dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Staciłam syna
Bozena P  
01-09-2017 17:57
[     ]
     
Miesiąc temu pochowałam swojego syna miał 28 lat zginął w wypadku samochodowym .......przeżywam ból i tylko ból ......ja też powoli umieram bo on zginął to umarły 2 osoby tylko drugiej czyli matce tylko bije serce 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
01-09-2017 18:08
[     ]
     
może odezwie się ktoś do mnie i zechce porozmawiać......otworzę się więcej jak ktoś do mnie napisze ......cierpię bardzo i nie mogę sobie z tym poradzić 


Re: Staciłam syna
Wera  
01-09-2017 20:54
[     ]
     
Witam, jest mi bardzo przykro z powodu Pani straty i że dołączyła Pani do grona osieroconych rodziców. Nie potrafię sobie wyobrazić co Pani czuje, jestem kilka lat starsza od Pani syna, straciłam córeczkę zanim zdążyłam ja poznać urodziła się martwa. Moge tylko przypuszczać jak jest Pani ciężko. Tu w tym miejscu piszą zwykle dziewczyny które straciły niemowlęta i dzieci przed narodzinami na podforum dzieci starsze są mamy które straciły nastoletnie i dorosłe dzieci a tutaj rzadko zaglądają Bardzo mocno przytulam Panią i proszę pisać na forum to bardzo pomaga. Dla Pani syna zapalam światełko (*) 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: Staciłam syna
Bozena P  
02-09-2017 08:43
[     ]
     
Bardzo dziękuję za te dobre slowa od Pani...tak potrzebuję z kimś porozmawiać ,nawet nie wiedzialam ,że są jakies podforum.....piszę pierwszy raz więc nie wiem jak to się robi i gdzie trzeba wejść na jaki temat żeby porozmawiać z matkami ,które stracily starsze dzieci .....może mi Pani podpowie......będę wdzięczna .Bardzo Pani również wspólczuje,że stracila Pani dziecko ,każda śmierć wlasnego dziecka jest najstraszniejsza,również wspieram Panią i zapalam światelko na duszyczka Pani aniolka 


Re: Staciłam syna
PM  
02-09-2017 12:29
[     ]
     
Droga Pani Bożeno,

Bardzo poruszyła mnie Pani historia. Pani Syn odszedł z tego świata w wieku 28 lat, mając tyle lat ile ja obecnie. Kilka msc temu, w maju, ja również uczestniczyłam w wypadku samochodowym. Samochód zjechał z drogi wymijając o włos trzy drzewa, dachował. Byłam wówczas w ciąży, kończyłam 3 msc. Przeżyliśmy wszyscy - mój mąż, Synek w brzuszku i ja. To był cud. Czułam, że ktoś nad nami czuwał. Paradoksalnie wypadek i pobyt w szpitalu pod ścisłym nadzorem pomógł w szybkim stwierdzeniu schorzenia jakie miał Michaś - mój Synek. Trzeba było szybko zacząć działać. Rozpoczęłam dwumiesięczną walkę w szpitalach, którą niestety przegrałam. W skutek jednej z wielu operacji, wdała się w mój organizm infekcja. Mój Synek przyszedł na świat przedwcześnie. Żył zaledwie dwie godziny. O dziecko walczyliśmy z mężem kilka lat. Pokochaliśmy Go tak mocno jak może pokochać człowiek drugiego człowieka. Teraz serce mi pękło na pół, krwawi, przysparzając niewiarygodnego bólu.

Nawet nie potrafię opisać żalu i smutku, że doświadczyła i doświadcza Pani takiej tragedii. Bardzo mnie ona poruszyła. Piszę do Pani płacząc. Te kilka podobieństw, które łączą mnie z Pani Synem, sprawiły, że bardzo to przeżywam. Myślę o Pani od wczoraj, kiedy przeczytałam Pani post.

Ja na tym forum odnajduję bardzo duże wsparcie. Jest tu mnóstwo mądrych Mam, które przeżywają to samo co my. Nasze historie są inne, ale emocje, jakich doświadczamy - bardzo podobne. To co piszą inne Mamy uświadamia mnie o tym, że to co przeżywam jest naturalne, dają mi nadzieję na lepszą przyszłość. Mam nadzieję, że odnajdzie Pani tu tak samo duże wsparcie jak ja odnajduję.

Pani Bożenko, życzę Pani mnóstwo siły. Ja walczę codziennie dla mojego męża i Synka w niebie. Mam nadzieję, że ma Pani bliskich wokół siebie, którzy wspierają ciepłym słowem. Proszę, niech Pani walczy również dla swojego Syna. Wierzę, że jest przy Pani, spogląda i na pewno chciałby widzieć, że Jego Mama walczy. Często myślałam co by było gdybym ja zginęła w maju. Serce pęka. Przez tą rozpacz, jaką przeżywam po odejściu Synka potrafiłam powiedzieć, że żałuję, że wówczas nie zginęłam. Żałuję tych słów. Raniłam nimi bliskich. Na pewno serce mi by krwawiło jakbym spoglądała na moją cierpiąca rodzinę. Pani Bożenko, przepraszam za to co piszę. Spisuję wszystkie moje myśli. Jestem roztrzęsiona i mam mętlik w głowie. Proszę, niech będzie Pani silna dla Syna.

Ściskam Panią z całego serca. Dużo siły, Pani Bożenko.

PM 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
02-09-2017 12:39
[     ]
     
Nie mogę pisać tak lzy leją mi sie po twarzy ......to co Pani napisala tak od serca bardzo mnie poruszylo.....zalewam się lzami teraz ,że nawet nie widzę literek ,jak się uspokoję to napiszę ...narazie z calego serca dziękuje Pani za te slowa nawet nie wie Pani ile dla mnie znaczą dziękuję ...... 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
02-09-2017 12:55
[     ]
     
Droga Pani ..Pani też przeżyla tragedie a potrafi tak pocieszyć ....ja bardzo Pani wspólczuję i lączę się z Panią bólem.Ma Pani 28 lat tyle co mój syn.Cale życie przed Panią ..przed nim też bylo.....tak marzyl o rodzinie ,ale nie znajdowal odpowiednich dziewczyn,chcial mieć dzieci...tak mi mówil ......a tu nagle śmierć...zderzenie czolowe z ciężarówką ...śmierć na miejscu.....nie wiem jak dlej żyć ??? zresztą to nie życie to wegetacja.....każdy dzień jest wielkim cierpieniem wszystko mi go przypomina......serce mi się rozdziera na pól.....rozrywa mnie w środku......ciężko mi pisać ...ale pani napewno wie co czuje..Pani też przeżyla wypadek i śmierć dziecka.......ściskam Panią mocno i jeszcze raz dziękuję za tak dobre sowa 


Re: Staciłam syna
PM  
02-09-2017 14:44
[     ]
     
Kochana Pani Bożenko,

Od wczoraj nie mogę znaleźć sobie miejsca. Tak bardzo porusza mnie Pani historia. Tak bardzo mi przykro, że musi przez to Pani przechodzić...

Chyba spotkała nas najgorsza rzecz jaka może spotkać rodzica. Nie taka jest kolej rzeczy, nie tak powinno to się odbywać. Ta złość, żal, rozpacz... Wiem, że to zupełnie inna sytuacja, ale 12 lat temu ktoś bardzo mi bliski popełnił samobójstwo. Wiem po tym co wówczas przeżywałam, jako nastolatka, że czas niestety nie potrafi zaleczyć wszystkich ran. To samo mówią mi Mamy na tym forum. Ale z każdą raną można nauczyć się żyć i każdy ból można oswoić. Za jakiś czas odnajdziemy radość w naszej codzienności. I wyjdziemy z tego silniejsze, Pani Bożenko.

Ja np chwytam się małych pozytywnych myśli, które pomagają mi przetrwać każdy kolejny dzień. Mówię sobie, że mam Syna, który jest cały czas przy mnie. Mówię sobie, że jestem Mamą wspaniałego, dzielnego chłopca, który walczył do końca. Jestem z Niego dumna. Wiem, że mój Michałek nie cierpiał, a to dla mnie najważniejsze. Piszę na tym forum, rozmawiam dużo z mężem, do mojego Syna piszę listy, które chowam w szufladzie. W ten sposób radzę sobie z emocjami.

Tak bardzo rozumiem, jak pisze Pani, że każdy dzień to wegetacja. To nie jest życie. Egzystencja. Czuję dokładnie tak samo. Mój mąż w takich chwilach mi mówi: "jak nie masz siły walczyć dla siebie, walcz dla mnie i dla naszego Synka". Ja Panią proszę o to samo, niech walczy Pani dla swojego Syna. Może uda się Pani znaleźć też takie małe pozytywne rzeczy, które będzie Pani powtarzać sobie w głowie? Wiem, że to żadne pocieszenie, ale może i Pani pomoże uśmierzyć ból? Pani Syn nie cierpiał. Przeżył wspaniałe chwile na tym świecie otoczony miłością. Wspaniale, że miał marzenia. Czym byłoby bez nich nasze życie?

Jestem przekonana, że Pani Syn będzie wspierał Panią w codziennej walce. Wyjdzie dla nas słońce, Pani Bożenko. Przyjdą piękne dni. Proszę pamiętać, że Pani Syn jest z Panią. Tu i teraz. Nic nam naszych chłopców nie odbierze.

Cieszę się, że odbiera Pani w ten sposób moje słowa. Wiele Mam pomogło mi na tym forum ciepłym słowem. Cieszę się, że mogę i ja zapalić w czyimś sercu iskierkę nadziei.

Ściskam serdecznie,
Patrycja

PM 

Ostatnio zmieniony 02-09-2017 15:07 przez PM

Re: Staciłam syna
PM  
02-09-2017 15:01
[     ]
     
Jak wysłałam już post przypomniało mi się jedno zdanie, które usłyszałam od Pani psycholog, którym chciałabym się z Panią podzielić. Powiedziała mi, że trzeba TRZEBA cieszyć się z małych rzeczy: z kubka ciepłej herbaty, słońca za oknem, pysznego ciasta... Z takich drobnych rzeczy składa się nasze życie.

I tego życzę Pani i samej sobie. Żebyśmy odnalazły radość w tych drobnych rzeczach.

Pozdrawiam serdecznie,
PM 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
02-09-2017 16:29
[     ]
     
Kochana Pani Patrycjo jeszcze raz dziękuję za wszystkie dobre słowa pocieszenia....to co się pisze na początku zawsze tylko ogólnikowo......żeby pisać wszystko zabrakło by dnia i nocy ale inaczej nie można .....bo jeszcze zostaje poczucie winy .......że nie zrobiło się wszystkiego aby uchronić własne dziecko przed śmiercią.....Mój syn 5 lat mieszkał zagranicą i tam właśnie zginął .....żałuję ,że nie zdążyłam go namówić na powrót do Polski może gdyby tam nie był to by się to nie stało......koledzy wyjechali on też...tylko inni dawali sobie radę a on chyba nie.....zawsze mówił mi,że byłoby mu lżej gdyby miał przy sobie kochającą go dziewczynę a tak się nie stawało...zawsze jak kogoś poznał to była porazka.....zawsze wykorzystała i rzuciła i chyba po ostatnim rozstaniu on już się załamał.Mało już mówił o sobie ale czułam że jest mu żle .....ale się nie skarżył ...Miał do mnie przyjechać w sierpniu na urlop ale już nie przyjedzie.....wtedy planowałam z nim porozmawiać aby wrócił do Polski ale już nie zdążyłam i stąd to poczucie winy ....jechał z pracy po nocce i nad ranem miał wypadek ,może się zamyślił ,może sięgał po komórkę nie wiem .Wie Pani coś???? to chyba nie przypadek ,że PAni do mnie napisała bo mój syn ma na imię Patryk tak jak Pani Patrycja......ja zawsze z nim ,żartowałam i mówiłam do niego Patrycja..... czasami się śmiał że tak go nazywam a ja do niego oczywiście żartobliwie bo miałeś być dziewczynką i miałam Cię nazwać PAtrycja.....tak bardzo za nim tęsknię .....pozdrawiam Panią bardzo serdecznie i jeszcze raz dziękuję za wsparcie 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
02-09-2017 16:47
[     ]
     
Jeszcze muszę coś dodać .....tak jak Pani pisała ,że mój Patryk jest ze mną i czuwa nademną i dlatego właśnie Panią na mnie skierował,że Pani do mnie napisała .......nawet nie wie Pani ile dla mnie znaczą słowa ,które pisze Pani do mnie ...Pani też cierpi ale potrafi pocieszać ....ale ja chyba jeszcze nie umiem pocieszać bo jestem teraz zatracona w swoim bólu ....ale dociera do mnie ,że PAni też przeżyła niejedną tragedię i jest Pani ciężko..... czy dam radę tego nie wiem ....czas pokaże na razie nie daję sobie rady z samą sobą .....wstaję na siłę i czekam nocki aby wziąć tabletkę aby zasnąć ...pocieszyła mnie Pani mówiąc mi,że mój Patryk jest cały czas ze mną bo on wie że bardzo go kocham ..... 


Re: Staciłam syna
PM  
02-09-2017 18:35
[     ]
     
Pani Bozenko,

Kto to wie? Czasami spotykamy na swojej drodze zupełnym przypadkiem osoby, z którymi coś nas łączy. A może to nie przypadek? Może właśnie ktoś nad tym czuwa i tak kieruje naszym życiem? Myślę, że ma Pani rację... Ja również poznałam na początku swojej walki w szpitalu dziewczynę, której historia jest identyczna jak moja: kilkuletnia walka o maleństwo, ciąża, to samo schorzenie, to samo smutne zakończenie. Obie cierpimy, ale wspieramy się wzajemnie. Kto może lepiej zrozumiec jak osoba, która towarzyszyła mi w walce i która przeszła to samo? Los nas połączył. Może i ja nie bez powodu wpadłam na Panią na forum.

Co to wypadku to serce peka... tak mi przykro. Na drodze może zdarzyć się tyle rzeczy, nie wiadomo co się stało. Może splot kilku czynników. Proszę się tym nie zadreczac. Niestety ani Pani ani ja nie zmienimy przeszłości. Ja tez mam takie chwile ze przeglądam dokumentację medyczna, szukam powodu tego co się stało. Czy to był czyjś błąd? Po chwili się zastanawiam co to zmieni, co ta wiedza mi da... nic nie ukoi bólu, który przeżywam. W życiu zdarzają się rzeczy tak po prostu...bez powodu. Proszę się absolutnie nie obwiniać bo żadna Pani w tym wina. Nawet najmniejsza! Pani Syn na pewno nie chce żeby żyła Pani w poczuciu winy. Totalnie bezpodstawnym!

Jest Pani wspaniałą, kochająca Mamą. Trzeba zmuszać się do tej codzienności i walczyć... dzień w dzień. Bo mamy dla kogo.


Ściskam mocno,
Patrycja 

Ostatnio zmieniony 02-09-2017 18:39 przez PM

Re: Staciłam syna
PM  
02-09-2017 18:58
[     ]
     
Jeszcze jedno... zastanawia się Pani czy da Pani rade. Mogę Pani na to odpowiedzieć - da Pani. Ma Pani najlepszego Anioła Stróża. Ma Pani dla kogo walczyć. Będzie to walka bolesna. Ale walka z której wyjdzie Pani zwycięsko. Jestem pewna. 


Re: Staciłam syna
asia87  
03-09-2017 01:21
[     ]
     
Tak bardzo mi przykro jak czytam historie obu z Pan!
Strata dziecka to najgorsze, co moze nas, mamy spotac.
Z perspektywy czasy, niewielkiego wprawdzie, bo moj synek odszedl 1,5 roku temu,moge tylko powiedziec, ze bol nigdy nie mija. Nie da sie zapomniec, przestac tesknic I kochac. Ale tylko czas pomaga nauczyc sie zyc z ta ogromna dziura w sercu. Jak umarl moj syn to czulam jakby ktos wyrwal mi kawalek serc! Bolalo tak, ze nie moglam oddychac. U nas nic nie wsazywalo, ze cos jest nie tak. Ciaza przebiegala idealnie. Strata byla dla nas naglym I niespodziewanym wstrzasem.

Tylko czas pomaga. Uczymy sie z tym zyc. Bo tesknic I kochac naszych synkow bedziemy zawsze.

Mi rowniez pomaga mysl, ze Franus jest ze mna. Ze nasze drogi sie rozeszly tylko na chwile. A teraz mamy aniola ktory nad nami czuwa.

Rok po smierci syna urodzilam coreczke. Druga ciaza byla dla nas ogromnym zaskoczeniem. Do tej pory zartujemy z mezem ze to Franus maczal w tym palce.

Dacie rade! Musicie byc silne dla Waszych dzieci! Wasi synowie nie chcieliby zeby ich mesmy sie zalamaly!! 
Mama Franusia *20.01.2016r.
I Hani 26.01.2017r.

Re: Staciłam syna
Bozena P  
03-09-2017 09:53
[     ]
     
Dziękuję Pani Asiu za wpis do mnie.Pani też straciła dziecko..też cierpiała i cierpi,więc dobrze się rozumiemy tu wszystkie.Ma Pani rację czas nie leczy ran i nie zaleczy bo nic już nigdy nie będzie takie samo......teraz jestem w żałobie i ją głęboko przeżywam.....i jedynie będę musiała nauczyć się żyć z tym bólem.....nauczyć się żyć.Też Pani współczuję ,że straciła Pani dziecko ,cieszę się ,że jest drugie i życzę Wam szczęścia .Pozdrawiam serdecznie. 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
03-09-2017 09:45
[     ]
     
Dziękuję Pani Patrycjo za wszystko co mi Pani napisała.....pomału zaczynam sobie zdawać sprawę Ze mój Patryk czuwa nademną i to jest moja największa pociecha ...teraz jak sobie zaczynam kojarzyć fakty ......to właśnie On mój Anioł Stróż mi pomagał....a miałam takich przypadków już kilka i jakby to za jego pomocą jakoś dawałam radę.Ma Pani rację nikt nie zrozumie tak drugiej osoby ,która nie przeżyła tego samego.Dlatego dziękuję za każde dobre słowo.Pozdrawiam serdecznie. 


Re: Staciłam syna
Agni  
03-09-2017 11:25
[     ]
     
Pani Bozeno,

Jest mi naprawde bardzo przykro, ze dolaczyla Pani do naszego grona, rozumiem co Pani czuje, wszystkie tutaj prechodzimy przez to samo. Moj synek odszedl niecale 4 miesiace temu, a ja wciaz czuje ogromny bol, czasami wydaje mi sie, ze nawet bardzij niz na poczatku, choc jest on juz troche bardziej oswojony, powoli, bardzo powoli ucze sie z nim zyc, bo mam dla kogo. Mam tez marzenia, ze jeszcze kiedys urodze mojemu synkowi rodzenstwo, dlatego wmawiam sobie, ze muesze byc silna i dbac o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne.
Jezeli moge cokolwiek doradzic to prosze pozwolic sobie na cierpienie, krzyk i placz, teraz jest na to czas. Pamietam swoje pierwsze dni i tygodnie po stracie, przezywslam je podobnie do Pani. Bralam tabletke, szlam spac, budzilam sie rano, dotykalam brzucha i kiedy zdawalam sobie sprawe, ze to wszystko, to nie byl tylko zly sen, bralam kolejna tabletke - tak przesypialam cale dnie. Nie bylo to zycie, tylko wegetacja. Pozniej przyszedl czas na wyrzuty sumienia, obwinialam siebie, lekarzy. Moj synek urodzil sie przedwczesnie i kiedy lekarze nie potrafili znalezc prztczyny medycznej dla tego co sie stalo zaczelam winic siebie, ze stres, ze moze za duzo pracowalam, nie dbalam o siebie wystarczajaco itp... w koncu zaakceptowalam, ze czlowiek nie jest idealny, medycyna nie jest idealna i przestalam sie zadreczac.
Dzis staram sie zyc normalnie, chodze na zakupy, do pracy, rozmawiam z ludzmi, staram sie usmiechac, jest to jednak bardzo trudne. Staram sie trzymac, bo wiem, ze mam kolo siebie kochajace osoby. Czasem jednak kiedy nie mam juz sily, wmawiam sobie, ze musze byc silna dla mojego synka, on napewno nie chcialby zeby jego mama sie zalamala. Mam nadzieje, ze i Pani ma obok siebie kogos kto Pania wspiera.
Bardzo pomagaja mi rowniez wizyty u psychologa oraz terapia grupowa, gdzie spotykamy sie z innymi rodzicami po stracie, sa oni dla mnie ogromnym wsparciem, tam czuje sie rozumiana. Jezeli ma Pani mozliwosc skorzystania z takiej pomocy to bardzo polecam. Prosze rowniez pisac tutaj do nas na forum, mi ono naprawde bardzo pomaga. Ostatnio przeczytalam gdzies u jednej z mam piekny cytat: "ze BOg nie zabral mi mojego syna, tylko dal mi pomocnika, kolejnego aniola stroza, ktory sie mna opiekuje". Mam nadzieje, ze i Pani znajdzie tutaj wiele pokrzepiajacych slow.
Polecam rowniez ksiazke Elisabeth Kubler-Ross pt" Smierc. Ostatni etap rozwoju". Jest to przepiekna ksiazka, w ktorej znalazlam wiele pocieszenia i ktora bardzo pomogla mi przetrwac na poczatku zaloby.

Zycze duzo sily, przytulam Pania mocno. 


Re: Staciłam syna
Marta2222  
03-09-2017 15:25
[     ]
     
Pani Bożenko mi rowniez jest bardzo bardzo przykro. ja mam 29 lat... Moja strata była inna bo moj synek żyl tylko dwa dni, byl bardzo chory. miałby juz 3,5 roku...nie ma dnia zebym o nim nie myslala...stracilam wszystko- pierwsze slowo, kroki, ząbki... Mi bardzo pomogla wiara. Wiem ze Moje dziecko jest z Bogiem i ja tez bardzo chce tam kiedyś pójść. Nikt nie wie co go czeka na ziemi... wszystko jest ulotne.... Wiem ze bardzo Pani cierpi i poki co zadne słowa tutaj nie pomogą. Ból trzeba wypłakać... 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
04-09-2017 08:54
[     ]
     
Ma Pani rację trzeba wyplakać i wierzyć ,ze kiedyś się spotkamy.....rówież bardz wspólczuję Pani ze stracila Pani dziecątko...zapalam światelko nad nim 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
04-09-2017 08:51
[     ]
     
DZiękuję za slowa wsparcia....Pięknie Pani napisala....ale pozbierać się trudno mimo wszystko.Za świeża rana.Pozdrawiam srdecznie Panią i zapala światelko nad Pani dzieciątkiem. 


Re: Staciłam syna
PM  
07-09-2017 00:58
[     ]
     
Pani Bozenko,
Myślałam dziś o Pani. Jak z Pani samopoczuciem?

Patrycja

PM 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
07-09-2017 09:16
[     ]
     
Dzień Dobry Pani Patrycjo.Cuż mam pisać ...nic nie jest lepiej,powiedzialabym,ze jeszcze gorzej.Zaczęlam pracować,ale to nie ja...to ""robot,który wstaje i robi swoje".Dodatkowo dochodzą jeszcze inne problemy,które nie mają końca...co dzień coś nowego .Mam jeszcze jednego syna ,starszego ,który mieszka daleko odemnie on też bardzo to przeżywa.....nawet znalazl się w szpitalu bo coś z sercem się dzieje u niego...wykryli arytmie i wysokie ciśnienie ,musi brać leki.....bardzo martwie się o niego.....mamy jeszcze tyle spraw związanych z tym wypadkiem bo wiadomo ,że to zagranicą i to wszystko dodatkowo nas dobija.Czekam na czas aby choć trochę się uspokoilo,choćby pozamykanie tych wszystkich spraw,na które ja i syn już nie mamy sily...Ale wiem ,że nie ja jedna mam problemy i żalobę za kochanym synem...muszę to wytrzymać.Pani Patrycjo a co u Pani ,jak się Pani czuje czy jest Pani lepiej ?Ja caly czas myślę o Was wszystkich co tu piszecie na forum ciągle czytam nowe wpisy i wiem,że nie jestem sama....Pozdrawiam cieplutko Panią.Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
07-09-2017 11:42
[     ]
     
Pani Bożenko,

U mnie niestety jest bardzo podobnie jak u Pani. Wstaję z łóżka i próbuję przeżyć kolejny dzień. Mam wrażenie, że nie jest lepiej, a właśnie gorzej. Tak jakby teraz dopiero do mnie docierało to co się stało, jakby teraz tęsknota uderzała z prawdziwie dużą siłą. Do pracy wracam pod koniec września, na co dzień skupiam się na prostych czynnościach - pranie, sprzątanie, nauka i realizacja postawionych mi celów zawodowych, ćwiczenia, seriale. Wszystko byle zająć myśli. To forum, które śledzę non stop... Przynosi ukojenie... Z domu praktycznie w ogóle nie wychodzę. Dopuszczam do siebie tylko rodzinę i najbliższych przyjaciół. Od reszty się odsunęłam. Nie mam ochoty na spotkania ze sztucznym uśmiechem na ustach...

U mnie podobnie jak u Pani ciągną się sprawy wypadku, do tego walka z ubezpieczycielem, być może będzie trzeba wytoczyć sprawę sądową... Do tego ciągła walka z infekcją, której nabawiłam się podczas ostatniej operacji w szpitalu, próba dojścia do sił. Z tego wszystkiego bardzo mi włosy wypadają. Jestem wyniszczona i od wewnątrz i od zewnątrz. Z dawnej radosnej dziewczyny jaką byłam nie zostało już nic... Cień człowieka.

Nie mogę powiedzieć, że nie miewam lepszych dni, bo i takie się zdarzają. Takie dni,w których potrafię się śmiać i wygłupiać z mężem, w których cieszę się z tego, że mam Synka i z tego, że mogę nazwać się Mamą. Tylko czemu to moje macierzyństwo musi być tak bolesne...

Dziś mamy z mężem rocznice ślubu, a ja od rana smutna, bo ten dzień uświadamia mi ile lat już walczymy o maleństwo. Pojawiło się po długiej walce i poszło do nieba...

Trzymam kciuki i za Panią i za Pani Syna. Przypuszczam, że te problemy mogą być na tle nerwowym? Takie traumatyczne wydarzenia są bardzo wyniszczające.

Czekam na lepsze dni i trzymam kciuki, żeby u Pani takie niebawem się pojawiły. Ściskam serdecznie.

Patrycja

PM 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
07-09-2017 13:14
[     ]
     
Pani Patrycjo
Dziękuję jeszcze raz za te slowa wsparcia.Wyobrażom sobie ,że przeżywa Pani to wszystko tak samo jak ja.Ma Pani synka i dla niego Pani walczy i jeszcze tak potrafi pocieszać ,ja tak nie umiem jeszcze.....może za jakiś czas będę pomagala innym w pocieszaniu i bólu ..teraz chyba nie umiem.Ja też jestem wrakiem czlowieka,wlosy mi wychodzą na potęgę ,nie mogę jeść,jem po trochu ale wtedy jak mnie już boli żolądek bo nie mam apetytu.W pracy z nikim nie rozmawiam ,tylko slużbowo co muszę,tak naprawdę ze swojej rodziny mam tylko drugiego syna i synową ,oni mieszkają daleko ,dzwonimy do siebie .....od znajomych się odsunęlam bo nie mam potrzeby spotykania się .....nikt z nich nie przeżyl podobnej tragedii więc wiem ,że nie zrozumieją nigdy.....tak jak to się mówi ten kto nie przeżyje tego samego nie zrozumie choćby mówil ,że rozumie.Zresztą wczesniej też nie mialam takich zaprzyjaźnionych.Najlepiej pisze mi się anoimowo,gdzie gadam i gadam i nikt mnie nie zna ,nie ocenia.tak ogólnie się pisze tu o smutku,kóry przeżywamy do określonej sytuacji......ale każda z nas ma dodatkowo inne problemy....o których nie pisze ,bo i po co ...to jest forum o stracie najbliższych a nie użalaniem się nad wlasnym życiem.Ale może mi Pani wierzyć ,ze przez 10 lat nic mi się nie ukladalo ....zawsze coś ,nawet miesiąca nie mialam pprzerwy bez stresów.....więc jak doszedl wypadek mojego syna.....to tylko powiedzialam,że już mnie Boże tyle karaleś ale teraz to już wymierzyleś mi największą karę.Ja już nic nie oczekuję od życia ,boję sie tylko o mojego drugiego syna,który choruje na serce,żeby tylko jemu nic się nie stalo, a ja.....wegetuję,jestem wrakiem czlowieka.....i to syn mnie upomnial jak mu powiedzialam,że nie chcę już żyć,...on powiedzial tak ...jak tak możesz mówić przecież masz mnie jeszcze i moją żonę ....dla nas musisz żyć i zaraz otrzeźwialam ,że źle powiedzialam,że urazilam mojego kochanego drugiego syna.Wiem muszę żyć.....tylko jak dlugo dam radę w takiej męce? Nieraz mówię sobie w myślach Boże zabierz mnie do siebie.....bo nie mam sily żyć...ale później myślę o moim drugim synu ,że on by się zalamal......wszystko co mówię i myślę jest zle ,ja to wiem.I tak każdy dzień się zaczyna...i czekam do wieczora aby zasnąć......Jeżdzę na cmentarz rozmawiam z moi synem i proszęgo aby czuwal na demną i dawal mi silę.Pozdrawiam serdecznie Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
07-09-2017 16:45
[     ]
     
To jest właśnie straszne w żałobie. Ja mam bardzo podobnie. Ostatnie lata bardzo ciężkie - problemy zdrowotne, walka o maleństwo... I tylko tak pamiętałam te lata i tak każdemu je przedstawiałam - jako bardzo ciężkie. Przeglądałam ostatnio album ze zdjęciami i uświadomiłam sobie, że pomimo tak wielu problemów, z którymi przyszło nam się borykać, było w ostatnich latach i wiele pięknych chwil. Naprawdę pięknych. Wiele marzeń udało się mi/nam spełnić. Ja na tych zdjęciach taka radosna, uśmiechnięta... To ten obecny smutek sprawia, że wraca wszystko co złe. To nie jest rzeczywisty obraz przeszłości. Do mnie potrafiły wracać wspomnienia jak ktoś mnie uraził, skrytykował. Słowa totalnie niezwiązane z moją tragedią, a pogłębiające ten żal i depresję. Teraz często przeglądam zdjęcia. Tragedię przeszłam 12 lat temu - wówczas też chciałam umrzeć,a jednak spotkało mnie tyle wspaniałych chwil. Teraz przeżywam kolejną tragedię, ale wspaniałe chwile muszą w końcu nadejść... Wiem to. Będę walczyć o przyszłość dla Synka w niebie i mojego męża. Niech Pani też powspomina te miłe chwile, na pewno było ich mnóstwo.

Ja również w tym całym smutku mówiłam, że chcę umrzeć, że żałuję że nie zginęłam w wypadku, że chcę zasnąć i się nie obudzić, że chcę być z Synkiem i się Nim zajmować. Życie za bardzo boli... Tak mówiłam. W zasadzie Pani historia uświadomiła jakie głupoty wygadywałam. Dostałam szanse na przyszłość. Przecież gdyby mnie zabrakło moi rodzice by tak cierpieli, mój mąż, brat... To było strasznie egoistyczne z mojej strony, przeprosiłam ostatnio mojego męża za tamte słowa. Wstyd mi za nie. Mój Syn jest w niebie, szczęśliwy. Jest również przy mnie, w moim sercu. A ja tu, na tym świecie...gdzie muszę uporać się z bólem, tęsknotą i wykorzystać czas. Po prostu. Choć tak bardzo to trudne.

Cieszę się, że mam wokół siebie wiele serdecznych osób, przy których mogę płakać i moje łzy ich nie dziwią, ale i mogę porozmawiać o "normalnym" życiu, bo to też bardzo potrzebne. Najgorzej zostać samą z własnymi myślami. Mam nadzieję, że ma Pani takie osoby wokół siebie.

Dużo siły. Pozdrawiam Panią serdecznie,

Patrycja

PM 

Ostatnio zmieniony 07-09-2017 16:47 przez PM

Re: Staciłam syna
Bozena P  
08-09-2017 12:15
[     ]
     
Pani Patrycjo....wszystko co Pani pisze jest prawdą,wiem,że wiele ludzi się męczy na tym świecie ,tylko niektórzy naprawdę mają szczęcie,owszem mają jakieś tam problemy ...zresztą kto ich nie ma...piszę tak po obsewacji znajomych.....mają problem ale go rozwiązują i moga się cieszyć życiem....ale ja naprawdę jestem pechowa i to tak od 10 lat nic się nie uklada.....wcześniej przed tymi 10 latami wszystko bylo dobrze...byly jakieś problemy ale się jakoś zalatwialo i bylo po wszystkim .....a te ostatnie 10 lat to same udręki(nie będę pisać jakie ,bo to książka by wyszla),nieraz znajomi mi mówili,ze naprawdę mam pecha,jak zaczęlo się coś dziać to nie bylo końca.....i jeszcze jedno się nie skończylo a zaczynalo drugie....to tak pokrótce aby Pani wiedziala jak moje życie ostatnio wyglądalo....a tu nagle szok ......śmierć syna i to już mnie dobilo.Ale wiem jedno ,że jak czytam to forum to niejedni ludzie mają tak samo albo jescze gorzej.....widocznie tak musi być.Jedni przeżywają lżej to życie drudzy się bardziej męczą...czemu tak jest nie wiadomo.Zyczy mi Pani dużo sily ...ja również Pani życzę sily i wytrwania w tym wszystkim...z tego co Pani pisze jest Pani wspanialą matką i żoną i dobrym czlowiekiem,czuję to.Wie pani co jest najgorsze......to ból ,który tak rozrywa,że nie zobaczę i nie przytulę swojego syna,tak bardzo tęsknię za nim ,nie ma dnia żebym nie plakala ,i co mi zostaje..w myślach zaznaczam tylko w myślach mówię do siebie ,że kiedyś się spotkamy.....tylko ile będę czekać na to spotkanie.....?tylko chyba sam Pan Bóg wie.Wie Pani co....ja narazie biore tabletki na spanie....malo mi pomagają bo i tak slabo sypiam ....ale jak budzę się w nocy to przeszywa mnie taki strach ,dziwny strach.....może to nie strach bo nie wiem jak to nazwać ale takie dziwne uczucie strachu,bólu,niepewności,żalu wszystko tak razem,ciężko mi określić co to jest.Ale widocznie tak ma być.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie,cieszę się,że to forum jest .....zawsze jest mi lżej.Bożena 


Re: Staciłam syna
donata  
08-09-2017 19:59
[     ]
     
Droga Mamo,ja tez stracilam 7-letnia coreczke Franzi i tez tragicznie.Minelo od tego tragicznego dnia 13-lat,mi pomogla Wiara dalej zyc i nadala sens mojemu zyciu.Nim tak sie stalo minelo troche czasu bo tez bylam zla na Boga ,wiem namacalnie ze moja corcia jest ze mna blisko,.Ty droga mamo jestes na poczatku tej bolesnej drogi.Musisz przezyc twoja strate nim dojdziesz tam gdzie ja jestem obecnie ale obiecuje ze dasz rade , i do ciebie kiedys los sie usmiechnie,moge polecic bardzo dobra ksiazke :Chata
William Paul Young , ja czytalam ja dopiero po 12-latach , jednak mi pomogla wiele zeczy inaczej zobaczyc niz sama myslalam,pozwol sobie na ciezkie dni i oplakuj co stracilas ale powoli dopuszczaj dni jak bedzie lepiej,nigdy nie myslalam ze bede mogla sie usmiechac , nawet pierwszy raz i wiele nastepnych targalo mna sumienie "jak moglam ,moje dziecko nie zyje ",ale i to minie ,.Juz nie to samo zycie ale mozna dalej zyc.Zycze duzo sily i wsparcia najblizszych.Donata mama Franzi 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
09-09-2017 08:37
[     ]
     
Pani Donato dziękuję za slowa wsparcia,wiem,że nie jestem tu sama i to mi bardzo pomaga.U Pani minęlo 13 lat i Pani żyje,wiem ,że to już nie to samo życie, jakie będzie moje życie? nie wiem ,powtarzam sobie ,że czas pokaże.Bardzo Pani wspólczuję Pani również stracila córeczkę w tak mlodym wieku...wyobrażam sobie co Pani przeszla i przechodzi,ten ból nie mija ....on się potęguję z każdym dniem,ludzie mnie obserwują w pracy i pewnie sobie myślą dlaczego ona normalnie nie pogada ,nie uśmiecha się ,pewnie oczekują tego odemnie a ja nie mogę ,nie umiem rozmawiać.Poprostu zamknęlam się w sobie.Ktoś tam napomknąl,że może do psychologa to mi pomoże....ja nic nie odpowiadam bo wiem ,że najlepszych psychologów mam tu na forum....nik tak nie zrozumie jak ten co przeżyl to samo....Wiem,że nie jestem sama i to mi bardzo pomaga.Dziękuje za wsparcie i pozdrawiam Panią serdecznie. 


Re: Staciłam syna
PM  
11-09-2017 23:01
[     ]
     
Pani Bożenko,

Ja mam często wrażenie, że takie zadowolenie z życia czy nawet to jak jest ono postrzegane przez innych częściej wynika z tego jakimi jesteśmy ludźmi. Ja np jestem osobą bardziej skrytą. Jak mam problem to się zamykam. Mówię o nim tylko i wyłącznie w najbliższym gronie. Przed dalszymi znajomymi po prostu milknę w gorszych chwilach... Oni też mogliby spojrzeć na mnie i mojego męża i zazdrościć nam wielu rzeczy. Z niewiedzy tego co przeżywamy obecnie. Z niewiedzy zmartwień z jakimi zmagamy się od lat. Zawsze byłam osobą niezwykle pogodną. Moje przeżycia sprzed kilkunastu lat nauczyły mnie tego jak ulotne jest życie i cieszyłam się zawsze absolutnie każdym momentem, każdą drobnostką... Mam nadzieję, że teraz też oswoję mój ból i będę jeszcze taką osobą jak przez ostatnie lata... Mam z kolei koleżankę, która stresuje się wszystkim bardzo i otwarcie mówi o swoich problemach. Jest znerwicowana, bo wszyscy na urlopie, a ona sama w pracy, zestresowana bo to koleżanka coś złego na nią powiedziała... Ja zazdroszczę jej takich problemów, ale dla niej to poważne zmartwienia. I takie małe rzeczy są ją w stanie unieszczęśliwić i to do tego stopnia, że ma kłopoty zdrowotne na tle nerwowym. Każdy z nas ma swoje problemy. Każdy. Tylko nie o wszystkim wiemy. Jedni przejmują się błahostkami, inni zmagają się z prawdziwymi dramatami... i tak samo się tym wyniszczają... Ja myślałam dokładnie jak Pani i powiedziałam to mojemu mężowi. Użalałam się, pytałam czemu nas to spotyka. Ludzie dookoła nie mają takich problemów. Cieszą się małymi dziećmi, cieszą się życiem... A on do mnie powiedział: "Patrycja, Ty mówisz o świecie Facebooka. Na portalu społecznościowym, publicznie każdy się chwali tym co dobre, nie pokazuje tego co go martwi. To zakrzywiony obraz rzeczywistości". W rodzinie jak rozeszła się informacja o tym co nas spotkało to ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że kilka osób przechodziło przez podobne rzeczy... Dopiero w obliczu naszej tragedii, po wielu latach się tym podzielili. Mamy to forum. Nie jesteśmy same, Pani Bożenko. Tak wiele osób prowadzi równolegle swoją walkę z cierpieniem...

I proszę nawet nie myśleć, że jest Pani pechowa. To absolutna nieprawda. Czasami w życiu jest splot kilku nieszczęśliwych zdarzeń. Wiem o tym dokładnie, bo sama przez to przechodzę. Ktoś powiedzial mi ostatnio, że mam pecha. Strasznie się tym zirytowałam. Nie traktuję tych przeżyć jako jakiegoś naznaczenia, kary. Nie chcę nawet tak myśleć! Po prostu splot zdarzeń. Ze wszystkiego można wyjść na prostą i my wyjdziemy, Pani Bożenko.

Przechodzimy przez bardzo trudny czas. Ja mam wrażenie jakbym codzien od nowa zaczynała walkę z cierpieniem. Są dni fatalne jak np w sobotę, gdy mieliśmy większe spotkanie rodzinne. Unikałam ostatnio takich spotkań. Nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa. W ogóle się nie odzywałam, bo myślałam, że wystarczy słowo a ja się rozpłaczę. Zaciskałam zęby. Co chwilę wychodziłam do toalety, żeby popłakać w samotności i nie psuć wszystkim humorów. Natomiast są też lepsze dni, kiedy się śmieję i patrzę z ogromną nadzieją i wiarą na przyszłość... Dziś mam dobry dzień. Pierwszy od maja bez łez. Oby tych lepszych dni było coraz więcej... Musi tak być. Czuję, że odniosłam dziś taki mały osobisty sukces. Mała wygrana bitwa z oswajaniem bólu i cierpienia.

Koleżanka napisała mi jedno piękne zdanie, które teraz ja napiszę Pani: "Z cierpienia wychodzą najsilniejsze dusze, a największe charaktery naznaczone są bliznami".

Wierze w to, że mimo ran jakie poniosłyśmy i blizn, jakie zostaną z nami do końca życia, wyjdziemy z tego jako silne kobiety.

Proszę mi wierzyć, że zobaczy Pani swojego Synka i przytuli Go Pani. Czeka nas cała wieczność z naszymi Synami. Teraz mamy za zadanie oswoić swój ból i wrócić do życia. Wykorzystać każdą daną nam chwile. Pani Patryk i moj Michaś na pewno tego chcą.

Dużo spokoju i przespanych nocy. Pozdrawiam serdecznie.

Patrycja


Bozena P napisał(a):
> Pani Patrycjo....wszystko co Pani pisze jest prawdą,wiem,że wiele ludzi się męczy na tym świecie ,tylko niektórzy naprawdę mają szczęcie,owszem mają jakieś tam problemy ...zresztą kto ich nie ma...piszę tak po obsewacji znajomych.....mają problem ale go rozwiązują i moga się cieszyć życiem....ale ja naprawdę jestem pechowa i to tak od 10 lat nic się nie uklada.....wcześniej przed tymi 10 latami wszystko bylo dobrze...byly jakieś problemy ale się jakoś zalatwialo i bylo po wszystkim .....a te ostatnie 10 lat to same udręki(nie będę pisać jakie ,bo to książka by wyszla),nieraz znajomi mi mówili,ze naprawdę mam pecha,jak zaczęlo się coś dziać to nie bylo końca.....i jeszcze jedno się nie skończylo a zaczynalo drugie....to tak pokrótce aby Pani wiedziala jak moje życie ostatnio wyglądalo....a tu nagle szok ......śmierć syna i to już mnie dobilo.Ale wiem jedno ,że jak czytam to forum to niejedni ludzie mają tak samo albo jescze gorzej.....widocznie tak musi być.Jedni przeżywają lżej to życie drudzy się bardziej męczą...czemu tak jest nie wiadomo.Zyczy mi Pani dużo sily ...ja również Pani życzę sily i wytrwania w tym wszystkim...z tego co Pani pisze jest Pani wspanialą matką i żoną i dobrym czlowiekiem,czuję to.Wie pani co jest najgorsze......to ból ,który tak rozrywa,że nie zobaczę i nie przytulę swojego syna,tak bardzo tęsknię za nim ,nie ma dnia żebym nie plakala ,i co mi zostaje..w myślach zaznaczam tylko w myślach mówię do siebie ,że kiedyś się spotkamy.....tylko ile będę czekać na to spotkanie.....?tylko chyba sam Pan Bóg wie.Wie Pani co....ja narazie biore tabletki na spanie....malo mi pomagają bo i tak slabo sypiam ....ale jak budzę się w nocy to przeszywa mnie taki strach ,dziwny strach.....może to nie strach bo nie wiem jak to nazwać ale takie dziwne uczucie strachu,bólu,niepewności,żalu wszystko tak razem,ciężko mi określić co to jest.Ale widocznie tak ma być.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie,cieszę się,że to forum jest .....zawsze jest mi lżej.Bożena 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
12-09-2017 09:44
[     ]
     
Pani Patrycjo
Pięknie to Pani napisala,ja to wszystko rozumiem,ze ludzie umieją się kamuflować,że każdy ma jakiś problem ,tylko sie tym nie chwali..U mnie jeszcze nie ma dnia bez placzu...nie ma uśmiechu ......Powiem tak .....ja teraz bardziej cierpię niż wcześniej.....to bardziej boli.....są pododobno jakieś fazy żaloby...dużo czytalam na ten temat......pewnie przez którąś teraz przechodzę.Narazie odizolowalam się od znajomych,nie chcę nikogo widzieć,nie chcę aby patrzyli na mnie ,nie chcę rozmawiać,tyle co w pracy ....ale to są obcy mi ludzie i tam nie muszę się odzywać tyle co wykonywać swoje obowiązki.Wczoraj np.bylam w biurze bo musialam coś zalatwić i tam siedzi moja znajoma ,zna mnie i wie co się stalo z racji biurowej pracy......i spytala się mnie i jak tam lepiej?.......Poiedzialam jej ...nie pytaj nie chce rozmawiać na ten temat bo bym wybuchla placzem...a ona do mnie tak powiedziala.....nie ty pierwsza i nie ostatnia...jednak wybuchlam placzem ale nic wiecej nie powiedzialam......ludzie może nie chcą świadomie krzywdzić ,nie mają wiedzy,że takich rzeczy się nie mówi ...dlatego tak gadają......Inny ktoś proponuje mi psychologa.......nie chcę tam iść bo co mi powie???,ze są fazy żaloby,przez ,które muszę przejść,że jeszcze tam coś...że powinnnam się cieszyć z jakiś malych rzeczy......ja to wiem dużo czytam w internecie..nie to,że się wymądrzam...broń Boże ,ale czuję,ze to mi nic nie da....a jeśli trafie na jakąś osobę po studiach z papierkiem w ręku....co ona może wiedzieć o życiu o problemach,.....takie jest moje zdanie.....nie wiem może kiedyś zmienię zdanie......ja to się pocieszam tym,że najlepszych psychologów mam tu na forum,którzy przez to przeszli i wiedzą co czuje..Pani Patrycjo a co Pani o tym sądzi?korzystala Pani z wizyt u psychologa?Cieszę się,że Pani zaczela się uśmiechać ...to już jest sukces,Pani zaczyna wierzyć,że jeszcze będzie dobrze z czego ja się ogromnie cieszę ,ja jeszcze nie potrafię .Zyczę Pani ,żeby takich dni jak wczoraj miala Pani więcej.Pozdrawiam serdecznie Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
12-09-2017 11:42
[     ]
     
Ja też odnoszę takie wrażenie. Z jednej strony moje złe dni zaczynają się przeplatać dniami lepszymi, ale tak jak Pani - odnoszę wrażenie, że te złe są bardziej bolesne. Tak jakby dopiero teraz docierało do mnie to co się stało. Tak jakby dopiero teraz tęsknota zaczęła atakować z prawdziwie diabelną siłą... Tak jak wspomniała Pani, to są etapy żałoby, które musimy przejść. Mamy prawo do płaczu, mamy prawo odizolować się od świata. To sposób w jaki przeżywamy żałobę. Ktoś chce pobyć sam, ktoś chce wyjść do ludzi. Każdy sposób poradzenia sobie i przeżycia żałoby jest dobry. Żałobę trzeba przeżyć, a ten ból pomału oswoić.

Jeśli chodzi o psychologa to miałam tylko jedną wizytę, jeszcze jak leżałam w szpitalu. Przez większość spotkania pani psycholog opowiadała mi właśnie o przeżywaniu żałoby, o tym, że mamy prawo przejść przez to jak czujemy. Nawet musimy. Usłyszałam od niej kilka rzeczy, które w tych gorszych chwilach powtarzałam sobie w głowie. I to mi pomagało. To forum też dodaje siły, tu są najlepsi psychologowie - tu się zgodzę całkowicie. Przecież nikt nas lepiej nie zrozumie jak osoba, która prowadzi podobną walkę. Natomiast uważam, że fachowa pomoc jest czasami niezbędna. Pani psycholog powiedziała mi, że za ok dwa-trzy miesiące po śmierci Synka mam spojrzeć na siebie i swoje życie i zastanowić się... Jak bardzo się zmieniło? Czy przestałam się spełniać w innych rolach? Jestem przecież także żoną, córką, siostrą, pracownicą... Czy nie zatraciłam się zanadto w bólu? Chodzi o to, że tak traumatyczne przeżycia mają wpływ na jakieś połączenia w naszych mózgach (nie przytoczę fachowego słownictwa, bo nie jestem specjalistką w tej dziedzinie). Po prostu rozpacz i ból, dramatyczne przeżycia mogą zmienić nas fizycznie, dosłownie. A to trzeba naprostować farmakologicznie. Powtarzam tu słowa Pani psycholog, choć w trochę niegramotny, ale mam nadzieję zrozumiały, sposób. Proszę nie odrzucać tej opcji. Sama nie wykluczam, że jak zwalczę infekcję i zapanuję nad swoim zdrowiem fizycznym to zastanowię się nad wizytą u psychologa.

Mi Pani psycholog powiedziała właśnie, że mam się cieszyć z małych rzeczy. Bo z takich małych rzeczy, małych radości składa się nasze życie. Ale czy to nie jest prawda? Jest! Mam w kuchni tablicę, na której wisi zdjęcie mojego Synka, a zaraz obok napisane jest to zdanie, żeby co dzień rano dawało mi sił w walce o własny uśmiech. Niech Pani spróbuje wybrać się na taką wizytę. Nie ma Pani nic do stracenia, a może usłyszy Pani jakieś zdanie, które będzie dodawało Pani sił.

Pani Bożenko, ma Pani jakieś zwierzęta? Ja dostałam od rodziców na przetrzymanie przez tydzień małego kociaka. Śmiałam się do męża, że to najlepszy antydepresant. Obecność tego beztroskiego zwierzaka naprawdę bardzo mi pomaga...

Co do komentarza Pani koleżanki, to totalnie nie na miejscu. Ja również często odnoszę wrażenie, że ludzie totalnie nie wiedzą i nie potrafią się zachować wobec naszej tragedii. Czasem, nawet nieświadomie, potrafią bardzo zranic.

Ściskam serdecznie,

Patrycja

PM


Bozena P napisał(a):
> Pani Patrycjo

> Pięknie to Pani napisala,ja to wszystko rozumiem,ze ludzie umieją się kamuflować,że każdy ma jakiś problem ,tylko sie tym nie chwali..U mnie jeszcze nie ma dnia bez placzu...nie ma uśmiechu ......Powiem tak .....ja teraz bardziej cierpię niż wcześniej.....to bardziej boli.....są pododobno jakieś fazy żaloby...dużo czytalam na ten temat......pewnie przez którąś teraz przechodzę.Narazie odizolowalam się od znajomych,nie chcę nikogo widzieć,nie chcę aby patrzyli na mnie ,nie chcę rozmawiać,tyle co w pracy ....ale to są obcy mi ludzie i tam nie muszę się odzywać tyle co wykonywać swoje obowiązki.Wczoraj np.bylam w biurze bo musialam coś zalatwić i tam siedzi moja znajoma ,zna mnie i wie co się stalo z racji biurowej pracy......i spytala się mnie i jak tam lepiej?.......Poiedzialam jej ...nie pytaj nie chce rozmawiać na ten temat bo bym wybuchla placzem...a ona do mnie tak powiedziala.....nie ty pierwsza i nie ostatnia...jednak wybuchlam placzem ale nic wiecej nie powiedzialam......ludzie może nie chcą świadomie krzywdzić ,nie mają wiedzy,że takich rzeczy się nie mówi ...dlatego tak gadają......Inny ktoś proponuje mi psychologa.......nie chcę tam iść bo co mi powie???,ze są fazy żaloby,przez ,które muszę przejść,że jeszcze tam coś...że powinnnam się cieszyć z jakiś malych rzeczy......ja to wiem dużo czytam w internecie..nie to,że się wymądrzam...broń Boże ,ale czuję,ze to mi nic nie da....a jeśli trafie na jakąś osobę po studiach z papierkiem w ręku....co ona może wiedzieć o życiu o problemach,.....takie jest moje zdanie.....nie wiem może kiedyś zmienię zdanie......ja to się pocieszam tym,że najlepszych psychologów mam tu na forum,którzy przez to przeszli i wiedzą co czuje..Pani Patrycjo a co Pani o tym sądzi?korzystala Pani z wizyt u psychologa?Cieszę się,że Pani zaczela się uśmiechać ...to już jest sukces,Pani zaczyna wierzyć,że jeszcze będzie dobrze z czego ja się ogromnie cieszę ,ja jeszcze nie potrafię .Zyczę Pani ,żeby takich dni jak wczoraj miala Pani więcej.Pozdrawiam serdecznie Bożena 


Re: Staciłam syna
Natalia.k  
25-09-2017 21:29
[     ]
     
Droga Pani Bozeno,
jest Pani dopiero na poczatku tej ciezkiej drogi.To normalne ze teraz jest gorzej.Ja tez tak mialam a stracilam dwoje jedynych dzieci w ciagu 3lat-jedna coreczka miala roczek, druga 9miesiecy. Byly calym moim zyciem a wraz z nimi stracilismy kontakty rodzinne i towarzyskie.
Wydaje, ze nie ma nic gorszego nic pochowac wlasne dziecko, jesli bylo ono calym swiatem, ale niech mi Pani wierzy-ten bol z czasem zmieni charakter, troche zlagodnieje i bedzie latwiej oddychac...Rzadko tu zagladam, choc kiedys bywalam kilka razy dziennie.Kazda zaloba jest inna, przejdzie Pani rozne fazy i znajdzie w koncu sposob na dalsze zycie bez syna.Ja ciagle go szukam.Minelo 1,5roku od kiedy nagle zmarla nasza druga corka, najpierw uwazalam, ze spotkania z psychologami sa bez sensu, potem osiagnelam takie stadium, ze juz samej z soba trudno mi sie zylo i podjelam kolejna probe spotkania z psychologiem( sumie przez 3 lata bylo ich 3 i tylko spotkania z jedna mi podpasowaly -z pozostalymi spotkalam sie dwukrotnie i odpuscilam).Przede wszystkim niech postepuje Pani zgodnie ze soba i wlasnymi uczuciami.Ja zyje z dnia na dzien i dopiero od miesiaca przestalo mnie draznic mowione przez ludzi "bedzie dobrze"....
Zycze duzo sil i prosze plakac,kiedy czuje Pani potrzebe... 
"Dla swiata bylas czastka,dla nas calym swiatem..."
mama Alusi 24.06.2013- 5.06.2014
I Ninki ur.30.08.2015-24.05.2016
http://alusia-mojamilosc.blogspot.com/?m=

Re: Staciłam syna
PM  
12-09-2017 09:24
[     ]
     
Chciałam jeszcze Pani podziękować za to co Pani napisała - że czuje Pani, że jestem dobrym człowiekiem, żoną i mamą. Bardzo mnie to wzruszyło...

Życzę miłego dnia Pani i innym walecznym Mamom zaglądającym na to forum. Niech spotka nas dzisiaj coś dobrego.

PM 

Ostatnio zmieniony 12-09-2017 09:25 przez PM

Re: Staciłam syna
Bozena P  
12-09-2017 09:57
[     ]
     
Pani Patrycjo tak czuję.....jakoś zawsze wyczuwalam ludzi.....nie tylko czuję ale jestem pewna.Dziękuje za dobre slowa......coś dobrego ,żeby nas spotalo dzisiaj......nie wiem .....po pracy jadę do mojego syna na cmentarz,tam jak zwykle placz,rozmowa ....wtedy proszę go aby mi się przyśnil ...aby dal mi jakiś znak jak tam mu jest,i do domu.Pozdrawiam serdecznie Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
19-09-2017 13:31
[     ]
     
Pani Bozenko,

Czy spotkało Panią coś dobrego w ostatnich dniach? Ja od trzech dni dostaje same dobre wiadomości i czuje ze mój Michas czuwa nade mną. Mam nadzieje, ze Pani również czuje wsparcie od swojego Patryka.

Pozdrawiam
Patrycja 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
19-09-2017 14:08
[     ]
     
Witam Pani Patrycjo
Jakoś nic mnie nie spotkalo dobrego,wlasnie ostatnio mam gorsze dni.... nerwica mnie dopadla,ciągle mnie trzęsie ,ja jakoś nie czuję narazie obecności Patryka ,modlę się aby dal mi jakiś znak,przyśnil mi się.... ale wlasnie dzisiejszej nocy i nie wiem jak to odebrać .....śnilo mi się jak ktoś przywozi mi 3 kartony z rzeczami mojego syna i obudzilam się .......nie wiem jak odebrać ten sen?.....bo wlaśnie jego rzeczy są jeszcze za granicą i jak ktos bedzie jechal to ma mi je przywiezć.......ale to najpredzej w grudniu ,cos jego kolega mówil....i to mi się przyśilo ...nie wiem co to ma znaczyć.Cieszę się ,żę Pani dzieciątko czuwa nad Panią ,tak się cieszę,że dostrzega Pani to ...ja narazie jeszcze chodzę z bólem i męczę się każdego dnia,może kiedys to się zmieni ...zobaczymy...za chwilę 22-drugi dzień wypadku i tak wszystko powraca,na cmentarz jade to serce się rozrywa ,nie ma we mnie jeszcze ukojenia.....każdy dzień mnie męczy.Może Pani rozszyfruje mój sen....3 kartony z jego rzeczami...tylko widzialam te kartony co w nich bylo nie wiem.Pozdrawiam Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
19-09-2017 15:36
[     ]
     
Pani Bożenko,

Myślę, że myśli Pani dużo, nawet podświadomie jak wszystkie obecne sprawy uporządkować i stąd taki sen. Dużo rozmawiam z moim Synkiem i piszę listy do Niego. Poproszę Go, aby odnalazł Pani Syna, żeby ten otoczył Panią opieką i dał dużo siły. Niech dla Pani wyjdzie również słońce.

Nie wiem czy czytała Pani mój post z 12.09 (11:42). Zachęcałam Panią do wizyty u psychologa. Może taka rozmowa przyniesie Pani ukojenie. Ja po kilku msc walki doszłam do porządku ze swoim zdrowiem i też będę się umawiała na takie spotkanie. Pani Bożenko, nie mamy nic do stracenia.

Ściskam serdecznie,
Patrycja 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
19-09-2017 16:50
[     ]
     
Ja już nie mam siły,Pani jest dobrym człowiekiem i może Pani prośby będą wysłuchane ,tak jak Pani pisze może Pani synek wstawi się u Patryka aby był przy mnie i nademną czuwał.....wie Pani co?? krótko po napisaniu do Pani dostałam tel.z firmy ,która sprowadzala ciało mojego syna do Polski ,że do niej zwrócił się lekarz czy placówka szpitalna ,która pojechala na miejsce wypadku i stwierdziła zgon na miejscu i wyobrazi sobie Pani,że pomimo ,że mój syn był ubezpieczony i pracował legalnie chcą odemnie zapłaty ....za ten przyjazd i stwierdzenie zgonu 600 euro......jestem wykończona.Znalezli tą firmę ,która przywoziła zwłoki aby mnie odszukać i płacić.Nie dość,że przeżywam żałobę z którą nie mogę sobie poradzić to jeszcze to. Zadłużona w żałobie i jak dalej??? Nie dają żyć....właśnie jej przesłałam dokumenty ,gdzie pracował i że był ubezpieczony ale nie sądze ,że to coś da tam są inne przepisy.I tak dzień w dzień ...walka z tęsknotą za synem ,ból i jeszcze kłopoty...nie ma końca Pozdrawiam serdecznie Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
19-09-2017 17:52
[     ]
     
Przykro mi to słyszeć... Niestety prowadzę podobną walkę z ubezpieczycielem. Mam nadzieję, że przesłane dokumenty rozwiążą ten problem i że takie zdarzenia pokrywa ubezpieczenie jakie miał Pani Syn. Trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło.

Cieszę się, że rozmowy tu na forum Pani pomagają. Całkowicie się zgadzam z tym, że żałobę trzeba przeżyć. Też słyszałam, że żałoba przerwana czy nieprzeżyta do końca później powraca i boli...

Pozdrawiam,
Patrycja 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
19-09-2017 16:59
[     ]
     
Pani Patrycjo myślę o psychologu cały czas ,zobaczę jak nie dam rady to się wybiorę ,tylko ,że ja nie wierzę ,niech się Pani na mnie nie gniewa ,że to coś da....ja dużo czytam i wiem co będzie radzić ....rozmowa np. z Panią daje więcej niż psycholog.Narazie jestem na początku tej drogi więc za wiele to by nie pomogło .Tak jak kiedyś ktoś mądry powiedział,że żałobę trzeba przeżyć ,świadomie a nie ją przyklepywać bo jak nie to wtedy wróci z podwójną siłą i ja to robię przeżywam jak tylko mogę,Pozdrawiam serdecznie Bożena 


Re: Staciłam syna
neibos  
19-09-2017 23:53
[     ]
     
Pani Bozeno dobry psycholog zapozna z roznymi etapami zaloby.
Wyslucha ....
Mi bardzo pomogla Oani psycholog ale byla bardzo dobra... ale to dluga historia.

Pani Bozenko ogromnie mi przykro ogromnie 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Staciłam syna
Natalia.k  
25-09-2017 21:59
[     ]
     
Przez przypadek odpowiedzialam Pani troche wyzej.
Pod spodem przesylam link do artykulu, ktory kiedys przeczytalam, lzy ciekly jak grochy, ale jakos pomogl mi cos sobie poukladac w glowie.Moze i Pani sie spodoba....

http://www.katarzynatubylewicz.pl/ty-tez-wszystko-stracisz-wywiad-z-malin-savstam/ 
"Dla swiata bylas czastka,dla nas calym swiatem..."
mama Alusi 24.06.2013- 5.06.2014
I Ninki ur.30.08.2015-24.05.2016
http://alusia-mojamilosc.blogspot.com/?m=
Ostatnio zmieniony 25-09-2017 22:04 przez Natalia.k

Re: Staciłam syna
taktórapamięta  
25-09-2017 22:50
[     ]
     
Natalio, pamiętam o Was(*) 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
26-09-2017 10:14
[     ]
     
Droga Pani Natalio
Bardzo przejęłam się tym co Pani przeszła i przechodzi,bardzo Pani współczuje i dziękuję za słowa wsparcia.Pani walczy cały czas.Przeczytałam Pani blog,łzy jeszcze lecą mi ciurkiem....cuż mogę powiedzieć...,że łączę się z Panią z bólem.
Dużo dał mi do myślenia ten artykuł,który mi też Pani podesłała...nie mogę teraz zebrać myśli....jestem na samym początku mojej drogi więc mam mętlik w głowie,na razie jestem zatopiona w swoim bólu,nie wiem jak komuś się udaje ogarnąć ten ból,przyzwyczaić się do niego....mnie on rozsadza w środku ,aż nie mogę oddychać.Tak ....jak pisze autorka tego artykułu ...ciało żyje ale w środku wszystko obumarło..będę wracała do tego artykułu bo daje dużo do myślenia....cytat "kiedyś wszyscy wszystko stracimy" tylko nie mogę się pogodzić z tym ,że tak szybko,inni tracą ale w normalnej kolejności a my w innej.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie i życzę wytrwałości i oczekiwanego szczęścia,będę myślała o Pani. 


Re: Staciłam syna
PM  
16-10-2017 23:20
[     ]
     
Pani Bozenko,

Myślę dziś o Pani. Jak mijają Pani dni?

PM 

Ostatnio zmieniony 16-10-2017 23:20 przez PM

Re: Staciłam syna
Bozena P  
17-10-2017 08:34
[     ]
     
Pani Patrycjo....cóż mogę napisać.....jest źle ,nawet gorzej niż było , w zeszłym tygodniu dopiero przywieźli mi osobiste rzeczy syna z zagranicy...długo to trwało ale to zagmatwane jak się nie jest na miejscu.Wie Pani co ja przeżyłam,najpierw wyczekiwałam kuriera,spóźnił się o jeden dzień ,jak go zobaczyłam to tak płakałam ,on nie wiedział co się dzieje,jak można tak płakać jak ktoś komuś przywozi paczki.Jak je rozpakowywałam to dostałam histerii ,dobrze,że niektóre rzeczy były nie wyprane bo mogłam czuć jego zapach i na nowo wszystko od początku przeżywałam.Nie da się opisać bólu,który nie ustępuje,zrobiłam się jeszcze bardziej nerwowa,nawet do ludzi którzy mnie otaczają ..czy to normalne??? Niech mi Pani powie ?czy to normalne ,że wszystko i wszyscy mnie drażnią?tyle u mnie .....nic dobrego.A co u Pani? jak Pani się czuje? jak Pani zdrowie? Pozdrawiam bardzo serdecznie Panią i dziękuje za pamięć. Bożena 


Re: Staciłam syna
PM  
17-10-2017 09:43
[     ]
     
Jeju jak mi przykro... Takie momenty strasznie rozdrapuja rany. Pamiętam jak sama miałam nadzieję dostać ubranko mojego Synka, opaskę która mial na rączce... dostałam tylko opaskę, ale moja reakcja była podobna do Pani... Płacz, krzyk. Dzisiaj się zastanawiam czy wśród tych łez nie było też łez szczęścia. Dzisiaj dla mnie ta opaska jest jak relikwia.

Pani Bozenko, każde uczucia są normalne. Możemy być zle, rozdrażnione. Ja potrafiłam być okropna nawet dla osób które chciały mi pomóc. Potrafiłam okropnie ranić. Mamy ogromny bagaż emocji i doświadczeń. Mamy prawo do każdych emocji.

Jedna z Mam pod moim postem spytała co u mnie słychać i tam opisałam wszystko szczegółowo. Ze zdrowiem bardzo dobrze. Po paru msc udało mi się w końcu wyleczyć infekcje i wyniki mam bardzo dobre. Sprawy zaczynają się układać. A to pozwala mi skupić się na własnych uczuciach. Łzy sa, ból jest. Walczę tylko każdego dnia, aby ten ból nie zdominował mojego życia. Szukam małych radości, staram się o uśmiech swój i męża. Odcinam od osób i sytuacji, które mogą ból dominować. Koncentruje się na nas i na oswajaniu bolu. Zaczynam wierzyć w lepsze dni. Codzień dziękuję mojemu Synkowi za dobre momenty, które nas spotykają. Czuje, ze jest obok i dba o nas.

Pozdrawiam Panią serdecznie
Patrycja 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
17-10-2017 11:19
[     ]
     
Dziękuję za wsparcie .....u mnie jest inna sytuacja rodzinna ale nie chce ,nie mogę tu pisać .
ściskam Panią. 


Re: Staciłam syna
PM  
18-10-2017 07:07
[     ]
     
Domyślam się co ma Pani na myśli.
Ściskam mocno i życzę dużo dużo sily 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
18-10-2017 09:10
[     ]
     
Dziękuje Patrycjo ,bardzo dziękuję za zrozumienie.Również życzę zdrowia i dużo siły . 


Re: Staciłam syna
PM  
10-12-2017 09:38
[     ]
     
Kochana Pani Bozenko,
Nie wiem jak mijają Pani dni. U mnie dość dramatycznie... Staram się zająć sobie czas, żeby nie mieć zbyt dużo czasu na myślenie, ale mimo to cierpienie, ból, żal, złość i zazdrość to uczucia, które mną totalnie zawladnely. Wizja zbliżających się świąt wzmaga moje stany depresyjne. Wybrałam się do psychologa. Tam od Pani dr usłyszałam kilka wspanialych słów. Po powrocie do domu jakoś od razu pomyślałam o Pani i o tym, że chciałabym z Panią podzielić się tymi słowami.

Podczas wizyty u Pani dr powiedziałam że trudność sprawiają mi nawet proste relacje z ludźmi, odpowiadanie na proste pytania, np 'Co u Was?', 'macie dzieci?'. Powiedziała, że odpowiedź na drugie pytanie jest proste - Tak, mamy Synka, którego już z nami nie ma. Tylko to kwestia tego, żeby nauczyć się mówić o tym na głos. Powiedziała, że nasze ciała to takie 'tymczasowe pojazdy' i porównała cała sytuację do energii elektrycznej. Mówi do mnie: "Widzi Pani te lampę. Światło jest włączone. Czy jak wyłącze światło to znaczy, że nie ma prądu? Prąd jest, energia jest. To się nie zmienia".

Tak samo jest z naszymi Synami, Pani Bożenko. To, że odeszli z tego świata fizycznie to nie znaczy, że ich nie ma. Ich energia jest obok, jest w nas. Oni są przy nas.

Pani Bożenko, życzę Pani dużo siły. Trudny czas przed nami....bardzo chciałabym żeby było już po świętach. Wciąż czekam na lepsze dni, nowa nadzieję... Staram się cieszyć z tego co mam, ale ten ból i tesknota potrafia przycmic wszystko...

Pozdrawiam
PM 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
02-01-2018 11:37
[     ]
     
Pani Patrycjo.....jestem....tylko tak jakby mnie nie było.....fizycznie mnie widać ale psychicznie odpłynęłam daleko, bardzo daleko.....Tak jak Pani napisała......ból,cierpienie, złość,zazdrość......to są uczucia ,które mną owładnęły.Ktoś mi kiedyś powiedział,że myślał jak jest się w żałobie to taki człowiek staje się potulny,wyciszony a ze mną jest tak,że złoszczę się z byle powodu,mam żal do całego świata,zazdroszczę innym ,że są szczęśliwi ,że nie mają takich problemów jak ja.....czy to normalne? Pani Patrycjo wstyd mi pisać ale ja żyję na siłę,każdego dnia i wcale czas niczego nie zmienia wręcz przeciwnie ból się nasila.Ktoś inny mi powiedział,że " kłuję tą żałobą"ale ja nie robię tego specjalnie.Tak jak Pani dr.powiedziała,że nasza ciała są przejściowe .......tylko tak trudno sobie zdać z tego sprawę.Dziękuję ,że Pani napisała,myślała o mnie i podzieliła się słowami Pani psycholog......Święta były dla mnie okropne, popadłam w jeszcze większą depresję.....Każdy mówi mi " musisz żyć" tylko jak??? Nic nie daje ukojenia....Pozdrawiam Panią serdecznie. 


Re: Staciłam syna
PM  
06-01-2018 10:54
[     ]
     
Pani Bożenko,

Oczywiście, że wszystkie te uczucia, które Pani przeżywa są normalne. Przecież one są adekwatne do sytuacji, w których jesteśmy. Ja też mam żal, złość i zazdrość, poczucie utraconej nadziei i odebranych marzeń... Żyję z dnia na dzień. Robię co do mnie należy. Po prostu. Mam wrażenie, że moje życie to ciągła walka.

Dla mnie święta też były okropne, gorsze niż mogłabym się spodziewać. Tylko jedna osoba z rodziny usiadła ze mną i porozmawiała, powiedziała, że myśli o moim Synku... A tak to czułam się wyobcowana i słaba. Siedziałam zapłakana, nie potrafiłam nikomu spojrzeć w oczy. A wszyscy żartowali między sobą, śmiejąc się i udając, że mnie nie widzą. Wyobraża sobie to Pani? W rodzinie jest jeszcze kilka osób w ciąży, rodzą się dzieci...a ja tylko słucham historii o dzieciach w wieku mojego Syna. Przed tym bólem nie jestem w stanie uciec.

Jak Pani myśli, czy w tym roku spotka nas coś dobrego?

PM
Bozena P napisał(a):
> Pani Patrycjo.....jestem....tylko tak jakby mnie nie było.....fizycznie mnie widać ale psychicznie odpłynęłam daleko, bardzo daleko.....Tak jak Pani napisała......ból,cierpienie, złość,zazdrość......to są uczucia ,które mną owładnęły.Ktoś mi kiedyś powiedział,że myślał jak jest się w żałobie to taki człowiek staje się potulny,wyciszony a ze mną jest tak,że złoszczę się z byle powodu,mam żal do całego świata,zazdroszczę innym ,że są szczęśliwi ,że nie mają takich problemów jak ja.....czy to normalne? Pani Patrycjo wstyd mi pisać ale ja żyję na siłę,każdego dnia i wcale czas niczego nie zmienia wręcz przeciwnie ból się nasila.Ktoś inny mi powiedział,że " kłuję tą żałobą"ale ja nie robię tego specjalnie.Tak jak Pani dr.powiedziała,że nasza ciała są przejściowe .......tylko tak trudno sobie zdać z tego sprawę.Dziękuję ,że Pani napisała,myślała o mnie i podzieliła się słowami Pani psycholog......Święta były dla mnie okropne, popadłam w jeszcze większą depresję.....Każdy mówi mi " musisz żyć" tylko jak??? Nic nie daje ukojenia....Pozdrawiam Panią serdecznie. 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
08-01-2018 09:59
[     ]
     
Pani Patrycjo witam serdecznie.....Tak mi przykro ,że nie możemy sobie poradzić z tym rozdzierającym bólem, z tą tęsknotą.......Pyta się Pani czy Nas może spotkać coś dobrego w tym roku? Ja wiem jedno, nie potrafię uczyć się życia od nowa, nie potrafię się z niczego cieszyć......Każdy dzień to dla mnie męka..odliczam godziny żeby się położyć, tak jak Pani robię co muszę i tyle , nic więcej.....dowiedziałam się ,że ktoś z rodziny (przyjazna mi osoba)po świętach powiedziała do mojej synowej ,że widzi ,że nie potrafię się podnieść......W święta byłam w wąskim gronie rodziny ,prawie nie doczekałam wigilii....tak się poczułam źle ,że już mieli wzywać pogotowie, coś mi się stało,że nie mogłam oddychać ,stanąć, kręciło mi się w głowie, po prostu odlatywałam,dali mi jakieś tabletki, swoje tez wzięłam na uspokojenie i zaczęło puszczać ,położyłam się.Wiem ,że to wszystko przez tą tęsknotę ,ten żal za moim synem to spowodował.Chciałabym bardzo aby Panią spotkało wiele dobrego w tym nowym roku, jest Pani dobrą osobą ,tyle się już Pani wycierpiała ,życzę Pani tego z całego serca.A mnie? nie sądzę znam siebie ja za bardzo kochałam swojego syna i nie potrafię bez niego żyć.....mam jeszcze drugiego syna i to on tylko trzyma mnie przy życiu,powiedział mi tak "Mamo ja Cię potrzebuję ,gdyby Ciebie zabrakło ...." nie mogę dalej pisać bo łzy zakrywają mi twarz ale były to słowa po których sobie uświadomiłam, że pomimo bólu ,który noszę w sobie muszę żyć dla drugiego syna bo on mnie bardzo potrzebuje i kocha.Cierpię cała sobą a jednocześnie żyję. 


Re: Staciłam syna
PM  
08-01-2018 21:06
[     ]
     
Pani Bożenko,

Myśle, że ta osoba mówiąc, że sobie Pani nie radzi nie miała nic złego na myśli, po prostu się martwi. Sama tego doświadczam, że ludzie totalnie nie wiedzą jak się zachować. Czasami ranią takim niestosownym zachowaniem. Tak jak u mnie - rodzina wolała udawać, że nie widzi, że płaczę i śmiała się normalnie, a dla mnie ta ich ignorancja była raniąca... Ja też nie cierpię jak ktoś mówi za plecami o moim cierpieniu, ale co ja mogę zrobić? Pewnie robią to z bezradności, a chcieliby pomóc jakoś...

Ma Pani wspaniałych Synów. Niech Pani walczy dla nich obu. Myślę, że żaden z nich nie chce widzieć swojej Mamy w cierpieniu. Wiem, że to się łatwo mówi. Ale to jest teraz nasze zadanie - walczyć. O każdy dzień, o powrót do życia, nawet o uśmiech.

Wiem, że miała Pani bardzo sceptyczne podejście do tematu wizyty u psychologa. Pani Bożenko, ja byłam na wizycie dwa razy i czuję, że wyniosłam coś z tych spotkań. Wiem, że takie spotkanie nie ulży w cierpieniu i nie pomoże. Pomóc możemy my sobie same. Ale mi te wizyty pomogły uporządkować sobie w głowie dużo rzeczy, zrozumieć...

Trzymam za Panią kciuki i bardzo często myślę o Pani. Dużo siły...

Patrycja 


Re: Staciłam syna
ZrozpaczonaMatka  
12-05-2018 13:40
[     ]
     
Dzień dobry!
Bardzo współczuję i doskonale rozumiem co Pani czuje!!! Mój ukochany Syn popełnił samobójstwo w nocy z 1 na 2 kwietnia 2018 /Wielkanoc/ po pełnym radości i śmiechu dniu spędzonym w gronie najbliższej rodziny /łącznie z dziadkami/.To był cios prosto w moje serce!!!!
Był już dorosły, miał mieszkanie, pracę, samochód i zawsze uśmiech na twarzy!
Do dziś to do mnie nie dotarło:( Nie wierzę w to, to nie jest możliwe! Nie mogę tego pojąć i ciągle zadaję sobie pytanie DLACZEGO??? Czemu nic nie powiedział, przecież wiedział, że bardzo go kocham i zrobiłabym dla Niego wszystko!!!!
Nie wiem ile mi jeszcze życia zostało ale zawsze będzie to moją udręką:( może mogłam pomóc, może by żył gdybym w porę zauważyła jego troski i zmartwienia:( Dziś mam gorszy dzień…jest mi bardzo ciężko….byłam już na cmentarzu ze świeżymi kwiatami i zniczem, pomodliłam się i poprosiłam Boga aby nad Nim czuwał i dał mi siły na przetrwanie !!!
Pozdrawiam i życzę Pani też dużo wytrwałości i siły!!! 


Re: Staciłam syna
Bozena P  
16-05-2018 11:45
[     ]
     
Dzień Dobry.Bardzo Pani współczuję i zdaję sobie sprawę co Pani czuje.....Też zastanawiam się ile mojego życia zostało? ale mam świadomość ,że ból nigdy nie minie i będę z nim żyła do końca swojego życia.Boli bardzo boli i nie przestaje, cierpię każdego dnia i wiem ,że nigdy się z tym nie pogodzę.W moim przypadku czas w ogóle niczego nie leczy , wręcz przeciwnie jest coraz gorzej.Na początku u mnie był szok, później niedowierzanie, zaprzeczanie, teraz chyba jest najgorzej bo powoli uświadamiam sobie ,że to jednak prawda i nic już nie będzie takie samo.Powiem Pani po sobie .....moje życie to taka wegetacja ,żyję bo żyję i czekam na spotkanie z moim synem.Też o wiele rzeczy, spraw się obwiniam, jest mi tak ciężko dalej żyć....i tym bardziej Panią rozumiem. Łączę się z Panią w bólu i życzę wytrwałości na tej ciężkiej drodze, którą ma Pani do przejścia. Bardzo dziękuję ,że Pani do mnie napisała.wszyscy mówią ,że musimy być silne , ale skąd te siły brać????? Pozdrawiam serdecznie. 


Re: Staciłam syna
ZrozpaczonaMatka  
22-05-2018 17:49
[     ]
     
Ja wróciłam szybko do pracy!!! nie dlatego, że byłam na to gotowa, ale dlatego, że mam jeszcze CÓRKĘ!
BAAARDZO KOCHAŁAM SYNA, KOCHAM I KOCHAĆ NIGDY NIE PRZESTANĘ!!!!!
Ale KOCHAM BARDZO też MOJĄ SUPER CÓRKĘ, która mimo, że sama BAAARDZO przeżyła śmierć brata z którym miała super kontakt to była w stanie nas wspierać i pocieszać…i robi to do tej pory.
Wyłączyła się ze swojego życia na długich kilka tygodni i poświęciła ten czas nam, rodzicom, którzy tego bardzo potrzebowali!!!
Staram się jakoś trzymać, ale bywa różnie…chwilami jest bardzo ciężko i czuję ogromny ból w sercu...ale staram się dla NICH bo wierzę, że SYN by tego chciał a CÓRKA tego potrzebuje! Dziś mam gorszy dzień, ale wierzę, że mój nazwę to "powrót do wiary", moja modlitwa, udział w niedzielnej mszy oraz zamawiane msze święte w intencji SYNA pomagają i kiedyś się spotkamy....i tego będę się trzymać bo inaczej zwariuję! Życzę dużo siły i wiary! Pozdrawiam 


Re: Staciłam syna
PM  
26-12-2017 23:49
[     ]
     
Pani Bożenko,
Czy jeszcze tu Pani zagląda? Jak u Pani?

PM 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora