Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł | |
|
Malachite  
11-05-2010 18:51 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ten artykuł tak jakby trochę z mojego podwórka :-) Po dłuuuuuuigm, długim NIC, walce ze sobą i ze światem - morze szczęścia w jednej, świetlanej kruszynce, której nikt nie dał szans na życie. Teraz oczy jak paciorki i krok do decyzji o adopcji. Termin przystąpienia do działania: koniec roku.
-- Mama: Aniołka Emilka *+ 9 XII 2009 Rybci Lenki *18 III 2011 Okruszka Tymka *19 VI 2013
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł | |
|
sylwia1975  
11-05-2010 21:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
tez kiedys myslalam o adopcji ale po za granicami polski to drogi i dlugi interes ,chcialam ziemskie rodzenstwo dla corci.
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł | |
|
Malachite  
27-05-2010 13:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
W Polsce są 3 placówki mające uprawnienia do adopcji przez cudzoziemców. Jest wiele par mieszkających poza granicami Polski, które adoptowały Polskie dzieci. Może ta droga byłaby dla Was bardziej przyjazna?
-- Mama: Aniołka Emilka *+ 9 XII 2009 Rybci Lenki *18 III 2011 Okruszka Tymka *19 VI 2013
|
Ostatnio zmieniony 27-05-2010 13:36 przez Malachite |
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł | |
|
Hanulka2009  
12-05-2010 12:46 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Pewnie nie powinnam się na ten temat wypowiadać, bo, jak już gdzieś pisałam, "zapomniałam już, jak to jest nie być w ciąży", ale bardzo podziwiam osoby, które tą swoją wielką tęsknotę za rodzicielstwem potrafią jakoś dobrze spożytkować, na chwilę nie skupiać się na tym strasznym chceniu, tylko oderwać myśli i np. zaangażować sie w pomoc dzieciakom z domów dziecka. Czasami podobno właśnie wtedy coś sie w organizmie "odlokowuje" i udaje się zajść w ciążę. Podobnie jak z adopcją. Bardzo, bardzo podziwiam ludzi, którzy się na nią decydują - tak jak tu jedna z Was pisze:) Pamiętam, ze kiedy ustalaliśmy z mężęm przed ślubem różne ważne sprawy, uważałam, ze nie dałabym rady zaadoptować dziecka (mieliśmy tu rózne zdania). Od śmierci Hanulki coś się zmieniło. Jestem ostatnio pod wrażeniem strasznej historii, w jaką zaangażowali się nasi przyjaciele - historii dwojga prawników, którzy rozwodząc się, zrzekli się dziewczynki. Przez 8 lat była u nich w rodzinie zastępczej... Każde z nich ułożyło sobie "nowe życie", w którym dla tej małej nie było miejsca... Dla rodziców po stracie coś takiego wydaje się nie do pojęcia - z własnej woli powiedzieć "nie chcę tego dziecka"... Jakoś tak poczułam ostatnio, że może kiedyś moglibyśmy być dla kogoś rodziną, zaopiekować się jakimś stęsknionym dzieckiem (niekoniecznie małym), nie wiem, może żeby ten potencjał zarezerwowany tylko dla Hani został jednak wykorzystany... Czy Wy też macie czasem takie pragnienia?
kasia, mama Hani (Z Miłości powstałaś - w Miłości przebywasz), ziemska mam Jerzyka i Stefcia w brzuszku (31 tc)
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł | |
|
yeti1  
12-05-2010 13:13 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
ja z tego artykolu odczytałam tylko taki sam bol jak czuja te kobiety,poczucie przegranego zycia,poczucia dyskryminacji i zalu do swiata,nie jestem jeszcze na etapie pogodzenia sie walcze o swoje biol.dziecko,na adopcje nie zgadza sie moj mezczyzna(zreszta to nie jest taka bulka z maslem)za duzo juz sie wycierpialam zeby potem taki nastolatek adopt.powiedzial spadaj stara nie jestes moja matka.narazie walcze o swoje ale nie daje juz rady.zal za straconym dzieckiem i zal za tymi ktore nie chca sie mi urodzic,a mialo byc tak pieknie.przepraszam jak kogos zdołowam
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł | |
|
anna wolska  
27-05-2010 15:54 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Też jak to czytam przypominają mi się stare czasy.Po tylu latach starań byliśmy zdecydowani na adopcję,mąż nie miał nic przeciwko.Ja jedynie bałam się może ,że nie pokocham tak,jak powinnam.Wtedy właśnie w brzuchu pojawiła się Panatka.Po śmierci Panatki stwierdziłam,że choć mąż nadal chce adoptować,to ja nie dam rady,bo znam smak ciąży i rosnącego szkraba pod sercem i że boję się ,że skrzywdzę to adoptowane dziecko niewystarczającą ilością miłości,której więcej mogliby mu dać inni ludzie.Iga urodziła się 1,5 m-ca temu.Mam już swoje upragnione dziecko,ale nadal zastanawiam się nad adopcją. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł - do yeti1 | |
|
anna wolska  
27-05-2010 17:26 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Yeti1,Ty rzeczywiście staraj się o swoje dzieci,bo jak masz się martwić potem całe życie co Ci takie adoptowane powie,to szkoda dziecka i Twoich nerwów.Po drugie skąd masz pewność,że Twoje biologiczne wyczekiwane dziecko nie powie Ci kiedyś np "ja się na świat nie pchałam/em" i czy to nie będzie bolało równie mocno?Po trzecie to Ty wychowujesz dziecko i to jak się będzie odnosiło dziecko do Ciebie,od Ciebie też zależy.Piszesz,że już się dosyć się wycierpiałaś,jak my wszystkie tu,ale mimo wszystko te dzieci chyba bardziej. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł - do anna wolska | |
|
yeti1  
27-05-2010 23:29 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
troche naskoczylas na mnie.nie chodzi o to ze bede sie martwic cale zycie co ono mi powie,ale tez znam smak milosci do swojego biol.dziecka i nie wiem czy jestem nie swoje tak pokochac.a po drugie jak kazdy normalny czlowiek boje sie kolejnego zranienia tego ze ja dalabym temu dziecku wszystko a wiadomo dzieci rosna i ten fajny dzidzius zmieni sie w potwora.takie sa ta rozwazania.ja i tak mysle ze jak nie urodze to zaodoptuje.ale znam kilka par po adopcji i uwierz mi Nie jest to łatwa sprawa.a przy okazji gratuluje dzidzi,musicie byc bardzo teraz szczesliwi.pozdrawiam
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł -o adopcji | |
|
T.A.M.  
28-05-2010 09:12 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
W czerwcowym "Zwierciadle" tematem miesiąca jest adopcja. Ciekawie i mądrze przedstawiony temat. Mnie irytuje gdy znajomi(którzy mają własne dzieci) mówią, no co w razie czego zawsze możecie przecież adoptować dziecko, jakby to była bułka z masłem...w moim odczuciu to macierzyństwo, rodzicielstwo ekstremalne, jak sporty ekstremalne- ryzykowne, wymagające przygotowania, odporności i odwagi. I chyba w szczególny sposób trudne po stracie, gdy jak pisała yeti- zasmakowało się noszenia dziecka pod sercem...
Ania, mama Teo
P.S. I jest jeszcze "Jeż" Katarzyny Kotowskiej. Jedna z najpiękniejszych książeczek jakie spotkałam, w każdej płaszczyźnie- opowiedzianej historii, poruszającej głębi, zadziwiającej prostoty i niesamowitych ilustracji Tu trochę więcej o książce http://stara-szafa.blogspot.com/2008/07/je-katarzyny-kotowskiej.html
i jeszcze rozmowa z autorką http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,738555.html Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł -o adopcji do T.A.M. | |
|
anna wolska  
28-05-2010 13:28 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
T.A.M. to nie yeti tylko ja napisałam,że adopcja po doświadczeniu noszenia dziecka pod sercem jest trudniejsza.Myślę jednak,że nie ma rzeczy trudniejszej dla mnie niż podniesienie się po śmierci dziecka,więc nawet adopcja nie wydaje mi się już tak ekstremalna.Wszystko zależy od toku myślenia.Nie wiem czy mogłabym żyć tylko dla siebie,wiedząc,że gdzieś jest jakiś mały człowieczek,którego nie ma kto przytulić,więc tak czy siak pomimo moich rozterek i tak bym się zdecydowała.Na pewno adopcja to nie bułka z masłem,śmierć dziecka też nie - a jakoś dajemy radę,więc i z tym jakoś by poszło.Te moje przemyślenia nie powstały po pojawieniu się Igi tylko przed,żeby potem nie było,że teraz się mądruję,kiedy urodziłam. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł -o adopcji do T.A.M. | |
|
T.A.M.  
28-05-2010 15:03 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
O widzisz,Aniu, umknęło mi, że w Twoim poście pojawiło się to stwierdzenie po raz pierwszy...a yeti odpowiadała :) Co do tego, że po śmierci dziecka inne rzeczy zdają się być mniej trudne, masz rację. Zmienił się nam punkt odniesienia w osobistej skali trudności... Nie uważam, ani nie pisałam, że bycie rodzicem dziecka adopcyjnego jest WIĘKSZYM wyzwaniem niż byciem rodzicem dziecka nieobecnego -z przeraźliwym bólem pustych ramion. Dla mnie i jedno i drugie rodzicielstwo jest "esktremalne" jeśli już miałabym porównywać, jeśli wogóle da się je jakoś porównywać. Macierzyństwo, jeśli tak szerzej spojrzeć, chyba zawsze jest taką przygodą , podróżą w nieznane, która nie wiadomo jak się skończy, pełną wyzwań po drodze, kryzysów i pięknych chwil. Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł - do anna wolska | |
|
anna wolska  
28-05-2010 14:08 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Oj naskoczyłam.Pomyśl,że czyta to jakaś mama co sama była adoptowana.Dzieci są różne ,mają różne temperamenty,nie można od razu zakładać najgorszego. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł - do anna wolska | |
|
yeti1  
28-05-2010 20:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
eh dziewczyny .to sa tylko teoretyczne przemyslenia i strach ewentualnie.a pozatym ja tez nosialam dziecko pod sercem i niestety znam smak szalonej radosci a potem rozpacz po stracie.pozatym opieram sie na doswiadczeniach 3 znajomych ktore adoptowaly i jest bardzo zle.dzieci okradaja matki adopcyjne itd.Ale przeciez nie powiedzialam ze tak jest zawsze...mam nadzieje ze nie.chcialabym znac przypadki udanej adopcji,bo tez peka mi serce ze jest duzo porzuconych maluchow ale strach jest duzy.myslalam ze forum jest po to zeby porozmawiac podyskutowac ewent.uzyskac wsparcie i dac je innym ,a nie jechac po innych bo cos tam
|
|
Re: "nie rodzić po ludzku" artykuł - do yeti1 | |
|
anna wolska  
28-05-2010 22:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ejże aż tak nie pojechałam,a za gratulacje dziekuję i myślę,że za jakiś czas ja będę wam gratulować.Ja znowu znam same dobre dzieci adoptowane,może dlatego,że adoptowane jak były malutkie i cakowicie ukształtowane przez ludzi wychowujących je teraz. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|
|
:: w górę ::
|