dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
17-08-2017 01:25
[     ]
     
Noah – imię pochodzenia hebrajskiego oznaczające „odpoczynek, spokój”.
Wybierając imię dla naszego syna, nie mieliśmy pojęcia jak bardzo okaże się ono być trafne.
Noah urodził się w 29 tc, zmarł niecałe 3 dni później. Był najpiękniejszym chłopcem na świecie, całe 1,200 kg żywego szczęścia, maleńkie stópki i rączki, zadarty nosek, wąskie usteczka i uszka, z charakterystycznym zgrubieniem u góry, takim samym jak u mnie, maleńka główka o idealnym kształcie z kędzierzawymi puklami, po tacie. Byłbyś dokładnie taki, jak sobie Ciebie wyobrażałam syneczku, blond aniołeczek z niebieskimi oczami i takim chcę Cię zapamiętać.

W szpitalu spędziłam dwa tygodnie, w trakcie których lekarze bezskutecznie próbowali powstrzymywać skurcze. Jednak któregoś dnia skurcze nasiliły się, pojawił się krwotok, przewieźli mnie na porodówkę, gdzie całą noc w bólach modliłam się żeby skurcze ustały. Mój synek urodził się nad ranem 4maja, przez cc, był ułożony w poprzek, operacja się skomplikowała, lekarze nie mogli go wyciągnąć, w konsekwencji urodził się martwy. Po 14 min reanimacji udało się go przywrócić. Dziś uważam, że te niecałe 3 dni spędzone z naszym synem zostały nam podarowane, był to czas trudny, czas walki o życie naszego syna, jednak jestem wdzięczna, że było nam dane się poznać. Noah był dzielnym chłopcem, patrząc jak walczył o życie jest mi wstyd, że nie potrafię być równie silna…
Lekarze od samego początku nie dawali mojemu synkowi wielkich szans na przeżycie. Niewiadomo było, które organy ucierpiały najbardziej w trakcie 14 minutowej reanimacji, lekarze kazali czekać, najbliższe godziny miały być decydujące. Podczas gdy ja dochodziłam do siebie po operacji, mąż czuwał przy naszym synku, co chwile przynosząc mi informacje na temat jego stanu zdrowia. Jeszcze tego samego dnia dostaliśmy informacje, że sytuacja jest krytyczna. Najbardziej ucierpiały: serce, wątroba i nerki. Lekarze ze względu na stan dziecka pozwolili mi zejść do niego jeszcze tego samego dnia, dostałam morfine na uśmierzenie bólu po cc.
Synuś dzielnie walczył, jego stan znacznie się poprawił. Pierwsze usg głowy wykazało, że nie doszło do zmian w mózgu, dzięki czemu mieliśmy nadzieję, że wyjdzie z tego. Niestety mały przez 24h nie zrobił siku, okazało się, że najbardziej ucierpiały nerki. Lekarze zdecydowali się więc na przeprowadzenie dializy. Operacja niestety nie udała się i stan naszego syna zaczął się pogarszać. 6 maja dostaliśmy informacje, że lekarze nie są w stanie pomóc naszemu dziecku i że mały umrze w ciągu najbliższych godzin. Powiedziano nam, że najlepsze, co możemy zrobić to być przy nim i pozwolić mu odejść. Nie mogłam w to uwierzyć. Synek przecież reagował na mój głos, otwierał oczy, ruszał rączkami i nóżkami. Nie mogło być przecież aż tak źle. Błagałam lekarzy aby nie przestawali mu pomagać. W końcu jednak byliśmy zmuszeni przyjąć do wiadomości, że nie możemy już nic zrobić. Noah został odłączony od całej aparatury, a nam zapewniono miejsce, gdzie mogliśmy w spokoju pożegnać się z naszym synem. Po raz pierwszy mogłam wziąć go w ramiona, był to najszczęśliwszy moment w moim życiu.
Synuś umierał kilka godzin, a ja przez cały ten czas trzymałam go w ramionach, przytulając do piersi, trzymając rękę na jego meleńkich pleckach, sprawdzając co chwile bicie jego serca. Przez ten czas chłonęłam jego zapach, dotyk, każdy najdrobniejszy szczegół. Opowiadaliśmy mu o nas, o tym jak bardzo go kochamy, że jesteśmy z niego dumni, śpiewaliśmy kołysanki.
6 maja ok. godz. 23:00, mój synek odszedł z tego świata. Kilka godzin później wyszłam ze szpitala na własne żądanie, trzymając w ręku maleńkie pudełeczko, z jedynymi rzeczami, które mi po nim zostały – czapeczka z imieniem, odbite ślady stópki i rączki, bransoletka z datą urodzenia…od tego czasu minęły prawie 3,5 mięsiąca, a ja wciąż zadaje sobie pytanie dlaczego tak się stało. Na zmianę obwiniam to siebie to lekarzy. Czuję się taka samotna, czuję pustkę, jakby ktoś wyrwał mi cząstkę duszy. Tak ciężko jest mi uwierzyć w to, że czas leczy rany, że kiedyś znów będę się uśmiechać… 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
PoliLeo  
17-08-2017 07:50
[     ]
     
Droga Agni,
tak bardzo Tobie współczuję, że Twój Synek Noah odszedł!!! Cóż mogę powiedzieć...Teraz ból i pustka są niewyobrażalne...Mam jednak nadzieję, że Twój Synek z czasem pomoże Tobie powrócić do świata...Pewnie najpierw zaczniesz się uśmiechać do niego, do wspomnień o chwilach z nim spędzonych...Może powolutku uśmiech lub chociaż namiastka spokoju zacznie pojawiać się w Twoim życiu. Może ból zostanie nieco oswojony i będzie co prawda Twoim towarzyszem, ale nie będzie uniemożliwiał bycia tu i teraz...Tak się dzieje w przypadku wielu z nas...Nic już nie jest takie, jak było, ale jesteśmy - żyjemy, z naszymi Anielskimi Dziećmi w sercach.
Teraz łączę się z Tobą w bólu i życzę dużo sily w tym trudnym czasie żałoby... 
Dominika
Mama Polinki ur. 24.01.2013 i Leosia ur. 13.05.2014 zm. 30.10.2014

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
18-08-2017 14:16
[     ]
     
PoliLeo dziekuje za slowa otuchy, ciesze sie ze znalazlam miejsce gdzie jestem rozumiana. Bardzo dlugo czulam sie jak odludek, bo nikt z moich bliskich czy znajomych nie przezyl podobnej tragedii i bardzo czesto nie wiedza jak zareagowac czy pomoc.
Wczoraj odebralismy ostatnie wyniki badan, potwierdzajace, ze nasz synek byl zdrowy, jest mi bardzo ciezko sie z tym pogodzic, nie przemawiaja do mnie slowa lekarzy, ze byl to nieszczesliwy wypadek. Caly czas zadaje sobie pytanie, co zrobilam nie tak.
Zastanawiam sie jak Ty poradzilas sobie ze strata? Po jakim czasie wrocilas do zycia? W przyszlym tygodniu wracam do pracy, a mam wrazenie, ze nie jestem jeszcze na to gotowa.Tylko, czy kiedykolwiek wogole bede? 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Wiola19907  
18-08-2017 22:40
[     ]
     
Witaj, chociaż teraz to dla Ciebie trudne do wyobrażenia - czas. Każda z nas pewnie inaczej przechodziła stratę. Z czasem, jak w moim przypadku, człowiek się z tym oswaja. Uczy się żyć z tą stratą.
Ja po śmierci córeczki wróciłam do pracy po 3 miesiącach, myślałam, że to coś pomoże, bo "wyjdę do ludzi i nie będę tyle myślała". Nic bardziej mylnego i tak popadłam w depresję. Czas okazał się być jedynym lekarstwem, chociaż do dnia dzisiejszego zdarzają się "gorsze" dni, tygodnie.
Bądź silna! 
Wiola19907

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
23-08-2017 21:43
[     ]
     
Dziekuje Wiola. Jutro pierwszy dzien, mam nadzieje ze dam sobie rade. 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
asia87  
24-08-2017 01:01
[     ]
     
Kochana tak bardzo mi przykro!! Serce mi peka za kazdym razem jak dolacza do nazego grona,aniolkowych mam kolejna mama! Nie tak powinno byc!
Czas nie leczy ran. Czas sprawia ze uczymy sie zyc z tym bolem. Tesknic za naszymi dziecmi bedziemy juz zawsze! Wiem,ze teraz w to nie wierzysz ale kiedys bedzie lepiej! Oswoisz ten bol! Tylko mow o tym,placz, krzycz! Pisz tutaj! Mi to forum bardzo pomoglo. Bo nikt nie zrozumie co czujemy!!!

Trzymaj sie I nie zalamuj. Ja sobie zawsze mowilam ze moj synek nie chcialby zeby jego mama sie zalamala! Ze musze byc silna dla niego!!

Swiatelka dla Twojego Synka *** 
Mama Franusia *20.01.2016r.
I Hani 26.01.2017r.

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
24-08-2017 21:34
[     ]
     
Dziekuje Asiu za cieple slowa. Ja tez caly czas sobie powtarzam, ze musze byc silna, az czasem mam wrazenie, ze na sile staraam sie pokazac wszystim dookola, ze jest ok, choc tak naprawde chce mi sie krzyczec. Pewnie gdyby nie moj partner juz dawno stracilabym chec do zycia...
Dzis byl moj pierwszy dzien w pracy i bylo to dla mnie bardzo ciezkie przezycie. Nie wszyscy wiedzieli o tym co sie stalo i najzwyczajniej w swiecie pytali ja sie miewa moj maluch, a ja myslalam, ze zaraz wybiegne z placzem!
W dodatku u mnie w biurze sa dwie kobiety w ciazy, a ja nie jestem w stanie nawet na nie spoojrzec, nie mowiac juz o cieszeniu sie z ich szczescia... 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
asia87  
27-08-2017 23:10
[     ]
     
Powrót do pracy jest ciężki.. powrót do rzeczywistości jest cieżki..

Z mojej perspektywy mogę tylko Ci poradzić żebyś płakała i krzyczała jak tak czujesz. Trzeba się wypłakać, wykrzyczeć, przeżyć żałobę! Mówić o tym!
Bardzo ważne że masz przy sobie wspierającego partnera. Ja też gdyby nie moj mąż to bym nie dala rady,
Ale ważny jest tez powrót do "normalnego" zycia. chociaż nasze życie nigdy nie będzie już normalne...
Zawsze będziemy myśleć o naszych dzieciach. Zawsze na widok kobiet w ciąży będziemy czuc to ukłucie w sercu... 
Mama Franusia *20.01.2016r.
I Hani 26.01.2017r.

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
28-08-2017 20:44
[     ]
     
Asiu, widze ze rok po smierci synka urodzilas coreczke, powiedz jak udalo Ci sie przejsc kolejna ciaze? Czy dzieki temu latwiej bylo Ci sie pozbierac? My niestety musimy poczekac 1,5 roku ze wzgledu na powiklania po cc... 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
asia87  
29-08-2017 22:25
[     ]
     
Agni, nie będę Cię oszukiwać. Ciąża po stracie była ciężka. Tym bardziej, że już w 6 tc trafiłam do szpitala z plamieniami. Myślałam wtedy, że już nigdy nie będzi mi dane zostać zmienska mamą. Na szczęście wszystko skończyła się dobrze, ale całą ciąże byłam na zwolnieniu i bardzo na siebie uważałam.

Wiesz, ciąża po stracie już nigdy nie będzie taka sama. Z zazdrością patrzyłam na te wszystkie mamy z brzuszkami kupujące ubranka już od początku, wesołe radosne. Ja tak nie potrafiłam. Pierwszą rzecz mojej córczce kupiłam po usg w 30 tc. Wtedy chyba dopiero uwieżyłam, że może być dobrze.

Moim sposobem na to żeby jakoś przejść przez ta ciąże było nastawienie zadaniowe. Jestem w ciąży, muszę o siebie dbać. Starałam się nie myśleć o dziecku, nic nie kupowalam, nie ogłądałam, nie rozmawiałam z brzuszkiem. Może to się wydawać dziwne ale mi to pomogło. Ta jakbym podswiadome bała się pokochać tak mocno jak mojego synka. Bałam się później tak cierpieć..

A czy mi to pomogło... nie wiem.
Nie wiem jakbym się teraz czuła gdyby nie została ziemską mamą. Czy to mi pozwoliło się pozbierać. Nie wiem.
Nigdy tak o tym nie myślałam. Ja ciągle uważam i mam w głowie, że Hania jest moim drugim dzieckiem. Nie zamiast, nie w zamian tylko kolejnym. Az się wzdrygam na pytanie obcych ludzi czy to jedynaczka, czy moje pierwsze dziecko. Nie chce wszystkim, szczególnie obcym opowiadać mojej historii więc mówię, że tak. Ale serce mi się buntuje za każdym razem.

Ściskam Cię mocno. I życzę dużo siły!! 
Mama Franusia *20.01.2016r.
I Hani 26.01.2017r.

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
03-09-2017 10:00
[     ]
     
Drogie mamy,
Jutro mój synek Noah kończyłby 4 miesiące, a ja mam wrażenie, ze z każdym dniem tracę siły. Od pewnego czasu budzę się rano i czuje uścisk w klatce piersiowej, złe śpię, czasem budzę sie w nocy z krzykiem. Moja psycholog twierdzi, ze to wynik silnej reakcji organizmu na stres, mimo wszystko bardzo mnie to martwi. Czy któraś z was tez tak miała? 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
06-09-2017 22:40
[     ]
     
Niedawno urodziły dwie moje przyjaciółki, w zeszłym tygodniu kuzynka - bliźniaki. Czy już zawsze patrząc na ich dzieci będę się zastanawiała jak wyglądałoby moje? Byliby przecież w jednym wieku... Dziś po raz pierwszy zobaczyłam bliźniaki, na szczęście tylko na zdjęciu, pewnie inaczej bym nie dała rady, nie potrafiłam powstrzymać łez. Dlaczego mój synek musiał odejść?! Tak ciężko jest mi się z tym pogodzić. Dziś mijają dokładnie 4 miesiące od kiedy odszedł, tak bardzo tęsknie... 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
PM  
07-09-2017 00:52
[     ]
     
Agni,

Mam dokładnie to samo... kilka koleżanek po porodzie, kuzynka w ciazy. Nie potrafię cieszyć się ich szczęściem, nie potrafię spojrzeć na dziecko i nie pytam o nie. Jestem beznadziejna koleżanka, wiem. Nie potrafię nic dać od siebie. Widok dzieci boli bardzo. Ja tez powinnam pchać przed sobą wózek... i pewnie też spoglądając na dzieci w wieku mojego Synka będę wyobrażać sobie Jego twarz 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Mamusia Pawełka  
08-09-2017 21:13
[     ]
     
Drogie Mamy - myślę, że tak już będzie zawsze - w dzieciach podobnych wiekiem do naszych Aniołków bedziemy widziały swoje Skarby.
Czas jednak robi swoje - dzisiaj moge powiedziec, ze łzy płynące na widok takiego dzieciaczka nie są już tak bardzo gorzkie.... 

***Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.***
Mamusia Pawełka *+10.01.2015

Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
neibos  
13-09-2017 00:39
[     ]
     
Kochana kolezanko, smutno czytac kolejne historie ale to zycie nas tutaj przywiodlo.
Bardzo mi przykro...
Z opisu wynika ze mieszkasz w UK tak wnioskuje gdyz ja tez wyszlam ze szpitala kiedys z tym nieszczesliwym pudeleczkiem .

Jak dzis pamietam jak usiadlam na chodniku i spojrzalam na nie ze zamiast dziecka mam pudelko .
Nigdy nie pogodzilam sie z tym co mnie spotkalo . Bedzie bardzo ciezko Ci teraz ale jesli to przetrwasz to juz ns tej ziemi malo co moze cie zniszczyc. Dlatego dla naszych aniolow w niebie zyjemy codzien i staramy sie jakos to w tym zyciu utrzymac pion.
Najtrudniejszy jest 1 rok pozniej juz glowa sie zaczyna przyzyczajac do tych obrazow mysli i jest latwiej funkcjonowac.

Ewelina 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
Agni  
14-09-2017 16:41
[     ]
     
Witaj Neibos,

Dziękuje, że napisałaś. Mnie również jest przykro z powodu Twojej straty. Też sobie cały czas powtarzam, że jak już to przetrwam, to już ze wszystkim w życiu sobie poradzę...

Zgadza się mieszkam za granicą, ale nie w UK tylko w Hiszpanii.

Neibos widzę, że od śmierci Twojej córeczki minęło kilka lat, jak sobie teraz radzisz?

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka 


Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
neibos  
16-09-2017 01:03
[     ]
     
( z gory przepraszam nie mam polskich znakow ).

Patrze tak na ta date jak napisalas ze juz minelo pare lat a dla mnie to nadal tak nie dawno.

Kochana poradzisz sobie, wiem to bo poznalam wiele mam takich jak my. Od tego momentu jestesmy jak z kamienia . Kiedys mowilam ze zastyglam, ze nic mnie nie poruszy juz bo umarly wszystkie moje emocje.
Ten pierwszy prawie rok jest najtrudniejszy .wtedy bedziesz uczyla sie akceptowac ten stan i uczyc sie reakcji ludzi, odpowiadac na dziwne pytania czyli na nowo funkcjonowac w spoleczenstwie. A pozniej przcychodzi jeszcze wielka zlosc i bunt wobec losu, Boga , zycia i wtedy na nowo myslisz sobie o walce .

Ja walczylam o kolejne dziecko i sie udalo gdyz mam syna . Mysle ze to mi pomoglo wypelnic wszystko na nowo. Pokolorowac zycie. Jednak zastanawiam sie do dzis , jak mi sie udalo ?

My matki aniolow jestesmy wyjatkowe . Obdarzone nieziemska sila ktora pomaga nam zyc.
Cos czego nikt inny nie zrozumie.
JA
Chodzilam na terapie do psycholog czytalam plakalam ale wiele tez rozmawialam z takimi mamami jak my . Duzo mowilam o swoich odczuciach i nic nie ukrywalam.

Bardzo pomaga ucieczka w hobby . To porada lekarzy..zajmij glowe czyms co lubisz albo co chociaz zajmie ci czas. Najgorsze sa zludne wyobrazenia czegos co sie nie stanie...czyli jakby to bylo gdyby.....
Musisz zabijac czas ..bo kazdy dzien pozwala twojemu cialu przyzwyczaic sie do tych mysli a sercu do tesknoty.

Nie lubie pisac w tak ciezkich chwilach o kolejnej ciazy ale to bedzie takie male lekarstwo pomoze troche na nowo powrocic do istoty milosci .

Teraz wiem ze cierpisz i trzeba to cierpienie przezywac....nie ukrywac go ...wyrzucic z siebie zlosc poprzez placz spacer bieganie itd .
--------
" nasze zycie nie jest wieczne dlatego wiem ze spotkamy sie jeszcze " to tylko kwestia czasu 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
neibos  
17-09-2017 16:47
[     ]
     
Dodam jeszcze ze twoj syn napewno jest z Ciebie dunny i kocha Cie chociaz nie ma go przy Tobie .bylas z nim w jego zarowno pierwszych jak i ostatnich chwilach zycia .
Jego zycie trwalo te kilkanascie godzin , tylko bylo nu dane , a Ty bylas z nim w kazdej minucie.

Odszedl w waszej obecnosci i bliskosci .mysle ze byl spokojny . Dalas nu w tych kilku momentach bardzoooooo duzo.

On teraz opiekuje sie Toba z gory 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
Agni  
14-10-2017 23:02
[     ]
     
Droga Neibos,

Dawno mnie tutaj nie było..
Wzruszyłam się czytając Twój ostatni post, bardzo Ci dziękuje.Przeczytałam go już chyba z setki razy i za każdym razem nie jestem w stanie powstrzymać łez. Ja chyba nie jestem jeszcze w stanie w ten sposób myśleć, nie czuje się wyjątkowa, wręcz przeciwnie - czuje się gorsza, bo przecież ja nie donosiłam swojej ciąży. Ostatnio tak obserwuje kobiety z dziećmi i zastanawiam się dlaczego mnie się nie udało. Daleko mi jeszcze do myślenia, że mój syn mógłby być ze mnie dumny.

Minęło już ponad 5 miesięcy od jego śmierci, a ja staram się żyć normalnie, podobnie jak Ty kiedyś, próbuje być ciągle czymś zajęta, dużo pracuje, uciekam w sport, hobby, adoptowaliśmy pieska...i tak odliczam dni do czasu aż znów będę mogła zajść w ciąże. Ten rok, który musimy jeszcze poczekać, wydaję mi się być całą wiecznością...

Jeżeli chodzi o reakcje ludzi, to chyba bardziej przeszkadza mi brak reakcji. Nikt już nie mówi o moim synu, nikt nie pyta jak się czuje, wolą nie poruszać tego tematu, żeby przypadkiem mnie nie zranić. A ja jak nigdy czuję właśnie potrzebę, żeby rozmawiać, wspominać...
Wczoraj byliśmy na spotkaniu z lekarzami, którzy zajmowali się naszym synkiem. W Hiszpanii są takiej procedury, że kiedy emocję trochę ostygną, zapraszają Cię na taką rozmowę, żeby jeszcze raz wszystko wyjaśnić i odpowiedzieć na ew pytania.
Po raz kolejny przeżyłam śmierć mojego dziecka, powróciły dawne emocje, żale, wyrzuty sumienia. Po raz kolejny usłyszałam, że mieliśmy pecha, że takie przypadki jak nasz się praktycznie nie zdarzają. Tylko czemu akurat przydarzyło się to nam? Gdyby nie komplikacje podczas operacji, mój synek byłby teraz ze mną... 


Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
neibos  
15-10-2017 22:25
[     ]
     
Napisalas " czuje sie taka samotna " .
Kochana jestem z Tobą w tym calym bolu i cierpieniu .wiem co to znaczy . Nie znajac sie jestesmy jak kupa przyjaciol. Tak doskonale rozumiem ten ciezar i bol.

Zycie jest bezczelne .
Przyjdzie kiedys taki czas ze zaczniesz wszystko przyjmowac na zimno ...doswiadczona juz gleboko zrozumiesz ze na tym swiecie nie ma lekko.

Wiem ze jest ci bardzo ciezko . Czas tutaj jest jedynym lekarstwem..

Kazdy dzien to dzien nauki nowego zycia ...i pozniej jest latwiej ...
Czas nie stoi w miejscu, nigdy sie nie poddawaj i walcz o kolejną ciazę. Masz juz w niebie aniola ktory Cie poprowadzi.


Przytulam Cie do serca 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
neibos  
08-11-2017 00:56
[     ]
     
Wspieram myslą.

Swiatelka do nieba dla naszych aniolkow 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Widzimy inaczej slyszymy inaczej ....
neibos  
14-11-2017 00:46
[     ]
     
Gdybys kiedys potrzebowala wylac z siebie zal zostawiam sowjego emaila
Ewelina.przadka1@gmail.com

Nie namawiam, jedynie proponuje. Mi dziewczyny z forum teho czy innego ogromnie pomogly poprzez rozmowe.
Bez nich nie dalabyn rady. Warto wyrzucac gniew i zlosc na swiat pisząc...


Caluje
Eve 
Ewelinka.mama Lenusi zm.luty 2013 .

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Agni  
04-05-2018 17:29
[     ]
     
Dziś kończył byś roczek syneczku...gdziekolwiek jesteś...wszystkiego najlepszego...
Pamiętamy:*** 


Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
deli  
04-05-2018 22:48
[     ]
     
Urodzinowe światełko Twojemu Synkowi ((*))((*))((*)) 
mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia
Moje Skarby!
http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl

Re: Umrzeć, kiedy zaczyna się życie. Noah ur. 04.05.2017-zm. 06.05.2017
Alicja74  
05-05-2018 22:39
[     ]
     
Dla Twojego synka Noah (*)(*)(*)...

Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010)
i ziemskich dzieci Roksanki i Maciusia
Tak bardzo kocham i tęsknię i nigdy nie przestanę 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora