dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> TO CO CIESZY
Nie jesteś zalogowany!       

uśmiech przez łzy
joanna  
09-02-2011 22:09
[     ]
     
kiedy dopada mnie tęsknota i smutki za moją Juleczką( a zdarza sie todość czesto mimo upływającego czasu)mój synek -3,5 latek mówi mi tak "nie martw sie ja cie kocham" wiec pojawia sie lekki usmiech ,bo takie słowa od kochanego meżczyzny to przecież cos ,po chwili pyta a" ty kogo kochasz?" i zaczynamy wymieniać razem: kocham Igusia -pępusia, kocham Bartoszka-Groszka kocham Juleczkę-kuleczke" a on dodaje "ona jest tam w niebie z babcią i ja ją kiedys uratuje jak zostane kosmitą( kosmonautą ma na mysli ale ciagle przekręca)i bedziemy razem" i wtedy jest smiech przez łzy bo plan dobry jest tylko trudny do spełnienia...niestety
ale cieszę sie z tych wspólnych chwil i mądrych słów synula czasem mam wrazenie że on rozumie dużo więcej niż mi sie wydaje...
życze każdej z was takich usmiechów mimo że przez łzy bonie da sie zapomnieć tego co było ale mimo wszystko usmiechów 
joanna mama anielskiej Juleńki 21-22.10.05(*) i Igorka 24.07.07 i małego Bartoszka 07.09.2010

Re: uśmiech przez łzy
KG  
10-02-2011 08:40
[     ]
     
Joasiu wiem doskonale o czym mówisz, ja jestem na początku tej trudnej drogi, ale mam przy sobie 4,5 letnią córcię, która widząc mój płacz, zawsze mnie przytula, wyciera łzy i mówi "mamuś nie płacz, Adaś i Mateuszek są Aniołkami, a ja jestem tu i się Tobą zaopiekuję" Nawet teraz łzy mi się cisną do oczu jak pomyślę, jakie dzieci są dojrzałe i jak dużo rozumieją, z drugiej strony mają wiele pytań na które aż trudno odpowiadac - np. córka zapytałą mnie czy jak Ona będzie duża to też jej umrą wszystkie dzieci... Smutne że musiałam Jej to zafundowac, ale pewien bardzo fajny ksiądz powiedział mi, że dzieci, które z rodzicami przeżywają wspólnie tragedie są w życiu bardziej wrażliwe i otwarte na innych.
JA bardzo podziwiam wszystkie Aniołkowe mamy, na które nie czeka potomstwo po tragedii, ja nie dała bym rady walczyc - uciekłabym do mojego synka, a One są walczą i marzą - to jest siła!!!
Wszystkiego dobrego dla wszystkich Aniołkowych mam 
{(**)}

Kasia


Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama


Re: uśmiech przez łzy
mamaMateusza  
10-02-2011 10:29
[     ]
     
Czyta się Was dziewczyny i płakać się chce...
KG dałabyś radę jak my wszystkie, gdybym wcześniej słyszała, że jakąś kobietę spotkała taka tragedia, na pewno bym powiedziała i pomyślała "ja tego nie przeżyję" "nie wyobrażam sobie".
A ja sama żyję po śmierci mojego synka już 11 miesięcy i w sumie nie wiem jak i dlaczego, często wbrew sobie ale żyję, chyba tylko nadzieją i na pewno dzięki mężowi...bo myśli po porodzie różne.
Pamiętam takie głupie koszulki z napisami (często nad morzem) i jedna z nich miała napis "człowiek wszystko zniesie z wyjątkiem jajka" -myślę, że taka prawda, nie wyobrażałam sobie , że mnie to spotka i to przeżyję, a jednak... 

*+ Mateusz 38tc i maleńki Aniołek, ziemski Miłosz
-----------------------------------------------------------------------------------------
Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić, nigdy byś od nas nie odszedł...

Re: uśmiech przez łzy
KG  
11-02-2011 08:45
[     ]
     
Ja i tak uważam, że jesteście niezwykle silne... i bardzo się cieszę, że jesteście bo mobilizujecie mnie każdego dnia, a w takie dni jak dziś (miesiąc temu odszedł mój synek) wszystkiego się odechciewa i sił brakuje na wszystko :( tak bardzo tęsknię... 
{(**)}

Kasia


Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama


Re: uśmiech przez łzy
Agnieszka Olszak  
22-03-2011 10:56
[     ]
     
MamoMateusza,tak dobrze Cię rozumiem- 12 marca odeszła nasza pierworodna córeczka i znowu jest nas tylko dwoje w domu. Kiedy byłam w 3 mies.ciąży nasi znajomi stracili córeczkę. Pomyślałam-wszystko jest możliwe. I choć odejście naszej Aniusi jest jak miecz w sercu, to wiem, że możemy i musimy żyć dalej. Psycholog powiedział, że jeszcze kiedyś będę się potrafiła czymś ucieszyć w 100%, zaśmiać naprawdę, że kiedyś to smutne wydarzenie stanie się etapem, momentem mojego życia, a nie osią wokół której wszystko się kręci. Czekam na ten moment tak bardzo, nie chcę być wiecznie smutną, zgarbioną, zgaszoną kobietą, mam 30 lat! i wiem, że nasza Ania Maria też tego nie chce. Myślę o kolejnych dzieciach, o które proszę Pana Boga i wiem, że również dla nich nie mogę dać się wciągnąć w dolinę śmierci. Proszę Anię, żeby mi pomagała. 
WSZYSTKO JEST ŁASKĄ

www.agnieszkamamaani.blogspot.com
Aniusia, ur.2.03.2011, zm.12.03.2011

Re: uśmiech przez łzy
Elżbieta2701  
10-02-2011 13:18
[     ]
     
Nasze ziemskie dzieciaczki to nasza siła napędowa, nasza nadzieja i mobilizacja. Mój synek, też ciągle powtarza: " Nie płacz mamusiu, przecież masz tutaj na ziemi mnie, a Dominik też ciągle jest przy Tobie" albo ostatnio mnie zaskoczył; poszliśmy na cmentarz i krzyż na grobie był lekko zakurzony i Gracjan mówi: "Dominik, tak specjalnie to brudzi, żebyśmy zawsze o niego dbali i go odwiedzali". Właśnie takie momenty ściskają najbardziej za serce. 
Ela, mama Gracjanka 8 lat, Aniołka Dominika(35tc)24.11.2010 oraz Franka ur.19.03.2012r
http://dominikpliszczak.pamietajmy.com.pl/index.php

Re: uśmiech przez łzy
Pysia  
13-02-2011 20:41
[     ]
     
"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja
jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami
zastanawiałem się,
jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym
powiadałaś
gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde
słowo ,każdą
informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie
zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne
miejsca i Ciebie
,jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu
było po
dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny.
Chyba nie –
myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny..
pomarszczony...no i
po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie
może być
prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz,
prosisz i
błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś
poczuła, że ja tu
jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi
po oczach,
straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się
czarne. A
mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na
rękach, ale to
nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko
wokoło mnie
zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały
pomarszczony, z
dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj – powiedział i
uśmiechnął się do
mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że
nie każde
dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak
bardzo mnie
chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych
małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć
się żyć
bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo.
Płakałem
tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele
zabawy i
radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy
starszym
ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich
rodziny,
mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze
mnie dumna,
mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko
robimy sobie
psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel
wytłumaczył mi że
nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi
pojawić się
w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi
nie działają
tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał
mnie na
ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem.
Wiedziałem że to
Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś
ze bardzo
cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i
powiedział że
musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz
żyć, bo
wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym
musisz
pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą
która
powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy
i ostatni.
Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham
i wiem że
to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza
powoduje, że
moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na
górze
istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym
myślom. Mamo
uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna
chwila. Dzięki
Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć
się bo
smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy
tobie.
Kocham Cię mamo..." 
Ada
http://www.swiatelkapamieci.pl/2007/1420-pamieci--patrycja-turzy-03052006-20022007.html
To nieprawda że Ciebie już nie ma

Re: uśmiech przez łzy
keyt01  
14-02-2011 16:35
[     ]
     
DROGA pYSIU....
z łzami na policzkach i bólem serca...mowimy dziękuję za ten wpis..za ten LIST......... 
mama aniołka Dawidka(*)25.12.2007 i malenstwa pod sercem...

http://dawidekhull.pamietajmy.com.pl

Re: uśmiech przez łzy
Dodis  
22-03-2011 12:18
[     ]
     
Jak czytam te historie o zmarłych dzieciach i gdzie dzieci ziemskie potrafia powiedzieć takie słowa że aż wdech w piersiach zapiera:) Nawet my dorośli nie potrafimy takich pieknych zdan użyć. Chrześnik mojego męża ma 6 lat i powiedział do mojej teściowej. Bardzo kocham wujka i ciocię ale żal mi ich że dziecko im zmarło. Pyta rodziców kiedy idą na cmentarz bo trzeba Natalce zanieść zabawkę. Czasami mam wrażenie że ziemskie dzieci widzą te nasze aniołki i wiedzą co robią dlatego nam o tym mówią. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i synka pod sercem 26tc 
D.Czekaj

::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora