dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Moja utracona Nadzieja
Kate30  
14-01-2008 18:36
[     ]
     
Niedługo minie rok od momentu gdy byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Czułam się taka wyjątkowa i ważna, bo nosząca w sobie Nowe Życie. Mimo całego trudu ciąży, złego sampoczucia, częstych pobytów w szpitalu wiedziałam, że na końcu jest światełko - moje upragnione dziecko. A potem nastąpił ten gorący sierpniowy dzień i moje słowa, że nie czuję ruchów dziecka. Wywołany poród, ból, łzy i moment gdy mogłam choć przez chwilkę zobaczyć Aniołka, który jeszcze kilka dni temu dokazywał w moim brzuszku i słuchał bicia mojego serduszka. Do końca ciąży zostały dwa miesiące, krótkie dwa miesiące....których nie dane było nam już przeżyć razem. Dziś po właściwie już 5 miesiącach po stracie nie czuję się lepiej. Ciągłe pytania dlaczego ja i moje upragnione, jedyne dziecko???Rozdrapywanie ran, płacz na Jego grobem, Jego zdjęcie z usg nad łóżkiem tulone przy zasypianiu. A przecież Jego miałam tulić...a nie zimne zdjęcie.
Przez te kilka miesięcy żyłam nadziejami i marzeniami: jaki będzie miał charakter, do kogo będzie podobny...jak będzie się uczył, kim będzie w przyszłości. Tak bardzo wybiegałam myślami do przodu. Teraz wiem, że na marne.
Mam nowe mieszkanie, które zresztą było przygotowywane specjalnie dla Kubusia, cóż z tego skoro nie cieszy. Jest bez dziecięcego łóżeczka, bez śmiechu i płaczu Mojego Szkraba. Bez Mojej Nadziei.
Teraz dostałam znów zielone światło...ale ja nie chce innego dziecka, chcę mojego ślicznego Synka. Jak mam żyć skoro On nie żyje. Jak mogę żyć, ja Matka....??
Czytałam Wasze posty przez te wszystkie długie miesiące po stracie Kubusia. Czytałam i płakałam nad każdym z nich z osobna. Ale przyszedł moment, że chciałam podzielić się moimi uczuciami i bólem, który wiem że nie minie nigdy. 


Re: Moja utracona Nadzieja
kasia-m  
14-01-2008 18:42
[     ]
     
Bardzo mi przykro...
Przytulam Cie mocno.
Życzę dużo siły....
Kasiu pisz częściej, tu gdzie jest nas niestety tak wiele otrzymasz zrozumienie i tu możesz pisać do woli o swym synku...
Dla Aniołka Kubusia
(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*) 
Kasia Mama Malwinki (*+29.09.07)

Ostatnio zmieniony 14-01-2008 18:50 przez kasia-m

Re: Moja utracona Nadzieja
anna 76  
14-01-2008 19:56
[     ]
     
Bardzo Ci współczuję...
Pisz tutaj to naprawdę pomaga.
Jesteśmy z Tobą...
Przytulam...


Dla Kubusia

(****************)
(****************)
(****************)

Mama Aniołka(8tc) i Aniołka Ewuni(*+28.09.2007). 


Re: Moja utracona Nadzieja
aniula05  
15-01-2008 16:04
[     ]
     
bardzo ci współczuje
ja straciłam dwójkę dzieci w podobny sposób jak ty
wiem co czujesz i wiem ze tu dziewczyny naprawde bardzo pomagaja
ja jak narazie mam czerwone swiatło i nie myślę o kolejnej ciąży intensywnie ale pewnie kiedyś zapragne
i tego tobie też życzę 
Ania MAma Remika i Marcelka ,Aniołka (04.06.2006 24 tc )i Aniołka Jasia (20.10.2007 21 tc )http://jaswiniarski.pamietajmy.com.pl

Re: Moja utracona Nadzieja
aniaipiotr  
14-01-2008 20:19
[     ]
     
Jakbym czytała swoją historię... :(
Tak mi strasznie smutno, że też utraciłaś swoje dzieciątko.
U mnie też minęło 5 miesięcy.... jest już troszeczkę lepiej i jakbym mogła to oddałabym Ci chociaż odrobinkę tej siły którą sama zdobyłam.
Sama przeżywam te gorsze i te w miarę normalne chwilę i staram się żyć nadzieją. Wiem, że tu na tym świecie nie utulę mojej córeczki, to strasznie boli, ale chwilami umiem odnaleźć też odrobinę radości jak wspominam te 9 miesięcy spędzone z moim Aniołkiem.
Przytulam Cię mocno i "przesyłam" Ci trochę spokoju i wytchnienia.
Ania.

