dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ARCHIWUM
Nie jesteś zalogowany!       

już nie potrafię pomagać innym...
ajlii  
10-03-2006 17:17
[     ]
     
Kiedyś pomagałam

ludziom pokrzywdzonym przez los, którzy musieli uciekać z własnego kraju, stracili bliskich,

sami czasem ledwo umkneli śmierci. Uchodźcy - zaczynający życie od początku, nie mający nic

poza tym co na sobie... dzieki ludziom dobrej woli zdobywałam ubranka dla dzieci, zabawki,

wózki... czasem udało sie załatwić specjalistyczną poradę, leczenie... Byłam szczęśliwa:

pakowałam wyprawki, rozdzielałam buciki, widziałam radość z powodu wózka, łóżeczka... czy

zwykłego misia. Byłam szczęśliwa widząc ich nowo narodzone dzieci... To było moje miejsce i

moja rola, tam być... aż do jesieni ub. roku.
Jeszcze latem trzymałam na rękach

kilkumiesieczną dziewuszkę, urodzoną jeszcze w Czeczenii, do której cicho szeptałam że ja

też będę miała takiego ślicznego dzidziusia...
Od początku wiedziałam że to będzie

chłopiec... czułam... kiedyś bezwiednie powiedziałam mężowi jak dam małemu na imię... Od

początku była radość i strach... plamienia, skurcze, duphaston... i wielka nadzieją że

będzie dobrze. Nie mam sił opisywać, co było dalej, przepraszam. Któregoś dnia poczułam że

jestem sama... że mój maluszek nie żyje... miałam rację... Wieczorem, w szpitali, dawano

nadzieję że jednak... że może... nie miałam siły płakać, nie miałam siły wierzyć...

następnego dnia nie było już żadnej nadziei. Powrót do domu - w koszyku niedokończone

maleńkie skarpetki... w torbie resztki ciastek imbirownych na mdłości... otwarta książka o

ciąży i porodzie...
Dwa miesiące życia i "nie-życia". Istnieję tylko w sieci,

poza tym mnie nie ma. Nie umiem rozmawiać z mężem, z rodziną, przyjaciółmi, nie potrafię

pracować, studiować. Nie potrafię pomagać...
Mineły 3 miesiące od śmierci mojego

Słoneczka... W ciągu tych 3 miesiecy narodziło sie wiele czeczeńskich dzieci... nie ma dla

nich wyprawek... Nie umiem, nie potrafię... nie chcę... Nie daję rady - nie chcę układać

maleńkich śpioszków i kaftaników. Nie chcę oglądać maleńkich dzieci. Nie chcę słuchać o ich

potrzebach!!! Nie daję rady, płaczę gdy jestem sama w domu, tak długo aż zasypiam z bólu.

Nienawidzę się - moje ciała w którym zagnieździła sie bakteria, która zabiła moje dziecko i

mojej psychiki, która nie daje mi znów pomagać innym i cieszyć sie ich radością. Nie wiem

jak mam dalej żyć. Myślałam że z czasem będzie lepiej, że jakoś sie uporam ze wszystkim...

nie udało się, nie jest lepiej. Przepraszam, musiałam to napisać, bo nie mam komu tego

powiedzieć. 

Ostatnio zmieniony 10-03-2006 17:20 przez ajlii

Re: już nie potrafię pomagać innym...
Marcel25  
10-03-2006 22:01
[     ]
     
Bardzo dobrze

rozumiem o czym piszesz. Odnalazłam tutaj te same uczucia, które przeżywałam gdy straciłam

swojego maluszka (11 tc). Gdybyś miała ochotę porozmawiać to napisz na priv. Przytulam

mocno,
M. 
Marta

Re: już nie potrafię pomagać innym...
dagmara  
27-04-2006 08:57
[     ]
     
Wiem, że zabrzmi to

paradoksalnie ale może Twoje dotychczasowe oddanie i chęć niesienia pomocy innym i teraz

mogłoby okazać się źródłem radości dla Ciebie.Rozumiem aż za bardzo boleśnie co czujesz, o

czym piszesz i wiem jak trudno jest dźwignąć się z kolan po takiej tragedii...
Ale proszę

nie poddawaj się, z pewnością jesteś potrzebna tym pokrzywdzonym ludziom.Pochylając się nad

nimi dostrzeżesz kogoś kto pochyla się nad Tobą i podaje swoją dłoń właśnie

Tobie.
Najbardziej boli widok dzieci, ich płacz, widok szczęśliwych mam i wspomnienie o

własnym krótkim szczęściu.Ale musisz uświadomić sobie, że NIE MA w tej tragedii Twojej winy,

w nawet najmniejszym stopniu.W poczuciu winy i osamotnienia zatracisz się i trudno Ci będzie

się odnaleźć.Pomagaj innym i pozwól pomóc sobie.Strasznie mi przykro, że pogrzebano Twoje

marzenia i odebrano szczęście...Może trochę brutalne jest to co teraz napiszę i proszę nie

gniewaj się za to ale doświadczenie mnie nauczyło i wiele mi podobnych mam, że dźwigamy

tylko taki Krzyż który jesteśmy w stanie unieśc.A ból, cierpienie, żal i tęsknota muszą być

podczas tej wędrówki obecne - bo jakie byłyby z nas mamy gdybyśmy nie czuły...
Pozdrawiam

Cię ciepło i życzę by Twój Aniołek i wspomnienie o Nim pozwoliły na nowo zakwitnąc

nadziei.Mama trzech Aniołków. 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora