich to rozstania całkiem naturalnei nawet konieczne, by móc wzrastać i wejść w dorosłe życie. Jeśli niemowlę po urodzeniu nie rozłączy się z matką, oboje umrą!(...) Jednakże rozstania, jakkolwiek by były pożyteczne, kryją w sobie cząstkę cierpienia, które sprawia, że się ich lękamy. Poza tym, w życiu mogą się zdarzyć i inne rozstania, związane z przypadkowymi okolicznościami, i te są już zazwyczaj bardzo bolesne."

"Ta książka jest w istocie adresowana do wszystkichrodziców, którzy muszą zmierzyć się z jednym z najtrudniejszych zajęć świata: z wychowaniem dzieci, a więc zapewnieniem im uczuciowego bezpieczeństwa, które pozwoli im opuścić rodzinne gniazdo i szybować na własnych skrzydłach. (...) uczenie się rozstań, nawet bolesne, jest jedynym sposobem uczenia się życia i dorastania."

"Jest pewien sposób bycia z nieobecnym, który polega na przywracaniu mu życia przez wspominanie go. (...) Jeśli zmarli pozostają w naszych sercach, będziemy umieli znaleźć właściwy sposób, by przywrócić im życie.(...) To bardzo ważne, żeby o tym rozmawiać, bo milczenie jest ponowną śmiercią, która może sprawić dużo bólu."

" Każdemu zranieniu odpowiada doznanie cierpienia: opuszczenia, odrzucenia, wykluczenia, niesprawiedliwości itd. A każdemu odznaniu odpowiada reakcja: ucieczka lub unikanie, skupienie na sobie, agresja skierowana ku sobie lub innym itd."

"Nie ponosimy odpowiedzialności za doznane krzywdy, to prawda, ale odpowiadamy za to, co z nimi zrobimy, a więc za nasze reakcje. Poznanie krzywdy i reakcji, jaką ona w nas zazwycaj wywołuje, to bardzo ważny etap, pozwalający nam wybierać inną odpowiedź, prowadzącą kużyciu, ku miłości"

"Następnie chodzi o to, by zobaczyć, czy moja spontaniczna reakcja na to zranienie jest zgodna z moim celem: nietrudno przyznać, że celem naszego życia jest Miłość. Tymczasem zazwyczaj stwierdzam, że moja instynktowna reakcja na zranienie powoduje, iż zbaczam z drogi do tego celu."

"Przeszłość pozostaje przeszłością; choć nie ulega wymazaniu, może zostać przezwyciężona. Mówiłam już, że nie da się uleczyć krzywd. Zranienia zabliźniają się, ale blizny mogą być odczuwalne jeszcze bardzo, bardzo długo. To, co mogę uleczyć, jeśli chcę, to moja reakcja na to zranienie. W jaki sposób? Za każdym razem, gdy w moim życiu pojawia się podobna sytuacja prowokująca impulsywną reakcję zwracam swoje siły ku relacji mojego Celu-Miłości. To jest ogromna praca. Trzeba tego chcieć, bo, przynajmniej na początku, trudno zaoszczędzić sobie cierpień. Muszę zgodzić się na to, by przez nie przejść, jeśli chcę pozostać wierna swojemu celowi. Ta praca będzie łatwiejsza, gdy zawrę przymierze ze Źródłem Miłości, które bije we mnie"

Polecam bardzo serdecznie w szczególności rodzicom ale i nie tylko. Ciocie, wujkowie i dziadkowie też mogą poczytać, w końcu pomagają wychowywać ;) 


Re: Pasek Sw Dominika - o sensie modlitwy - rozmow ciag dalszy
aka  
29-09-2006 09:54
[     ]
     
"Nie ponosimy odpowiedzialności za doznane krzywdy, to prawda, ale odpowiadamy za to, co z nimi zrobimy, a więc za nasze reakcje. Poznanie krzywdy i reakcji, jaką ona w nas zazwycaj wywołuje, to bardzo ważny etap, pozwalający nam wybierać inną odpowiedź, prowadzącą kużyciu, ku miłości"

Tak jest, zgadzam sie w 100% 
--------------------
aneta

mama Matyldy i aniolkowa mama Kruszynki (12tc kwiecien 2005) i Louis (29tc 21.02.06-22.03.06) oraz malej dziewczynki pod sercem


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora