dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Błąd w sztuce lekarskiej ....
EDYTKA  
11-10-2006 22:39
[     ]
     
Gdyby nie błąd lekarza moja córunia żyła by dzisiaj.To on przez kroplówki wstrzymywał mi bóle porodowe i przez to udusiła się moja kruszyna.Po urodzeniu ważyła 4300. Dziś by miała 13 lat. Mama aniołka Magdalenki(*******) 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Alkione  
11-10-2006 23:02
[     ]
     
Bardzo ci współczuję. To straszne, kiedy przez błąd jednej osoby druga cierpi do końca życia. Niestety w Polsce nadal nic się nie zmieniło. Ciekawe ile jeszcze dzieci musi odejść z powodu czyjegoś błędu, żeby coś się wreszcie zmieniło. Przykro mi, że nie możesz mieć przy sobie swojej córeczki, moja Amelka odeszła ponad 2 miesiące temu.
Światełko dla Magdalenki (*****)

http://www.ameliadiana.bloog.pl/ 
Alkione

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
EDYTKA  
11-10-2006 23:07
[     ]
     
mojego aniołka nie ma wśród nas 13 lat i nadal jest mi ciężko, dlatego wiem jak Ty się teraz czujesz. światełko dla wszystkich aniołków ****** 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Justyna&Jacek  
11-10-2006 23:09
[     ]
     
Bardzo mi przykro...My do tej pory nie wiemy, dlaczego Mateusza nie ma z nami. Lekarze rozkładają ręce. Wszystko szło dobrze, nagle wahania tętna, cesarka, ale bylo już za późno...Nie był owinięty pępowiną, sekcja nic nie wykazała, nikt nie wie, dlaczego. Tylko my chodzimy teraz na cmentarz. Ból pozostanie do końca...
Justyna, mama Aniołka Mateuszka ur.zm. 30 lipca 2006 ['] 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
klaudia23  
12-10-2006 01:10
[     ]
     
najgorsze w tym wszystkim jest to ze ani my ani nasze dzieci nic nie zawiniły a to my cierpimy a nie te komowały!!!!! moja martynka odeszła tez przez bład lekarzy ale ja nie dałam ze wygrana i w izbie lekarskiej wygrałam i z tej przychodni został zwolniony ten niby lekarz ale czy nie am gabinetu prywatnego? tego nie wiem. jeszcze czeka mnie jeden proces w sadzie i mam nadzieje ze tez go wygram a jak nie to złoże apelacje i tak do skutku napewno nie dam zawygrana.NIE PO TYM CO NAM ZROBIŁ.
KOCHAM CIE MARTYNKO(***) MAMA 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
ryba  
12-10-2006 07:57
[     ]
     
Moj synek zmarł 07.03.2000r.Miał by dziś 14 lat -umarł gdy miał 7.5 roku w marcu tego roku było 6 lat jak nie żyje-a mi się wciąż wydaje jakby wczoraj...od 3 lat sprawa jest w sądzie bo 3 lata potrzebowałam aby o tym mówic i poprostu wrócic do społeczeństwa...mój synek Mateuszek zmarł w gabinecie NZOZ podczas usuwania trzeciego migdałka - rano miał byc zabieg a po południu mieliśmy byc w domu ...on nigdy nie wyszedł z tego gabinetu ...o 8.00 pożegnał się ze mną utulił jeszcze pomachał raczką ...0 10.00 jego mózg już nie pracował-śmierc mózgowa... po parokrotnej reanimacji o 0.02 w nocy ...moje dziecko uznano za zmarłe ....jest mi z tym tak ciężko ! 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Justyna&Jacek  
12-10-2006 09:33
[     ]
     
Wielokrotnie zastanawialiśmy się, czy podjąc próbę walczenia o swoje w sądzie. Ale tak naprawdę brakło nam sił, a mi chyba też odwagi, żeby się z nimi męczyć nie wiadomo ile lat. Usłyszeliśmy, że to jest medycyna, a w medycynie różnie się dzieje. Nie mamy za bardzo nawet dowodów na to, że to wina lekarzy :( Oni się tłumaczą, że wszystko było w porządku, tętno nawet jeśli niskie było jeszcze w normie, po cesarce, szybko wykonanej, byli przekonani, że dziecko zaraz zapłacze, ale okazało się inaczej. Nie wiem co mam o tym myśleć. W zasadzie żadne pieniądze mi Mateuszka nie zwrócą...Najgorsze jest to, że był dzieckiem tak oczekiwanym, zdrowym i silnym, donoszonym do ostanich dni. I kiedy wydawać by się mogło, że przed nami tylko poród, że są lekarze, położna, aparatura i nic sie nie może wydarzyć, właśnie się wydarzyło...synka nie ma z nami. Tylko dzięki mężowi go zobaczyłam, pogłaskałam po buzi, po rączkach. Zabrakło mi odwagi wziąć go z trumny i przytulić. Dziś tego żałuję. Czy to była wina lekarzy? Gdzie szukać odpowiedzi na dręczące pytania...I jak tu myśleć o kolejnej ciaży? 9 miesięcy to tak długo. Skąd brać pewność, że nic się nie wydarzy?
Justyna, mama Mateuszka [']
Dla wszystkich Aniołków['][']['] 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
aniap  
12-10-2006 10:49
[     ]
     
Moje dziecko zmarło 8 tygodni temu. Byłam w bardzo dobrym szpitalu, z bardzo dobrą oparaturą, w szpitalu gdzie rodziła Edyta Górniak. Fachowa opieka. A jednak...
Od śmierci minęło już tyle czasu. Będąc w szpitalu postanowiłam napisać skargę na lekarza z przychodni prowadzącego moją ciążę:

"Podczas całego okresu w jakim dr ... prowadził moją ciążę nie wspierał mnie medycznymi informacjami. Nie wskazywał na objawy, które powinny mnie zaniepokoić i które są niepożądane w tym okresie, np. twardniejący, stawiający się brzuch. Wyrażał zaś zdenerwowanie i zniecierpliwienie gdy wizyta trwała dłużej niż 10 minut, ignorował zgłaszane przeze mnie dolegliwości, wątpliwości, pytania czy prośby, bagatelizował je.
Każdą wizytę dr ... rozpoczynał od badania tętna płodu trwającego ok. 10 minut. Następnie przechodził do wypisywania ewentualnych skierowań i recept. Wizyta, zdaniem lekarza, na tym powinna się zakończyć i trwać maksymalnie 10 - 15 minut.
Podczas wizyty dr S. nie wykonywał badań na fotelu ginekologicznym. Nie badał stanu szyjki macicy - czy jest odpowiednia długość ani np. czy nie ma stanu zapalnego czy infekcji. Od początku ciąży lekarz wiedział, iż przy ujściu zewnętrznym szyjki macicy znajduje się polip. Świadczyło o tym badanie USG narządu rodnego przeprowadzone w SZPZLO Warszawa. Nie zainteresował się czy polip ten nadal się rozwija, czy też jego rozwój został zatrzymany. Podczas czterech wizyt zostałam zbadana na fotelu ginekologicznym jedynie dwa razy w tym jeden raz na wyraźne żądanie. Badanie to było bardzo nieprzyjemne, niedelikatne, pobieżne.
Podczas pierwszej wizyty został pobrany materiał do badania cytologicznego. Wynik badania świadczył o stanie zapalnym. Dr S. przepisał mi lek o nazwie STEROVAG, po czym na następnej wizycie „zapomniał” o odbytym leczeniu i nie zlecił powtórnego badania.
Dr S. podczas prowadzenia mojej ciąży wykazał się brakiem informacji na temat podstawowych badań wykonywanych podczas ciąży. Chodzi tutaj o badania krwi i moczu, które każda ciężarna powinna wykonywać raz w miesiącu. W ciągu 4 miesięcy otrzymałam zaledwie dwa skierowania na badania, w tym jedno na moje wyraźne żądanie. Natomiast skierowanie na badanie USG otrzymywałam podczas każdej wizyty. Lekarz również nie posiada informacji przy jakim poziomie cukru we krwi należy kierować pacjentkę do poradni zajmującej się leczeniem cukrzycy u ciężarnych. Gdy zobaczył moje wyniki z badań krwi zawołał do pielęgniarki „Pani Kasiu co mam zrobić z pacjentką”.
Podczas ostatniej wizyty powiedziałam lekarzowi i pogorszeniu się mojego stanu zdrowia. Był to lipiec, temperatury wynosiły 35°C. Poinformowałam go o zdarzających się omdleniach w pracy, zasłabnięciach na przystankach autobusowych, bólach brzucha i kręgosłupa. Dr S. zbagatelizował ten fakt. Skwitował wszystko zdaniem „W przyszłym tygodniu ma być chłodniej, poza tym badania są dobre”. Zastanawia mnie jednak fakt jak można stwierdzić po badaniach krwi i moczu wykonanych miesiąc wcześniej, że stan zdrowia pacjentki jest dobry. Lekceważy się i bagatelizuje jej bieżące dolegliwości.
Ostatnia wizyta w poradni odbyła się 06.07.2006 r. natomiast 29.07.2006 r. zostałam przyjęta do Oddziału Patologii Ciąży Szpitala Wojewódzkiego w Łomży z powodu dolegliwości bólowych w dole brzucha od około miesiąca. Po wykonaniu badań stwierdzono wypuklający się pęcherz płodowy do pochwy. Po trzech tygodniach powstrzymywania porodu z powodu infekcji dokonano cesarskiego cięcia jednak dziecko urodziło się martwe.
Na koniec pragnę wspomnieć o skandalicznym ubiorze lekarza. W upalne dni dr S. zakładał fartuch lekarski na nagie ciało nie zawiązując go z tyłu. Poruszał się po gabinecie lekarskim z nagimi plecami. Uważam za naganne by pracownik publicznej służby zdrowia przyjmował pacjentki – kobiety i dziewczęta w ten sposób."
Do tej pory nie wysłałam swojej skargi. Trudno jest mi się z tym zmierzyć. Mam do siebie wiele żalu, że powinnam zmienić lekarza wcześniej. Ale na początku facet był bardzo ok. Wystawił zwolnienie lekarskie, zbadał jak człowiek.
Pozdrawiam Ania 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
mamafilipa  
13-10-2006 15:21
[     ]
     
Mój Filip też odszedł z tego świata po błędzie lekarskim. Po urodzeniu uszkodzono mu prawe płuco, co wykazała sekcja. Po porodzie moje maleństwo przebywało ze mną i moją rodziną cały dzień bo urodziłam rano i wszystko było dobrze, był taki słodki chodź urodził się maleński. Tak bardzo się cieszyliśmy bo bardzo długo na niego czekaliśmy, a tu nagle...
Od chwili kiedy mi go zabrano już go nie widziałam, nawet nie zdążyłam go nakarmić. W nocy przybiegła do mnie lekarka z noworotków, że z maleństwem moim coś się dzieje, że najprawdopodobniej ma wadę serca i muszą go przetransportować do specjalistycznego szpitala na badania. RAno gdy mąż zadzwonił do mnie z tamtego szpitala powiedział mi, że nasz Filip jest w stanie krytycznym, nie napiszę jak się poczułam, wiedząc o tym że otrzymał aż 9 punktów. Lekarze z tego szpitala specjalistycznego byli bardzo z szokowani, że dziecko które otrzymała tyle punktów jest przywiezione w takim stanie (nasze maleństwo miało już wtedy zakwaszony cały organizm) nic nie można było już zrobić. Wczoraj właśnie oddaliśmy sparwę do prokuratury, bo do dnia dzisiejszego nie wiemy w jaki sposób doszło do uszkodzenia płuca (wszystko miał zdrowe, a najsilniejsze serduszko - tak mówią lekarze). Zrobiliśmy to bo to należy się naszemu maleństwu, musimy się dowiedzieć dla niego. Nie chcemy żadnego odszkodowania tylko się dowiedzieć prawdy. Wiem że długa droga przed nami, lata sądów ale musimy zrobić wszystko aby się dowiedzieć, bo inaczej nie mielibyśmy czystego sumienia. Aga 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
ryba  
14-10-2006 15:07
[     ]
     
...mamo Filipka...jak to się stało skąd wiesz ze miał uszkodzone płuco ...robiono sekcję bez prokuratora?Dlaczego zabrano ci Filipka skoro go miałaś cały dzień [i wszystko było dobrze?]To nie możliwe ...jak do tego doszło?...po co oni ci go zabrali?...z tego co napisałaś nie mogło dojśc do tego przy samym porodzie wszak sama mowisz iż go miałaś przy sobie i nic się nie działo...oni musieli zrobic mu krzywdę gdy go od ciebie zabrali..ale jak ? to aż nie możliwe co takiego musiało się dziac z Filipkiem ?...co oni robili że doszło do uszkodzenia płuca?...nie wierze ...nie pojęte Dobrze zrobiliście że oddaliście sprawę do prokuratury-tego nie można tak zostawic -to co sie stało nie miesci sie w głowie ...skandal.Proszę napisz cos jeszcze jeśli możesz ...ja mam też sprawę w Sądzie jestem ...brak słów ...ani w to uwierzyc ani się z tym pogodzic...ani tego zrozumiec ! 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....do ryby
mamafilipa  
14-10-2006 19:35
[     ]
     
Skąd.Ponieważ powiedział nam to lekarz, który był przy sekcji w szptalu. Tego też nie wiem,kiedy zrobiono krzywdę mojemu maleństwu. Chcemy się tego właśnie dowiedzieć. Może prokuratura nam w tym pomoże, choć wiadomo jak ona pracuje. 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....do ryby
ryba  
15-10-2006 11:53
[     ]
     
mamo Filipka ...nie ma innej możliwości jak znalezienie winnego bo Filipkowi ktoś zrobił krzywdę ale jak i kto -będziesz musiała to ty udowodnic -dobrze że prokurator tym się zajął,ale pamiętaj żądaj wglądu w akta sprawy ...on musi przesłuchiwac osoby w szpitalu które opiekowały się twoim synkiem-a oni napewno będą kłamac ...wiem z doświadczenia że to wy będziecie musieli trzymac rękę na pulsie sprawdzac i kontrolowac nawet pracę prokuratora...nie wiem czy czytałaś co stało się z moim synkiem -moją sprawę umorzył prokurator ...bo nie znalazł winnego mimo że dziecko zmarło gdy było pod opieką lekarzy..a to z powodu solidarności między lekarzami i tego co powiedział biegły ...prokurator nie lekarz więc przyjał co biegły powiedział i umorzył..nie dałam za wygraną -ale musiałam zacząc się uczyc medycyny -aby mi nie wciskali kitów...to nie samowite ale oni naprawdę wszyscy kłamią...łącznie z biegłymi którzy patrzą tylko odfajkowac sprawę...teraz gdy nie dałam za wygraną i obalałam słowa biegłego Sąd cywilny dał wiarę moim wypowiedzią -myślę że gdybym nie wiedziała o czym mówią łatwo by im było mnie się pozbyc -wszak Sędzia też nie lekarz i przyjie to co powie biegły ...chcę ci powiedziec że musisz sprawdzac wszystko każdą wypoiedż ,zeznania,a nawet biegłego ...bo dla nich to tylko następna sprawa -dla ciebie najdroższa istota!Skoro była sekcja -prokurator musi dac sprawę biegłemu-sprawdz co biegły ma na ten temat do powiedzenia...ale nie możesz nikomu ufac to straszne i trudne będziecie zdani na siebie na własną wiedzę bo nawet adwokat to nie lekarz-nie masz pojęcia jak w mojej sprawie kłamali nawet cytował lekarz słowa mojego męża którego nigdy nie widział...a pilęgniarka w dzień zabiegu długo rozmawiała z moim mężem chodz wogóle go tam nie było...!Ty napewno też wiesz że Fikipkowi zrobiono krzywdę -bo płuco samo się nie uszkodziło twój synek sam sobie krzywdy nie zrobił i nie daj sobie wmówic że to się zdarza po porodzie -miałaś go przy sobie więc wiesz że było wszystko ok !...gdy by miało coś się stac po porodzie w dodatku płuco stan dziecka pogarszał by się z każdą chwilą ....wiesz jedyna rzecz jaka przychodzi mi do głowy to ...intubacja nie wiem ale tak mi intuicja podpowiada że ktoś musiał twoje dziecko intubowac i wtedy uszkodzic płuco albo odssysac drogi oddechowe z wydzieliny i wtedy doszło do uszkodzenia płuca ale po co miał to robic skoro tyle godzin wszystko było ok?!...to straszne ale czasem młodzi lekarz muszą się tego uczyc - wiem że robią to na zwłokach...mam nadzieję że nie cwiczą na żywych zdrowych ludziach....to wszystko to potwornosc wiem ze ci ciężko wiem ze nie łatwo już do końca życia to będzie bolało i nigdy o tym nie zapomnisz ...i już zawsze będziesz tęsknic a czas wcale nie uleczy rany - tylko będzie tęsknotę pogłębiac ...przed tobą ogromne schody i chociaż pewnie w końcu będziesz miec dzieci to nigdy żadne z nich nie zastąpią ci Filipka i zawsze będziesz go kochac i za nim tęsknic ...dlatego za to co zrobili muszą stanąc przed Sądem prawo ma byc prawe a sprawiedliwośc sprawiedliwa ...za to co uczynili Filipkowi ...Mamie Filipka...Tatusiowi Filipka... 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
e+m+A  
13-10-2006 23:53
[     ]
     
Amelki już nie ma a wszystko przez wielkiego pana ordynatora. Miałam zdrową ciążę tętno dzidzi w czasi porodu było w normie ale coś nie szło z porodem Położna powiedziała że po 2 godz II fazy robi się cesarkę - rutynowo!! Przetrzymali mnie jeszcze przez ponad godz obiecując cięcie a potem wypchnięto ze mnie moją dziecinkę Dostała 7 pkt a kilka godz później już nie żyła Sekcja wykazała niedotlenienie ogólne organizmu. Kilka godz po śmierci Amelki przyszedł ordynator i na moje pyt dlaczego powiedział że to przeze mnie że to bakterie żyjące we mnie ją zabiły robiłam posiewy kilka tyg przed porodem były negatywne!! Tak bardzo na nią czekaliśmy a zabrano mi ją przez ignorancję. Nikt mi nie wierzył że ja nie mogę faceci - lekarze mówili " każda tak mówi" i kazali przeć Rodziłam w szpitalu który bierze udział w akcji rodzić po ludzku Kiedy powiedziałam że chcę rodzić na stojąco bo tak mi pomaga to lekarka spytała jak ja sobie to wyobrażam i czy ona ma łapać dziecko i kazała mi leżeć na boku. Potem mnie rozcięli nic nie mówiąc. Dziś przeczytałam wypowiedź ordynatora że dla matek które straciły dziecko jest w tym szpitalu osobny pokój ciekawe ja nie miałam Amelka odeszła ode mnie 7 mieś i 15 dni temu a ja wciąż płaczę tęsknię i już naprawdę nie mogę A uwagi typu nie rozpaczaj będzie następne doprowadzają mnie do szału 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Iwonka  
14-10-2006 15:09
[     ]
     
dziewiętnaście lat temu usłyszałam od lekarza że moje dziecko zmarło na skutek bakterii w moim organiżmie i że jestem chora, ponieważ mam gronkowca, to mi powiedział lekarz który za póżno przeprowadził cc , miałam 9 indukcji porodu. Lekarz prowadzący ciążę , po porodzie, powiedział z kolei że jestem zdrowa i muszę zadbać o siebie ponieważ przeszłam ciężką traumę porodową i doszło do zaniedbań. Chciałam po tym wszystkim umrzeć , leczyłam się całe lata z depresji. Napisałam to aby przeczytał to lekarz, który świadomie wprowadza kobiety w poczucie winy za śmierć dziecka. Zrzuca z siebie odpowiedzialność, nie ma odwagi cywilnej przyznać się do popełnionego błędu. Mną zajmowało się w szpitalu co najmniej 6 lekarzy, jeden w rozmowie o przyczynie śmierci dziecka, przeprosił mnie za to co się stało. czy w szpitalu bródnowskim w Warszawie coś się zmieniło, panowie doktorzy? 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
ryba  
14-10-2006 15:36
[     ]
     
..mamo Amelki to co mówi ten lekarz to bujda oni dobrze wiedzą że to ich wina ...szlag mnie trafia jak słyszę takie gadanie -najłatwiej i najlepiej jest zwalic winę na kogoś...tylko że Ty byłaś zdrowa ...a śmierc z powodu nie dotlenienia organizmu nie ma nic wspólnego z jaką kolwiek bakterią nie masz pojęcia jak świat tych ludzi jest zakłamany ...mi też powiedzieli że to moja wina bo czegoś tam nie powiedziałam nie kazałam itp,itd. a jakże -3 lata obwiniałam się za smierc syna -tyle też trwał mój powrót do społeczeństwa! ...szok!-jak mogą -to bzdury!Wkońcu zaczęli przerzucac i zwalac winę na szok anafilaktyczny -czyli coś czego nie idzie przewidziec a się zdarza-aż sama zaczęłam to analizowac ..aż spotkałam anestezjologa który na forum powiedział mi jak zginęło moje dziecko-wyobraź sobie że się udusił im na stole operacyjnym z powodu braku tlenu !!!...nie ma w tym mojej winy zadnej .Uwierz mi Ty też nie ponosisz winy zadnej ...oni po cichu liczą że Twój stan psychiczny i wypowiedziane słowa ordynatora tak cię zdołują że nie będziesz walczyc -rozdmuchiwac sprawy..a im to na rękę bo jeden z drugim nie będzie miał sprawy... 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
ryba  
14-10-2006 15:49
[     ]
     
...nie zostawiaj tej sprawy -ogólne nie dotlenienie organizmu nie ma nic wspólnego z żadnymi bakteriami ...Twoje dziecko jak sekcja mówi przyszło na świat nie dotlenione..cesarskie cięcie odbyło się za późno-a za to ponosi winę lekarz!-to on był odpowiedzialny i za ciebie i za Twoją Amelkę!...wiem że to trudne ale powinnas zabrac wszelką dokumentację -swoje badania w czasie ciąży i ze szpitala ..tak nie może byc-oni powinni za to odpowiedziec przed Sądem-a poza tym wprowadzanie w błąd pacjenta odnośnie jego stanu zdrowia i zatajanie przed nim prawdy jest przestępstwem kryminalnym... 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
e+m+A  
15-10-2006 00:16
[     ]
     
Ryba - nie chcę zostawiać tej sprawy ale jeszcze nie umiem rozmawiać z ludźmi którzy będą mówić o moim dziecku "płód" i używać fachowych terminów opowiadać i pytać Minęło dopiero 7 mies i 16 dni dziękuję za zrozumienie potrzebowałam go bo od znajomych dostawałam tylko rady w stylu jesteście młodzi jeszcze będą inne dzieci jak oni nic nie rozumieją!!! Gdyby nie mój mąż już dawno byłabym gdzie indziej Dziękuję cieszęsię że znalazłam tę stronę 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
ryba  
15-10-2006 12:16
[     ]
     
Mamo Amelki - wiem co czujesz wiem jak boli to prawda trzeba odpowiadac na pytania ...ba nawet będą żądac od ciebie abyś opowiedziała im minuta po minucie wszystko co się wtedy działo ...będą wracac obrazy jak zywe chwile szczescia i prześliczna buźka twojej córuni -nigdy tych chwil nie zapomnisz ...a to tak nie miłosiernie boli ta nie moc ..i zawsze jak będziesz o tym mówic będzie wracac to uczucie...wciąż jesteś poza światem poza rzeczywistościa...jesteś tylko Ty cała historia porodu i Twoja Amelka i myśli o niej ....mamo Amelki masz tylko 3 lata aby złożyc sprawę w Sądzie cywilnym 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
e+m+A  
16-10-2006 21:28
[     ]
     
wiem i na pewno tak tego nie zostawiumy!!! Dzięki 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
mamafilipa  
18-10-2006 10:30
[     ]
     
Wczoraj właśnie się dowiedzieliśmy,że nasze maleństwo urodziło się zupełnie zdrowe, bez wad genetycznych i chorób metabolicznych-tak wykazały badania. Lekarz na pocieszenie dodał,że nie ma zagrożenia dla następnej ciąży. Następnej? A mojego Filipa nie ma i to przez tych lekarzy, którzy zaczynają kręcić iż dziecko mogło urodzić się z zapaleniem płuc, a najpierw mówili,że uszkodzone miał prawe płuco. Zapalenie płuc jest chyba do wykrycia w dzisiejszych czasach i do wyleczenia,a oni zmarnowali mi moje najukochańsze i długo wyczekiwane maleństwo. To tak strasznie boli, ale dla lekarzy to pewnie kolejny przypadek. Oni nas nie rozumieją, musieli by sami to przeżyć, może wtedy... Niech tych wszystkich lekarzy szlak trafi. Niech umieją się przyznać do popełnionego błędu, a nie utrudniać rodzicą dowiedzenia się prawdy, bo tyle nam pozostało po naszych Aniołkach. To tak boli jak pomyśle, że oni zrobili mojemu synkowi krzywdę, ta świadomość pozostanie do końca życia, ale zrobię wszystko aby dowiedzieć się całej prawdy, bo to należy się naszemu synkowi. Myślę,że prokuratura nam w tym pomoże.
Światełka dla mojego Filipa (*****)
Światełka dla wszystkich Aniołeczków (*****)
Aga 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
tynka  
18-10-2006 10:55
[     ]
     
My też możemy mówic o błędzie.Kiedy moje dziecko trafiło do szpitała dzieciecego zrobiono jej wszystkie prześwietlenia i stwierdzono zapalenie płuc,pózniej okazało się to pomyłką.Następnego dnia przyszedł lepszy specjalista i na tych samych zdjęciach zauważył dwa krwiaki w mózgu.Przewieziono ja do innego szpitala gdzie natychmiast ją operowano.Przeżyła operację ale nigdy sie nie obudziła i po tygodniu odeszła.Lekarze twierdzą,że nawet gdyby była operowana dzień wcześniej to i tak by nic nie zmieniło.Ja nie jestem tego pewna ,jednak w ciągu doby dużo moze sie zmienić.Cały czas myslę o tym ,że gdyby od razu trafiła do tego szpitala mielibyśmy większe szanse. Światełka dla naszych aniołków(*********) 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
e+m+A  
18-10-2006 22:25
[     ]
     
Mamo Filipa Ja miałam to SAMO!!!! Moja Amelka też miała zapalenie płuc spowodowane mityczną bakterią która podobno była we mnie Była zdrowa dopóki była we mnie ale gdy ją wypchnęli spowodowali niedotlenienie Czy jesteś może z Gdańska??? Pracuje w służbie zdrowia ale lekarzy nie znoszę i też chcę dowiedzieć się prawdy Bądź dzielna Dziś mija 7 mies i 18 dni od jej śmierci i bardzo tęsknie Mamo Filipa Pamiętaj o nim i nie poddaj się nigdy!! (********) 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
niunia23  
28-05-2007 14:01
[     ]
     
Ja nie straciłam dziecka, straciła je moja najdroższa przyjaciółka:( w 33 tc okazało się, że jets zatrucie ciązowe, czekano do 36tc, zrobiono CC ( waga małego 2700). Nie wiadomo czemu, jak dzidzia przestała oddychać ,podłaczono mu tlen, poznym popołudniem mały został zaintubowany,pod respitatorem.. wieczorem a moze w nocy okazało się, ze jest odma płucek, płyn w płuckach, założono drenaże, kiedy stan był stabilny chielismy go zabrać do innego szpitala, widzielismy ze lakarze tutaj sobie nie radzą, kontaktowałam sie z lekarzem w Niemczech kazał małego przewozić... a lekarze z naszego szpitala nie zgodzili sie, kazali szukac nam transportu i miejsca w innym szpitalu na własną rekę... dzwonilismny, okazało się ze to musi zrobic lekarz prowadzacy malucha, we wtorek 22 maja 2007, odłączyli o 17 małego od respiratora, zostawiono go na własnym odechu, po godzinie stan był krytyczny, to było straszne, to co działo sie na tej ali gdzie lezał mały, na samą myśl napływaja mi łzy do oczu, to najgroszy dzien w moim zyciu, moja przyjaciółka dostała szoku, spała jak mały zmarł, lekarze podali jej leki na uspokojenie...

pozniej sekcja zwłokk- NA NIEKORZYŚC LEKARZY, teraz składamy lada dzień wszytsko do prokuratury- zawiadomienie o popełnieniu przęstępstwa, nasz maluszek byłby z nami gdyby nie to iż trafilismy na lekarzy nie mających pojecia o leczeniu, bez specjalizacji, nie potrafiących zaintubowac dziecka prawidłowo...

Oby sprawiedliwosci stało sie zadośc, a ten kto doprowadził do smierci małego nie zaznał juz wiecej spokoju.. 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Mmmarta  
28-05-2007 15:55
[     ]
     
Od śmierci mojego Kacperka minęło już dwa lata prawie, miałam się tym zająć jak mi trochę przejdzie, ale jest tak samo. Mam tyle żalu do ... naszych konowałów (lekarzami ich nazwać nie mogę), muszę się za to zabrać , bo chyba nigdy nie będzie lepiej. Co muszę zrobić, żeby złożyć taki pozew? Konował prowadzący moją ciążę nadal krzywdzi inne dzieciątka, wypoczywa na Chorwacji, podczas dyżurów w przychodni pracuje w szpitalu, to nie może tak już zostać.Raz widziałam go z podbitym okiem, niestety ja sama nie dam rady go tak urządzić, a szkoda. 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
edi7  
28-05-2007 21:19
[     ]
     
niunia
baaardzo mi przykro,że kolejny Maluszek odszedł,bo jakiś nieuk nie potrafił Mu pomóc.Poza tym mnie zabiła data - 22 maj to data gdy wyjęli mi z brzucha martwego Jacka.... 
edyta

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
aga555  
14-10-2006 15:57
[     ]
     
Dziewczyny Walczcie ja juz nie moge mam zal do siebie ze tego nie zrobilam 14 lat temu moze uratowala bym chociaz jedno male zycie nie chodzi o pieniadze ale o to by rutyna nie byla obecna w naszych szpitalach Wy macie szanse uratowac kolejne dzieci Ja tej szansy nie mialam a moze nie szansy co wiedzy i sily .Wam tej sily zycze wiedze juz macie pozdrawiam Aga 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
ryba  
17-10-2006 18:15
[     ]
     
Patrzę na to wszystko i aż mi wierzyc się niechce...tyle aniołków... tyle mam tatusiów...skrzywdzonych..tyle marzeń niespełnionych-przez jedną złą decyzję,rutynę -tyle łez i cierpienia-ani w to uwierzyc ani się z tym pogodzic i tylko wciąż zadaję to samo pytanie -dlaczego ? 
Bartczak

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Renia77  
20-10-2006 23:49
[     ]
     
(*) dla Magdalenki(*)dla natali(*)dla wszystkich aniolkow. 
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec427.htm

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
marlinka  
28-05-2007 14:44
[     ]
     
W mojej sytuacji tez byla jawna wina lekarza,chodzilam prywatnie do ordynatora naszego szpitala.12 marca skierowal mnie na oddzial zeby zalozyc szew metoda MC DONALD.Przy zakladaniu szwa przebil mi pecherz wod plodowych,wody zeszly zemnie momentalnie i prawie calkowiecie.Kazal mi czekac na bole trzymal mnie 5 dni w szpitalu bez wod a boli jak nie bylo tak nie bylo.po 5 dniach resztki wod zrobily sie zielone i inny lekarz ktory mial dyzur odeslal mnie na szpital wojeodzki bo nie mogl juz na mnie patrzec jak ja sie mecze.A co sie okazalo to boli nie mialam bo ordynator zalecil podawanie lekow na wstrzymanie boli.Gdy zajechalam do szpitala wojewodzkiego to moja kochana Majeczka juz nie zyla bo sie udusla.wielki pan ordynator w wypisie napisal mi ze sie zglosilam z odchodzacymi wodami plodowymi i ze niby mam jakas bakterie typu Escherichia coli. ale w tym tygodniu ide zrobic wynik i sie oaze ale wiecie dla zamaskowania swojego bledu kazdy lekarz cos wymysli zeby siebie kryc.Ale ja tego tak nie zostawie nie pozwole na to zeby skrzywdzil inne dzieciatka i rodzinymtym bardziej ze on ostatnio czesto popelnia bledy. Moja Majeczka ur.zm 18.03.07 w 27 tc swiatelo dla ciebie kochana Majeczko
(*) i dla wszystkich anioleczkow (****************************) 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
Klara M.  
28-05-2007 15:26
[     ]
     
Boże, jest mi bardzo przykro,że jesteś w gronie Anielskich mam,a nie ziemskich, niestety moje dziecko też nie żyje przez błędy lekarzy przy porodzie.....ale do prowadzącego tez mam żal, też kilka błędów poważnych zrobił....... ale ja nie mam siły walczyć przynajmniej teraz......Po 6 miesiącach od tej tragedii jaka nas spotkała znów jestem w ciąży i jak tym razem wszystko będzie dobrze i kropeczka/kropek się urodzi to mój mąż powiedział,że prawdopodobnie zgłosi zawiadomienie do prokuratury............ 
Klara M.
Mama Marcelka
(*+19.10.2006) http://marcelekwichtowski.pamietajmy.com.pl
Emilki(*+11 tc)- 14.06.07
Aniołka'08
-- i ziemskiego Cyprianka

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
kurczak  
29-05-2007 00:49
[     ]
     
Sliczna trzynastoletnia, niedlugo czternastoletnia Magdalenko (*) Aniolku, razem z Martusia (*) Malgorzaty opiekujcie sie naszymi Malenstwami...mam nadzieje macie tam w niebianskim raju wesolo ;)

moja Emilka (*) jest taka Kruszynka ...


(*)(*)(*) 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
asia122  
29-05-2007 10:08
[     ]
     
Mój synek został zabrany ode mnie, zaraz po urodzeniu. Stara krowa kazała mi podpisac zgodę na wywiezienie dziecka do innego szpitala, a gdy się przecziwiłam to zagroziła mi, że wydaję na pewną śmierć. Inny młody lekarz był zupełnie innego zdania i nie zgadzał się z tym starym próchnem, ale to ona była szefowa na oddziale. Bóg jeden wie, ile istnień ludzkich wysłała na drugi świat. Mój synek umarł w trzeciej dobie, przypuszczam, że tam dokąd dotarł (to było ponoć najlepsze miejsce) został zaniedbany. Nie chciano nam go pokazać Dlaczego??? Jak pojchałam po zwłoki synka, to rzuciłam ordynatorowi w twarz, że zabili moje dziecko... widziałm, jak mu się łapy trzęsą. Wiem, że zrobili mu krzywdę. Jednak nikt z rodziny nam nie pomógł... w bólu i rozpaczy zostaliśmy sami. Do dzisiaj żałuję, że nie zgłosiliśmy tej sprawy do prokuratury.. to był mój największy błąd. Słowa w stylu, że i tak to nie zwróci dziekcu życia sa głupie i bezduszne... bo takie działanie może uratowac życie innych dzieci... które może już nie trafią na mordercę. To tyle... walczcie... ile macie sił.. bo warto!!! 


do Asi
Klara M.  
29-05-2007 10:56
[     ]
     
Asiu bardzo mi przykro,że tez Wasze dziecko nie żyje przez ludzki błąd...przez lekarzy......Nie chcę z Tobą polemizować, ale uważam,ze nie powinnaś oceniać tych którzy mówią,ze to i tak nie wróci życia dziecku........sama tak twierdzę i mówiłam kilka razy i to z różnych powodów.....Ty też masz rację pisząc że może uratowane zostanie dzięki tej walce inne życie,ale nie posądzaj pochopnie tych którzy mówią,że to i tak nie wróci życia dziecku.....każdy ma swoje powody........ja tez je mam........sądzę,że nie dałabym rady raz jeszcze przez to wszystko przechodzić i niestety z doświadczenia wiem jak kulawy jest nasz system prawny...na takich procesach często wzbogacają się tylko adwokaci...i tyle.......Nie ukrywam jednak,że i tak podziwiam osoby,które podjęły walkę! Ja na razie nie potrafię, nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni......... 
Klara M.
Mama Marcelka
(*+19.10.2006) http://marcelekwichtowski.pamietajmy.com.pl
Emilki(*+11 tc)- 14.06.07
Aniołka'08
-- i ziemskiego Cyprianka

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
kurczak  
29-05-2007 22:50
[     ]
     
Magdalence (*)

Emilce (*)

przykre to co Was spotkalo... niestety Judynow nie ma 


Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
paulina812  
30-05-2007 10:13
[     ]
     
Mój syn zmarł na porodówce (u mnie w brzuchu) ale pretensje mam do prowadzenia ciąży. U mnie wizyty trwały jakieś 5 minut, lekarz pytał czy czuję ruchy dziecka i czy chcę jaką receptę. W 9 miesiącu ciąży, jak powiedziałam mu, że od dwóch dni nie czuję chyba ruchów to PIERWSZY RAZ!!! sprawdził akcję serca płodu. A jak dwa tygodnie wcześniej powiedziałam mu, że dziecko słabo się rusza to nawet nie sprawdził jak małemu bije serduszko tylko kazał liczyć ruchy. Dwa tygodnie przed porodem na USG wyszło, że mój Malutki nie rośnie, w dniu porodu na USG wyszło, że sierp mózgu przesunięty jest w prawą stronę ( moja interpretacja - od krwiaka, który zresztą pękł w trakcie porodu, nie usłyszałam wtedy od lekarza, że dziecko ma krwiaka w główce ale chyba to było widać?) Mój synek miał węzeł na pępowinie, okręconą szyjkę i nóżkę. Uważam, że mojego synka można było uratować, wystarczyło zrobić cesarkę w 38 tc, przecież było widać, że coś jest nie tak. Tylko serduszko mu biło prawidłowo cały czas. Teraz jak na to wszystko patrzę to pojąć nie mogę jak można być taką idiotką, naiwną, powinnam zmienić lekarza, on jak by mógł to by prowadził ciąże przez telefon. Wiele razy już prosiłam mojego Skarbka żeby mi wybaczył... KTG z dnia porodu były prawidłowe (konsultowałam je nawet z lekarzem w Niemczech). Na resztę rzeczy brak mi niezbitych dowodów, nie mam nigdzie napisane o krwiaku w główce małego (tylko ten przesunięty sierp), to, że lekarz nie sprawdzał ASP to tylko moje słowa, na karcie ciąży zawsze zaznaczał ASP+. Mój synek zmarł w 40 tc ale uważam, że ten lekarz nieprawidłowo prowadził moją ciążę. Nie wiem czy oni mają jakieś wytyczne np z Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego czy każdy prowadzi ciążę jak chce? Pierwszy raz ginekologicznie lekarz mnie zbadał w 6 miesiącu ciąży jak mu powiedziałam, że boli mnie często brzuch i robi się twardy. Na pierwszej wizycie dostałam skierowanie na badania (mocz, krew) a drugie dopiero w 6 miesiącu. Coś mi tam wyszło źle, przepisał mi żelazo a potem stwierdził, że już nie będzie powtarzał badań bo jem tyle witamin, że morfologia napewno jest dobra. Czy tak prowadzi się ciąże???
Czy któraś z Was wie to do jakiego czasu można składać skargę na lekarza? I czy musi to być prokuratura czy np może być izba lekarska i np czy można złożyć skargę na prowadzenie ciąży? (moja ciąża trwała od maja 2006 do 26.01.2007).
Też uważam, że mojego Wiktorka nic mi nie zwróci, i nie wiem czy starczyło by mi sił na tę sprawę, mój mąż pracuje za granicą ale ostatnio powiedział (a tuż po pogrzebie był temu absolutnie przeciwny)że gdyby był cały czas w domu to oddałby sprawę do sądu.
Dla zainteresowanych - rodziłam w szpitalu w Brzesku, moją ciążę prowadził dr n. med. Dariusz Komorowski, szczerze nie polecam!!!

Paulina, mama Aleksandra (5 lat) i Aniołka Wiktorka (*+ 26.01.2007) 
Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)

Re: Błąd w sztuce lekarskiej ....
paulina812  
30-05-2007 10:17
[     ]
     
Była u nas też taka sprawa, ordynatorowi zmarła pacjentka (najpierw jej dzieciątko w brzuchu a po kilku tygodniach ona). Rodzina przegrała sprawę w sądzie ale ten lekarz przestał być ordynatorem. 
Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora