Motyle. Warsztat dla kobiet po stracie (Białystok 18.10.2015)
 
Na spotkanie zapraszamy kobiety, których dzieci odeszły w trakcie któregokolwiek etapu ciąży, podczas porodu czy w późniejszym czasie. A także kobiety, których bliska osoba doświadczyła straty dziecka.
 
„Co pomaga przeciąć więzy spowalniające żałobę?
*Uczciwe uznanie wielkości poniesionej straty.
* Odrzucenie starych pouczeń, które zabraniają nam się smucić.
* Zbudowanie sieci wspierających nas relacji z ludźmi.
* Przyjęcie daru łez.”
(J. Guntzelman „Jak poradzić sobie z życiową tragedią”)
 
Na spotkanie zapraszamy kobiety, których dzieci odeszły w trakcie któregokolwiek etapu ciąży, podczas porodu czy w późniejszym czasie. 
A także kobiety, których bliska osoba doświadczyła straty dziecka.
Usiądźmy, by wspólnie tworzyć solne motyle. 
Kobiety od wieków siadały razem, by zająć się darciem pierza, by prząść, tkać, szyć, haftować.
Gdy ich dłonie były zajęte pracą, serca tworzyły niepowtarzalną przestrzeń na snucie opowieści, na wymianę myśli, na radości i smutki, ból i nadzieję.
My zrobimy przestrzeń na opowieści o dzieciach, które odeszły o całe życie za wcześnie, o okaleczonym macierzyństwie. Przestrzeń na kojącą, karmiącą ciszę – gdy nie trzeba tłumaczyć, bo inne kobiety wiedzą, jak to jest - żyć, gdy małe serduszko przestało bić… tęsknić za kimś, kto odszedł nim zdążyłaś go poznać, czasem nawet nim zobaczyłaś, dotknęłaś…
A jeśli nie wiedzą z doświadczenia, to mają odwagę i siłę umieść swoją bezradność i po prostu być obok.
 
Co jest w składzie naszej solnej masy na motyle?
 
SÓL – kryształki, które zostają po osuszeniu łez bólu, bezsilności i tęsknoty. Łez wdzięczności za piękno tych chwil, gdy pod sercem było nowe życie. Łez wzruszenia, gdy czyjaś obecność niesie ukojenie. Łez, które często niewidoczne płyną, gdy patrzysz na dzieci w ramionach rodziców. Łez, które wypłynęły i które płyną każdego dnia. Też i tych łez, które skrystalizowały się na dnie duszy, serca – powstrzymanych nieudolnym pocieszaniem… brakiem ludzi, którzy stworzyliby bezpieczną przestrzeń, by mogły wypłynąć… czasem brakiem sił i odwagi, by przeżyć żałobę w pełni świadomie, w całej jej ostrości.
 
MĄKA – męka życia naszego codziennego, gdy raz za razem próbujemy brać się w garść i się rozsypujemy, „mąka”, która powstaje, gdy umysł nieustannie mieli pytanie DLACZEGO???, CO MOGŁAM ZROBIĆ INACZEJ ??? 
 
WODA – to zgoda na to, co się pojawia. Woda raz szemrze górskim strumykiem, raz zatapia powodziową falą. Jest kałużą, w której odbija się niebo i jest nieprzeniknioną głębiną oceanu. Bywa delikatną mżawka, a czasem burzową nawałnicą. To śniegowy płatek i bryła lodu. Unosi sią parą nad kubkiem z herbatą, albo spowija świat mgłą, w której nic nie widać.
 
Proces żałoby jest podobnie różnorodny. 
To woda sprawia, że sypkie sól i mąka zmieniają się w masę, z której można coś ulepić.
 
TĘCZOWE BŁYSKI – okruchy skał, o których śpiewał Jacek Kaczmarski : „w skale rozpaczy nadziei grań krucha, w skale nadziei, przetrwane rozpacze”.
 
Dlaczego motyle?
„Motyle w brzuchu” – tak często są określane pierwsze wyczuwalne ruchy Maleństwa w brzuchu. Jeszcze bardziej subtelne „motylki” muskają duszę i serce, gdy na teście widać dwie kreski, a na usg bijące serduszko.
Gdy 6 dni po porodzie umarł Teo, miałam wrażenie, że jestem jak gąsienica – ciągle głodna uwagi, ciepła, troski, bezbronna. Potem przyszedł dłuuugi czas, gdy jakaś część mnie zawinięta była w kokon oddzielający od świata, do którego zdawałam się już nie pasować. Rozpadałam się i stawałam się na nowo. 
Nadszedł też czas wyjścia z kokonu, grzania skrzydeł w słońcu i wreszcie lotu – naprzeciw tajemnicy życia w pełni jego piękna i grozy.
Kiedy w drugim miesiącu ciąży odeszła Nastka, ten proces przeszłam raz jeszcze.
Niech zrobione przez nas motyle przypominają o Maleństwach, których obecność była niczym muśnięcie motyla. O radości, jaka się pojawiła za ich sprawą.
Niech będą znakiem, że każda z nas ma prawo na swój sposób opłakiwać stratę, tak długo, jak potrzebuje… że zawsze jest dobry moment, by zacząć… że trzeba dać czasowi czas.
Niech dają nadzieję, że „wdzięczność przemieni ból wspomnienia w cichą radość”.
 
O prowadzącej: Anna Jakończuk-Stepaniuk
Jestem żoną Marcina, mamą Teo i Nastki – nasze dzieci są obok, choć ich nie widać… chyba, że patrzysz sercem.
Na co dzień w Pracowni Sztuk Wielu na różne sposoby tworzę piękno.
„Od święta” razem z Marcinem zasiadamy przy wspólnym warsztatowym stole, do którego zapraszamy wszystkich, którzy chcą odkrywać radość tworzenia.
W 2013 r. skończyłam Studium Liderów i Liderek Grup Wsparcia (projekt Szkoły Trenerów Komunikacji Opartej na Empatii w Dojrzewalni Róż w Warszawie).
 
Data: 18 października 2015 roku, godz. 16.00
Koszt: 10,00 zł/os. 
Zapisy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.