Jaki jest sens cierpienia dzieci? | |
|
aniao3  
30-03-2005 20:35 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
jaki jest (i czy w ogóle jest?) sens cierpienia dzieci? Anuteczek napisała kiedyś: Po ludzku staram sobie to jakś wytłumaczyć, ale za każdym razem, kiedy próbuję, dochodzę do wniosku, że jeśli coś takiego się dzieje, to albo Boga nie ma, albo jest On bezsilny,bo nie umie temu zapobiec. Jednak wciąż wiem, że On jest Wszechmocną Miłością i dalej niczego nie rozumiem. Ja czasami jestem trochę zła na Ludzkość za cały ten cholerny postęp techniczny i medyczny. Kiedyś dzieci chore umierały i cierpiały krócej, teraz skazujemy je na długie, bolesne konanie. Kiedyś często kobiety nie wiedziały, że są w ciąży, kiedy ją traciły i nie cierpiały. Najbardziej okrutna odpwiedź na pytanie dlaczego dzieci cierpią brzmi: bo sami do tego doprowadziliśmy, bo uważamy że moralne jest podtrzymywanie życia za wszelką cenę, bez względu na koszty. Bo poddajemy je setkom bolesnych zabiegów, kiedy wiadomo, że nie ma już dla nich ratunku, bo może jeszcze taki zastrzyk, albo taki zabieg...
I dokładnie to samo myślę. I szukam, pytam i sensu nie znajduję... a
|
|
Re: Jaki jest sens cierpienia dzieci? | |
|
Jola  
31-03-2005 09:39 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Dziś moge o tym pisać. Tak, to straszne,że umierają niewinne dzieci, które nic nie doswiadczyły, tak szybko odchodzą - za szybko. Jak wcześniej pisałam w którymś poście - śmierć była wpisana w moje zycie jeszcze w zyciu płodowym Sylwuni. O tym,że mała umrze wiedziałam już w 6 miesiącu. Nic nie mogłam i niec nie chciałam zrobić. Modliłam się o pomoc. Jaką? Abym mogła Ja urodzić i choć na chwilkę zobaczyć zanim mnie na zawsze zostawi. Prosiłam Matkę Boską, by jak Matka przytuliła Ją do swego serca i była Jej Matką. i co, Bóg mnie wysłuchał. Może na chwilę. Ale nie tylko zobaczyłam, ale z czasem mogłam pogłaskać, pocałowac w kolanko - bo tyle wchodziła moja głowa do inkubatora, a z czasem wziąść na ręce i przyulić do serca.
Moja radość przeplatała się z bólem i moja bezsilnością wobec Jej choroby. Nic nie zmieniło się moje myślenie - nadal zyłam z tą myślą, że Ona kiedys odejdzie. Teraz Jej nie ma, odeszła. Cały ten czas, kiedy była z nami w domu - modliłam się o siły i wsparcie. Miałam je i dostałam nie tylko na czas Jej śmierci. teraz , kiedy juz Jej nie ma ze mną, z nami - nadal prosze Boga o to, by pomógł mi odnaleźć droge i "szyfr" jej choroby i śmierci. Ale do Boga nie mam żalu. Czy to dziwne??? no przecież do kogoś ten żal trzeba mieć? ja mam do losu............................
|
|
Re: Jaki jest sens cierpienia dzieci? | |
|
zorka  
13-04-2005 09:06 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Podczas ostatniej spowiedzi zadałam to pytanie księdzu przy okazji rozmowy o ukrzyżowniu i cierpieniu Jezusa.
Wykrzyczałam prawie, że moje dziecko nie cierpiało mniej niż Jezus, bo fizyczny ból jest taki sam, że się na to nigdy nie zgodzę, by cierpiały dzieci. Usłyszałam z jego ust świadectwo o pewnej matce, która pogodziła się ze śmiercią i cierpieniem dziecka, bo "być może Bóg w ten sposób chciał odkupić jakiegoś grzesznika". Ksiądz podziwiał jej wiarę. Ja tak nie myślę... Być może sporo we mnie egoizmu, na pewno, ale nie obchodzi mnie ów grzesznik, dla którego "wiecznego komfortu" miałaby umierać w bólu Martyna. Pytania pozostały bez odpowiedzi; zresztą może i dobrze, bo nie tego szukałam; czasem potrzebuję po raz kolejny je po prostu zadać.
|
|
Re: Jaki jest sens cierpienia dzieci? | |
|
filoruska  
14-04-2005 00:21 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Niedawno przeczytałam bardzo mądre słowa. Zło nie ma sensu. Cierpienie, które jest czymś złym, nie ma sensu. Sens możemy znaleźć dopiero w tym, jak sobie radzimy z naszym cierpieniem, jak dalej żyjemy mimo tragedii. Śmierć dziecka, sama w sobie, nie ma sensu. To nie dzięki niej dzieje się to, co się zaczęło dziać z inicjatywy między innymi osób obecnych tutaj. Ale to przez śmierć trzeba było nauczyć się żyć na nowo w nowym świecie. I to życie ma sens, ale już inny, niż życie wcześniej. Sens i dobro powstaje tam, gdzie stajemy wobec cierpienia i, mimo to, otwieramy się na dobro. My, dorośli, możemy świadomie oddać za kogoś życie, albo cierpieć w intencji jakiegoś grzesznika. Bóg nie zabija za cudze grzechy. Może jedynie przyjąć nasz dar. My możemy ofiarować nasze cierpienia w jakiejś intencji. Obce jest mi jednak przypisywanie Bogu, że sam sobie bierze to, co trudne, bez pytania nas o zdanie, że chce kogoś odkupić zmuszając kogoś innego do cierpienia, tym bardziej zmuszając do tego dziecko.
Bóg nie chce cierpienia i nie z Jego inicjatywy pojawiło się ono na świecie. Kiedyś bardzo ważny dla mojego życia stał się sam początek Pisma Świętego – opis stworzenia świata. Wszystko, co Bóg stworzył, było dobre. Śmierć, cierpienie przyszły przez grzech. Przez to, że ludzie stwierdzili, że chcą żyć po swojemu, że Bóg nie jest im koniecznie do tego potrzebny. Ta historia o stworzeniu świata jest tylko poetyckim opowiadaniem, próbą opowiedzenia o tym, jak to się mogło stać, że dzisiejszy świat jest taki, a nie inny. Jest próbą odpowiedzenia sobie przez człowieka, dlaczego istnieje cierpienie i śmierć. I daje nam tylko taką odpowiedź, że nie takie były plany Boga. Dzisiaj „potrzebujemy” śmierci, by dostać się ponownie do tego dobrego, rajskiego świata, jaki pierwotnie był w zamyśle Boga
|
|
:: w górę ::
|