dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> RODZICIELSTWO POZA STRATĄ
Nie jesteś zalogowany!       

"Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
ewamonika1  
14-11-2005 20:40
[     ]
     
„GDY PO ŚMIERCI PRZYCHODZI ŻYCIE”

Charaktery nr 11 (106) 2005 r., Anna Lipa *)

Przed dzieckiem nie wolno ukrywać, że miało rodzeństwo, które zmarło przed jego narodzinami. Jednak mogą mu o tym powiedzieć tylko rodzice. Im są bardziej otwarci i skłonni do szczerej rozmowy, tym łatwiej dziecko zaakceptuje tę trudną sytuację, nie będzie też mieć poczucia, że skrywana jest przed nim jakaś straszna tajemnica.

Był dzień Wszystkich Świętych. Szłam z dziadkiem na cmentarz. Spytałam go o jego starszych, zmarłych tuż po urodzeniu braci bliźniaków: „Czemu nie chodzimy na ich grób? Gdzie on jest?”. Dziadek odpowiedział: „Zniszczony… podczas wojny. Wiesz, gdyby oni żyli, mnie mogłoby w ogóle nie być…”. Stanęłam zaskoczona. Dlaczego on tak mówi?! Chciałam dalej rozmawiać, ale dziadek stwierdził, że to nie ma dla niego żadnego znaczenia. Jego słowa nie dawały mi jednak spokoju. Jak to możliwe, że nieżyjący starsi bracia, których dziadek nie poznał, wryli się w jego psychikę z tak wielką siłą?
Niedługo po rozmowie z dziadkiem przeczytałam dwie książki o terapii systemowej Berta Hellingera – najpierw „Bez korzeni nie ma skrzydeł” Benrolda Ulsamera, a potem „Dlaczego dusza choruje i co ją uzdrawia” Thomasa Schafera. Co chwila spotykałam w nich coś, co przypominało mi tamtą rozmowę na cmentarzu.

Ukryte strachy

Hellinger zakłada, że każdy z nas nosi w sobie wewnętrzny obraz swojej rodziny, wizję systemu powiązań pomiędzy tworzącymi ją ludźmi. Porównuje tę wizję do tzw. mobile, rodzaju ozdoby wieszanej nad łóżeczkiem niemowlęcia. W ozdobie tej elementy zawieszone na różnej długości sznurkach są ze sobą połączone, a poruszenie jednego zaburza układ pozostałych.

Hellinger zalicza do tego systemu również nieżyjących członków rodziny. Zakłada bowiem, że jeśli w rodzinie cokolwiek jest skrywane – uczucia, niesłusznie wykluczeni jej członkowie, zmarli w tragiczny sposób – z czasem zaczyna to „straszyć”. Nowi członkowie rodziny, czyli dzieci, bardzo dobrze wyczuwają takie sytuacje. Czują negatywną energię, przyjmują ją i z nią żyją.
Szczególnie traumatyczna jest sytuacja, gdy w rodzinie rodzi się martwe dziecko lub gdy umiera ono krótko po przyjściu na świat. Zdarza się wtedy, że dzieci później urodzone, nawet nie wiedząc o rodzinnej tragedii, czują jej atmosferę i noszą w sobie poczucie winy, że one żyją. Można to porównać do dość dobrze poznanych już w psychologii syndromów „ocalonego z Holokaustu” i „ocalonego z aborcji”. Obydwa dotyczą ludzi, którzy żyją po śmierci bliskich. Często męczy ich poczucie winy, że zajmują czyjeś miejsce. Towarzyszy im lęk przed odrzuceniem, są pesymistami. Zakładają maski, mają wrażenie, że nie są sobą, i zaburzone poczucie własnej tożsamości.

Rekompensata dla rodziców

Takie postawy mogą być potęgowane przez zachowania rodziców. Jeśli nie pogodzili się ze śmiercią starszego dziecka, mogą traktować to narodzone po jego śmierci jako rekompensatę. A jak może czuć się ktoś, kto jest tak traktowany – i to przez rodziców? Co gorsza, matce i ojcu niemal zawsze towarzyszy przy tym poczucie winy. Zarzucają sobie zaniedbania, niedociągnięcia wobec nieżyjącego dziecka.

Zmiany, jakie zachodzą w rodzicach po tej najtrudniejszej ze strat, są bardzo indywidualne, ale specjalistom udało się ustalić kilka najpowszechniejszych. Badaniem tych zmian zajmują się od kilkudziesięciu lat Philip Ney i Marie Peeters, dyrektorzy International Institute of Pregnancy Loss and Child Abuse Research and Recovery. Wskazują oni przede wszystkim na lęk rodziców przed ponownym zaangażowaniem uczuciowym i na nadmierny strach o żyjące dziecko. Tacy rodzice często są nadopiekuńczy (stale martwią się o dziecko, kontrolują je, nierzadko przekarmiają), ale jednocześnie oziębli uczuciowo. Ich komunikaty cechuje tzw. podwójne wiązanie, czyli niezgodność na poziomie werbalnym i niewerbalnym: dzieci słyszą deklaracje miłości, ale rzadko są przytulane, głaskane. Często w starszym wieku mówią tak: „Wiem, że mnie kochają, ale tego nie czuję”.

Przejść przez cierpienie

Co można zrobić, by ograniczyć negatywny wpływ śmierci? Czy można sprawić, by życie następnych dzieci nie było obciążone piętnem? Specjaliści zajmujący się przeżywaniem żałoby po dziecku radzą, aby przede wszystkim skoncentrować się na rodzicach. To oni muszą najpierw pogodzić się ze stratą. Tym, co najbardziej może im przeszkodzić, są normy społeczne, które nakazują zachowanie żałoby dla siebie, ukrywanie smutku i jak najszybsze pozbycie się bólu. Dlatego tak często rodzice słyszą zewsząd, że przecież są jeszcze młodzi i mogą mieć następne dzieci. Ale dla matki i ojca to zmarłe dziecko było, realnie istniało. Chcą je wspominać, oglądać pamiątki po nim. Chcą, żeby mówić o tym dziecku po imieniu, żeby uznać je za pełnoprawnego członka rodziny. Stąd biorą się decyzje o chrzcie, o pogrzebie.
Anna Dodziuk, terapeutka Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, autorka książek „Żal po stracie, czyli o przeżywaniu żałoby” i „Nie bać się śmierci”, dowodzi, że aby pogodzić się z sytuacją śmierci bliskiej osoby, trzeba przejść przez wszystkie etapy żałoby i skonfrontować się z bólem. Dlatego tak ważne jest, aby nie przemilczać tego, co się dzieje. Wbrew pozorom ludzie w takiej sytuacji najczęściej chcą rozmawiać. Należy więc słuchać rodziców, rozmawiać z nimi, ale nie narzucać się z pomocą. Trzeba pomóc im zachować ich dziecko w pamięci. Pozwolić, aby stało się prawdziwym członkiem rodziny i społeczeństwa.
Także Cahterine M. Sanders w książce „Jak przeżyć stratę dziecka” podkreśla, że tylko dogłębne przeżycie bólu i smutku, a nie zaprzeczanie im i uciekanie od nich, jest w stanie uleczyć rodziców. Tylko gdy pokonają cały proces żałoby, będą mogli wychować następne dziecko bez obciążania go piętnem.

Otwartość lekiem

A jak zachowywać się wobec żyjącego dziecka, aby go nie skrzywdzić? Sanders uważa, że najwłaściwszą drogą jest mówienie mu o tym, że miało rodzeństwo, które umarło. Zrobić to mogą tylko rodzice. Najgorsze, co może się przytrafić, to wątpliwa pomoc ludzi z otoczenia, próbujących wyręczyć w tym matkę i ojca! Nie wolno do tego dopuścić!
Rozmowa powinna być naturalna i spokojna. Dziecko musi mieć możliwość zadania wszystkich nurtujących je pytań. Odpowiedzi powinny być szczere i otwarte, ale dostosowane do jego możliwości intelektualnych. Nie wolno wzbudzać w nim dodatkowych lęków i niepokojów, trzeba dostroić się do klimatu dziecięcych pytań. Im bardziej otwarci i skłonni do szczerej rozmowy są rodzice, tym łatwiej dziecko akceptuje tę trudną sytuację, mniej się lęka, nie ma poczucia, że skrywana jest przed nim jakaś straszna tajemnica. To niezwykle istotne, bowiem młody człowiek, z racji swojego egocentryzmu, w obliczu niewiedzy jest skłonny przypisywać sobie winę za to, co boli jego bliskich. Poza tym rodzice dzielący się swoimi uczuciami w sposób otwarty uczą tej otwartości swoje dzieci. Dają im do zrozumienia, że można z nimi porozmawiać, otworzyć się. To zaś jest jedyną drogą do zrozumienia i pozbycia się przez nie poczucia winy. Jeśli dzieci mają możliwość płakać razem z rodzicami, łatwiej jest im przejść przez ból.
Pamiętajmy też, że prawem dziecka jest uczestniczenie na równi z dorosłymi w życiu rodziny i wspólne z nimi upamiętnianie rodzeństwa, które odeszło. W przeciwnym razie fakt istnienia brata czy siostry, których nigdy nie spotkało, stanie się przekleństwem i jak klątwa będzie ciążył na ich życiu. Nie wolno do tego dopuścić. Dziecko nie może odczuć, że „gdyby oni żyli, jego mogłoby nie być”.

Po co rozdrapywać rany (list)

„Urodziłam się kilka lat po śmierci siostry. Nigdy, również teraz, rodzice nie rozmawiali o niej ze mną i z moimi siostrami. Babcia zawsze mówiła, że w tym małym grobie jest pochowana siostra taty, która zmarła na gruźlicę. Myślę, że to babcia wymyśliła, a mama się temu w rozpaczy poddała. Dlaczego? Przecież to było jej dziecko. Jaką tragedią musiała być jego śmierć?
Jako dziecko zastanawiałam się, dlaczego mama 1 listopada tak długo stoi przy grobie siostry ojca. Ja wolałam grób dziadka – nie pamiętałam go, ale byłam jedyną wnuczką, którą zdążył wziąć na ręce. Nie interesowała mnie nawet data śmierci na tym maleńkim grobie, która być może doprowadziłaby mnie do prawdy. Jako nastolatka zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Moje siostry też, ale nie potrafiłyśmy zapytać o to rodziców ani porozmawiać o tym między sobą. Tak było wygodnie, bo po co rozdrapywać rany… Ale wszystko runęło, gdy moja umierająca ciocia powiedziała wprost to, co podejrzewałyśmy. Dopiero wtedy pierwszy raz zapłakałam po stracie starszej siostry. Teraz staram się ją odwiedzać jak najczęściej. To głupie, ale wydaje mi się, że w ten sposób nadrobię stracony czas.
Swoim dzieciom powiedziałam, że tu leży moja siostra, tylko nie wiem, jak odpowiedzieć na pytanie, „dlaczego umarła”. Do dziś ja i moje siostry zastanawiamy się nad tym. Co takiego się wydarzyło? Mama kupiła nową płytę na grób. Kładzie na nim białe kwiaty, zapala najokazalsze znicze. Wie, że znamy prawdę. Nie pyta, od kogo. Zachowuje się tak, jakbyśmy ją znały ze szczegółami. A my nie wiemy nic o naszej siostrze. Ile ważyła, jak się urodziła, czy była pogodnym dzieckiem… I nigdy nikt nie zdobędzie się na odwagę, aby zapytać o to rodziców”.

Beata



_________

*) Anna Lipa jest psychologiem, asystentem Zakładu Pedagogiki Społecznej i Terapii Pedagogicznej Akademii Pedagogicznej w Częstochowie. Interesuje się psychoterapią w ujęciu Hellingerowskim i problematyką komunikacji międzyludzkiej (zwłaszcza w obrębie systemu rodzinnego). Ma licencję instruktora z zakresu technik pracy umysłowej. 
---------------
http://www.wady-dloni.org.pl/


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Agnieszka  
17-11-2005 17:50
[     ]
     
Ja też uwazam ze dziecko ma prawo znac prawde o swoim rodzenstwie w niebie.Mój 3 letni synek na pierwszym spacerze (miał ok 3 tyg.)był ze mną na cmentarzu u swojego starszego braciszka.Mówi o nim mój brat ,idzie nie na cmentarz tylko do Adasia .Nie zna jego twarzy ,a jego osobę kojarzy z figurka aniołka.Jak podrośnie napewno zada mi pytania na temat brata a ja postaram się mu odpowiedziec tak zeby nie poczuł sie jak dziecko urodzone na "otarcie łez"Kocham ich obu ,ale gdyby Adaś zył to Łukasz napewno by nie był dzisiaj z nami... 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
agawt  
18-11-2005 17:26
[     ]
     
Witajcie!
Jatroche o tych dzieciaczkach,ktore doświadczyły straty rodzeństwa.To też ważne!Jak wytłumaczyć 3-latkowi dlaczego mamusia wróciła ze szpitala sama a nie z dzidzią?Tak jak miało być?Dlaczego tatuś schował łóżeczko do piwnicy?Moj 3-letni synek Wojtuś bardzo czekał na "dzidzię"!Przygotowaliśmy go na przyjęcie nowego maleńkiego członka rodziny.Gdy wróciłam ze szpitala,a byłam w 9m-cu,mój synek spytał męża to mamusia nie "orodziła dzidzię?"Mąż odpowiedział,że urodziła ci braciszka,ale zmarł i teraz jest aniołkiem w niebie.Wojtuś niewiele myśląc podbiegł do okna żeby jak powiedział sprawdzić na jakiej chmurce leci nasz Aniołek.To było słodkie i wzruszające!Wiem ,że nawet takie maluchy przeżywają na swój sposób żałobę.Pewnego dnia mój synek zaczą płakać przy kolacji.Spytałam dlaczego płaczesz synku a on mi odpowiedział,że jest mu smutno i spytał "mamusiu to mojego braciszka już nie ma? i nie bedzie sie już nigdy ze mną bawił?Odpowiedziałam mu szczerze.Przed snem nie chciał sie pomodlić do Bozi bo,jak powiedział jest mu przykro o braciszka!Potem dowiedziałam się ,że ktoś z rodziny odpowiadając na jego pytania użył zwrotu "Bozia go zabrała!"I dotej pory mój maluch jest zły na Bozie. Ważne jest by dzieciom odpowiednio przekazywać takie informacje,bo dziecko może je zrozumieć zbyt dosłownie. Czeka nas z mężem sporo pracy by Wojtuś na naow polubił Bozię. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
ewamonika1  
18-11-2005 18:28
[     ]
     
witaj,
zajrzyj do poniższych linków. Wprawdzie Twój synek jest jeszcze dość mały, ale może znajdziesz tu choć kilka rad, które można zastosować u 3-latka:

http://www.dlaczego.org.pl/tekstyzal2.htm
http://www.dlaczego.org.pl/tekstyzal3.htm
http://www.dlaczego.org.pl/tekstypsy2.htm

pozdrawiam,
ewa 
---------------
http://www.wady-dloni.org.pl/


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
agawt  
18-11-2005 20:15
[     ]
     
Ewo! bardzo dziękuję za podpowiedź. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
renia  
18-11-2005 18:34
[     ]
     
mój synek bedzie wiedział ze ma brata gdyby adas zył pewnie nie było by patryka 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
natkaszczerbatka  
29-11-2010 21:18
[     ]
     
Stary post - ale może się przydać ...
Temat ważny. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
joanna  
30-11-2010 10:28
[     ]
     
tak bardzo ważny temat, bo tak naprawde te kolejne dzieci są po cześci"zamiast", nie da sie tego ukryć.Nasza tęsknota za straconym dzieckiem, ból pustych ramion kieruje nas w kierunku kolejnych prób zostania mamami i jesli nam sie to udaje ,czego życze wszytkim mamom aby było im to dane, to chyba podswiadomie doszukujemy sie w kolejnych dzieciach tego utraconego .ja na przykład porównuje je w sensie fizycznym ,doszukuje sie podobieństwa miedzy moimi chłopakami a Juleńką .Najważniejsze jest żeby umieć "oddzielić"dzieci, odróżnić od siebie bo taka identyfikacja zmarłego z kolejnym to nic dobrego szcególnie dla dziecka. Ja pośmierci Julki głeboko wierzyłam że to ją właśnie odzyskam,nasza księgowa -starsza Pani która też przeżyła staratę dziecka jak urodził sie syn znając moje podejście do tego"powrotu"powiedziałą że chwała Bogu że to syn bo córkę bym skrzywdziała tym właśnie" myśleniem" identyfikacja z Juleńką. Igor pozwolił zrozumieć to, że ona nie wróci, on jest inną osobą, dziś wiem że nawet gdyby dane było mi sie jescze cieszyć kolejnym dzieckiem córeczką wiem że to bedzie inna dziweczynka niewątpliwie mogąca mieć wiele wspólnego z Julczeka bo to byłyby w końcu siostry ale to bedzie inne dziecko NIE ONA, ja właśnie poczatkowo z tym miałam problem potrzebabyło czasu niby takie logiczne i proste ale dla matki której serce rozdziera rozpacz nie takie łatwe .Jeśli chodzi o prawde zwiazana ze śmiercią to moje 3,5 letnie dziecko wie że ma siostrzyczkę że mana imię Julia od zawsze zabierałam go na cmentarz zawsze robi jej pa pa,"obchodzimy" jej urodziny niosąc aniołka i różyczkę,Igorek jak był mniejszy jeszcze nie portafił dobrze mówić jak tylko widział w sklepie znicz lub wkład do znicza tomówił"lula" i musiałam wkładać do koszyka bezwzgledu czy był zapas w domu czy nie bo kazał kupić, na pytanie czy marodzeństwo odpowiada że ma Juleczke i Bartoszka.
Bartka naucze tego samego obaj muszą niej pamiętać to przeciez ich starsza siostra 
joanna mama anielskiej Juleńki 21-22.10.05(*) i Igorka 24.07.07 i małego Bartoszka 07.09.2010

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Dodis  
30-11-2010 11:03
[     ]
     
Moja mama miała ciąże pozamaciczną i gdyby nie to,to mnie nie było by na świecie bo 3 miesiące po tym zaszła ze mną w ciąże ale sama mi to powiedziała i nie czuje do niej żalu. Mam okropny żal do chrzestnej,która miała taką samą sytuacje jak ja,urodziła martwą córeczkę,nie była na pogrzebie ale ją tu rozumiem bo mogła się nie czuć na siłach.Ale potem do dnia dzisiejszego nie odwiedziła swej córki,bo moi rodzice byli i widzieli jaki jest zaniedbany,potem urodziła syna ale 3 ciąże usuneła sama,nie wiem gdzie nie pytałam ,potem w 4 ciazy urodzila córke ale jak można wybierać to dziecko chce a tego nie zwłaszcza po stracie bo wujek stwierdzil ze to nie czas na kolejne dziecko.Mam ogromny żal do nich,nie rozumiemich postepowania ale nigdy nie rozmawialam z nimi na ten temat.Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i maleństwa pod sercem 10tc 
D.Czekaj

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
zorka  
30-11-2010 14:51
[     ]
     
Nigdy nie upatrywałam swojego rodzicielstwa po stracie w kategorii "zamiast". Planowałam więcej niż jedno dziecko od zawsze, druga ciąża stała się więc dalszym ciągiem mojego życia.
Teraz, z perspektywy czasu, widzę, jak ważne było przejść żałobę i dopiero potem zajść w kolejną ciążę. Ktora okazała się zresztą trudna i bolesna. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
demonnik  
30-11-2010 17:35
[     ]
     
Moj synek rowniez wie ,ze ma w niebie starszego braciszka ,ze ma na Imie Filipek i ,ze jest Aniołkiem. W pokoju na komodzie stoi jednojedyne zdjecie z USg z 20tc i zawsze pali sie tam swieca. Mati pyta czy ktos ma urodziny? To mu odpowiadam,ze ta swieczka jest dla Jego starszego Braciszka ktory umarł i stał sie Aniołkiem ,ze mieszka sobie w niebie i czasami do nas macha,ze pale mu swiece by było mu Cieplej w niebie...Mati nieraz biegnie do okna i macha..jak pytam dlaczego machasz do okna? odpowiada,bo Filipek mi pomachał to mu tez pomachałem...slodkie i tak boli,bo mogliby sie teraz bawic obaj. Nie wiem czy Mateusz byłby teraz z nami gdyby Filip urodzł sie na czas i zył z nami...nie potrafie odpowiedziec na to pytanie...moze byłby ale troszke pozniej ...dziwnie to teraz dla mnie brzmi,ale patrzac całkiem naturalnie.Gdyby Filipek był z nami ,to narazie zapewne wstrzymalibysmy sie z kolejnym dzieckiem...ale mysle,ze w naszych planach w koncu pojawiłaby sie kolejna ciaza z ktorej to powstałby Mati...zapewne..tak sobie mysle..
Kiedy szlismy na cmentarz z Mateuszkeim zawsze mowilismy gdzie idziemy i po co i dlaczego. Bardzo mi zalezy na tym ,zeby Mateusz jak i kolejne nasze dzieci( wierze i zyje nadzieja,ze jeszcze kiedys doswiadcze cudu szczesliwych narodzin)pamietały i by wiedziały co sie wydarzyło,i co najwazniejsze zeby zawsze czuły sie wyjatkowe kazde z osobna wyjatkowe,chciane ze wzgledu na ich wyjatkowe osobki..nie "zamiast"kogos... chociaz powiem szczerze ,ze jak urodził sie mateuszek to strasznie cierpiałam...chyba podswiadomie myslalam sobie ,ze odzyskam Filipa...ale po urodzeniu Mateusza dotarło do mnie w koncu ze to jest Kolejne WYjatkowe cudo nie Filip tylko inne dziecko ,nastepne drugie, tak samo kochane ,dopiero wtedy uswiadomiłam sobie co straciłam wraz ze smiercia Filipka.... i tak mysle sobie gdyby Filip zył w maju 2011 konczyłby 4 latka a Mateuszek w marcu 3...ale by urwisy szalały ze soba:).. 

Filipek ur/zm 19.01.2007r 23tc[*],

Mateuszek ur. 17.03.2008r 36tc,

Alanek ur 21.10.2012 39,6 tc!:o)

oraz Aniołek ktory umarł w brzuszku w 15 tc a o czym dowiedzialam sie w 18 tyg.zabieg 19.06.2015

spijci

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Wera  
01-12-2010 20:46
[     ]
     
Dziękuję za przypomnienie tak ważnego postu. 
mama
Aniołka(25.04.2005r. 8tc)
Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc
Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Janet  
07-03-2011 14:18
[     ]
     
Całą ciąże tłumaczyłam synkowi, że będzie miał rodzeństwo, że będzie nam pomagał kąpać siostrzyczkę, że będzie się z nią bawił. Gdy wróciłam do domu następnego dnia po porodzie podbiegł do mnie i zapytał:a Pati? Wytłumaczyłam mu , że Pati jest Aniołkiem, że była chora, że pan doktor nie miał dla niej lekarstwa, ze teraz czuwa i pilnuje by mu się nic nie stało.Mój synek był z nami w kaplicy i na cmentarzu gdy żegnaliśmy małą. Nie miałam go z kim zostawić. Po pogrzebie, który bardzo przeżył (nie płakał a z oczu płynęły mu łzy,tulił się do męża gdy widział, że wszyscy płakali)nie chciał z nami jeździć na cmentarz. Źle mu się kojarzył. Wytłumaczyłam mu że Pati chciałaby go zobaczyć, że może jej opowiedzieć co dziś robił, że zapali jej światełko. Teraz chodzi na cmentarz z nami, całuje krzyż, woła jej pa, pa.
Pamiętam jak będąc w drugiej ciąży zarzekałam się że już nie chcę mieć więcej dzieci, że dwójka w zupełności wystarczy. Mówiłam tak z różnych powodów. Wstyd mi za te słowa. Nigdy ich sobie nie wybaczę. Mała odeszła. Myślę o kolejnym dziecku, nie dlatego by zapełnić pustkę ale dlatego by synek nie był sam. Uwielbia dzieci, widzę jak bardzo potrzebuje towarzystwa. Może mnie potępicie ale bardzo chciałabym mieć jeszcze jedną córkę. Trudno to logicznie wytłumaczyć. To jakieś podświadome marzenie. Gdyby urodził się synek byłabym szczęśliwa ale czy czułabym się spełniona? 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Magdalex  
07-03-2011 15:40
[     ]
     
Wiem jak się czujesz Janet.Pamiętam jak bardzo chciałam mieć dziewczynkę i jak dowiedziałam się że mam pod sercem syna to trochę byłam rozczarowana,choć zawsze powtarzałam sobie że to przecież obojętne byle tylko było zdrowe dziecko, tym bardziej że to było nasze pierwsze dziecko.Zaczęłam tak mocno kochać synka rosnącego pod moim sercem że ogarnął mnie szał kupowania chłopięcych rzeczy,nawet oglądałam zabawki które kupię mu za parę lat.Ten piękny czar prysł gdy Jego serduszko przestało bić.Teraz bardzo pragnę zajść w ciąże i choć obojętna będzie dla mnie płeć dziecka tęsknota za synkiem jest wielka.A może będą bliźniaki chłopiec i dziewczynka no bo w końcu teściowa miała brata bliźniaka.To by była wtedy niespodzianka.Ale się rozmarzyłam przepraszam to chyba dzisiejszy dzień tak na mnie wpływa. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa-do Magdalex
Janet  
07-03-2011 21:04
[     ]
     
U mnie siostra taty ma bliźniaczki :) Dziś gdy myłam okna Hubert mówi: mama samolot. Ja patrzę a tam dwa bociany a za nimi trzeci. Mama na to, ze może tym razem będzie parka lub trojaczki;) Ciekawe co nam życie przyniesie. Obiecałam sobie, że gdy zajdę w ciążę to nie będę chciała znać płci maleństwa, nie kupię nic przed jego narodzinami, nic. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - do Janet
Magdalex  
07-03-2011 22:47
[     ]
     
Z tymi bocianami to coś jest na rzeczy.Pamiętam jak jechałam z moją przyjaciółką samochodem a obok nas dokładnie z jej strony leciał bocian.Bardzo fajnie to wyglądało tym bardziej że moja przyjaciółka siedem lat starała się o dziecko a parę tygodni po tym incydencie okazało się że jest w ciąży.Myślę że ten bocian dał jej znak bo nawet się nie spodziewała że w końcu się udało i to w momencie gdy już odpuściła. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - do Magdaleź
Janet  
07-03-2011 22:55
[     ]
     
Nie strasz:) To były 3 bociany :)
Teraz są dni po pierwszej @ gdy mogłabym próbować ale boję się. Najpierw wykluczę parwowirusa b19 który mógł zabić małą. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - do Janet
Magdalex  
07-03-2011 23:06
[     ]
     
Nie wtedy był jeden i przyjaciółka ma jednego synka.Ale te trzy mogą coś oznaczać:)kto wie?kto wie?.
A tak na poważnie to życzę szczęścia i promyka nadziei.Myślę że słońce też do nas się uśmiechnie co wszystkim mamom pragnącym dzidziusia życzę.
Bociany nadlatujcie bo w końcu wiosna nadchodzi:) 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
EwelinaW  
07-03-2011 22:15
[     ]
     
Oglądam z Natalką album Zuzi, stoi zdjęcie i mówimy, że to Zuzia. Natalka lubi wycierać to zdjęcie, jak sprzątamy. Jeździmy na grób i mówimy, że jedziemy do Zuzi. Natusia głaszcze głókę rzexby na grobie...To wzruszające...Ostatnio nauczyła się mówić 'Zuzia'. Choć ma dopiero 1,5 roku, to uczymy ją, że Zuzia, to jej siostra. tak mówmy. Nie liczę na to, że usłyszę kiedyś, że Natalka kocha Zuzię. Bo jak kochaćkogoś, kogo się nie poznało. Kochać za to, że jest siostrą? Chcę, żeby miała po prostu świadomość, że nie jest naszym pierwszym dzieckiem. Chcę, żeby wiedziała, a jak kiedyś mnie zabraknie, żeby znała drogę na cmentarzu, aby czasami zapalić tam znicz i uprzątnąć. Ot, takie prozaiczne rzeczy.

Mama Królewny Zuzi(*)
i Księżniczki Natalki
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
patrycja grzybowska  
07-03-2011 22:42
[     ]
     
Ja moja córeczke od pocatku zabierałam na cmentarz do Andrzejka choc urodził sie przed nia i ona go niem poznała to i tak mam wrazenie jak o nim mówi jakby go znała i wiedziałą wiecej niz mi sie wydaje , jakby odczuwała jego obecnosc. Amelka kazdemu kto zapyta ja czy chciaąłby rodzenstwo odpowiada ze tak , ale ze ona ma juz braciszka w niebie , który spi na cmentarzu , kiedys jak ten słowa usłyszała pani w sklepie to ja zatkało a mała miałą wtedy jakies niecałę 2 latka , zdziwiła sie ta pani jak ona madra i swiadoma. Widzi po prosstu ze Andrzejek ciagle jest obecny w naszym zyciu ze , go odwiedzamy , kupujemy ,kwiaty , znicze , tak jakby był tylko obecny duchem zawsze , i dla niej to normalne ze to jej braciszek . Ciesze sie ze mam tak madra córeczke która rozumie ze ma brata Anioła. 
mama- ANDRZEJKA ur.w 24 tyg.ciązy (ur.30.11.2006- zm. 3.12.2006)
mama 6 letniej Amelki
i malutkiego Antosia

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Janet  
07-03-2011 22:52
[     ]
     
EwelinaW napisał(a):
> Oglądam z Natalką album Zuzi, stoi zdjęcie i mówimy, że to Zuzia. Natalka lubi wycierać to zdjęcie, jak sprzątamy. Jeździmy na grób i mówimy, że jedziemy do Zuzi. Natusia głaszcze głókę rzexby na grobie...To wzruszające...Ostatnio nauczyła się mówić 'Zuzia'. Choć ma dopiero 1,5 roku, to uczymy ją, że Zuzia, to jej siostra. tak mówmy. Nie liczę na to, że usłyszę kiedyś, że Natalka kocha Zuzię. Bo jak kochaćkogoś, kogo się nie poznało. Kochać za to, że jest siostrą? Chcę, żeby miała po prostu świadomość, że nie jest naszym pierwszym dzieckiem. Chcę, żeby wiedziała, a jak kiedyś mnie zabraknie, żeby znała drogę na cmentarzu, aby czasami zapalić tam znicz i uprzątnąć. Ot, takie prozaiczne rzeczy.

>

> Mama Królewny Zuzi(*)

> i Księżniczki Natalki

> ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie mogę się z tym do końca zgodzić. To od nas zależy jaki stosunek do Anielskiego rodzeństwa będą miały nasze dzieci.Mój synek ma 2,5 roku, potrafi wyrazić uczucia. Smutek, radość, okazywanie miłości w stosunku do nas rodziców jak i bliskich nie jest mu obce. Przez 9 mcy również i on przygotowywał się na przyjście siostrzyczki. Głaskał brzuch, mówił do niego. Kocha ją na swój sposób. Teraz gdy mała nie żyje zapala jej światełko na cmentarzu, ogląda odciski rączek i stopek, zdjęcie małej z usg 4d i te zrobione gdy leżała już w trumience. Niestety nie mam innego. Ale będę go przed nim ukrywać, widział ją w kaplicy. To był jedyny moment gdy mógł ją zobaczyć.
Mam nadzieję, że zawsze będzie pamiętał o siostrzyczce. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
EwelinaW  
07-03-2011 23:50
[     ]
     
No właśnie. Twój syn czekał. Wiedział, że ma ktoś się pojawić. Już w nim kiełkowały i rosly jakieś uczucia w stosunku do dziecka, ktore miało się pojawić.

Nie wierzę w to, że młodsze rodzeństwo może świadomie kochać starsze, tylko dlatego, że mają wspólnych rodziców. Nie wymagam tego po prostu. Czas pokaże. Może to jest jakaś "miłość dusz".

Mi chodzi o miłość młodszego do nigdy niepozananego starszego rodzeństwa. jak w tytule...

Mama Królewny Zuzi(*)
i Księżniczki Natalki
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
petszopek  
14-07-2011 12:40
[     ]
     
kiedy mialam 5 lat moja mama byla w ciazy, wiedzialam o tym, cieszylam sie ze bede miala siostrzyczke, wybralam jej imie;ja jestem Agnieszka wiec na A, chcialam, zeby ,moja siostra miala imie takze zaczynajace sie na A. Wiec od poczatku mowilismy Ania.Nie bylo wtedy usg, plec nie byla znana az do samego porodu. Mama urodzila Anie w 26tc w 1990 roku.Odeszly jej wody zbyt wczesnie i Ania zmarla zaraz po urodzeniu. Pamietam , ze poszlam do mamy do szpitala z tata, wtedy byly to czasy kiedy nie mozna bylo wchodzic na oddzial, spotkalismy mame na korytazu, wyszla do nas, nie pamietam o czym rozmawiali rodzice, widzialam tylko ze mama placze. Wychodzac spytalam tate co z Ania, czy Ania juz sie urodzila; powiedzial, ze mamie sie tylko wydawalo, ze bedzie dzidzius.I tak mi mowili, po pol roku mama znowu byla w ciazy z moja siostra Marta.Tylko , ze o tym juz nie wiedzialam. Dopiero jak byl brzuszek , powiedzieli mi , ze chyba bedzie dzidzius. Chodzilam z mama na cmentarz odkad pamietam.Ania pochowana jest z rodzicami mojej mamy. Dopiero kiedy nauczylam sie czytac, doczytalam na grobie imie i nazwisko Ani i zaczelam zadawac pytania.Wtedy mama opowiedziala mi o wszystkim, mowila , ze chciala mnie chronic. Nie mam do nich zalu ze tak postapili.Moja siostra nawet ze smiechem mowi, ze jej by nie bylo na swiecie gdyby byla Ania. Wszyscy razem odwiedzamy ja na cmentarzu, kiedy tylko mozemy. Po smierci mojego dziecka,zaczelam czesciej myslec o Ani. Czemu nie zanioslam jej nigdy zadnej zabawki,czemu w modlitwie nie zwracalam sie nigdy do niej; ona byla taka nieosiagalna, jakby nie istniala. Teraz dopiero dostrzegam to , ze Ania byla w naszej rodzinie i zawsze juz bedzie.Nie pozwole, zeby moje dzieci,ktore kiedys sie narodza, nie wiedzialy o istnieniu Zosi albo Ani. Od poczatku oswoje je z tym. 
Mama Zosi *19/05/2011+ (39tc),
http://zofiaannadrabiuk.pamietajmy.com.pl
Mama Rysia ur 19/04/2012;teraz mam dla kogo zyc!!

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
mintaj  
07-12-2012 09:00
[     ]
     
nie mów nigdy nigdy. Jak mozna powiedzieć ze gdyby pierwsze dziecko żyło to drugiego nie było by na pewno. A co czy ty dałas im zycie lub czy ty zabrałas życie swojemu pierwszemu dziecku. Pamiętaj że dawcą zycia jest BOG i tylko On może dać lub je zabrać a my nie mamy na to wpływu 
mintaj

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
EwelinaW  
11-12-2012 09:59
[     ]
     
Ja wiem, że gdyby żyła Zuzia, to nie byłoby Natki. Z prostego powodu. Przy dziecku o głębokim upośledzeniu fizycznym i umysłowym, nie wiem, kiedy zdecydowałabym się na kolejne dziecko.
I to ja decydowałam, a nie Bóg, czy chcę zachodzić w ciążę, czy stosować antykoncepcję, aby w niej nie być
mintaj napisał(a):
> nie mów nigdy nigdy. Jak mozna powiedzieć ze gdyby pierwsze dziecko żyło to drugiego nie było by na pewno. A co czy ty dałas im zycie lub czy ty zabrałas życie swojemu pierwszemu dziecku. Pamiętaj że dawcą zycia jest BOG i tylko On może dać lub je zabrać a my nie mamy na to wpływu 
"Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
sylwia1975  
08-03-2011 10:30
[     ]
     
tym co wynioslam zdomu rodzinego bylo i jest staroswieckosc,jednak po samo doksztalceniu przelamalam wszystkie stereotypy,moje dzieci wiedza i beda wiedziec co sie przydazylo w naszym zyciu na pomniku lary pisza wszystkie imienia nawet tych co ur.sie w 18 tyg tim i davidek w 22 tyg i oczywiscie bo to bylo przed mateuszkiem kto jest ich rodzenstwem,ja sie nie wstydze nikogo nie zabilam to sa i beda moje dzieci jestem z nich dumna.takze mama tima 96.18 tyg*.sevenna julia 8lat 2002.davidek 22 tyg 2006 * lara sofie 30 tyg 2009*i mateusz karol 38 tyg 2011 r ma 4 dni. 


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
MamaAdasia  
05-07-2011 21:04
[     ]
     
Zuzka bedzie wiedziala,ze ma starszego brata. Dlaczego mialaby nie wiedziec.Poza tym kiedy idziemy lub jedziemy na cmentarz mloda jest zawsze z nami.Adas nie jest tematem tabu w naszej rodzinie. 

Ania- mama:
Adasia- Aniołka 36tc. 2.10.2008r. [']
Aniołka 10tc., 18.09.2007r.[']

Zuzanny Marty 18.11.2010 32/33tc
i Zofii Agnieszki 27.07.2012 39tc

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
koraliki1981  
01-09-2011 23:01
[     ]
     
I ja również nie traktuje tematu Liwii jako tematu tabu. W domu stoją zdjęcia Liweczki , pokazuje Ją Marysi i mówię że to Jej siostra Liwia...narazie jest za mała by zrozumieć ...

Płakać mi się chcę jak poproszę Marysie by pogłaskała malutką i głaszcze ....

Wtedy czuje ile straciły ...jako siostry...wspolne zabawy, tajemnice, rozmowy, ciuchy, lalki, wygłupy ... 
Mama Aniołka Liwii i ziemskiej Marysi

http://liwiaannaszymanska.pamietajmy.com.pl


Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
azalia  
02-09-2011 09:56
[     ]
     
Zgadzam się,że dzieci powinny wiedzieć o swoim rodzeństwie,które żyje w innym świecie.Chodzę z moją córeczką na cmentarz ale jest jeszcze mała i nie wie co to za miejsce,gdyż ma dopiero roczek.Jak troszkę podrośnie opowiem Jej o starszym braciszku,żeby wiedziała,że Był,Istniał i bardzo nam Go brakuje. 
http://szymoniwanski.pamietajmy.com.pl

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Ilona30  
22-03-2012 22:36
[     ]
     
U mnie było troszkę inaczej, bo gdy urodziłam Tomeczka to Kacperek juz był na świecie (miał 4 lata). Nie móg się doczekać narodzin braciszka a gdy wróciłam do domu sama, bo Tomeczek był bardzo chory i musiał zostać w szpitalu to był bardzo smutny. Każdego dnia wypytywał się oswojego braciszka. Chciał go zobaczyć ale nie mógł(taki zakaz szpitalny).
Gdy Tomeczek odszedł to ja poinformowałam Kacpra o tym. Powiedziałam, że Tomeczek nie żyje, że był bardzo chory i że jest już Aniołkiem. Kacperek był bardzo dzielny i dopiero gdy dotarło do niego, że już nigdy nie zobaczy braciszka to się rozpłakał. Płakałam razem z nim...Mówiłam mu, że Tomeczek jest Aniołkiem i że jest przy nas, tylko my go nie widzimy, że czuwa nad nami. Wieczoem Kacper znowu pytał o Tomka i w pewnym momencie spojrzał w górę i powiedział" Zobacz mnamo Tomeczek błyska do nas!" Miałam wrażenie, że rzeczywiście coś tam widział ale być może to tylko dziecięca wyobraznia. Dzień przed pogrzebem gdy powiedziałam mu, że będziemy musieli pożegnać się z Tomeczkiem to zdecydowanie, wręcz ze złością powiedział, że on nie będzie się z nim żegnał, że chce aby on był z nami!
Na pogrzebie Kacper był obecny i podszedł nawet z nami do trumienki w której leżał Tomeczek. Wtedy po raz pierwszy i ostatni go zobaczył. Pogłaskał go nawet po rączce. Nie płakał. Dopiero gdy spojrzał na mnie (zapłakaną) to też się popłakał. Niedługo miną 4 miesiące od śmierci Tomka a Kacperek cały czas o Nim pamięta. Rozmawiamy o Nim, chodzimy razem na cmentarz. Wiem, że Mu Go brakuje i że tęskni...

Po śmierci Tomka bardzo chciałam zajść w ciąże. Wiem ,że była to wtedy silna chęć wypełnienia tej pustki która pozostała, czułam ze dzięki temu będę miała Tomka z powrotem, że moje dłonie nie będą takie puste. Ta tęsknota...ta potworna tęsknota. Na szczęście po cesarce trzeba troszkę odczekać. Teraz już wiem, że moje myśli, uczucia były złe. Uświadomiłam sobie, że Tomeczek już nigdy do mnie nie wróci, a jeśli będę miała jeszcze dziecko to to nie będzie On tylko nowa odrębna istotka. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest to aby sobie to uświadomić! Aby podjąć decyzję o kolejnej ciąży trzeba być na to gotowym psychicznie! Ja postanowiłam jeszcze trochę poczekać z tą decyzją. 
Ilona mama Aniołka Tomeczka(*08.11.11 +09.12.11) i Kacperka (*07.11.07)

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Gosspel  
16-08-2012 02:37
[     ]
     
Jestem takim ' dzieckiem' ...z moją siostrą której nigdy nie poznałam ( zmarła 2 lata przed moim urodzeniem ) czuję od zawsze silną więź emocjonalną lub też duchową , ja wiem ze ona się mną opiekuje czuje jej obecność w sytuacjach cieżkich , nie ma znaczenia odległość i to czy ją namacalnie widzę czy tez nie widzę - kocham ją tak samo jak żyjacych braci tylko jest jedna różnica tęsknie za jej widokiem :) ale świadomość ze kiedyś się spotkamy i że to właśnie ona opiekuje się moim Tymciem napawa mnie radością i spokojem . 
mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
Ewelina85  
16-08-2012 19:32
[     ]
     
Piękne słowa Gosspel. Mam wielką nadzieję, że moje drugie Dziecko będzie czuło podobnie jak Ty.
Pozdrawiam ciepło! 
Ewelina, Mama Aniołka Radzia ur. 18.07.2011r. zm. 19.07.2011r.
Kocham Cię Synio :*
http://www.naszkochanyradzio.pamietajmy.com.pl
...i Mili 06.08.2014 ♥

Re: "Gdy po śmierci przychodzi życie" - o dzieciach urodzonych po śmierci rodzeństwa
deli  
31-08-2012 22:57
[     ]
     
...ja nie wiem ile ważył, jak wyglądał a nawet kiedy się urodził mój starszy brat. Nigdy, naprawdę nigdy rodzice o Nim nie mówili... nawet nie wiem jak ma, czy raczej miał mieć na imię. A podobnie jak dziewczyna z listu wielokrotnie stałam razem z rodzicami i rodzeństwem nad jego bezimiennym grobem, i nigdy nie pytałam, rodzice nigdy nie mówili...

Dzisiaj, gdy mój Franuś jest również w Niebie, nie potrafię zrozumieć moich rodziców... Dzisiaj chciałabym ich zapytać... ale czy powinnam skoro minęło tyle czasu, może to był ich sposób na poradzenie sobie z bólem...?

We własnym zyciu znajduję potwierdzenie prawdziwości wielu stwierdzeń tu przytoczonych. Czasem boję się, by śmierć Frania nie odbiła się żadnym piętnem na Stasiu. Widzę jak bardzo to ważne i odpowiedzialne zadanie by dzieciom urodzonym po śmierci rodzeństwa, odpowiednio i umiejętnie taką wiedzę przekazać...


Czasem mam żal do rodziców, że nic o bracie nie wiem, nie potrafię ich postawy zrozumieć ale oceniać też nie zamierzam. 
mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia
Moje Skarby!
http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora