dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> PORONIENIE
Nie jesteś zalogowany!       

Nie zrozumie, kto nie przeżyje.
AniołkowaMama  
26-02-2013 22:34
[     ]
     
Szukam ukojenia, rozmowy, wsparcia, zrozumienia.. Zostałam Aniołkową mamą.. Czuję pustkę, krzyczę w środku.
Wszystko zaczęło się w październiku 2012. Od dawna czułam bóle po lewej stronie podbrzusza, ale moja była pani doktor nic z tym nie robiła, w końcu poprosiłam, aby skierowała mnie do szpitala na badania, gdzie okazało się, że prawdopodobnie mam endometriozę. Zostałam zapisana na laparoskopię, ale od razu dowiedziałam się, że dziecka raczej mieć nie będę, chyba, że będziemy stosować specjalne leczenie, jednak lekarze natychmiast kazali zacząć starania o maleństwo. Cieszyliśmy się z moim narzeczonym, zawsze mówiliśmy o dziecku, jednak wciąż był niewłaściwy czas. Ale teraz albo nigdy, zaczęliśmy starania. W listopadzie miałam mieć robioną laparoskopię, jednak przy moim silnym stanie zapalnym zabieg przełożono. 13 stycznia zrobiłam test ciążowy, bo spóźniał mi się okres. W jakim ja byłam szoku, kiedy zobaczyłam dwie kreseczki.. euforia! płakałam ze szczęścia! Natychmiast zadzwoniłam do ukochanego, Boże, jacy byliśmy szczęśliwi..
Poszłam do lekarza, okazało się, że to dopiero prawdopodobnie trzeci tydzień, widoczny był sam pęcherzyk, umówiłam się na wizytę za tydzień, żeby sprawdzić czy ciąża jest wewnątrz maciczna, co rzadko się zdarza przy endometriozie. Drżałam, żeby wszystko było w porządku. Jestem fryzjerką z zawodu, przestałam pracować, wręcz obijałam się, by nie zrobić krzywdy kruszynce. Nie malowałam paznokci, nie dźwigałam, uważałam na to, co jem. Okazało się, że ciąża jest wewnątrz maciczna, a dzidzia ma 5 tyg i 6 dni. Śpiewałam ze szczęścia! Za tydzień miałam następną wizytę - miało bić serduszko. Bałam się, miałam dziwne przeczucia, nie wiem dlaczego, przeczytałam kilka artykułów jak sobie poradzić ze stratą dziecka.. Echh.. Serca jeszcze nie było, znowu mięliśmy przyjść za tydzień. Nerwy mi puściły, miałam dość zamartwiania się, mówiłam narzeczonemu, że wiem, że jest coś nie tak! Ja to po prostu wiedziałam! Przy następnej wizycie się dowiedziałam, że dziecko się nie rozwija od 6 tygodnia, a to już był 9ty. Nic nie pamiętam, tylko, że lekarz powiedział, że po weekendzie do szpitala na zabieg.. Czarna rozpacz!!! Nie jadłam, nie spałam, głaskałam brzuch, żeby się nacieszyć naszym małym człowieczkiem. W szpitalu dostałam tabletki na wywołanie poronienia, a później zrobili mi łyżeczkowanie. Po obudzeniu się po zabiegu płakałam w głos, że mają mi oddać maleństwo. Damian był i jest przy mnie. Wspiera, kocha, spisuje się na medal. Wiem, że jemu też jest ciężko, ale nie czuje tego, co ja. To taka moja osobista porażka, tak tęsknię za tym bulgotaniem w brzuchu, za dbaniem o siebie dla niego, aby było zdrowe. Paulo Coelho pisał "Pokochaj swoją drogę, inaczej wszystko traci sens". Dla mnie straciło. Nie chcę wracać do pracy, chwilami czuję, że nie chcę żyć. Minęły dwa tygodnie i jeden dzień, kiedy jestem pusta. Nie mogę się z tym pogodzić, mam wszystko przed oczami.. Papiery w szpitalu czy wyrzekam się swojego martwego dziecka.. Ja wiem, że jestem młoda, że jeszcze będę miała, wszyscy w ten sposób mnie pocieszają, ale tego bólu nie da się wymazać, potrzebuję czasu, muszę przeżyć swoją żałobę. Patrzę na zdjęcia z usg, tylko tyle mi zostało. Dzisiaj koleżanka mnie wyzwała, że powinnam je wyrzucić, bo rozdrapuję rany. Nieprawda. Ja tych zdjęć potrzebuję. To wszystko co mi zostało po moim Aniołku. Nie radzę sobie, nie potrafię się podnieść, nie mogę patrzeć na ciężarne kobiety i podziwiam te, które po poronieniu szybko decydują się na kolejne dziecko. Ja mam traumę, boję się, nie chcę, aby sytuacja się powtórzyła. Serce mi pęka. Dlaczego Bóg tak robi? Jaki w tym cel?! 
-
Noszę Twoje serce z sobą, noszę je w moim sercu.
Mama Aniołka 9tc, 11.02.2013

Re: Nie zrozumie, kto nie przeżyje.
AnnaHalinka  
05-03-2013 12:31
[     ]
     
Witam, doskonale wiem co czujesz... w tym momencie przeżywam ten ból po raz trzeci... nie da się jego w żaden sposób wyciszyć.. wiem też doskonale o czym mówisz,że nie możesz patrzeć na kobiety w ciąży.. mam dokładnie tak samo.. dzisiaj w szpitalu czułam jak wręcz wpadam w panikę, gdy stanęła obok mnie pani z brzuszkiem... nie mogę słuchać płaczu i śmiechu dzieci... sąsiedzi mają maluszka, cały czas mam włączony tv,żeby nic nie słyszeć...wiem też o czym piszesz,że przeczuwałaś ,że coś jest,,nie tak''.. miałam tak samo.. poczułam jakąś pustkę i pojechałam od razu do szpitala, gdzie się potwierdziły moje najgorsze myśli...ale to mogą zrozumieć tylko Aniołkowe Mamy.... wysyłam do Ciebie masę ciepła i życzę ukojenia w bólu...

po stratach wiele razy słyszałam,że jeszcze jestem młoda,usłyszałam również,że dobrze,że teraz, że na początku... te słowa wręcz zrujnowały moją psychikę... bo czy ważne jest kiedy tracimy dziecko ??
niestety wiele Aniołkowych Mam spotkało się z takimi pocieszeniami.. ale chyba otoczenie za bardzo samo nie wie jak sobie z tym poradzić i jak z takimi kobietami jak my rozmawiać..
nie zliczę ile dzisiaj razy płakałam, ale to jest mój ból i mój płacz...nie tłamszę tego w sobie.. gdy jest mi źle, gdy zaczyna boleć już nie do zniesienia, mówię o tym mężowi , potrzebuję jego obecności i wsparcia , jak nigdy.. dostaję ją... stwierdziliśmy ,że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby zostać po raz kolejny rodzicami, tym razem szczęśliwymi...

i nam i Tobie ,życzę w przyszłości płaczu, ale ze szczęścia.. 


Re: Nie zrozumie, kto nie przeżyje.
AniołkowaMama  
05-03-2013 21:59
[     ]
     
myślę, że potrzebujemy duże czasu na przeżycie własnej żałoby. Wiele ludzi stara nam się to odebrać nietrafionymi pocieszeniami, bo nie wiedzą co powiedzieć, ale nie możemy się temu poddać. my, aniołkowe mamy, musimy płakać, nie wypłaczemy bólu, nie sprawimy, ze nasze dzieciątka do nas wrócą, ale potrzebujemy tego tak po prostu. Nie lubię, kiedy mówią ' nie płacz', dlaczego mam nie płakać? Przeżylam największą życiową porażkę i płakać będę.
Przytulam Cię mocno, potrzebujesz tego, te uściski są ważne. Niby wirtualne, ale czujemy, że ktoś to przeżywa z nami.

cieszę się, że i Twój mężczyzna jest wyrozumiały i czuły. Oni też cierpią, a jednocześnie muszą się zaopiekować nami. Możemy być z nich dumne. 
-
Noszę Twoje serce z sobą, noszę je w moim sercu.
Mama Aniołka 9tc, 11.02.2013

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora