dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> DZIECI STARSZE
Nie jesteś zalogowany!       

Moj Arturek...
SabinaK  
05-10-2017 23:23
[     ]
     
W listopadzie minie 7 lat od tragicznej śmierci mojego 19 letniego synka.I nadal płaczę.. czasem myślę, czy tak już będzie cały czas..Żyję nadal, choć kiedyś byłam pewna , że umrę po stracie,i umierałam.. Ból zmienił oblicze ale jest nadal, dopada w momentach gdy jestem sama, ścina wprost z nóg..Najgorsze jest to, że nie wiem gdzie On jest..gdzie jest moj Synek..bo przecież musi gdzieś być, przecież tonie może być tak że był a teraz nigdzie go nie ma. Caly czas,,cały czas multum pytań, na ktore nikt nie zna odpowiedzi.. 


Re: Moj Arturek...
Bozena P  
06-10-2017 10:02
[     ]
     
Witam Panią
Bardzo Pani współczuję i łączę się z Panią z bólem.Wiem jakie to cierpienie i ból ponieważ ja jestem na początku tej drogi....jeszcze nie minęły 3 miesiące jak pochowałam swojego 28 letniego syna,który też zginął tragicznie.Nigdy się z tym nie pogodzę...był i go nie ma...mnie też już nie ma, ja umarłam razem z nim....tyle tylko ,że serce mi jeszcze bije.Ból jest nie do opisania...ostatnio jak byłam na cmentarzu,to wpadłam w histerię tak głośno płakałam,dobrze,że nikogo nie było w pobliżu to mnie nikt nie słyszał.Inne matki chodzą w odwiedziny do swoich dzieci do domów a ja na cmentarz.Patrzę na ten świeży grób i serce mi rozrywa...co dają te kwiaty,znicze jak jego nie ma...no co?Targają mną różne emocje,zawsze byłam wierząca ale teraz po tej traumie nic już nie wiem ,żebym była pewna ,że jest tam u góry bezpieczny i nie dzieje mu się krzywda ale ja nic nie wiem ,jestem załamana.Mam zmienne nastroje raz tak myślę raz inaczej.Chciałabym być razem z nim .U Pani minęło 7 lat a Pani wciąż cierpi,ja zdaję sobie sprawę ,że u mnie też zawsze już tak będzie.
Zycie się zmieniło nic juz nie będzie takie samo.Cierpinie i ból pozostaną takie same.Wie Pani czym się tylko pocieszam,że dzieli nas tylko czas a to znaczy,że jednak wierzę ,że on jest, tylko w innym wymiarze i się spotkamy.Kochałam i kocham go ponad życie ,nie wiem jak będzie dalej wyglądało moje życie bez niego.Nie umiem chyba pocieszać bo nie jestem sobą ale może to,że bardzo Pani współczuję i łączę się z Panią w bólu bo przeżywamy to samo.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie.Tu są na forum bardzo mądre osoby,które potrafią pocieszyć,napisać mądrze a ja tak nie umiem ,ale chciałam dać Pani ciepłe słowa wsparcia.Bożena 


Re: Moj Arturek...
SabinaK  
06-10-2017 10:54
[     ]
     
Dziękuję Pani Bożenko za dobre słowo, wiem jak ciężko pocieszać gdy samemu się cierpi. Ja też nic nie wiem, niewiedza co z moim dzieckiem jest okropna.Moje wyjścia na cmentarz jedynie już są spokojne, na początku też mną aż szarpało od środka, raz pamiętam wpadłam w histerię, ale jadąc autem gdy mijałam cmentarz, dopadło mnie tak mocno, że mało sama się nie rozbiłam. I wiem,że inne matki też cierpią, odczuwają podobnie, jednak i tak często jest uczucie odosobnienia. Ściskam Panią serdecznie i zmawiam modlitwę za Pani Syna. 


Re: Moj Arturek...
Bozena P  
06-10-2017 13:36
[     ]
     
Pani Sabino jak Pani dawała radę w pierwszych miesiącach?kiedy każdy dzień jest męką nawet wstać z łóżka ,ubrać się ,ja na siłę wszystko robię ,jak robot,który coś musi.Nawet nie mogę rozmawiać z ludźmi bo i to sprawia mi ból.U mnie jest tak, czy prześpię noc po tabletkach czy nie prześpię w każdym bądź razie rano muszę wstać do pracy na siłę i rano ból w klatce piersiowej jest jeszcze mały ale z godziny na godzinę rośnie tak silny ból w środku,że aż oddychać nie mogę to jest ból żalu ,tęsknoty ,nie pogodzenia się z tym ,że mojego syna już nie ma i tak się męczę do wieczora.Ludzie piszą ,żeby pogodzić się z tym lub zawierzyć Bogu ,że jest bezpieczny wtedy jest łatwiej ale ja nie mogę się z niczym pogodzić,nawet z tym ,że ja żyje a on nie.To nie jest możliwe,żeby nie myśleć ,myśli same nachodzą i zżerają mnie od środka.Zastanawiam się jak długi czas mnie jeszcze dzieli aby się spotkać z moim synem,co jeszcze los ma mi do zaoferowania,bo muszę przyznać,że życie mnie nie oszczędzało.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie,dziękuję za słowa wsparcia i za modlitwę za mojego syna. Bożena 


Re: Moj Arturek...
SabinaK  
06-10-2017 17:02
[     ]
     
Jak dawałam radę? Hm..początki mało co pamiętam, to były dni, tygodnie na psychotropach,nie pracowałam,to byl czas głównie w łóżku spędzony,na modlitwach , żeby Bóg wziął mnie a zwrócił syna..niektórzy delikatnie zaczęli napominać,żebym wzięła się w garść bo jeszcze mam dla kogo żyć (była córka i syn jeszcze)i powoli zaczęło do mnie docierać, że skupiając się na własnym bólu, zaniedbuję najbliższych, którzy też cierpią. I bardzo mi pomagały rozmowy o Nim, czy to z córką, czy dziewczyną z którą chodził (odwiedzała mnie bardzo często po wypadku), wspominaliśmy Go, jaki był , co robił..często towarzyszył temu płacz ale mówienie o Nim bardzo mi pomagało. Ale myślę, że to dobrze , że jednak musi Pani rano wstać i wyjść do ludzi, choć obecność innych bywa męcząca i irytująca niekiedy, to wiem , że siedząc samemu człowiek nie jest w stanie powstrzymać napływających myśli i męka jest niesamowita.. I pomaga mi gdy mnie dopada, to myślę, że być może Syn widzi to i też przez to cierpi gdzieś tam, i żeby nie dodawać mu zmartwień to staram się trzymać. I Ty się trzymaj Pani Bożenko, bo nie ma wyjścia, trzeba żyć.. 


Re: Moj Arturek...
Bozena P  
07-10-2017 09:14
[     ]
     
Pani Sabinko to tak jak ja,tylko leki już mało co pomagają.Ja byłam w takim szoku ,że pogrzebu mało co pamiętam.U mnie jest to samo ,mam jeszcze syna,który mnie motywuje,ze dla niego muszę jeszcze żyć,tylko ,że on mieszka daleko,za granicą i rzadko się widujemy,tylko telefony nam zostają .
wiem ,że nie tylko ja cierpię,każdy ma swój krzyż do udźwignięcia.Ma Pani rację ,że skupiając się na własnym cierpieniu zaniedbujemy innych,ale to tylko dlatego ,że człowiek jest odrętwiały emocjonalnie.Każda sobota jest dla mnie najgorsza ,bo właśnie w ten dzień zginął mój syn.Dziś już od rana łzy lecą mi ciurkiem,żebym tylko wiedziała,że mojemu synkowi jest tam dobrze....Przyśnił mi się już 2 razy jako żywy ,ale to tylko chwilka i zaraz znikł.
Wszedł i zaraz wyszedł ....to tak boli.....Pani też wiele przeżyła ,więc rozumiemy się jak nikt inny.Jestem myślami z Panią ,pozdrawiam serdecznie.Bożena 


Re: Moj Arturek...
SabinaK  
07-10-2017 21:01
[     ]
     
A myślałam o Pani, jak daje sobie radę..moj też zginął w sobotę, pamiętam przed południem jeszcze odgrzewał piątkową zupę grzybową, jadł tak ze smakiem i powiedział ,że bardzo dobra, potem juz tylko wpadł dwa razy do domu, pojechał a za godzinę telefon..Mnie się 3 razy tylko przyśnił, to były ''dobre'' sny, i nic jak narazie, a tak bym chciała. Ja teraz jestem za granicą i brakuje mi tego, że nie mogę pójść na cmentarz, nawet na 1 listopada mnie nie będzie.. ale i tak,myslami z Nim jestem co dzień i modlitwy ślę za Niego. Moja wiara od wypadku przechodziła różne etapy, i godzinne modlitwy nieraz całymi nocami, niemal że aż czułam się wybrana ,i były też złe słowa, slowa złości kierowane do Boga. Teraz wierzę,ale..no bez wiary to już nie byloby po co żyć..pani Bożenko,jakby chciała pani to podam mój email, tu nie zawsze zaglądam a pocztę sprawdzam co dzień..Uściski. (mój email; laginare@tlen.pl ) 


Re: Moj Arturek...
osierocona  
09-10-2017 09:04
[     ]
     
Kochana Mamo ,ja też straciłam Syna 7 lat temu również w listopadzie w wieku 21 lat z powodu choroby nowotworowej .Ból jaki przeżywamy już pozostanie z nami do końca naszych dni . W chwili obecnej mój ból jest już ze mną zaakceptowałam go ,bo przecież nic zmienić nie mogę ,cóż począć jak Niebo tak chciało .Nie da się walczyć z wyrokami boskimi.Mój adres malgorzatak3@vp.pl pozdrawiam 
osierocona

Re: Moj Arturek...
Agunia79  
12-10-2017 12:01
[     ]
     
a ja myslę że twoj synek jest z Tobą cały czas.Wiesz moja córeńka śniła mi się ostatnio kilka razy,taka wesoła nuciła jekies piosenki ,mówiła że pojedzie do Japonii, o tym zawsze marzyła..myślę że ona do mnie mówi w ten sposób ..chce mi powiedzieć że jest szcześliwa ..żebym się nie martwiła...chodzę na terapię jest mi trochę lepiej.uczę się żyć z tym wszystkim..ale czasem dopada mnie taka bezsilność..syn wchodzi w okres buntu, z mężem nie mogę się dogadać..czasem po prostu nie mam ochoty nic do niego mówić..nastawia syna przeciwko mnie..nigdy mu nic nie karze zrobić..tak mi brakuje córci...ona by mnie zrozumiała ..pogadałaby ze mną..czasem do niej mówie..ale mam ochotę ucieć..i gdyby nie syn rzuciłabym to wszystko i odeszła..dawnego życia już nie ma i nigdy nie bedzie..wszystko trzeba na nowo budować ale czy się da? czy ja w ogóle chce?...zapalam świeczkę dla Twojego Aniołka..on na pewno z Tobą jest..jestem tego pewna (*) 


Re: Moj Arturek...
SabinaK  
30-10-2017 13:23
[     ]
     
Dziękuję...wierzę..chcę wierzyć , że On gdzieś jest, że słyszy, widzi mnie... 


Re: Moj Arturek...
kulkry58  
31-10-2017 11:00
[     ]
     
Bardzo proszę posłuchać piosenki URSZULI "DZIEŚ JUŻ WIEM" znajdziesz tam przeslanie....kiedy mnie smutno slucham jej,przynosi ukojenie,przytulam do ❤dla Twojego syna (*)Krystyna mamą Jarka 


Re: Moj Arturek...
Miroslawa  
01-11-2017 09:00
[     ]
     
Dla Arturka (*)(*)(*).
mama Mariusza. 
M.M

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora