Jak sobie radzicie..? | |
|
etka  
04-05-2005 12:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
jak w tytule prosze napiszcie jak
sobie radzicie po stracie dzieci ja obawiam sie ze niedługo oszaleje, cały czas mogłabym
siedziec na cmentarzu i mówic do moich synków, płakać już nie mam siły, złość ogarnia mnie
wszedzie i na wszystkich. Wczoraj nawet wściekałam sie ze mój mąz grał w piłke ze swoja
siostrzenicą bo od razu wyobrazalam sobie jakby się bawił za kilka lat z naszymi
synkami. Cały czas zachowuje sie tak jakby Oni mieli wrócić, moja rozpacz sięga
Zenitu. Wiem ze żal i rozdarte serca zostaną do konca życia ale kiedy Wy osiągnęliście i
czy osiągnęliscie spokój ducha mama Szymonka (ur 29 III 2005, zm. 07 IV 2005) i Filipka (ur 29 III 2005 zm 14 IV 2005) oraz najszczesliwsza mama cudownej Lenki ur 03 VII 2007
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
Jola  
04-05-2005 14:05 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Kiedy dowiedziałam sie o chorobie
Sylwi, byłam już w 26 tc. Wyrok zapadł - poważne uszkodzenia, tudzież nierozwiniecie mózgu,
wada śmiertelna. Szok, płacz, przerażenie i złość. dane nam było być ze sobą , ze stresem
kazdego dnia i smiechem przeplatanym łzami, ponad rok. Kiedy odeszła, nie radziłam sobie
kompletnie (czasami i teraz sobie nie radzę), miałam ochotę nawet spać przy Jej grobku.
Teraz też miewam takie dni, że nie chce od niej odejść, ale to sie stopniowo zmniejsza.
Zaczęłam myśleć inaczej, ze tam to jest tylko miejsce Jej pamięci, szacunku i poszanowania a
Ona jest ze mną cały czas. Nie chciałam by cmentarz był moim drugim domem, choć tak byłam
bliska tego. Kupiłam sobie nawet mały turystyczny stołeczek i siedziałam na nim czytając
książki, płacząc a nawet jedząc. Jednak zycie toczy sie dalej - dla nas brutalnie, ale
jednak trwa.
Dziś, po 10 miesiącach jej odejścia zastanawiam się czy nie za szybko
stanęłam na nogi (choć nie ma wytyczonego limitu czasu na żałobę i płacz), czy nie za szybko
zaszłam w ciążę (choć myślę ze Ona nam w tym pomogła), czy robie wszystko tak, jak powinnam.
Coraz żadziej nosze sie na czarno. niebawem bedą Jej 2 urodzinki, na których nie bedzie już
radości ze zdmuchnięcia świeczki, prezentów itp - będą znicze i kwiaty na grobie. Ech,
życie......................
Droga Etko, nie ma złotej recepty i leku na radzenie sobie po
śmierci dzieci. To jest straszne, każdy z nas przechodzi przez to bardzo podobnie. Tu na
tym forum, mamy taki azyl, ze nie jesteśmy sami. Pisz , nawet kiedy jest Ci wesoło, radośnie
i kiedy źle. Mozesz też pisać do mnie na priva. Ściskam Cię mocno i głowa do góry.
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
malomi  
05-05-2005 08:48 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
To jak sobie radzimy
najczęściej zależy od czasu jaki upłynął od śmierci naszych dzieci. Najpierw szok, później
niedowierzanie,następnie rozpacz. Rozpacz przybiera różne formy. Czasem jest tak ogromna że
ma się wrażenie że rozerwie od środka, czasem jest tępa, czasem zamglona. Jednak ciągle
siedzi gdzieś w głębi serca i uaktywnia się raz po raz. Minął rok i 3 miesiące a ja nadal
szukam odpowiedzi na zbyt trudne pytania.
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
MAJ  
09-05-2005 16:22 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Etko, chciałabym żebyś powoli starała
się przestać prowokować myślenie o tym, na co nie masz i nie miałaś wpływu. Nie obarczaj się
winą za to, co się stało.
Musisz wierzyć, że ten ogromny dramat, którego teraz
doświadczasz ma jakis głębszy nie znany ci teraz sens. To stwierdzenie nie sprawi Ci ulgi,
bo bólu i cierpienia doznajesz aktualnie, ale kiedyś, w przyszłości zrozumiesz ich
znaczenie. Teraz wydaje Ci się to nie do pojęcia, ale z pewnością tak będzie. "Płacz
może trwać nawet całą noc, lecz o poranku zawsze nadejdzie radość".
/>Żałobę po starcie najbliższych przechodzimy róznie. Zależy to od naszej psychiki i
warunków, które nas otaczają, ale każdy przejść ją musi. Ty też wybierzesz swój sposób
noszenia żałoby i czas jej trwania. Pamietaj jednak, że nie żyjemy wyłącznie dla siebie.
Postaraj się nie izolować i pogrążać w rozpaczy. Masz męża, który przecież też cierpi,
chociaż okazuje to w inny sposób. Chciałabym, żebys wiedziała, że on także oczekuje wsparcia
w tych trudnych dla Was chwilach. Staraj się przebywać z nim (i innymi bliskimi Ci osobami)
jak najczęściej. Próbuj rozmawiać o swoich przeżyciach. Lęk i ból nazwane i wypowiedziane
nie są już tak straszne. W swoim najbliższym otoczeniu powinniście skupić się na wzajemnym
przekazywaniu sobie dobrych emocji. To się może odbywac także bez słów, jeżeli na rozmowę
jest jeszcze za wcześnie. Ważne jest, abyście nie tracili poczucia więzi i bliskości.
Pamiętaj, że w tak trudnych chwilach pomoc i ulgę może przynieść dotyk, przytulenie bliskiej
Ci osoby. Dobra energia i ciepło płynące z jej rąk mogą przynieść Ci ukojenie i pomogą
wyrwać z poczucia osamotnienia i beznadziejnej rozpaczy. Monika
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
Martka  
19-08-2009 11:40 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja też
urodziłam Szymonka i Filipka - niestety nie usłyszałam ich płaczu ani razu. Od ich śmierci
minęły 3 tyg i też najchętniej ciągle siedziałabym na cmentarzu. Tam czuję się jakaś
spokojna. Ciągle mam wrażenie, że oni wrócą do mnie i będzie tak jak powinno być. Patrząc na
mojego męża zastanawiam się jak bardzo nasze synki byliby do niego podobni - czy
przypominali by go wyglądem, zachowaniem? Czas podobno leczy rany. Ja codziennie modlę się,
by moje uleczył jak najszybciej. Marta, aniołkowa mama Szymonka i Filipka (30 Tc) oraz ziemska mama Weroniczki i Hani
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
jolek  
19-08-2009 15:36 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Marto - tych ran czas nie leczy to my przyzwyczajamy się do bólu i próbujemy klecić swoje
tak ograbione życie .Bo życie po stracie jest już inne -my jesteśmy inne . Dla Twoich
chłopców zapalam światełka
****((****))****((****))**** ****((****))****((****))**** Ciebie mocno przytulam mama Kasieńki
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
koraliki1981  
19-08-2009 16:47 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Raz sobie radze raz nie radze...ale siła przychodzi z czasem...a
potem odchodzi znowu....i znowu przychodzi....i odchodzi....zauważyłam ze jak pomyśle o Bogu
robi mi sie lżej ....bo czuje że on jest ze mną i nie zrobi mi krzywdy
Ale czasem to
i to nie pomaga
Mama Liwii i Koralika pod serduszkiem Mama Aniołka Liwii i ziemskiej Marysi
http://liwiaannaszymanska.pamietajmy.com.pl
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
Zuzaf  
19-08-2009 21:50 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
Ja
niestety sobie nie radzę. Musiałam skorzystać z pomocy psychologa i teraz zobaczymy. Uczę
się żyć na nowo, bo już nic nie będzie takie samo. Wiem, że żeby było lepiej muszę pozwolić
Mateuszkowi odejść, ale jeszcze nie wiem jak. To wszystko bardzo boli. Mineło prawie 5
miesięcy, a ja mam wrażenie że z każdym dniem jest ciężej. Chciałabym się obudzić kiedyś
szczęśliwa i spokojna.
Zuzaf
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
krzewa  
20-08-2009 08:16 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
zastanawiam sie czasem od kiedy jest mi lepiej? w 5 mcy po smierci mojego Alusia byl
pazdziernik, 15 pazdziernik - ryczalam, w swieta ucieklam za granice, w lutym mialam doly, w
marcu bylo lzej, w kwietniu inne wydarzenia sprawily, ze znowu wszystko wrocilo, ze znowu
bylam zaplakana wciaz, czerwiec? w koncu okazal sie lepszy, dopiero pod koniec... choroba
mojej mamy sprawila, ze mam mniej czasu na myslenie, na tesknote, na lzy nie moge sobie
pozwolic przy niej, a dzis znow jest zle. Dzis znow czuje, jak ramiona mi ciaza, ze opadaja
i nie chce mi sie wcale ich podnosic... To zawsze bedzie pewnie wracac, z czasem moze
tylko rzadziej, bo inne problemy beda sie przytrafiac? Tesknie dzis bardzo za moim
synkiem... Mama Aniolkow moich ukochanych... 'Aniol przybyl i odlecial. Raj jest jego domem'.
|
|
Re: Jak sobie radzicie..? | |
|
Bąblowa A.  
20-08-2009 10:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony]
|
od straty moich bliźniąt nie minął nawet tydzień. Tak strasznie mi cieżko. Nie wiem jak mam
sobie poradzic. z dnia na dzień straciłam to co najcenniejsze moje dwa bąbelki, które tak
kochałam. Co prawda nigdy ich nie widziałam bo to był 6 miesiąc ciąży ale ból jest tak
wielki że nie umiem sobie dac z nim rady. Wiem ze musze sie wziąść w garść i nie poddawac
sie! ale zeby choc troche ktos ulżył mi w cierpieniu...
mama aniołków Tymka i Szymka ur i zm. 14.08.2009r (25tc)
http://bablowa.bloog.pl/
|
|
:: w górę ::
|