Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
aniao3  
30-03-2005 21:10 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Isma (ktora nieustajaco pozdrawiam :) napisalak iedys o ksiazce, ktora nia bardzo wstrzasnela. Autor nazywa sie Karl Rahner, byl filozofem i jezuita, dosc niepokornym... I z cala pewnoscia byl dowodem na to, ze w Kosciele jest miejsce na bunt ;-)))
Byla tam taka metafora "zasypanego serca", serca w rozpaczy. Jak sobie radzic z zasypanym sercem - pyta Rahner, i odpowiada nie tak, jak wiekszosc ludzi Kosciola:
"Po pierwsze: musi stawic czola rozpaczy, oddac sie jej. Kiedy ludzie zdaja sobie sprawe, ze sa naprawde duchowo zasypani, reaguja na dwa sposoby. Albo zaczynaja sie bronic z desperacja pijaka, czy wlasnie zasypanego, rzucajac sie bez opamietania w co badz, w jakakolwiek prace, w zajecie, w nadziei, ze w ten sposob oszukaja rozpacz. Albo tez - rozpaczaja uczciwie, prostolinijnie. Z furia albo w kamiennym spokoju przeklinaja siebie i swiat, nienawidza siebie i swiata i mowia, ze zadnego Boga nie ma. Mowia, ze nie ma Boga, bo myla Tego, ktory jest, z czyms, co mieli za wlasnego Boga, dla siebie. I w tym, o co im rzeczywiscie chodzi - maja racje. Tego Boga, ktorego maja na mysli, nie ma rzeczywiscie. Bog ziemskiego bezpieczenstwa, Bog, ktory chroni od rozczarowan zycia, Bog pilnujacy, by dzieci nigdy nie plakaly i by sprawiedliwosc nastala na ziemi, kojac jej bol, Bog, ktory strzeze od zawodu milosc ludzka... Nie ma tego Boga. Ale i ten rodzaj ludzi nie stawia naprawde czola rozpaczy. Sadza oni, ze wyciagneli meznie i uczciwie sluszny wniosek z doswiadczenia zycia. Lecz nie zrozumieli rozpaczy naprawde. Nie zrozumieli jej, bo widza w niej smierc Boga, a nie jego prawdziwe przyjscie. A tymczasem owo przyjscie jest faktem. Niechze w takim zdarzeniu rozpacz odbiera ci na pozor wszystko. Pozwol odbierac. Bo to, co bedzie zabrane, to tylko skonczonosc, tylko marnosc, chocby bylo tak wielkie dla ciebie i wspaniale i chocbys to nawet byl juz ty sam. Ty sam - z twoimi idealami. Ty sam - z twoimi modelami zycia. Ty sam - z twoim obrazem Boga, obrazem na podobienstwo twoje, a nie samego Niepojetego. Pozwol odbierac. I niechze zamkna ci sie wszystkie drogi wyjscia. Pozwol i na to. Bo to, co zostanie zasypane, to beda przesmyki ku skonczonosci, drogi tam, skad naprawde wyjscia nie ma. Nie wzdragaj sie przed samotnoscia i opuszczeniem twojej wewnetrznej celi, ktora zdaje sie wypelniac juz tylko niemoc i beznadziejnosc, tylko znuzenie i pustka. Nie boj sie! Przyjdzie chwila, w ktorej przekonasz sie nagle, ze naprawde wcale nie jestes zasypany, ze rygle twojej celi chronia tylko przed naporem skonczonosci, i ze to, co ci sie zdawalo pustka smierci, jest przejawem intymnej przyjazni Boga. Bo to milczenie w tobie, ta struchlala cisza, sa wypelnione Slowem bez slow. Tym, ktory jest ponad wszelkie imie i jest wszystkim we wszystkich. Jego milczenie wlasnie mowi ci: jestem".
Ja wciaz szukam swojej drogi do nadziei i do mego serca i usiluje zrozumiec to czego zrozumiec sie nie da: smierc mego dziecka. sciskam was anka
|
|
Re: Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
natkaszczerbatka  
14-04-2007 23:31 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
jakie to piękne i mądre! Dlaczego zamiast czytać i komentować takie teksty, wciąż przeklinamy, obwiniamy wszystkich dookoła, albo w najlepszym wypadku zapalamy histerycznie "wirtualne światełka"?
|
|
Re: Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
alusia  
20-04-2007 13:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Piękne to słowa rzeczywiście, tylko, że odnoszę wrażenie, że są trochę jak instrukcja rozpaczania. Jak mamy cierpieć i jak mamy rozpaczać. Człowiekiem w ekstremalnych sytuacjach szarpią takie spontaniczne emocje, ze nie da się myśleć, czuć i nie zwariować zgodnie z instrukcją. Później, kiedy przychodzą refleksje, jest inaczej. Rozpacza się ... mądrzej? Ale to sa kolejne etapy tej rozpaczy. Żałoby.
|
|
Re: Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
maria  
20-04-2007 17:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
hmm a jezeli oprucz duchowego załamania sie, przytłoczą nas tez sprawy zewnetrzne? Rozpacz i zwatpienie po smierci to jedno. Czesc z nas szybko z tego wychodzi. Pochłaniaja nas sprawy doczesne. Wiadomo, jest zal i ból, ale zycie toczy sie dalej. Dźwigamy sie i choc nieodwracalnie zmienieni, zmagamy sie z codziennościa. Być moze szukamy dalej sensu, Boga, w tym co sie stało. Ale jezeli trudy te zwyczajne doczesne nas przygniataja, to Boga jeszcze trudniej odnaleśc, przeniesc sie na rozwazania transcenentne. Zwykle nie mamy na to sił, i jakos nie pasuja rozwazania o celowości wszystkiego w Bogu, do głuchej przypadkowosci rzeczywistosci, zwyczajnosci; zycie jest zbyt przyziemne... I w ten sposób mozna przegapic moment szczególnego działania Boga w naszym życiu, szansę.
|
|
Re: Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
maria  
20-04-2007 17:25 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Tekst o zasypanych sercach jest piekny. Doswiadczyć choc przez chwile otchłani Miłosci. Akt zawierzenia i oddania sie woli Boga (otworzenie wszystkich tam i barier), o dziwo, nie konczy sie przygwożdżeniem nas niezliczonymi "doświadczeniami", ile raczej natchnieniem nas niesamowitym spokojem i odwagą... Tak tez moze byc z przezywaniem załoby. To troche tak, jakby stanąc nad urwiskiem przed bezkresnym oceanem, zawiazac sobie oczy i rzucic sie w przepasc... oddajac sie zaufaniu, ze Bóg nas przejmie i sam poniesie dalej.
|
Ostatnio zmieniony 20-04-2007 17:28 przez mamaAmelki |
Re: Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
T.A.M.  
07-10-2009 14:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Znowu ostatnio przeglądałam wcześniejsze posty... Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|
|
Re: Zasypane serce - jak radzic sobie z rozpacza... | |
|
zorka  
16-11-2009 18:04 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
I słusznie, bo tam jest wiele mądrych rzeczy...
Pozdrawiam:)
|
|
:: w górę ::
|