Światełko dla naszych Aniołków (*) 
---------------------------
http://www.lewandowscy.info.pl/
http://www.martwourodzone.pl/forum/

Re: Moja utracona Nadzieja
beata73  
14-01-2008 20:47
[     ]
     
Kate, wiem co przeżywasz. Nie chcę tej wiedzy, ale ona do końca życia będzie wyryta w moim sercu. Wiktoria odeszła rok i 5 miesięcy temu. Ciągle o niej myślę, ciągle tęsknię, to ciągle boli.

Zapalam światełko dla Twojego Aniołka [*] - to dla Ciebie Kubusiu.

Tulę mocno, 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.

Re: Moja utracona Nadzieja
sama  
14-01-2008 22:00
[     ]
     
Czuję się podobnie. Ale ponieważ żałoba to proces, są już chwile (bo jeszcze nie całe dnie), kiedy jest mi lżej. Choć idzie mi wolno, to jednak brnę do przodu. Po tygodniu od śmierci Hani włączyłam po raz pierwszy wiadomości w radiu. Słuchałam niecałe 10 minut. Tydzień później zaczęłam przeglądać Internet. Po kolejnych kilku tygodniach wróciłam do pracy. Spotykam się z przyjaciółmi. Wracam do życia, choć jeszcze we wrześniu nie miałam motywacji, żeby wstać z łóżka. Wracam. Powoli i bez pomysłu na przyszłość. Jeszcze nie wiem, jak żyć. To pytanie wciąż mnie przerasta. Dlatego na razie trwam. Z dnia na dzień. Ale Ty też się podnosisz, choć wydaje Ci się, że nigdy nie wyrwiesz się z rozpaczy. Ale przecież napisałaś tutaj. Kilka miesięcy temu nie miałaś na to siły, prawda?
Niektórzy mówią, że terapią na rozpacz jest maleństwo pod sercem. Ale ja też nie jestem gotowa na przyjęcie kolejnego dzieciątka. Pragnę opiekować się Córeczką, której już nigdy na tym świecie nie przytulę. Koszmar. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Mam jednak nadzieję, że kiedyś znajdziemy w sobie siłę, by znowu chcieć dać Nowe Życie.
Przytulam Cię mocno i życzę wiary w to, że nasze życie ma jakiś sens, choć dzisiaj go nie dostrzegamy. 
sama - mama Hanulki (+18.09.2007, 37tc.) i Łukaszka (*28.04.2009)

Re: Moja utracona Nadzieja
beata73  
14-01-2008 23:56
[     ]
     
Nam, osieroconym rodzicom, jest chyba szczególnie ciężko. Nie kwestionuję absolutnie ogromu cierpień po babciach, rodzicach, małżonkach, ale po stracie starszego członka rodziny nie traktuje się tej żałoby jak tabu. Z nami jest inaczej. Zostajemy z naszym bólem sami. Dlatego czasami miałam ochotę wybiec na ulicę i wykrzyczeć ludziom w twarz swoje cierpienie, tęsknotę, rozpacz.

Dziś jestem wyciszona ale czy pogodzona... nie, z odejściem Wiki nie pogodzę się nigdy.

Noszę pod sercem kolejne maleństwo. Bardzo chciane, bardzo oczekiwane trzecie dziecko. Nie jest ono terapią po Wiktorii i nigdy nie będzie. To zupełnie inny mały człowieczek, inna, niepowtarzalna istotka... ale boję się ją pokochać, mieć plany, wyobrażać ją sobie przy piersi. Żeby nie zwariować odgrodziłam się od niej murem, za którym czekają wszystkie moje uczucia i emocje. Gdzieś głęboko w mojej głowie kołacze się zamglony obraz mojej dłoni głaszczącej maleńką główeczkę spoczywającą na mojej piersi. Zamglony łzami szczęścia po usłyszeniu: urodziła pani zdrowe dziecko. 
Beata,

mama Krzysia, Wiktorii [*] i Adrianka.

Re: Moja utracona Nadzieja
aga1224  
14-01-2008 22:20
[     ]
     
Kate jestem myślami z Tobą i każdą mamą w podobnej sytuacji. Ja 7 miesięcy temu przeżyłam podobną tragedię dziś to wraca z wzmożoną siłą kiedy przypominam sobie ten dzień dokładnie rok temu-wtedy dowiedziałam się że będę mamą...i nie mogę odnaleźć się w dzisiejszym świecie-teraz miał wyglądać zupełnie inaczej. 
aga

Re: Moja utracona Nadzieja
MonikaKo  
15-01-2008 09:46
[     ]
     
Bardzo mi przykro...
Jesteśmy z Tobą.
Dla Twojego Aniołka(******) 
Monika mama Juleńki(*+06.07.2007r,38tc)

Re: Moja utracona Nadzieja
Kate30  
15-01-2008 18:00
[     ]
     
Tyle Was tu jest, z podobnymi przeżyciami. To takie niesprawiedliwe, że nie możemy dzielić się radością...a dzielimy się łzami i bólem. Mi najbardziej brakuje mówienia o moim dziecku. Nikt nie pyta o Niego, jaki był..Bo co tu właściwie powiedzieć? Że kopał, że bardzo się ruszał i nie lubiał leżenia na plecach, że miał czarne włoski i taką śliczną buźkę. Wszystko. Ale ja mogłabym mówić o tym wkółko. Bo w środku czuję się matką chcącą opowiadać o swoim dziecku. Szlag mnie trafia każdego dnia gdy otwieram oczy, wygrzebuje się do pracy po drodze mijając kobiety z wózkami. Mój świat miał wyglądać inaczej. Żałuję każdego dnia bez Kubusia i nie umiem się z tym pogodzić, że Go nie ma i już nigdy nie będzie. Jak mam sobie pomóc? Co zrobić by sobie pomóc? 


Re: Moja utracona Nadzieja
aniaipiotr  
15-01-2008 19:55
[     ]
     
Co zrobić żeby sobie pomóc? - po prostu nigdy nie zapominaj o swoim dziecku, żyj wspomnieniami o nim, o tym jak kopał i wiercił się w brzuszku, nie poddawaj się..... Maleństwo patrzy na Ciebie z góry i czuwa....
Przytulam Cię cieplutko.
Ania 
---------------------------
http://www.lewandowscy.info.pl/
http://www.martwourodzone.pl/forum/

Re: Moja utracona Nadzieja
anna 76  
15-01-2008 23:53
[     ]
     
Witaj Kasiu...
Za bardzo nie wiem co napisać...
Ja na tym forum jestem od trzech miesięcy...
Nie pogodziłam się że śmiercią mojej córeczki ale staram się uwierzyć że to miało swój cel...
Ja również bardzo chciałam o Niej mówić...
Wręcz wykrzyczeć że była,istniała,
I że jestem mamą...
Bez efektu...
Większość moich znajomych traktuje Ewunię jak temat tabu...
Myślą że skoro nie będą mówić o Niej to szybciej zapomnę...
Teraz myśli o Niej są moją słodką tajemnicą...
Straciłam ochotę mówienia o Niej "byle komu"
To jest moje wspomnienie i nikt mi tego nie zabierze
I tak jest lepiej...
Przytulam mocno...
Mam nadzieję że jeszcze będzie lepiej...

Mama Anioła(8tc) i Aniołka Ewuni(*+28.09.2007). 


Re: Moja utracona Nadzieja
Kate30  
16-01-2008 16:57
[     ]
     
Anno 76 czuję podobnie jak Ty. W pierwszych chwilach po stracie chciałam rozmawiać o tym ze wszystkimi, by wykrzyczeć swój ból. A teraz chcę rozmawiać, ale tylko z wybranymi osobami. Niestety nie wszyscy chcą. Osoba, którą uważałam za przyjaciółkę nawet nie poszła na grób Kubusia, a po sylwestrze pisała mi sms jak się bawiłam i abym wysłała jej zdjęcia. Opadły mi ręce...i ochota na kontakt z tą osobą. 


::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora